dziedziniec
- st. albans
- st. albansgod save the queenwe love our queen109
- Post n°1
dziedziniec
First topic message reminder :
- rosalie berube
- stoke-on-trentweterynariasłodziak29
- Post n°101
Re: dziedziniec
nie są razem to może sobie spać z kim chce, skoro aggie się nie daje ;x
allie dała mu się nawet przytulić na pożegnanie, a potem zakluczyła się na cztery spusty i napisała do alfonsa, że już jest w domu.
allie dała mu się nawet przytulić na pożegnanie, a potem zakluczyła się na cztery spusty i napisała do alfonsa, że już jest w domu.
- astrid bachmann
- islandiamatematyka finansowabankrutka29
- Post n°102
Re: dziedziniec
zrobili tu jakieś miejsce pamięci ofiar balu. wszyscy przynosili kwiaty, zdjęcia, znicze, pluszaki itepe. astrid dopiero co została wypuszczona ze szpitala i nadal jeszcze przeżywała to wszystko. klęczała nad tymi kwiatami i płakała.
- john singleton
- tokioinformatykageek30
- Post n°103
Re: dziedziniec
potrafisz nakreślić sytuację. dobra, johnny na szczęście nie był tak poszkodowany jak ona, czego nie można było powiedzieć o jego dziewczynie, czy uwaga (!) o jego eks dziewczynie. pewnie sam własnie zapalał tutaj znicz i nie jej takiej zapłakanej - astrid? - przyjrzał się jej, pewnie makijaż miała rozmazany i wyglądała jak panda (miś, a nie wariatka z forum).
- astrid bachmann
- islandiamatematyka finansowabankrutka29
- Post n°104
Re: dziedziniec
pewnie była bez makijażu, bo jak leżała w szpitalu to nie miała czasu na takie rzeczy, a teraz nie obchodziło jej (!) jak wygląda i że inni ją widzą w takim stanie. rozpadała się kompletnie. myślała tylko o tym, że mało brakowało, żeby to ona znalazła się wśród wypisanych tu nazwisk ofiar. i pewnie nikt nie zapaliłby dla niej znicza. ;c
- john. - powiedziała nieco speszona i szybko otarła łzy dłonią, tak jakby to sprawiło, że nie zauważy jej spuchniętych od płaczu oczu.
- john. - powiedziała nieco speszona i szybko otarła łzy dłonią, tak jakby to sprawiło, że nie zauważy jej spuchniętych od płaczu oczu.
- john singleton
- tokioinformatykageek30
- Post n°105
Re: dziedziniec
astrid nie obchodziło jak wygląda? to niemożliwe. ech, jednak ludzie pod wpływem traumy się zmieniają. dobrze, że john takowej nie przechodził bo na pewno stałby się jeszcze gorszy do wytrzymania, na przykład w stosunku do piper. przykro mu było, bo może i astrid potraktowała go okropnie, ale nie życzył jej nigdy takich okropieństw. dlatego teraz po prostu przysunął się do niej i bez słowa ją przytulił. potrafił być współczujący!?
- astrid bachmann
- islandiamatematyka finansowabankrutka29
- Post n°106
Re: dziedziniec
astrid najwyraźniej przemyślała swoje priorytety. miała traumę i tylko zakupy mogłyby ją pocieszyć... a nie, jednak nic się nie zmieniła. kiedy ją przytulił, rozkleiła się zupełnie, bo wiadomo, że tak jest, kiedy chce ci się płakać, a ktoś cię obejmuje. szczególnie, że też nie miała żadnych bliskich znajomych, może oprócz morgan. a, teraz patrzę, że ma jeszcze ralfiego i hanię, czyli samych twoich.
- przestań. - odsunęła się od niego i szybko odwróciła głowę, zeby nie widział, jak płacze. najwyraźniej mogła płakać publicznie dopóki nikt znajomy jej nie zobaczył.
- przestań. - odsunęła się od niego i szybko odwróciła głowę, zeby nie widział, jak płacze. najwyraźniej mogła płakać publicznie dopóki nikt znajomy jej nie zobaczył.
- john singleton
- tokioinformatykageek30
- Post n°107
Re: dziedziniec
potwierdzam, że tak było kiedy ktoś cię przytulał, ale john to taki gość który w takich sytuacjach tylko potrafił przytulać. szczególnie że niezbyt wiedział jak pocieszyć w tej sytuacji astrid. chyba w żadnej sytuacji nie potrafiłby jej pocieszyć, a co dopiero teraz! - przecież to żaden wstyd że przeżywasz to co się stało - wyjaśnił patrząc na nią kiedy się odsunęła. była tak biedna, że mogł ją tylko przytulać!
- astrid bachmann
- islandiamatematyka finansowabankrutka29
- Post n°108
Re: dziedziniec
czegokolwiek john by nie zrobił, pewnie i tak nie potrafiłby astrid pocieszyć, więc nie musiał się szczególnie starać. bez sensu byłoby wypruwać flaki, żeby podnieść ją na duchu, a to i tak by nie poskutkowało ani trochę.
- to w ogóle nie powinno się stać. - pociągnęła nosem. ostatnio same dramaty jej się przytrafiały! jej życie było idealne, dopóki ojciec nie okazał się oszustem. od tamtego momentu było ciągle tylko gorzej.
- to w ogóle nie powinno się stać. - pociągnęła nosem. ostatnio same dramaty jej się przytrafiały! jej życie było idealne, dopóki ojciec nie okazał się oszustem. od tamtego momentu było ciągle tylko gorzej.
- john singleton
- tokioinformatykageek30
- Post n°109
Re: dziedziniec
john był wrażliwy więc za wszelką cenę starał się ja pocieszyć. złoty chłopiec! - ale stało się, czasu nie cofniesz - nie zawahał się jej znowu przytulić, a potem zabrał ją na gorącą czekoladę, którą stawiał bo przecież ona przy kasie nie była ;x
- marylin larsen
- st albansweterynariacrazy!29
- Post n°110
Re: dziedziniec
maryśka cały dzień unikała swoich przyjaciół, bo czuła się paskudnie. teraz małymi kroczkami zmierzała do domu licząc na to, że nikogo już na uczelni nie ma. bo przecież kto normalny by do tej pory tu siedział.
- edie davenport
- sydneyjazz i muzyka estradowashe fucked up. again.30
- Post n°111
Re: dziedziniec
siedziała niestety edie, bo musiała być na jakiejś bardzo ważnej próbie przed występem. miała świetny humor, na twarzy wielki uśmiech, a pod nosem nuciła znają jej melodię. miała ze sobą saksofon oczywiście, bo to jej było potrzebne. zauważyła maryśkę, podeszła do niej i pocałowała ją w oba poliki na przywitanie - cześć mary! jak ja cię dawno nie widziałam, co ty tutaj o tej porze robisz, co? - zapytała zdziwiona.
- marylin larsen
- st albansweterynariacrazy!29
- Post n°112
Re: dziedziniec
maryśka kiedy zobaczyła edie miała ochotę zapaść się pod ziemię. uciec w nieznane. i w ogóle wszystko co wiązało się z nieprzebywaniem ze swoją przyjaciółką. oczywiście wiadomo, że to nie wina davenport tylko samej mary, ale łatwiej by było ją unikać niż udawać, że wszystko jest super do czego musiała się teraz zmusić. - edie. - powiedziała uśmiechając się najbardziej przekonująco jak tylko potrafiła. - musiałam zrobić kilka rzeczy jeszcze i tak mi zeszło... - wzruszyła ramionami. może pomagała danielowi cicho przekonywać ludzi, żeby na niego zagłosowali xd chociaż nie, ten by się zapłakał, że łamie ciszę wyborczą.
- edie davenport
- sydneyjazz i muzyka estradowashe fucked up. again.30
- Post n°113
Re: dziedziniec
edie kochała mary jak siostrę, w końcu miała wiele sióstr przyszywanych dzięki przebywaniu w paczce. nie tylko sióstr ale też i braci, no ale mniejsza z tym. ważne było dla niej to, że mary była po prostu jej powierniczką, przyjaciółką i żyła w przekonaniu, że nigdy jej nie skrzywdzi a tym bardziej jej nie zdradzi. skąd miała wiedzieć, że matt o mało jej nie pocałował, musi się o tym dowiedzieć koniecznie xd - uuu, pewnie jesteś zmęczona! to zapraszam cię na gorącą czekoladę, co ty na to? odprężymy się, opowiesz mi co u ciebie. jestem taka zaganiana, że nie ogarniam - objęła ją ramieniem.
- marylin larsen
- st albansweterynariacrazy!29
- Post n°114
Re: dziedziniec
mary też zawsze ją tak traktowała! i leciała do niej z każdym swoim najmniejszym problemem, bo wiedziała, że edie jej pomoże i nie będzie się z niej śmiała. ale teraz... czy teraz w ogóle mogły rozmawiać? larsen najchętniej by nie rozmawiała. i na pewno się dowie o tym. i to od samej mary bo ta papla nie będzie w stanie rozmawiać spokojnie z edie mając cały czas to zdarzenie z tyłu głowy... - czekoladę... ja wiesz.... nie za bardzo mam czas... - miotała się bo nie chciała sprawiać jej przykrości a po drugie bała się z nią siedzieć sam na sam xd
- edie davenport
- sydneyjazz i muzyka estradowashe fucked up. again.30
- Post n°115
Re: dziedziniec
były jak siostry, wszędzie ze sobą chodziły we trzy z bree, piły wino, godzinami potrafiły rozmawiać o niczym a teraz co? edie zauważyła, że mary nagle poczuła się w jej towarzystwie nieswojo. przygryzła zdenerwowana wargę, przestępując z nogi na nogę - wszystko w porządku mary? jesteś jakaś dziwna... na czekoladę nie masz czasu, hej, zawsze miałaś na nią czas... - zauważyła niepewnie - masz jakiś problem, tak? to mów, prosto z mostu, tutaj i teraz o co chodzi - zarządziła, zachęcając ją do wyznania. nie tego się będzie spodziewać, ups.
- marylin larsen
- st albansweterynariacrazy!29
- Post n°116
Re: dziedziniec
marylin aż paliło w środku, żeby powiedzieć o wszystkim edie, ale nie wiedziała jak to zrobić i wiedziała, że jeśli to zrobi to nie wyjdzie jej to na dobre. mattowi z resztą też a przecież się przyjaźnili! wszyscy się przyjaźnili i teraz co. dupa. - dziwna? wydaje ci się... - machnęła ręką. - mam jutro egzamin, dość trudny a jeszcze nie zaczęłam się do niego uczyć. - skłamała mając nadzieję, że to ją przekona. z drugiej strony to pewnie edie wiedziała dużo, dużo wcześniej kiedy maryśka ma egzaminy, z czego i czy są trudne czy też nie. o tym nie pomyślała. zaraz jednak wypaliła prawie jakby mówiła wszystko jednym słowem - całowałam się z mattem! znaczy nie całowałam! znaczy no tak prawie.... - teraz powinna stąd jak najszybciej uciekać, ale ją wmurowało w chodniczek.
- edie davenport
- sydneyjazz i muzyka estradowashe fucked up. again.30
- Post n°117
Re: dziedziniec
aż się cofnęła jak to usłyszała. już nie była taka pogodna i zadowolona, że świeci słoneczko i że wszystko się jej w życiu układa. o mało co też nie upuściła swojego saksofonu. ścisnęła mocniej za rączkę od pokrowca, starając się nie wybuchnąć płaczem. do tej pory żyła w przekonaniu, że wszystko jest fajnie, cudownie, a tu jednak nie. otworzyła usta, żeby coś powiedzieć, szukała słów. rozejrzała się po dziedzińcu a potem wróciła wzrokiem do mary - aha - mruknęła pod nosem niezadowolona - super, świetnie. cudownie wprost - uniosła wzrok do góry bo zbierało się jej na płacz. odwróciła się od niej, nie wiedząc w którą stronę iść. więc ruszyła po prostu przed siebie.
- marylin larsen
- st albansweterynariacrazy!29
- Post n°118
Re: dziedziniec
- edie! - jęknęła podbiegując do niej. chciała ją złapać za rękę, ale bała się, że dostanie przez to od niej tym saksofonem a z tego raczej by się nie podniosła już. - to nie było tak, do niczego nie doszło! - zapewniła ją. matt się na szczęście ogarnął, bo inaczej to pewnie w ogóle by już nie rozmawiały tylko mary leżałaby półmartwa na dziedzińcu. - wygłupialiśmy się i tak dziwnie...... nie wiem edie co się stało wtedy, ale naprawdę nic nie było! - powiedziała łamiącym się głosem bo była bliska płaczu.
- edie davenport
- sydneyjazz i muzyka estradowashe fucked up. again.30
- Post n°119
Re: dziedziniec
- myślałam, że jesteśmy przyjaciółkami, mary do cholery jasnej - szlochała, trzymając mocno saksofon żeby jej przypadkiem nie upadł - wiesz, że to, że nic się nie stało, jest jeszcze gorsze od tego, gdybyście się pocałowali? to znaczy, że on chciał cię pocałować, rozumiesz? on tego chciał, to się liczy - wyjęczała dalej płacząc. stała tam jak ta sierota, jeszcze uparcie dzwonił telefon, pewnie matt.
- marylin larsen
- st albansweterynariacrazy!29
- Post n°120
Re: dziedziniec
- jak to jakby mnie pocałował to byłoby lepiej... - mruknęła w ogóle wybijając się z rytmu przepraszania jej i płaszczenia się przed nią, żeby jej jednak wybaczyła. - przecież skoro tego nie zrobił to znaczy, że cię kocha! - stanęła w jego obronie. a co. - edie przepraszam.... naprawdę nie wiem co się stało w tamtym momencie. - jęknęła ocierając oczy bo pewnie sama się popłakała. mogła się dziwnie zachowywać i udawać, że nic się nie stało a jej tego nie mówić bo wyszło chyba gorzej niż zakładała.
- edie davenport
- sydneyjazz i muzyka estradowashe fucked up. again.30
- Post n°121
Re: dziedziniec
dobrze, że go próbowała przynajmniej bronić. edie teraz straciła zaufanie do matta, proszę, jak to w jednej chwili można zniszczyć sobie całą wielką idyllę. nawet przez myśl jej przeszło to, że może nie powinna nigdy mówić mattowi, że go kocha i że to wszystko to jej wina jest. spuściła wzrok, odrzucając kolejny raz połączenie od matta. aż wyłączyła telefon w cholerę - nie wiem, muszę to przemyśleć - powiedziała krótko i zdecydowanie.
- marylin larsen
- st albansweterynariacrazy!29
- Post n°122
Re: dziedziniec
mary może powinna zmienić profesję i zamiast być weterynarzem powinna niszczyć związki xd to by jej zdecydowanie wychodziło. - edie błagam cię. to się więcej nie powtórzy,, na sto procent.... kocham cię i nie chcę tego zniszczyć. - powiedziała cicho i spuściła głowę bo to było dla niej trudne bardzo.
- edie davenport
- sydneyjazz i muzyka estradowashe fucked up. again.30
- Post n°123
Re: dziedziniec
zrobiło się jej smutno i przytuliła do siebie mary - wiem, ja ciebie też kocham, wierzę ci okej? ale po prostu muszę poukładać sobie to w głowie. nic więcej. potrzebuję chwili dla siebie, odetchnąć. już nie płacz - pogładziła ją po policzkach, stawiając wcześniej na chodniku futerał z saksofonem.
- marylin larsen
- st albansweterynariacrazy!29
- Post n°124
Re: dziedziniec
przytuliła się do edi i kompletnie rozpłakała.ta to jednak miała dobre serducho. mary nawet przeszło przez myśl, że ona by się tak dobrze nie zachowała jak jej przyjaciółka.... była trochę bardziej narwana i trochę bardziej niemiła... przynajmniej chwilami. - okej. - szepnęła i pewnie sobie poszła, bo skoro davenport musiała sobie wszystko sama przemyśleć to nie ma co jej zawracać głowy. a na odchodne pewnie mruknęła jeszcze kolejne przepraszam.
- edie davenport
- sydneyjazz i muzyka estradowashe fucked up. again.30
- Post n°125
Re: dziedziniec
poszła w stronę swojego mieszkania, bo musiała pobyć chwilę sama.
|
|