dziedziniec

no w sumie masz racje, ale ja mam gorsze anxiety jak cos zrobie przy obcych, a przy znajomych przynajmniej jest zabawnie xd hehe tez bym sie smiala bardzo.
- no lezysz tu na srodku - wzruszyla ramionami. tym razem faktycznie to nie byla jego wina. bedzie musiala bardziej uwazac bo jakby sie wyrabala na asfalcie to by tak wesolo nie bylo. to mi przypomnialo jak sie wyrabalam na chodniku obok jakiejs babki i bylo bardzo awkward xdd - nic co by cie zainteresowalo - powiedziala, ale ten i tak zabral jej ksiazke.

ja właśnie wolę, żeby znajomi nic nie widzieli, bo potem mam anxiety, że mają mnie za głupka. obcy mnie nie obchodzą xd
- nie ma zakazu. - oznajmił, chociaż nie sprawdzał. widzę, że wchodzimy w wspominki z przewracaniem się xd mój hit to jak wysiadłam z pociągu i ktoś biegł z naprzeciwka, żeby zdążyć i mnie złapał i przestawił, więc wpadłam w zaspę śnieżną. - faktycznie - oddał jej książkę, bo nie było tam nic ciekawego. - zamiast czytać takie książki lepiej jest poleżeć na słoneczku. - stwierdził beztrosko jak zwykle i położył się z powrotem.

haha, najlepiej to by bylo w ogole nie byc awkward xd
- nawet gdyby byl to bys sie tym nie przejmowal - zauwazyla. pewnie by to jeszcze bardziej go zachecilo. hahah musialo to zabawnie wygladac. - sloneczko nie zapewni ci dobrej przyszlosci - chwycila ksiazke i spojrzala na andersona gdy sie polozyl. w tym momencie nawet troche zazdroscila mu tej beztroski.

ech, pomarzyć to sobie można!
- widzę, że już mam reputację - zarechotał. ruby uważała go tylko za takiego bad boya, który ma w dupie zakazy i zasady, a on po prostu chciał czerpać z życia garściami i nie ograniczać się w ramach narzucanych przez system. - a twojej przyszłości nic nie zaszkodzi jeśli przez piętnaście minut poleżysz na słońcu. wręcz przeciwne, dobrze ci to zrobi. - zapewnił ją, leżąc z zamkniętymi oczami. wiedział co mówi, sam leżał już tak dwie godziny i zapomniał pójść na wykład. ale pogoda była taka piękna i on po prostu chciał leżeć i cieszyć się życiem, a nie przejmować się jakimś nudnym wykładem z antropologii.

w oczach ruby cieszenie sie zyciem i branie je garsciami bylo rowne mieniu w dupie zasad. tym bardziej ze andeson lubil lamac zasady i tak sie bawil najlepiej. no a przynajmniej ona to tak widziala. - no nie wiem czy to taki dobry pomysl - wahala sie przez chwile, ale byla tak wyczerpana nadmiarem nauki, ze ulegla i sie polozyla obok niego. - chyba ostatni raz tak lezalam w przedszkolu - zmruzyla oczy, przygladajac sie chmurom.

na razie tak go widziała! zaczęła od najbardziej ekstremalnej rozrywki andersona, a teraz powoli powoli zaczyna się przed nią klarować inny obraz andersona, który lubi jeździć na wrotkach, leżeć na trawie... im dalej tym jest spokojniejszy xd ciągle miał zamknięte oczy i uśmiechnął się do siebie kiedy usłyszał/poczuł, że się obok niego położyła.
- to bardzo niedobrze. skąd czerpiesz siły, żeby funkcjonować? masz jakieś pokrętło z tyłu, które się nakręca? - on był na baterie słoneczne najwyraźniej i dlatego musiał poleżeć na trawie, żeby się naładować. - mmm, czyż nie jest przyjemnie? - wymruczał.

im bardziej spokojny bedzie sie stawal, tym bardziej ruby bedzie niespokojna xd bedze sie bala, ze jest jak tykajaca bomba, ktora moze wybuchnac w kazdej chwili jesli od czasu do czasu nie zrobi czegos nielegalnego lub bardzo glupiego. - moj sekret tkwi w kofeinie - pewnie nawet zamieniala posilki na mocna kawe. 24h w ciagu dnia to zdecydowanie za malo czasu by skreslic wszystkie rzeczy z listy do zrobienia. - przyjemne - przyznala. - ale troche nudne - odwrocila glowe w jego strone.

trochę tak było. już spokojniejszy niż leżenie nie będzie, więc na pewno następnym razem znów coś odwali.
- to niezdrowe. - powiedział ten, który żył na piwie, marihuanie i żarciu na wynos xd - poza tym kofeina to takie sztuczne napędzanie się, a jest w świecie tyle innych świetnych naturalnych bodźców, które mogą człowieka pobudzić. - zaczął filozofować. - lepiej wstać rano i zrobić dwadzieścia pajacyków. zobaczysz jak podziała. - wymyślił. również przekręcił głowę w jej stronę, w sumie leżeli blisko siebie to całkiem słodko to wyglądało ;x - nazywasz mnie nudziarzem?! - udał oburzenie. a może naprawdę się obrazi? to poważne oskarżenie.

pewnie wlasnie na to ladowal swoje baterie.
- po trzech godzinach snu raczej nie mam sily na pajacyki i jedynym ratunkiem jest kawa - powiedziala z rozbawieniem. anderson nic pozytecznego w zyciu nie robil, wiec mial czas na takie wyglupy. ona w dzien pracowala i w nocy snila o pracy. ciezkie zycie! - skadze - sumiechnela sie lekko. - tylko troche mnie zdziwilo to, ze lubisz tak bezczynnie lezec - pewnie myslala, ze ma adhd albo inne zaburzenia i dlatego ciagle goni za 'przygodami'. odpoczywanie w sloncu do niego nie pasowalo. nawet ruby byla teraz znudzona. moze to wszystko przez ta kofeine i fakt, ze ostatni raz odpoczywala gdy byla w lonie matki.

tak xd teraz miał mało procent to nie miał energii na głupoty.
- proszę powiedz, że nie śpisz, bo chodzisz na imprezy albo chłopaka, a nie, że czytasz te nudne książki. - powiedział wręcz błagalnie. niestety spodziewał się odpowiedzi, bo przez dani trochę znał ruby i jej nawyki. anderson robił dużo pożytecznych rzeczy, tylko inaczej postrzegali to co jest pożyteczne, a co nie. on się nie stresował, nie przejmował przyszłością, tylko żył tu i teraz. a poza tym studiował animację i ładnie rysował i kiedyś będzie pracować w pixarze i wtedy ruby się zdziwi. - lubię dużo rzeczy. frisbee, pływanie, gry planszowe, przebierane imprezy. - wymieniał z szerokim uśmiechem. - kiedy znowu idziemy na wrotki? - zasugerował skoro nudziła się jak leżeli.

nastepnym razem gdy go spotka znow bedzie robil glubie rzeczy jak sie tyle naladuje xd
- co jest zlego w czytaniu ksiazek? - moze to rzeczywiscie nie bylo za bardzo ekscytujace, ale co bylo zlego w tym, ze chciala zapewnic sobie dobra przyszlosc? to niz, ze mijaly ja najlepsze lata. kiedys to sie oplaci. jak bedzie miala pelno kasy i bedzie za stara by zrobic cokolwiek szalonego ;x na pewno by sie zdziwila gdyby wyladowal w pixarze. - nie wiem, ostatnio raczej nie poszlo mi za dobrze - przyznala z lekkim rozbawieniem. skoro raz jej nie wyszlo to juz sie zniechecila.

tak. nie jest na to gotowa xd też mogłaby się naładować to może dostałaby tego samego radioaktywnego promieniowania i robiła głupoty z nim.
- nic, pod warunkiem, że nie zastępują ci one prawdziwego świata. - oznajmił. on nie miał cierpliwości do czytania książek, ale rozumiał, że niektórym mogło się to podobać i zapewniać przygody. tyle że on wolał przeżywać przygody w prawdziwym życiu. no i nudne książki z prawa na pewno nie zapewniały ruby żadnych przygód. - bo próbowałaś pierwszy raz. musisz pójść drugi, trzeci, czwarty i się nauczysz. - stwierdził. czyżby sugerował, że powinni jeszcze spotkać się na wrotkach co najmniej trzy razy? no chyba że ruby wolałaby znaleźć innego nauczyciela. - poza tym nawet się nie przewróciłaś. - dodał z pewnym zawodem w głosie. skoro się nie przewróciła to się nie liczyło. nawet jeśli dziś na wstępie się przewróciła i nadrabiała xd

musialby jej ktos oprogramowanie wymienic, zeby zaczela robic glupoty razem z nim.
- a co jesli to co czytam jest moim prawdziwym swiatem - dalej go przepytywala. nie czytala fikcji, wiec nie miala sie co martwic o to, ze ksiazki zastapia jej realny swiat. chociaz moze gdyby tak bylo to jej zycie byloby bardziej ciekawe. - nie wiem czy mam na to tyle cierpliwosci - przyznala. juz wolalaby isc z nim. znalezienie dowego nauczyciela to tak jakby zaczynala od zera. tak sobie przynajmniej pewnie tlumaczyla to dlaczego nawet polubila spedzac z nim czas. - wiec zabrales mnie tam, zeby zobaczyc jak sie wywracam? - szturchnela go w ramie.

będzie musiał kiedyś w nocy się zakraść i wymienić.
- jeśli twoje książki są twoim prawdziwym światem, to czym jest prawdziwy-prawdziwy świat? - też dopytywał, bo on mógł wejść w tę króliczą norę dyskusji, a proszę bardzo. w areszcie całą noc prowadził bezcelową dyskusję z jo, miał wprawę. - więc wiecznie się uczysz, nie śpisz i pijesz kawę, żeby funkcjonować, a nie masz cierpliwości do nauki nowych rzeczy? coś mi tu nie pasuje. - wypomniał jej. po prostu nie chciała z nim spędzać czasu! a myślał, że ostatnio już się do niego trochę przekonała. wyraźnie miał rację, no ale nie powiedziała tego, więc nie miał potwierdzenia. roześmiał się na jej słowa. - oczywiście, że nie! - zaparł się. - ale to byłby na pewno ciekawy dodatek. - za chwilę dodał z rozbawieniem.

na to wyglada.
- co masz na mysli mowiac prawdziwy-prawdziwy swiat? - lubila dyskutowac, wiec wejscie w krolicza nore bylo dla niej zachecajaca opcja. pewnie najlepiej bawila sie gdy mogla sie z kim klocic. - bo nie wiem do czego mi w zyciu potrzebna jazda na rolkach - westchnela. to byla troche strata czasu dla niej. nie samo spedzanie go z andersonem, ale bardziej uczenie sie niepotrzebnych rzeczy. - wiec dlatego mi to znowu proponujesz? - zapytala rozbawiona.

- to co nas otacza - zamachnął się, a ponieważ leżał to przypadkiem dotknął ręką jej ramienia. chyba nie była aż tak niedotykalska? zaraz się przekręcił i teraz leżał bokiem z głową opartą na ramieniu i jej się przyglądał. - po pierwsze to wrotki, a nie rolki - powiedział takim tonem jakby dokonała najwyższej obrazy, a to było takie potejto potato. - a po drugie nie wszystko musi być do czegoś potrzebne. niektóre zdolności mogą być totalnie bezcelowe, jak na przykład robienie rurki z języka. - co oczywiście od razu zaprezentował, żeby pokazać jej jaki jest zdolny. - po trzecie nigdy nie wiesz co się w życiu przydarzy. co jeśli ktoś kiedyś przyłoży ci pistolet do skroni i powie "oszczędzę cię jeśli przejedziesz na wrotkach na koniec ulicy"? - wymyślał. jeśli chciała dyskutować to proszę bardzo xd anderson na pewno dzisiaj coś palił (skoro tak dobrze mu się leżało i czilowało), więc miał otwarty umysł. - no cóż, pomarzyć sobie można. - zaśmiał się z własnego żartu.

nie byla niedotykalska. pewnie wrecz jej brakowalo dotyku, bo jedyne co miala to paper cuts po przerwacaniu stron. poszla w jego slady i rowniez odwrocila sie na bok. - nauczenie sie robienia rurki z jezyka zajmuje mniej czasu niz jezdzenie na rolkach - zauwazyla. - sory, wrotkach - poprawila sie. sluchala uwaznie jego argumentow. - w takiej sytuacji zrobie to nawet bez doswiadczenia - odpowiedziala. adrenalina i tak dalej. musial wymyslec cos innego, zeby ja przekonac. ruby nie byla fankom uzywek, ale moze nawet lepiej, ze anderson palil bo przynajmniej lezal spokojnie i dalo sie z nim pogadac. - marzysz o tym, zeby ktos przylozyl mi pistolet do skroni i kazal jezdzic na wrotkach? - uniosla w gore brwi.

to anderson musi częściej wymachiwać łapami, może kiedyś nawet uda mu się musnąć jej cycek xd
- wow, ty naprawdę lubisz marudzić i zbijać moje pomysły, co? - podsumował to z lekkim uśmiechem, bo nie zamierzał się obrażać. był przyzwyczajony do tego, że ruby podważa jego pomysły. i tak dobrze, że ostatnio dała się namówić na wrotki! dzięki temu zyskała w jego oczach i teraz chętniej z nią rozmawiał. chociaż on od początku chętnie z nią rozmawiał, bo lubił ludzi, nawet jeśli były to sztywne psiapsiółki jego bliźniaczki. - nie wątpię, że byś sobie poradziła. - pokiwał głową z przekonaniem. - ja tylko mówię, że musisz być przygotowana na różne ewentualności. - odparł tak jakby naprawdę się troszczył i przewidywał, że jest duża szansa na zaistnienie takiej sytuacji. spojrzał zaraz na telefon i się podniósł. - ruby! która to godzina. tak mnie zagadujesz, a ja muszę iść na wykład. chcesz, żebym przez ciebie wagarował? sprowadzasz mnie na złą drogę. - pośmiał się znowu ze swoich żarcików i naprawdę się pożegnał, zebrał i poszedł, bo niektóre wykłady były dla niego jednak ważniejsze niż inne.

jak przez przypadek musnie to ruby nie bedzie narzekac, bo pewnie jej sie to spodoba xd
- na to wychodzi - usmiechnela sie lekko. tez nie obrazala sie o to, ze uwazal ja za marude. taki byl jej los, co ona za to mogla. - chociaz raz ja - zasmiala sie i pomachala rekoma, odganiajac go od siebie. sama jednak rozsiadla sie na trawie i powrocila do czytania ksiazki. tym razem w slonecznych promieniach, a nie w biegu.

siedziała na dziedzińcu i paliła papierosa, bo akurat była na spacerze ale się jej znudziło.

summer była w bibliotece na spotkaniu grupy uczącej się do egzaminu! tak, zdarzało jej się czasem uczyć, głównie wtedy kiedy groziło jej zawalenie studiów tak jak teraz.
- soophiiiieeeee, cóż za wspaniały widok dla mych zmęczonych oczu! - zapiała na jej widok i od razu wyciągnęła łapki, żeby podnieść sophie i zmusić ją do tańca, czy sophie tego chciała czy nie.

- suuumeer, mój promyczek słoneczka! - roześmiała się i wstała posłusznie żeby zrobić to co chciała z nią zrobić summer, więc zapewne tańczyły razem do jakiejś wyimaginowanej muzyki - co ty tu robisz o takiej porze, bo ja to jeszcze wiem co tu robię, ale ty?! - zapytała zdzwiona, obejmując ją ramieniem. zgasiła papierosa.

wykonały cały układ taneczny łącznie z tańcem robota.
- sophie, nie wierzę, że to powiem, ale byłam w bibliotece i powtarzałam do egzaminu z jakimiś kujonami z mojego kierunku. to znaczy oni powtarzali na głos, a ja pierwszy raz słyszałam te wszystkie rzeczy. - posłała jej nieco przestraszoną minkę, bo prawda była taka, że cały semestr się obijała, nie miała żadnych notatek, a teraz kiedy kujony powtarzały, to jej wszystko jednym uchem wlatywało, a drugim wylatywało. - a ty co tu robisz? jest weekend! w takie dni kampus powinien znikać z powierzchni ziemi. - wymyśliła, mimo że sama spędziła tu cały wieczór.

sophie ciągle z kimś tańczy xd jak nie z valentino to z summer, może powinna iść do jakiegoś you can dance czy coś xd
- nie może być! ty powtarzałaś coś do egzaminu?! ty się w ogóle uczyłaś?! - złapała się za buźkę, udając że jest zszokowana tą informacją. ona nie miała żadnych problemów ostatnio, bo wiadomo, że była prymusem na studiach, a poza tym patrick jej zawsze mógł pomagać - przyszłam sobie na spacer wieczorny bo moja mama urządziła imprezę i nie mogłam zasnąć, a moja siostra za to śpi jak zabita - westchnęła.

summer też tańczyła z valentino xd powinni założyć grupę taneczną.
- nie powiedziałam, że się uczyłam. powiedziałam, że oni powtarzali i oni się uczyli. - przypomniała jej. to nie świadczyło o niej dobrze xd chyba tylko zmarnowała czas, który mogła poświęcić dziś na coś fajniejszego. - czemu nie jesteś na imprezie? - słowo 'impreza' od razu ją interesowało. - czy to impreza dla czterdziestolatków, podczas której tylko siedzą przy stole i jedzą przekąski? - zaczęła dopytywać.