stare miasto

powiedziałby, że ją odprowadzi, żeby myślała, że on jest bohaterem, a tak naprawdę by się cieszył, że nie musi iść sam do akademika. xd zaraz się okaże, że wszyscy będą jedną wielką rodziną. xd jutro annie ma roczek i kolacja ma być, ale pewnie bez wujków hurdów. i tak będzie można coś fajnego dużego zrobić. i jeszcze bal dla wyższych sfer, bo każdy ma jakieś królewskopodobne coś.
- to nic takiego. - zasłonił zaraz rysunek rękoma. jeżeli coś umiał w życiu, to właśnie rysować (i parzyć herbatę, przydatna umiejętność), ale i tak był z niego taki wstydzioszek, że nie chciałby, żeby ktoś te jego prace oglądał.

to chociaż dobrze, że by jej to zaproponował, bo przynajmniej wydałby się jej mniej ciotowaty. zawsze coś. to wy to ogarniajcie he he. ja stawiam na to, żeby święta też zrobić i wtedy jakąś dramę. żeby choinka się podpaliła i spalił się dom czy coś podobnego. przy okazji będziesz mogła kogoś zabić xd. a annie będzie miała traumę, po tym jak będzie widziała płonących ludzi xd.
- no pokaż - zaśmiała się, kiedy zasłonił rysunek. był całkiem słodki, kiedy się tak wstydził. - proszę? - poprosiła ładnie, chwytając jego dłoń. niby trochę widziała co tam nabazgrał, ale była ciekawa i nie zdążyła się porządnie przyjrzeć.

nie wzrusza mnie to, że morgan uważa, że dżud jest ciotowaty, bo i tak na niego leci, haha! szczególnie, że jej ruchanie peter umarło, to będzie musiała teraz się skupić na hurdzie. dramy zawsze spoko, ale nie wiem czemu chcesz zabijać moje postacie! jak ich nie lubisz, to powiedz. xd ja na razie nikogo się pozbywać nie zamierzam.
westchnął. te jej słodkie oczka oczywiście na niego podziałały, więc odsłonił rysunek.
- to tylko taki pierwotny szkic, takie tam bazgrolenie... - zaczął się tłumaczyć i nawet nie mógł patrzeć na jej twarz i reakcję, wolał wpatrywać się w ten rysunek, który wcale nie był taki zły, chociaż arcydziełem też nie był.

leci na niego pewnie właśnie dlatego, że jest taką niezdarą. przeważnie spotykała się z kolesiami, które były przeciwieństwem juda, ale on miał w sobie coś co jej się podobało. może czuła, że w końcu czas na zmiany xd. no właśnie! i z kim ona teraz będzie spała jak petera się pozbyłaś, a z judem nie może? chyba, że go w końcu kiedyś zgwałci, to nie będzie miał wyjścia. nie chce zabijać tylko myślę przyszłościowo. do świąt jeszcze dużo czasu, więc może zmienisz zdanie xd.
- łał, jude. nie wiem dlaczego nie chciałeś mi tego pokazać - dalej trzymała go za rękę. chociaż tyle na razie mogła xd. albo chciała sobie je jakoś ugrzać, bo robiło się jej coraz zimniej. - bardzo ładnie rysujesz - dodała zaraz.

leciała na niego, bo wiedziała, że taki jak jude nie mógłby jej zranić, a głęboko w środku była wrażliwą osóbką i potrzebowała miłości! i masz tyle innych postaci, a mówisz, że morgan nie ma z kim sypiać. xd sama idź zabijać albo tworzyć kogoś, a nie się mnie czepiasz.xd
- niee, to naprawdę nie jest nic takiego. - wymamrotał, bo się zestresował, że trzymała go za rękę i w dodatku komplementowała jego pracę! powinna zobaczyć jakąś ładniejszą, nad którą dłuzej pracował, ciekawe, co wtedy by powiedziała. pewnie wtedy już nigdy nie puściłaby jego ręki!

cicho, szukam wymówki, żeby morgan szybciej się z nim przespała, a ty mi tutaj z innymi postaciami wyjeżdżasz xd. w ogóle robicie to halloween? upije się i będzie go molestować xd. ja sobie przerwę zrobiłam na razie z postaciami, bo i tak nawet jak na razie nie mam pomysłu na żadną. no może pomysł by się znalazł, ale nie szukam buziek, ani w sumie o tym staram się nie myśleć, to nie aż tak bardzo nowych mi się nie chce robić.
- masz przy sobie jakieś inne? - przeniosła wzrok na jego twarz. uśmiechnęła się lekko, bo podobało jej się taki zamotany. - skoro to nic takiego, to chciałabym zobaczyć jakąś pracę nad którą się bardziej postarałeś - zamrugała kilka razy.

wiesz, że on prawiczek i najpierw na pięćset randek z nią pójdzie, żeby wiedział, że ONA będzie się czuła przy nim pewnie i bezpiecznie! w ogóle jak z harry'ego wysyłasz posty, to nie wiem jak oczekujesz, że jude ma się jarać morgan, to niewłaściwe. xd coś miałyśmy robić na halloween, żeby duchy straszyły! jeszcze nam podziękujecie, że zabiłyśmy jakieś postacie. i rozumiem co czujesz. mam wieelką nadzieję, że nie będę chciała robić więcej postaci. xd
- niee, tu nic nie mam. - przekartkował szybko szkicownik, który dopiero co kupił parę dni temu, więc było w nim tylko trochę bazgrolenia z nudów, a nic ładniejszego i konkretniejszego. - może kiedyś przy jakiejś okazji będę mógł ci pokazać. - uśmiechnął się. nawet nie ogarnął, że to idealna okazja, żeby ją zwabić do pokoju czy zaprosić na kolejne spotkanie. ach, jude!

boże, nie ogarnęłam, że się nie przelogowałam, a jak już się wysłało to było za późno xd. i jakoś jak z niej posty piszę, to też nie bardzo się jara, więc co to za różnica xd. gdyby wiedziała, co teraz siedzi w głowie juda, to by się chyba załamała trochę. bo jednak sądziła, że szybciej to wszystko pójdzie. chociaż nie wiem na jakiej podstawie, skoro po tylu spotkaniach dopiero doszli do fazy, w której przez chwilę trzymali się za ręce. - szkoda - zgryzła wargę, dalej mu się przyglądając. zastanawiała się pewnie czy by uciekł jakby go teraz pocałowała xd. - mam nadzieję - uśmiechnęła się słodko. puściła w końcu jego dłoń, po czym włożyła obydwie między swoje uda, żeby choć trochę się ogrzać.

jude się nie jara morgan? proszę cię! on tu musiał uważać, żeby mu nie stanął, kiedy go tak za rękę trzymała.
morgan jednak ma zupełnie inne oczekiwania wobec jude'a niż on by się spodziewał! raczej to on by się załamał, gdyby się dowiedział, co jej siedzi w głowie. on tu jeden z niewielu ostatnich romantyków, a ona chce go tylko zaliczyć!
- chcesz trochę herbaty? - spytał od razu, kiedy zauważył, że jest jej zimno. było tyle opcji znowu, mógłby jej oddać swoją kurtkę albo ją odprowadzić, ale zamiast tego dżud typowo wymyślał najmniej sensowną rzecz.

dobrze wiedzieć! no ale morgan o tym nie wiedziała, więc skąd mogła wiedzieć, że aż tak mu się podoba. zwykle jej faceci okazywali to zupełnie inaczej i nie przejmowali się tym, że im staje. może gdyby przedtem inaczej ją traktowali, to by nie było dla niej takie dziwne.
- możesz dać - pokiwała głową. sama miała nadzieję, że jednak wymyśli coś innego, no ale to w końcu jude. nie wiem czego się spodziewała. no ale herbata, to zawsze coś i przynajmniej choć trochę się ogrzeje,

morgan raczej szybko się nie dowie, bo dżud przecież jej nie powie. no i jakimś cudem udawało mu się sprawić, że mu nie stawał, więc to też było pod kontrolą. a nasz nieśmiały hurd nie powie jej przecież, jak ona na niego działa. tylko by się zbłaźnił, bo ona nie myśli o nim w taki sposób, tak tak. jude już się nauczył po wszystkich dziewczynach, które chciały tylko być przyjaciółmi.
- proszę. - nalał jej zaraz tej herbaty, trochę rozlewając na siebie, ale to nic, bo podał jej ją z wielkim uśmiechem na twarzy. - rzeczywiście robi się zimno, może czas wracać do akademika? - stwierdził jednak.

pewnie myślał o jakichś zdechłych zwierzątkach czy czymś równie przykrym. w sumie całe szczęście, że nie mówił jej wszystkiego, bo gdyby się o tym dowiedziała, to by się czuła trochę zniesmaczona. ale przynajmniej by wiedział, że nie przeszkadza jej to, że mu na jej widok stanął.
- dzięki - chwyciła od niego herbatę, po czym upiła kilka małych łyków powoli, żeby się nie poparzyć. - to chyba dobry pomysł - pokiwała głową. nie miała zamiaru się rozchorować, a skoro nie miał lepszego planu, to mogli się powoli zbierać.

ona by się czuła zniesmaczona?! to ona chce tu zaliczyć i wykorzystać mojego biednego dżuda, który za to w głowie zaplanował całą ich wspólną przyszłość z domkiem z płotem i mnóstwem dzieci. to, że przy okazji tych pomysłów mu staje, to raczej jakieś problemy, a nie powód do zniesmaczenia.xd
- no tak. - przytaknął i uśmiechał się i nie wiedział co jeszcze powiedzieć i nie ruszył się, żeby pójść już do domu i tak jakoś zrobiło się niezręcznie.

czułaby się zniesmaczona jakby wiedziała, że myśli o martwych zwierzętach gdy jest z nią xd. z tego, ze mu staje by się ucieszyła, bo przynajmniej by wiedziała, ze się mu podoba. uśmiechnęła się do niego i poszli. i możesz zacząć u niej np albo coś.

kręcił sie tutaj... nie wiem kogo mi dajesz ale niech się znają bo po co ktoś miałby go zaczepiać o tej godzinie... xd

piper gówniara nie wiem co robiła o tej godzinie na mieście, ani skąd go znała, ale niech będzie, że się poznali na jakiejś imprezie, o. pewnie zwiała znowu bratu z domu i właśnie wracała od koleżanki. nie przejmowała się aż tak bardzo godziną, ale i tak wmawiała sobie, że nic się jej nie stanie. szła naprzeci dimitria i aż serce jej stanęło, gdy ujrzała kogoś zbliżającego się w jej kierunku. stanęła pod lampą, gotowa w razie co, żeby się obronić, chociaż i tak by sobie nie dała rady, ale co tam. waleczna była.

przechodził właśnie obok niej i tak odruchowo spojrzał, wprawdzie mówią że najciemniej jest pod latarnią, ale i tak ją poznał z tamtej imprezy... więc zagadał, czemu nie, wyglądała na smutną, może potrzebowała jego bohaterstwa i pomocy - piper? pamiętasz mnie? - zapytał wsuwając camela do ust i podsunął jej paczkę żeby się poczęstowała.

wstrzymała oddech, kiedy obok niej przechodził. całe szczęście rozpoznała go, więc jej ulżyło. - jasne, że pamiętam - wyprostowała się. już mu miała powiedzieć, że ją przestraszył, ale się powstrzymała. nie chciała, żeby pomyślał, że jest strachliwa. prawie każdy by się zląkł, ale taki był jej tok myślenia. - dzięki - poczęstowała się fajką. pewnie jej zaraz odpalił, więc się zaciągnęła. całe szczęście czasami paliła po szkole, więc nie zakrztusiła dymem.

pewnie by się z niej nie śmiał bo nie byl z takich! co nie. uśmiechnął się. - więc nie jest aż tak latwo mnie zapomnieć! dobrze wiedzieć. - wyrzucil swojego peta na ziemię i go nie przydeptal bo był badass. - ciebie na pewno trudno zapomnieć - dodał, chociaż rozmawiali tylko ze dwadzieścia minut. pomyslał sobie że w tym mieście było za dużo ładnych dziewcząt.

ale ona o tym nie wiedziała, to się przejmowała. nie mogła wyjść na jakąś ciamajdę. - nie mogłabym cię zapomnieć. byłeś tam zdecydowanie jednym z najprzystojniejszych facetów, a takich się zapamiętuje - oglądała nałogowo plotkarę, 90210 i inne takie, to wiedziała jak się flirtuje. czerpała z takich seriali inspirację. - tak? - udała, że się w ogóle tym komentarzem nie przejęła.

on pewnie oglądał tylko top gear i rosyjskie telenowele. ruski dubing jest w ogóle śmieszny kiedyś jakiś rusek był na promie który chodził wszędzie z laptopem na którym oglądał house'a z rosyjskim dubem przez prawie dwa dni. zrobiło mu się ciepło w brzuchu kedy to usłyszał bo który facet nie lubi takich komplimentów. - wow, co za zbieg okoliczności; ja myślałem, że ty byłaś tam najpiękniejszą dziewczyną. - trochę tandeta, ale trudno. może jej się spodoba. zastanawiał się ile miała lat bo wyglądała młodo. - tak w ogóle to.. co tu robisz zo tej porze?

nie wiem w sumie, bo nigdy niczego z rosyjskim dubbingiem nie oglądałam. liczyła na to, że mu się spodoba ten komentarz. nie bez potrzeby naoglądała się tych wszystkich tasiemców. kopiowała trochę zachowania swoich ulubionych bohaterów, żeby być lepsza i bardziej popularna od swoich rówieśników. co o dziwo jej się nawet udawało. - dobrze się więc dobraliśmy - uśmiechnęła się, ale w duchy cieszyła się jak małe dziecko, że taki super koleś jak dimitri uważa ją za godną uwagi. ciekawe co by bridget na to powiedziała. - wracałam właśnie do domu - zagapiła się na niego, bo był taki ładny, że nie mogła od niego wzroku oderwać.

koleżanka namówiła ją na spacer (nie wiem jakie ona miała koleżanki, ale jakieś miała na bank). tylko, że ta psiapsia musiała wcześniej uciec bo chłopak do niej zadzwonił a sophie powoli zmierzała w kierunku akademika, czy tam mieszkania connora nie wiem w sumie czy on już wyszedł. zamówiła sobie jeszcze ciepłą herbatę na wynos i szła powoli, o.

charlotte szła również powoli, nigdzie się nie spiesząc bo wracała do domu z kolacji z rodzicami victora. strasznie się stresowała, ale przecież pan kay ją uwielbiał, no to kolacja okazała się być idealną. trochę wypili alkoholu, bo to w końcu imprezka była. ale ona się nie zataczała, nic z tych rzeczy. nie wpadła na sophie, tylko ją zauważyła i do niej podeszła - cześć. masz może zapalniczkę? - zapytała. może zaczęła palić kto ją tam wie xd

jak uroczo. sophie w ogóle by jej nie zauważyła gdyby nie podeszła. i nie byłoby to złośliwe, bo po prostu nie zwracała uwagi na innych ludzi dziś - przecież wiesz, że nie palę - napiła się trochę herbaty i zerknęła na szarlot. zapadła krępująca cisza, bo nie wiedziała co jej powiedzieć. ale to chyba nie było nienormalne, bo z reguły mało mówiła.