jack & hanna

wiedziała, że hanka mieszka i wpadła tutaj zestresowana szukając jej, ale zamiast tego spotkała popękane ściany i rzeczy na podłodze, nie było ani widu, ani słychu hani - kurwa - mruknęła. nie spotkała jej też w punkcie ewakuacyjnym więc logicznym miejscem był jej pokój!

thomasowi wlaczyl mu sie instynkt rodzicielski po bondingu z ksiazkami xd bal sie o jo I hanie I mial nadzieje, ze spotka je razem. wparowal do pokoju I ulzylo mu kiedy zobaczyl dziewczyne. - jo! - chwycil ja I mocno przytulil do siebie. byl twardzielem, ale wyobraznia zaczela dzialac I bal sie, ze byly juz gdzies zakopane pod pylem albo lawa xd

jakby były zakopane pod pyłem i lawa to chociaz moze nakręciliby o nich film jak pompeje czy coś xd sława po śmierci xd
jo też myślała o thomasie, ale skoro był dla niej chujkiem to w pierwszej kolejności była jednak hania, sorry tomuś!
jasne, zastygła na chwilę w jego objęciach bo to było dobre i znajome, ale jednak martwiła się też o przyjaciółkę, dlatego odkleiła sie od niego dotykając przypadkiem oczywiście jego klaty - gdzie hanna? - liczyła że ma odpowiedzi.

haha oplacaloby sie xd gorzej jakby je przytrzasnela szafa czy cos. mniej epicka smierc.
wiedzial, ze mogla go w ogole nie chciec widziec ani sie nim nie przejmowala I by to zaakceptowal, ale on potrzebowal wiedziec, ze jest cala. nie chcial jej puscic I kiedy sie odsunela nadal trzymal ja za ramiona. - nie wiem, mialem nadzieje, ze jest z toba - wygladal na zmartwionego.

zawsze można minąć się z prawdą w filmie xd
nie chciała go widzieć w normalnych okolicznościach, ale w tych? może był właśnie osobą, którą chciałaby zobaczyć przed niechybną śmiercią. tak jak max chciałby zobaczyć lilibet - jak to nie wiesz! - dobrze, że nie krzyknęła 'co z ciebie za ojciec', wiemy że beznadziejny xd trzepnęła go dłonią w ramię rozzłoszczona, choć to nie była nawet jego wina - nie mówiła ci gdzie idzie? - szukała jakiś wskazówek.

w sumie xd
westchnal kiedy sie zaczela go czepiac o to, ze nie zna lokacji hanki. nie chcial sie przyznawac, ze pierwszy raz zalowal, ze nie ma dobrej relacji z corka xd - ty jestes z nia blizej, jesli komus mialaby cos mowic to tobie - zwalil na nia wine xd

dobrze, że sie przerzucali winą zamiast jej szukać - nie wiem gdzie może być okej! - zaczęła panikować i tracić kontrolę więc zamiast być blisko niego to zaczeła spacerować w jedną i w drugą stronę - byłam z maxem na kolacji i wtedy to wszystko się stało, nie myślałam że muszę się o nią martwić, ty powinieneś, to twoja córka - przypomniała mu ten fakt, fakt przez który po części im nie wyszło. ale wtedy zatrząsało znowu i odbiła się od ściany, w którą z lekka przywaliła głową, na szczęście bez większych komplikacji, ale to ją natchnęła i sięgnęła po telefon, który miała w kieszeni spodni. pewnie dziewczyny miały swoje lokalizacje po porwaniu więc i hankę można było namierzyć - jest bezpieczna? - zaczęła przesuwać po mapie szukając punkciku z jej telefonem - jest przy wulkanie... - nie dotarło do niej - jest przy wulkanie!? - już wyobrażała sobie truchło hanki xd

- wiesz, ze to skomplikowane - nie mial dobrej relacji z hanna wiec nie czul potrzeby wiedziec gdzie sie znajduje I co robi. do teraz, ale to byla wyjatkowa sytuacja. to, ze sie martwil bylo dla niego dziwnym uczuciem, ale nie bylo czasu na to zeby sie teraz zastanawial nad swoimi uczuciami. przytrzymal sie sciany kiedy zaczelo trzesc. rozszerzyl oczy jak zobaczyl gdzie jest hania. - jest tam sama? ktos musi po nia isc! - zaczal panikowac I sie rozgladac jakby szukal kogo moze wyslac xd

- z tobą wszystko jest skomplikowane - pozwoliła sobie na uszczypliwy komentarz w tej podbramkowej sytuacji. wiadomo, że ją zranił i najwyraźniej ta sytuacja sprzyjała rozdrapywaniu starych ran - nikt o zdrowych zmysłach tam nie pójdzie - to pewnie było teraz najniebezpieczniejsze miejsce i można było tam sie bawić na serio w 'podłoga to lawa' xd zerknęła kątem oka na łóżko, gdzie leżał jakiś plecak hanki w kwiatki - zapakujemy tam wodę, apteczkę, kilka koców z punktu ewakuacyjnego - zaczęła planować jak się tam dostaną. najwyraźniej nie myślała trzeźwo xd

nie skomentowal tego bo wiedzial, ze ma racje. - nie mozesz tam isc! - on myslal zeby powiadomic jakichs ratownikow, ktory mogliby doleciec helikopterem czy cos. probowal wymyslic kogo mogliby powiadomic, ale bal sie, ze jo ma racje I nikt sie tego nie podejmie. - pojde sam - zdecydowal. jesli bylo juz po hance to nie chcial zeby jeszcze ona zginela. skoro byl ojcem to on sie musial poswiecic xd

- nie możesz mi rozkazywać - przypomniała mu, nie był jej ojcem/partnerem, był dla niej formalnie nikim więc mogła robić co chciała. a teraz pomimo wszelkiemu zdrowemu rozsądkowi chciała iść ratować przyjaciółkę - nie możesz iść sam. a jeśli tobie coś się stanie? - teraz nagle zaczęła sie martwić. plus był trochę stary i dużo pił, mógł nie mieć kondycji - idziemy razem - oznajmiła i chwyciła plecak, była gotowa do wyjścia, to znaczy do pójścia po zapasy i wyjścia - i latarki, musimy mieć latarki - dodała. nie byli na to zdecydowanie przygotowani xd

- w tej chwili moge - bo byl starszy xd on I tak nie mial juz nic do osiegniecia w zyciu, a jo miala cale przed soba. nie chcial zeby cos jej sie stalo. musiala zostac tu I byc bezpieczna! - nie idziesz ze mna! - powiedzial stanowczo. zabral jej plecak I zarzucil sobie na ramie. wygladal jak w tym serialu co ogladalas xd dobrze, ze plecak nie byl w jednorozce. ruszyl szybkim krokiem. wiedzial, ze pojdzie za nim wiec szedl w kierunku innych ludzi z zamiarem zostawiena jej tam.

sorry, ale sama do tego wróciłaś. gif musiał wjechać xd
- nie możesz! - wykłócała się i tracili czas zamiast pójść ratować hanię. jo przetrwała wiele dramatów i porwań więc czuwał nad nia jakiś niezidentyfikowany bóg dramek dlatego czuła podświadomie, że jednak nic jej nie będzie. a jednak nie chciała puszczać go samego, martwiła się. mógł jej zabrac plecak, ale nie nie pozbył się jej. trzeba było ją zamknąć w bezpiecznym miejscu. jo, nie straciła go z oczu kiedy wyszedł tylko rozpędziła się i wskoczyła na niego zwinnie jak małpka, nie martwiła się nawet czy ktoś to zobaczy xd - zawsze mnie porzucasz w taki sposób i uciekasz, ale nie tym razem! - uwiesiła się na nim, niech ją niesie za karę xd

haha xd
- moge! - nie mial zamiaru jej sluchac. - to dla twojego dobra - powtorzyl to co zawsze mowil kiedy chcial sie jej pozbyc. tym razem to byla prawda xd nic nie powiedzial kiedy sie na nim uwiesila. bez niosl ja tak dlugo az znalezli sie niedaleko ludzi, ktorzy czekali razem. postawil ja I chwycil ja za ramiona. - zostajesz tutaj I czekaz az wrocimy - mowil powaznie, patrzac jej w oczy.

jak powtórzył to co zawsze to tym bardziej się nakręcała i wkurzała. nie była dzieckiem, potrafiła sobie radzić sama i doskonale o tym wiedział.
myślała, że wygrała skoro ją niósł, ale spotkało ją kolejne rozczarowanie - nie! - tupnęła nogą bezradnie niczym mała dziewczynka - nie możesz mnie tu zostawić samej, nie chcę żebyś ty szedł sam, nie chce żeby to było nasze ostatnie spotkanie! - trochę go błagała, a trochę jednak krzyczała i się denerwowała - nie możesz za każdym razem mi wmawiać co jest dla mnie dobre, bo kiedy tak mówisz to nigdy nie wróży nic dobrego - ostatnio tak mówił jak ją zostawił xd

moze I potrafila sobie radzic sama, ale to byla inna sytuacja. - nie chce zeby ci sie cos stalo! - powiedzial troche zrezygnowany tym, ze tak sie uparla, ze musi isc z nim. nie wiedzial czy hanka jeszcze zyje wiec jak on mial umrzec podczas szukania jej to chociaz jo wyjdzie z tego cala xd - zostaniesz tu, a ja wroce z hanna - ujal jej twarz w dlonie. mial nadzieje, ze jak podejdzie do niej lagodnie to ja przekona.

inna czy nie, jo nie chciała go zostawiać, a tym bardziej zostawać z tym sama! - poradzę sobie, zawsze sobie radzę, nie jest ciężarem! - zapewniała i tak było! jakby jo wyszła z tego, ale thomas i hanka nie to ciekawe jak i ona by sie czuła, o tym nie myślał... - nie rób mi tego - wydawało jakby się poddała, ale tak na prawdę wykorzystała jego spokojne podejście i zwinęła mu plecak i poleciała po zapasy, a potem biegła tylko w stronę wulkanu więc musiał ją gonić xd