pomnik

zapierdzielała szybko do akademika bo się bała, że ją ktoś napadnie!

a on czyścił pomnik chusteczkami, bo przez przypadek wylał na niego colę. nie chciał, żeby zostały jakieś ślady i żeby ktoś go posądził o niszczenie zabytków.

- jude! - ucieszyła się na widok swojego najwspanialszego męża - co ty tutaj robisz? - zmarszczyła brwi przyglądając się uważnie jak poleruje pomnik. - masz jakieś prace społeczne? zrobiłeś coś złego? - zdziwiła się, bo nawet ona, porządna obywatelka, nie wpadłaby na to, żeby czyścić pomnik bo coś na niego wylała...

najwyraźniej jude miał obsesję na punkcie czyszczenia dowodów swojej niezdarności.
- skye! raczej co ty tu robisz tak późno? nie boisz się, że ktoś cię napadnie? - zaczął jej jeszcze sugerować. - wylałem colę na pomnik. - oznajmił zmartwiony i nawet wskazał jej miejsce, w którym była plama. myślał, że właśnie to było to zrobienie czegoś złego, o którym mówiła skylar.

- o nie! a śledzi mnie ktoś? - zaczęła się rozglądać przestraszona. chyba zdawała sobie sprawę, że z juda to średni obrońca i pewnie ona by sobie lepiej poradziła z napastnikiem. - ee.... wylałeś colę na pomnik i stwierdziłeś, że ją zetrzesz, tak? - uniosła brew bo nie do końca wiedziała czy dobrze go zrozumiała.

- chyba nie, ale nigdy nie wiadomo. - też zaczął się rozglądać. oczywiście, że z jude'a słaby obrońca! oni oboje takie boidudki, że powinni mieć jakiś ochroniarzy, żeby w ogóle dotrzeć z powrotem do akademika. - tak! mam nadzieję, że tu nie ma kamer i nikt mnie nie aresztuje za niszczenie publicznego mienia. - specjalnie założył kaptur na głowę, żeby nie było widać jego twarzy.

przestraszył skye dość mocno tym stwierdzeniem i teraz cały czas się rozglądała dookoła. tyle dobrego, że było późno i ludzie już raczej siedzieli w domach bo tak to by uciekła z płaczem do pokoju po drodze taranując kilkoro ludzi pewnie. - jude..... przecież za takie coś cię nie aresztują. - westchnęła.

chyba właśnie tyle złego, że było późno i ciemno i pusto i nie wiadomo co się czaiło w mrokach. gdyby było jasno, nie baliby się tego, że coś im się stanie.
- jak to nie? - wyglądał jak ona na awku.

nie przeceniaj skye.... ona by się bardziej bała, bo więcej ludzi się po ulicach kręci. wtedy to dopiero nie wiadomo na kogo się trafi, czy wpadnie przypadkiem z niezdarności.
- no normalnie nie..... nie zniszczyłeś tego... a oni przecież i tak myją co jakiś czas ten pomnik - wzruszyła ramionami. - no wiesz, spryskują go taką maszyną z wodą pod dużym ciśnieniem... jak ręczna myjnia samochodowa tylko taka dla pomników i przenośna. - wytłumaczyła mu to najlepiej jak tylko potrafiła. jude ze stresu mógł wolniej myśleć.

jude się nie bał tego, co może mu się przytrafić z niezdarności xd już się tyle zdarzyło, że był przygotowany na każdą ewentualność. dziwne, że w kasku nie chodził i ochraniaczach xd
- trochę zniszczyłem. została plama. - pokazał jej palcem znowu to miejsce, bo może nie zauważyła za pierwszym razem, bo patrzyła pod złym kątem. - nie wiedziałem, że wiesz takie ciekawe rzeczy. - zainteresował się tą myjnią dla pomników.

skye bała się wielu rzeczy.... to nie powinno być dla ciebie zaskoczeniem xd powinien! tak jak dzieci uczące się jeździć na rolkach.... hehe. byłby słodki xd
- boże, jude... nikt się nie przejmuje takimi rzeczami. - powiedziała po raz kolejny się rozglądając dookoła bo usłyszała jakiś szelest. chyba zapomniała, że na ulicach żyją dzikie koty, które chętnie w nocy polują... - ja wiem naprawdę dużo ciekawych rzeczy. - zaśmiała się cicho.

no dobra, wcale nie jest xd próbowałam jakoś ją telepatycznie przekonać, że w dzień nic jej nie grozi. może go kiedyś wyślę z takim ekwipunkiem na miasto jak nie zapomnę xd
- naprawdę? - dalej patrzył na nią lekko nie dowierzając, ale skoro skye tak mówiła, chyba musiało tak być? przecież by go nie okłamała!!! - to opowiesz mi ich więcej w drodze do akademika, jest strasznie zimno. - skoro nie musiał jednak sprzątać, to mogli wracać do siebie i nie zamarzać. na pewno oboje myśleli po drodze, że zaraz zginą w tych ciemnościach, ale udało im się przetrwać xd zacznę next.

Jude awww
hazel sobie siedziala przy pomniku i palila skreta. miala zly dzien to musiala sie jakos rozluznic.

jude <3
peggy przechodziła sobie tędy grzecznie i zauważyła hazel przy pomniku. pozwoliła sobie do niej podejść, chociaż normalnie nie zaczepiała sławnych ludzi na ulicy. pewnie dlatego, ze nigdy ich nie spotykała.
- hej! przepraszam! czy ty nie jesteś tą dziewczyną z instagrama?

tak ogarniam dzisiaj, ze zastanawialam sie czemu hazel miala byc slawna xd wlasnych postaci nie pamietam, eh.
- hej, tak to ja - powiedziala rozbawiona i zaciagnela sie po raz kolejny. ostatnio calowala sie z jakims raperem z soundcloud i byla na jego story instagramowym, wiec przybylo jej sporo nowych followersow, ktorzy zaczepiali ja na ulicy. podobalo jej sie to, bo czula sie jack gwiazda hehe

hahaha, peggy mogłaby zaczepiać również przypadkowych ludzi i myśleć, że są sławni xd musisz więcej grać, skoro własnych postaci nie znasz.
- o kurde! to naprawdę ty! - zawołała trochę jak fangirl, chociaż wcale nią nie była. sam fakt, że spotkała kogoś sławnego był dla niej sporym przeżyciem. w końcu była w st. albans dopiero od niedawna i jeszcze nie miala okazji spotkać żadnych członków europejskich rodzin królewskich. - wiem, że to totalnie lamerskie i pewnie wszyscy cię o to pytają, ale mogę sobie z tobą zrobić zdjęcie? moje koleżanki ześwirują jak zobaczą, że cię spotkałam. - tak jakby same nie mogły jej spotkać w tym małym miasteczku.

tez prawda xd na to wychodzi bo inaczej zapomne zupelnie o nich.
zasmiala sie widzac jej entuzjazm. szkoda, ze kazdy na nia tak nie reagowal jak teraz peggy. - jasne, ze mozesz - poklepala miejsce obok siebie. dobrze, ze peggy trafila na hazel teraz. kto wie czy za jakis czas nie bedzie musiala chodzic z ochroniarzami skoro staje sie tak rozpoznawalna xd

dobrze, że hazel się cieszyła z tego, że jest rozpoznawalna, bo tak naprawdę peggy nawet nie wiedziała do końca jak hazel ma na imię, no ale kojarzyła ją gdzieś tam z internetów, bo trochę jej się tego przewijało jak scrollowała social media.
- super! - wyciągnęła telefon i zbliżyła się nieco do gwiazdy, żeby pstryknąć sobie selfie. spojrzała na ekran telefonu, zeby sprawdzić jak wyszło. - jeszcze raz sorry, normalnie wcale bym tego nie zrobiła. po prostu jesteś pierwszą sławną osobą jaką spotkalam w życiu. - było jej głupio, że tak zaczepia tę dziewczynę, która na pewno chciała tylko prowadzić zwyczajne życie, a to, że jej zdjęcia robiły furorę na insta to już inna sprawa.

hazel nawet byla taka laskawa, ze lubila instagramowe zdjecia, na ktorych byla! peggy bedzie sie miala czym chwalic znajomym. na pewno beda jej zazdroscic xd - spokojnie, mam czas - nie przejela sie wcale, ze nie wyszlo im pierwsze zdjecie. sama sobie robila milion za jednym zamachem to byla przyzwyczajona. zaczela dalej pozowac i wyginac sie by jak najlepiej wyjsc.

peggy wydawało się, że zdjęcie wyszło całkiem zacne, ale hazel zaczęła pozować dalej i zrobiło jej się głupio, że pewnie sama krzywo wyszła i dlatego hazel nie zaakceptowała pierwszej próby. bo przecież hazel zawsze na każdym zdjęciu wychodziła perfekcyjnie! w innym wypadku nie miałaby tylu zdjęć na insta xd
- jesteś super miła. - stwierdziła, bo była aż zaskoczona tym jak bardzo hazel jest przyziemna i sympatyczna xd porobiły jeszcze parę zdjęć i peggy uciekła, dziękując za jej czas, bo nie wiedziała, że tak naprawdę mogła sobie spalić blanta z hazel i traktować ją jak normalnego człowieka, a nie gwiazdę. też idę spać.

pomachala jej i sama sobie jeszcze tu posiedziala, a potem poszla do siebie. papa