sala muzyczna

to nie miasto, to bóg dramek.
następnym razem jeszcze zabije dziadka, dramka xd
uśmiechnęła się na jego stanowczą wypowiedź. gabriel też był facetem który stanowczo wypowiadał się w jej obecności więc raczej przywykła do takiego obejścia dlatego zaczęła grać i na tym się skupiła. wstała i nawet ukłoniła się kiedy zaczął jej prawi komplementy - studiuje, ale na co dzień ma przyjemność grać w londyńskiej orkiestrze filharmonicznej - pochwaliła się. jeszcze musi awansować do orkiestry symfonicznej xd

ups.
biedny frank xd
- wow - usmiechnal sie. wygladal jakby byl pod wrazeniem jej osiagniec, ale nie wiadomo czy zachwyt byl prawdziwy czy udawany xd nie pierwszy raz byl w towarzystwie utalentowanej osoby. - musze koniecznie zobaczyc cie w londynie - wprosil sie na jej wystep.

haha, bo wróżę mu śmierć? i tak jest stary xd
dani go nie znała więc uznała, że się nią zachwycał. nie wiedziała, że był kłamcą i manipulantem. nie dotarła tutaj jeszcze jego reputacja. wstała i zaczeła się powoli zbierać - czy to jakaś sugestia że powinnam zostawić ci bilety? - napomknęła niby luzacko wkładając wiolonczelę do futerału - znasz się na muzyce czy tylko udajesz? - zapytała wprost. mógł być jakimś słabym podrywaczem jak nico.

planujesz morderstwo dziadka xd za idealne zycie mial hurd xd
- to sugestia, ze powinnas sie ze mna spotkac po - nie marnowal czasu. jesli dotychczas nie byla pewna co mu chodzilo po glowie to teraz miala potwierdzenie. byl pewny siebie i nie przyjmowal odmowy xd - na codzien mam przyjemnosc tanczyc w londynskim royal opera house wiec lubie myslec, ze wiem co nieco o muzyce - zasmial sie i sam sie zaczal chwalic. jego ojciec byl kompozytorem i nasluchal sie muzyki klasycznej od malego, ale wolal sie chwalic swoimi sukcesami xd

nie planuje xd rozmyślam o tym xd
- i że to niby jakaś randka? - nie znała jego imienia nawet. zarzuciła sobie futerał z wiolonczelą na plecy. jej znak rozpoznawczy - czy nie powinieneś się na początek przedstawić? - zasugerowała że brak mu dobrych manier - och - myślała, że może jednak jest jakimś prostakiem, ale to co powiedział jej nawet zaimponowało - masz moją uwagę - doceniła, że nie jest byle kim xd

moze dagna sie zgodzi xd
- moze byc jesli chcesz - powiedzial spokojnie. jesli chciala isc na randke, mogli isc na randke. jesli wystarczyl jej szybki numerek to jemu tez odpowiadalo jak najbardziej xd powinna docenic jego pewnosc siebie. zasmiala sie kiedy wykazala zainteresowanie po jego przechwalkach. - ludwig - wyciagnal do niej reke.

hahahahahahah.
był elastyczny, wszystkie laski powinny to docenić - a ty chcesz? - dopytywała dalej. wierzyła w to, że może się spodobać jakiemuś kolesiowi na tyle żeby od razu zabrał ją na randkę. gabek robił podobnie xd - danielle - uścisnęła jego ręke, ale zaraz schyliła się żeby schować smyczek. mógł chociaż popatrzeć na jej tyłek. nie robiła tego specjalnie xd

nie bylo powodu zeby jakakolwiek mu odmowila. - chcialbym - potwierdzil. byla ladna i utalentowana wiec podobala mu sie. nawet gdyby odmowila to by go nie zniechecilo. byl ambitny xd przekrzywil glowe i przygladal sie jej tylkowi. mial dobry refleks wiec wyprostowal sie zanim sie odwrocila i poslal jej usmiech. - wiec danielle.. jestesmy umowieni? - liczyl, ze sie zgodzi.

był za ładny zeby mu odmawiać xd
wszystkie ładne i utalentowane laski mu się podobały, to chyba był jego typ. choć na pewno nie marnował czasu xd nie zczaila że się gapił na szczęście, za to była pod wrażeniem jego osoby i trudno było jej to ukryć - jesteśmy - pożegnała go uśmiechem - zostawię ci bilety na noworoczny koncert - zaznaczyła kiedy ma się pojawić i wyszła bo musiała się wyspać po takich ciężkich próbach xd

ucieszyl sie, ze tak szybko chciala go zobaczyc xd wrocil do siebie zadowolony.

dzisiaj były urodziny sary, a że ostatnio wszyscy mu o niej przypominali, to się upił i w takim stanie przyszedł na uczelnię. tyle że nie dotarł na swoje zajęcia, tylko zawędrował przypadkiem tutaj i teraz rozjebany siedział z głową opartą o stojak do nut.

szukala kogos innego, ale za to znalazla philipa. nie rozpoznala go od razu. po prostu wygladal na kogos kto potrzebuje pomocy. podeszla sprawdzic co mu jest. - halo? - pochylila sie nad nim I pogladzila go po plecach.

był w stanie półodlotu, więc na głos i dotyk ocknął się i podskoczył na krzesełku. odcisnęło mu się na policzku wyżłobienie ze stojaka i miał całe włosy potargane.
- co jest, kurwa? - wymamrotał, próbując wyostrzyć obraz.

odsunela sie od niego kiedy podskoczyl. - nie wiem, moze ty mi powiedz? - przyjrzala mu sie. wygladal zalosnie, ale nie chciala tego mowic na glos bo w jego stanie takie komentarze by nie pomogly. - chcesz wody? - zaoferowala, ze sie podzieli swoja.

plamy przed nim w końcu się wyostrzyły i dwie sylwetki rozmazanej lizzie połączyły się w jedną dobrze widoczną.
- no jasne, że to ty - prychnął. przycisnął plecy o oparcie krzesełka, ale było widać, że jest w stanie nieważkości. - a masz coś mocniejszego? - rzucił od razu.

nie zdziwilo ja, ze byl niemily. - powinienes sie cieszyc, ze to ja, a nie jakis profesor - skrzyzowala rece na cyckach. - nie, tylko wode - nie wspominala, ze juz byl wystarczajaco porobiony bo I tak by nic to nie dalo.

nie włączył mu się po alkoholu przytulaśny philip.
- nie boję się profesorów - zaśmiał się głupio. - bardziej się boję ciebie - dodał, co mogło brzmieć bez sensu albo jako żart, ale może jednak pijany philip zdradzał uczucia trzeźwego philipa. - wolę coś mocniejszego - skrzyżował ręce obrażony.

- dlaczego mnie? - myslala, ze tylko tak gada przez alkohol. - nie mam niczego mocniejszego - I nie miala zamiaru niczego dla niego szukac. - zadzwonic po nico albo marcusa? - uznala, ze oni sobie z nim lepiej poradza. skoro nico mial czas na imprezy to powinien znalezc czas zeby pomoc koledze. Marcus byl w dojrzalym zwiazku xd wiec by go zrozumial. no ale mowienie o uczuciach bylo malo meskie!

- bo taka jesteś - zaśmiał się sam do siebie na tekst, który tylko dla niego był zrozumiały. chociaż akurat to, że wywoływała w nim jakieś ludzkie uczucia, wcale nie był dla niego zabawny, tylko własnie przerażający. - tak! - ożywił się. - niech oni coś przyniosą, rozkręcimy tę impręęę - wystrzelił ręce do góry, pokazując, że jest gotowy do imprezowania. upił się na smutno, ale nie mógł przecież tego po sobie pokazać. lepiej wpaść w wir imprezowy.

nie rozumiala o co mu chodzi wiec nie kontynuowala tego tematu bo wydawalo jej sie to bez sensu. nie podejrzewala, ze mogl miec do niej jakiekolwiek uczucia. - jesli po nich zadzwonie to po to zeby cie zaprowadzili do domu - teraz nie byla pewna czy to dobry pomysl. - albo ja to zrobie - chwycila go za ramie zeby pomoc mu wstac.

nie wyłapała jego wyznania, a on będzie się denerwował na siebie, że za bardzo się otworzył xd
- nie chcę iść do domu - odepchnął ją. nie włożył w to dużo siły przez swój aktualny stan, ale nie zamierzał dawać się jej kierować. - myślałem, że umiesz się lepiej bawić - skrytykował ją.

potrzebowala troche wiecej zeby wylapac xd
westchnela gdy ja odepchnal. - moze gdybym byla w twoim stanie to chetniej bym poszla imprezowac - pochylila sie do niego zeby byc na jego poziomie. - jutro bedziesz zalowal jesli mnie nie posluchasz - probowala do niego przemowic.

przy philipie trzeba było łapać wszystkie najmniejsze słówka.
- dlatego musisz się napić - oznajmił od razu. uważał to za logiczne! - żałował? - powtórzył po niej z prychnięciem. popatrzył na nią swoim nieobecnym wzrokiem. - nie masz pojęcia, czego mogę żałować lub nie - powiedział ostrzejszym tonem.

moze przypomni sobie pozniej jak bedzie miala czas przemyslec co mowil.
- moze nastepnym razem - odmowila. przyjrzala sie mu, analizujac jego reakcje. - chyba nie mowimy o tym samym? - wyczula, ze nie mogl sie denerwowac na to, ze sugerowala kaca zabojce.

powinna sobie zrobić tablicę jak detektywi i łączyć wszystko ze sobą xd
- żałuj - stwierdził tylko i poklepał się po kieszeniach w poszukiwaniu paczki papierosów. w końcu ją zlokalizował i wsadził papierosa do ust. - nic ci nie powiem - zachowywał resztki świadomości, że nie powinien zdradzać nic lizzie. - a ty chciałabyś wszystko wiedzieć. jak o sarze - pokręcił głową. chciał się znowu oprzeć, ale przechylił się i nie trafił w oparcie, przez co poleciał bezwładnie na bok.