pomnik

oby bo tiffy sie na nią jeszcze obrazi xd
- postaram się być waszym mediatorem - obiecała jej. może po takich obietnicach stanie po jej stronie, a nie po stronie tiffany! - eeee, tak jakby się całowaliśmy, ale nic więcej - uniosła ręce w geście niewinności żeby leila nie pomyślała że go wykorzystuje czy coś!

jo na pewno zdobywala dodatkowe punkty w oczach leili!
-calowaliscie sie? - zapytala z lekkim niedowierzaniem. nie dlatego, ze byla zla. ale dlatego, ze nie spodziewala sie, ze nate bral udzial w takich akcjach. zwykle byl meczennikiem uzalajacym sie nad swoim marnym losem. a tu prosze. wyrywal laski.

brawo jo!
- to takie dziwne? - zmarszczyła czoło - proszę powiedz mi że nie jest gejem i zrobił to z litości - złożyła ręce jak do modlitwy. to leila chyba nie wiedziała jakie niegodne rzeczy czasami wyprawiał xd miała go za sztywniaka, a tu proszę... wcale taki nie był. z drugiej strony tez nie chwalił się jej podbojami więc skąd miała wiedzieć.

- troche tak bo raczej nie podziewalam sie tego po nim - wzruszyla ramionami. zaraz jednak sie zasmiala. - o ile mi wiadomo to nie jest gejem - powiedziala z rozbawieniem. duzo o nim nie wiedziala! w sumie to ostatnio od tiff sie dowiedziala, ze nate spotykal sie z jakims kolesiem, ale to nie znaczylo, ze jest calkiem gejem.

jo nie interesowało czy spotykał się z jakimiś kolesiami, grunt że nie był gejem i nie wykorzystywał jej. chyba była przeczulona jeśli chodzi o wykorzystywanie xd
- to nie jest takie istotne - machnęła zaraz ręką śmiejąc się - widziałaś się może z tiffany ostatnio? - skoro leila nie pamiętała to jo jej przypomniała zatem! pewnie troche tęskniła za tiffy, ale nie chciała sie przyznać.

miala trauma xd Leila reki niestety by sobie nie dala za nejta uciac, ale wydawalo jej sie, ze dziewczyny tez moze lubic. byli na siebie obrazeni, ale nie pomyslalaby, ze moglby jo wykorzystac..
- no wlasnie - odwrocila sie bardziej w jej strone. mialam zamiar zaczac ten temat w tym poscie, ale mnie uprzedzilas hehe - widzialam sie z nia I mowila, ze jestescie poklocone - zmierzyla ja wzrokiem by wybadac jej reakcje.

skoro całował jo to chyba wychodziło na to, że lubił i dziewczyny i chłopaków. także raczej problem z głowy.
jo wbiła wzrok w ziemię kiedy zaczęły gadać o tiffany - tak, jesteśmy - zaczęła rozgrzebywać butem ziemię wokół - mówiła dlaczego? - podniosła wzrok na leile.

martwila sie niepotrzebnie.
- mowila, ze jestes zla o to, ze spotyka sie z twoim bratem - chwile parzyla jak butem robi dziure w piachu, ale zaraz podniosla wzrok. - wiec o co chodzi? - zaytala bo byla ciekawa jej wersji wydazen.

potwierdzam!
przewróciła oczyskami słysząc wersję wydarzeń tiffany, która było średnio prawdziwa, no ale skąd ta miała wiedzieć! - jest to na pewno w jakiś sposób powiązane - tłumaczyła na około, ale potem westchnęła i zwróciła głowę w stronę leili - powiem ci, ale musisz obiecać że nie zdradzisz tego nikomu dopóki wszystko się nie wyprostuje - zastrzegła czekając aż przyrzeknie.

musiala sie chwile zastanowic by ustalic czy bedzie w stanie ukryc te informacje przed tiffy. ta pewnie byla bardzo dociekliwa. no I Leila nie za bardzo lubila ukrywac jakies sekrety. no ale w koncu pokiwala glowa I sie zgodzila. jo byla dla niej dzisiaj I tak dobrze ja pocieszyla/dala dobre rady, wiec Leila nie miala innego wyboru jak dac sie jej wygadac. - obiecuje - odpowiedziala w koncu.

jo najpierw zdobyła punkty przychylności u leili żeby potem móc się jej wygadać ale z pewnymi zastrzeżeniami na jej korzyść. sprytnie! - więęęęc... - zaczęła, ale zaraz się zacięła - pamiętasz jak pojechaliśmy wspólnie pod namioty? - zaczęła opowiadać o jakiejś ich wspólnej wycieczce sprzed jakiegoś czasu i o tym jak tam pierwszy raz całowała się z andersonem i jak potem wszystko się rozkręciło do momentu, do którego nie wyznała mu że się w nim zakochała, a on ją olał i jak przez to zwiała na drugi koniec świata żeby odreagować tą niezręczną sytuacje - więc hm... nie chce żeby to co jest między nią, a louisem też się tak skończyło - wytłumaczyła na koniec - a przede wszystkim nie chce wybierać pomiędzy bratem, a przyjaciółką - zerknęła na leilę - koniec, tadam - zaśmiała się. postanowiła jednak nie wspominać o jej najnowszym wybryku, czyli seksie z jake'iem.

- rozumiem - zapewnila ja. to co mowila mialo sens. szkoda, ze nie bedzie mogla tego przekazac tiffy.
wszyscy przed Leila cos ukrywaja, ech! pogadaly jeszcze o tej sytuacji, a potem zmienily temat na lzejszy I poszly do domu.

siedzial sam przy pomniku i palil ziolo. zwykle wykorzystywalby ostatni dzien weekendu na picie, ale bal sie, ze po pijaku znowu zapomni, ze ma dziewczyne i bedzie sie lizal z inna. przestraszyl sie troche ostatnio marty i nie chcial wpierdolu tez dostac xd

czy ona była jego wynajętą dziewczyną czy dziewczyną dziewczyną? xd żebym miała cały pogląd na sytuację.
danielle była na jakimś miłym pikniku ze znajomymi w parku. grali sobie w badmintona, jedli świeże owoce i pili wino musujące. dlatego teraz wracała z rakietami do badmintona pod pachą, była taka lekko tipsy wstawiona itp, dlatego usiadła obok niego - nie było cię cały weekend w domu - tymi właśnie słowami go powitała.

dziewczyna dziewczyna xd chyba, ze ja wynajmowal za darmo xd
zaciagnal sie i wydmuchnal dym w przeciwna strone, zeby dani nie wdychala. - tak wyszlo - wzruszyl ramionami. spojrzal ja rakiety, ktore trzymala. - gdzie bylas? - poprawil sie i usiadl tak zeby ja lepiej widziec.

ok, wolałam się upewnić hehehe.
dobrze, że jej nie odmuchał tym dymem, dobry brat z niego jednak! - nie było cię cały weekend, a twoim jedynym tłumaczeniem jest 'tak wyszło' - roześmiała się z uwagę na ironię tej całej sytuacji - zdajesz sobie sprawę że jako starsza siostra martwie się o ciebie? - podparła brodę na tych badmintonowych rakietach i zerknęła na niego - na pikniku - odpowiedziała na jego pytanie.

no widzisz! a ona w niego watpila. - no bo tak wyszlo. co mam ci innego powiedziec - uniosl w gore jedna brew. nie byl przyzwyczajony, ze musi sie teraz jej tlumaczyc. jak mieszkal w akademiku to nie mial takich problemow. no ale coz! mogl nie broic. - no przeciez napisalem ci, ze mnie nie bedzie - przypomnial jej. pewnie napisal to w piatek tylko bo nie wiedzial, ze wypadaloby ja poinformowac w kolejne dni. - i jak bylo? - zainteresowal sie nawet. taki z niego dobry brat.

jakby mieszkał w akademiku to nie pytałaby się xd a że mieszkała z nim to musiał chyba przywyknąć że czasami będzie musiał się tłumaczyć! - tak, tak napisałeś - objęła go i przytuliła do niego bo najwyraźniej po winie musującym przytulała sie do braci. chyba jedyny raz jak im okazywała jakiekolwiek inne uczucia aniżeli dezaprobatę - aktywnie - wskazała na rakiety - możemy się kiedyś wybrać wspólnie jak chcesz - zaproponowała. marcusa pewnie nie obchodziły pikniki xd

zdziwil sie troche, ze sie do niego przytula bo zwykle raczej nie okazywali sobie takich czulosci. no ale w sumie nie przeszkadzalo mu to za bardzo. nie byl jakis niedotykalski. objal ja ramieniem i wyrzucil niedopalek skreta w kierunku chodnika. - pikniki sa nudne - zasmial sie. wolal inaczej spedzac czas. no chyba, ze pozwolilaby mu sie upic i zjarac to wtedy co innego. z checia najadlby sie piknikowego zarcia.

dobrze, że dawał się dotykać bardziej niż raven xd
- dla ciebie są nudne - dźgnęła go paluchem w ramię - ale możemy pójść na kompromis - zaproponowała - ja przygotuję jedzenie, a ty przygotujesz atrakcje - zaproponowała - tylko błagam coś przez co się nie połamiemy i nie wylądujemy w szpitalu - to był jej jedyny warunek hehehehehehe - i możesz zaprosić kogo tam chcesz - i powinni zaprosić marthę i gabriela xd

raven tez sie powoli przyzwyczajala przez to jak vicky ja zmacala xd
spojrzal w niebo, zastanawiajac sie nad jej propozycja. - niech bedzie - zgodzil sie. - przygotuje cos ekscytujacego - powiedzial z rozbawieniem. nie za bardzo wiedzial co sie robilo na piknikach, ale na pewno cos wymysli. - to jestesmy umowieni - hahah bedzie bardzo awkward piknik xd

jeszcze ją nie raz moje postacie zmacają, ups
- to mamy umowę - przypieczętowali to uściśnięciem dłoni. szkoda, ze żadne z nich nie pomyślało o bracie! a potem poszli do domu i nawet marcus nie znikał dziś w niewyjaśnionych okolicznościach, wow. next!

jeździł tu na deskorolce pod osłoną nocy.

spierdolił patrickowi ze szlabanu. rodzice akurat wyjechali na parę dni, to on się nimi opiekował. oczywiście, nie wziął również leków, bo po co. wolał wódkę od leków. po lekach się uspokajał, a to bez sensu. także przyszedł tu pod pomnik, bo philip mu napisał smsa - siema lore - zawołał od razu i przybił mu piąteczkę na przywitanie. czyim on jest synem, finna i? xd

patrick nie był w stanie upilnować swojego rodzeństwa xd
- bowman - przybił piąteczkę i zeskoczył z deskorolki, którą od razu kopnął i złapał w rękę, wow, skille 150. - wyskakiwałeś oknem czy w końcu przekopałeś tunel pod domem i miastem? - zaśmiał się, bo felix na pewno nie pierwszy i nie ostatni raz spieprzał z domu. finna i nieznanej osoby, większość moich postaci z poprzedniej generacji nie wiadomo z kim skończyła xd