finn

ech, przyjaźnie na forku to zawsze takie patologiczne rodzeństwa... pamiętam jak kenny wyznawał ofelce, że kocha ją jak siostrę, a potem się ruchali. nic dziwnego, że potem ich dzieci, które miały wspólnego ojca kenny'ego, też się ruchały. coś mnie na wspominki wzięło.
- to nic nie mów i pijemy. - odparł jak gdyby nigdy nic. wstał, żeby wyciągnąć jakąś butelkę, ale elsa znowu się odezwała i zamarł. odwrócił się do niej i westchnął ciężko. - elsa... on już odszedł. - zauważył. bo rozumiem, że pan ayers był już jakimś warzywkiem tylko podtrzymywanym przez sprzęt medyczny. finn trochę czasu w szpitalu spędził i widział różne sytuacje.

nie da się ukryć, że jednak przyjaźnie tutaj to nigdy nie są całkowicie normalne. szczególnie te damso-męskie. pomijając daniela i maryśkę, bo oni są stu procentowo normalni w swojej przyjaźni.
spojrzała na niego smutnymi oczkami kiedy stwierdził, że piją. nie będzie odmawiać. może jak wypije pół butelki to zrobi się jej lepiej. żałowała, że nie miała przy sobie żadnych dragów. wtedy na pewno doszłaby do "siebie". - nie! - zaprotestowała. słychać było pewnie w jej głosie strach. w końcu jej ojciec nie mógł umrzeć, musiał żyć wiecznie. - on wcale nie odszedł! to im wszystkim się wydaje, że tak jest ale ja go znam! - machała rękami ze złości na cały świat.

daniel i mary to w takim razie jedyna normalna przyjaźń! chociaż skąd wiesz, że nie brali ślubu na podwórku w wieku sześciu lat. chociaż niee, pewnie daniel by musiał najpierw zrobić cały segregator i plan i w tym czasie mary już wzięłaby ślub z innym kolegą.
finn nie ćpał, co najwyżej mógł jej zaoferować jakieś leki przeciwbólowe, pochowane we wszystkich kątach domu. połowa moich postaci jest na jakiś lekach...
- rozmawiałaś z nią o tym, co czujesz? o tym, że wierzysz, że on nadal walczy i do was wróci? - stał nad nią, bo nie ruszał się po butelkę, tylko musiał spokojnie z elsą porozmawiać.

to daniel, halo.... on by wymyślił milion powodów dla którego nie powinni brać ślubu. dlatego mary musiała sobie innych mężów szukać. albo kompletnie zrezygnowała z tego pomysłu uznając, że daniel ma rację.
finn porządny człowiek! podejrzewam, że jednak większość ziomków elsy ćpała... cóż, nie zadawała się z najgrzeczniejszymi ludźmi w mieście. na pewno miał jakieś mocne przeciwbólowe leki to też mogłyby dać radę, ale jakoś sobie poradzi bez tego. musi być silna. xd
- porozmawiać z nią? nie potrafię z nią rozmawiać! ciągle wytyka mi, że nie są ze mnie zadowoleni, kiedy wczoraj zadzwoniłam zapytać jak sytuacja z ojcem wyrzucała mi przez pół godziny, że zamiast do nich przyjechać szwędam się po klubach i mieszkaniach chłopaków. powiedziała mi, że moje zdanie się nie liczy, bo jestem tylko dzieckiem i to jest jej decyzja. - wyrzuciła z siebie i zacisnęła usta bo czuła jak do oczu napływają jej łzy a przecież nie mogła płakać przy ludziach.

daniel pewnie by się bał, że taki udawany ślub po latach by się okazał, że był naprawdę i by wywołał jakiś skandal i nie został premierem. już w wieku sześciu lat miał takie problemy!
finn sam potrzebował tych leków na nieprzewidziane wypadki, więc nie mógł się podzielić z elsą. poza tym miał alkohol, to powinno jej wystarczyć.
- to może... pojedź do nich? - zaproponował, bo elsa rzeczywiście tylko się użalała nad swoim losem i piła i ćpała, zamiast zebrać się w sobie i ich odwiedzić. - mogę pojechać z tobą, jeśli chcesz. - dodał. był gotowy się tak poświęcić i ją wspierać, mimo że nienawidził szpitali! - nie jesteś dzieckiem. musisz pokazać, jak ci zależy i może wtedy weźmie twoje zdanie pod uwagę. - wymyślał.

haha, daniel od zawsze taki ważniak. pewnie rodzice byli z niego zawsze dumni!
elsa najwyraźniej wolała pić i ćpać niż do nich jechać bo wiedziała, że po takiej wizycie będzie jej tylko gorzej. nikt chyba nie jest fanem szpitali... ona również, szczególnie jeśli miała tam odwiedzać ojca, który nawet nie otworzy oczu czy nie drgnie mu dłoń kiedy usłyszy jej głos. bała się go widzieć w takim stanie. - boję się. - szepnęła spuszczając wzrok. jemu mogła się do tego przecież przyznać. wiedziała, że jej nie wyśmieje.

pewnie od małego udawał takiego dojrzałego, bo chciał dorównać bratu, ale william i tak nie chciał się z nim bawić, chlip chlip.
niektórzy mają do szpitali stosunek obojętny i nie kojarzą im się z żadnymi złymi wypadkami ze swojego życia lub ich bliskich. oczywiście w st. albans każdy ma takie wypadki, więc lubienie szpitali jest niemożliwe. na jej kolejne słowa, finn usiadł z powrotem na kanapę i przytulił elsę. to mu chyba wychodziło najlepiej, skoro nie umiał jej nic doradzić i podnieść ją na duchu i nawet butelki w końcu nie przyniósł.
- wiem. - wyszeptał, gładząc ją po plecach.

william zawsze miał poważniejsze sprawy na głowie niż opiekowanie się danielem czy zabawy z nim... na pewno fajniej wyrywało się laski niż bawiło z 6 czy 7 letnim bratem...
w st albans chyba nikt nie lubił szpitali... oprócz lu, który w nim pracował xd kiedy ją przytulił to mocno się w niego wtuliła i jednak rozpłakała. nie chce mi się nią już grać to pewnie zaraz poszła do domu żeby płakać w samotności, naćpać się czy coś tam...

dalej mieszkają razem? tak czy inaczej rozwalił się na kanapie i oglądał jakiś program o samochodach.

oczywiście, że tak... xd romeo wczoraj miał szaloną noc, dlatego dopiero doczołgał się do domu. - joł, nyga - rzucił na wejściu i raz dwa znalazł się gdzieś obok niego w salonie z butlą wody.

to dopisz go do temaciku, bo widzę, że to i tak ty zakładałaś xd
- żyjesz? - zaśmiał się na widok chodzącego trupa, jakim był romeo. role się zamieniły, kiedyś to finn więcej szalał od ułożonego romka, a teraz to ten wszedł w fazę szaleństw. pewnie zbliżała się rocznica śmierci julki hehe. nadal uważam, że romeo powinien być z helgą.

może być? xd
spadajcie wszyscy z tą helgą! romeo czuje się świetnie jako singiel. prawie tak dobrze jak tyler niegdyś xddd - czaisz jaka była zadyma - położył sobie rękę na czole. - jakiś koleś latał po klubie bez gaci i krzyczał, że ma hiv - pokręcił głową na samo wspomnienie, bo miał tak małego ptaka, że go lewo było widać.

lol.
specjalnie bym zrobiła helgę dla niego, to byłoby cudowne. gorzej, gdyby się okazało, że helga jest dzieckiem betty, urodzonym w sekrecie w psychiatryku.
- brzmi jak typowy wieczór w st. albans. - roześmiał się od razu.

w sumie do betty podobna... a że facet sobie bierze żonę na podobieństwo matki to pewnie nawet byłaby w typie romka. ale jak miałby być z helgą to bym z niego zrobiła chyba geja i pojechałaby do bimbra do kanady i robił mu dragi. - żałuj, ze ciebie nie było. dobre dupy do nas podbiły - rozmarzył się aż i wyciągnął swoje długie nogi na stolik.

moim zdaniem jest jeszcze bardziej przerażająca niż betty. pf, ale jesteś. a betty to kochałaś xd
- i gdzie te dobre dupy? skoro wróciłeś do domu sam. - wyśmiał go, bo tak lubił. starszy brat zawsze się śmieje z młodszego brata, tym bardziej, jeśli jest jego wujkiem xd

- ej, ej! stary! ja przynajmniej znam zasady tego domu i nie spraszam tu dziwek, w odróżnieniu od ciebie - rzucił w niego nakrętką od wody. pewnie finn szmaciarz co chwilę miał tu jakieś głupie cipy, które wypijały jego mleko albo wyżerały musli bo finn był zbyt kochany, żeby wyjebać je za drzwi. w ogóle on ma tą nogę czy jej nie ma? xdd

nawet w profilu ma napisane, że nie ma nogi! ale ma protezę xd finn jest dżentelmeńskim ruchaczem, więc nie wyrzuca swoich panienek za drzwi, tylko pozwala im wypijać mleko, tym bardziej, jeśli jest ono romka.
- ja też nie spraszam tu dziwek, bo nie muszę za nie płacić, w przeciwieństwie do ciebie. - zbijał się z niego dalej i odrzucił tę zakrętkę, bo nie mógł mu pozostać dłużny.

myślisz, że ja wchodzę w jego profil? xdd
- daj spokój. każdy placi... - bo przecież on nie dawał im hajsu w łapę. ale za płacenie uważał też stawienie drinków, albo nawet komplementy puste jak mózg finna. wstał jednak po chwili i ruszył do siebie. - nie obudź mnie, bo uszkodzę ci drugą nogę - zarechotał na odchodne i poszedł spać.