louis i anderson

biedny anderson xd
ona by nie poleciała bo była jego siostrą, ale może jakby nie była to by poleciała, skąd wiesz! jednak dobrze, że nie miała do niego takich ciągot xd to byłoby okropne! - no dobrze, już dobrze, rozumiem. też ci nie będę niczego opowiadać na te tematy - to też by chyba było dziwne, nawet jeżeli by opowiadał bez szczegółów ale co tam - weź nie przesadzaj, nie jestem aż takim sztywniakiem, jo! - próbował dalej się bronić - naprawdę masz mnie za takiego poważnego gościa, no weź - dźgnął ją lekko palcem w ramię - jak widać hanna i tiffy poleciały - westchnął.

to byłoby co najwyżej niczym w gry o tron, a nie okropne xd
- musiały mieć gorszy dzień - żartowała dalej z jego dziewczyn/swoich koleżanek. pewnie wkrótce się ulotniła dokarmić swój domowy drób.
zacznij coś next!

wrócił do swoich obowiązków.

nudzilo mu sie, a jeszcze nie byl czas na pojscie do klubu wiec przyszedl do chlopakow I zaczal Salic do drzwi.

dobrze, że jeszcze ktoś tu był! louis właśnie się szykował na pójście do klubu, bo właśnie już piwkował i jarał zioło. grał na konsoli, więc musiał sam pójść otworzyć drzwi - o siema stary, zapraszam - zaprosił go do środka.

- siema - powiedzial wesolo I wszedl do srodka. - co robicie? - ruszyl w kierunku kuchni. zapomnial po drodze zachaczyc o sklep wiec mial nadzieje, ze chlopacy maja jakies zapasy piwka, z ktorych bedzie mogl skorzystac xd

- anderson gdzieś poszedł, a ja robię sobie biforek przed imprezką. chcesz piwko? albo coś zjeść? mamy jakąś pizzę jeszcze z kolacji, częstuj się - ale był szlachetny pod wpływem, nie ma co. na pewno bardziej wyluzowany niż zazwyczaj - idziesz potem do klubu? - zapytał siadając sobie na krześle w kuchni.

- pizza! - zawolal radosnie I klasnal w dlonie. chwycil dwa kawalki pizzy I zlozyl je. nie chcial marnowac energii I czasu skoro mogl zjesc wszystko od razu xd - taki jest plan - powiedzial z pennia buzia I chwycil piwko. - myslalem, ze pojdziemy wszyscy razem - byl zawiedziony, ze Anderson zwial xd

- anderson zaraz wróci, powiedział, że wychodzi tylko na chwilę bo musi iść coś załatwić - machnął ręką i patrzył na niego jak zajadał się pizzą. widać było, że to chyba uszczęśliwił tą propozycją - to zgarniemy andersona po drodze jak się nie zjawi i pójdziemy wszyscy razem, ok? - zaproponował - czekaj chwilę, w salonie mam zioło - wyszczerzył się i poszedł do salonu na chwilkę. wrócił ze skrętem dla siebie i dla niego i ze swoim piwem.

bardzo go uszczesliwil. byl prostym chlopakiem! pizza, piwko I ziolo to jedyne czego potrzebowal. - niech tak bedzie - zgodzil sie. - jestes najlepszy! - zawolal za nim. wepchnal do buzi ostatni kawalek pizzy, po czym wytatl tluste rece w spodnie. - myslisz, ze hanna tez dzisiaj wychodzi? - zapytal nagle. nie wiedzial, ze kreci z Louisem. bardziej myslal o tym, ze od jakiegos czasu jej nie widzial I chetnie by z nia spedzil wieczor xd

- zawsze do usług - puścił do niego oczko. zawsze dogadzał chłopakom przynosząc im coś do jedzenia i do picia, był prawie jak ich ziomeczkowy ojciec, który o nich dba kiedy im się coś dzieje albo czegoś potrzebują xd - hanna? dlaczego w ogóle o nią pytasz? - zapytał zainteresowany. to się by zdziwił, że hanka kręci też z flynnem. i kółeczko wzajemnej adoracji się zamyka!

na pewno go doceniali. moze nawet flynn odwdzieczy mu sie kupieniem drinka w klubie. to pewnie I tak wiecej niz co dostawal w podziece od andersona xd - stesknilem sie zasmial sie glupkowato. - ale masz racje, powinienem do niej napisac - nie powiedzial tego na glos, ale flynn uznal, ze tak pomyslal xd wyciagnal telefon.

łoo, jak flynna stać na postawienie louisowi drinka w klubie to już faktycznie dużo więcej niż anderson xd - będziesz do niej pisać? hmm - zastanowił się teraz on na głos - łączy was coś? - hehe, nie był niby zazdrosny, ale myślał, że randka to jednak randka a nie jednorazowa promocja jego osoby xd - wiesz, ostatnio zabrałem hannę na randkę - przyznał mu się w końcu.

chociaz cos z tego mial xd bycie ojcem grupy to ciezkie zadanie.
- juz napisalem - pochwalil sie. - laczy na przyjazn - zasmial sie glupkowato I poruszyl brwiami wien Louis mogl sie domyslic, ze w tej przyjazni byly tez innr benefity. - dobrze dla ciebie - nie przejal sie tym, ze chodzil z nia na randki.

- mhm - zrozumiał o co mu chodziło. wiadomo, że hanna niczego mu nie obiecywała, ani on nie obiecywał niczego jej, jednak to trochę mu zaburzyło jej postrzeganie - wiesz co, nie wiem czy to dobry pomysł, żebyśmy szli w trójkę na tą imprezę jeżeli pojawilibyśmy się ja i ty i hanna. byłoby to dla mnie niezręczne - przyznał się mu - więc ja zostanę w domu - dopił swoje piwo.

- nie przesadzaj - poklepal go po plecach. nie czesto czul sie niezrecznie wiec to mu nie przeszkadzalo. nie wiem czy Louis zdecydowal sie zostac, ale flynn dokonczyl piwko I polecial na impreze.

louis za to został w domu i poszedł spać.

wrócił do domu po pierdyliardzie lat z wycieczki po europie. teraz siedział na środku swojego pokoju i przeglądał zdjęcia na laptopie, jarając przy tym jointa.

anderson wchodząc do domu od razu wyczuł zapach louisa, więc rzucił się biegiem do jego pokoju i dosłownie wskoczył na niego, żeby go przytulić, przygniatając przy tym louisa i jego laptopa.

zapach louisa xdddd nie spodziewał się, że anderson tak szybko wróci, bo myślał że go nie będzie całą noc. kiedy tak leżeli na jego laptopie, louis się śmiał jak głupi do sera - ktoś tu się widzę za mną stęsknił, cześć anderson - przywitał się z nim radośnie. dawno się nie widzieli! musieli nadrobić zaległości.

anderson wszędzie go wyniucha!
- nie zostawiaj mnie nigdy więcej! - oplatał go nogami jak ośmiornica, nie pozwalając mu się wyrwać. musiał się nacieszyć jego obecnością w sobie tylko znany sposób xd poza tym jak louis go zostawiał i nie pilnował to jak widać robił różne głupoty typu wchodzenie w oficjalne związki. w końcu zlazł z niego i wyciągnął telefon, na którym pospiesznie coś wyklikał i zaraz już w pokoju rozległo się 'nothing compares 2 u'.

- no już już, byłem tylko na wycieczce! wróciłem i nie zamierzam tymczasowo nigdzie wyjeżdżać! - zaśmiał się z niego a potem popłynęło nothing compares 2 u na co louis zareagował śmiechem i zaczął się gibać w rytm tej muzyki - dobry kawałek - zaciągnął się jointem i podał andersonowi. louis jeszcze nie wiedział, że anderson zmienił status związku, bo nie dzwonił do niego dzień w dzień ani nie zaglądał na fejsa! a może wcale nie miał telefonu, nie wiem. tak czy inaczej nie mieli kontaktu, a przynajmniej nie tak często jak wcześniej.

- prosto z serca - poklepał się po klatce, oczywiście z drugiej strony, a nie po sercu. chętnie przejął jointa, wiadomo, że brakowało mu jarania z przyjacielem. - więc? jak było? - od razu zaczął wypytywać i już się rozsiadł na łóżku louisa. nie zamierzał już dzisiaj stąd wychodzić, będzie spał w pokoju louisa. anderson do niczego się nie przyznawał na fejsie, to nie ten etap. kolegom też nic nie powiedział. na razie był oficjalnie w związku i tylko on i ruby o tym wiedzieli, bo inaczej musieliby się publicznie nazywać dziewczyną/chłopakiem, a to za trudne xd

no tak, anderson nigdy się nie przyzna oficjalnie, że ruby to jego dziewczyna xd będzie tak gadał naookoło do końca świata, aż w końcu ruby go rzuci. z resztą, oni i tak ciągle do siebie wracają - kochany jesteś - wstał z podłogi, wziął laptopa, położył go na łóżku i usiadł obok przyjaciela - zajebiście. stary, objechałem tyle ciekawych miejsc. zacząłem od skandynawii, szwecja, norwegia, dania... przepięknie! potem byłem w polsce, zwiedziłem trochę litwę, łotwę, estonię... mam tyle zdjęć - położył się na łóżku rozmarzony - potrzebowałem tego. tej odskoczni ale obiecuję, że już nigdy więcej, no chyba, że z tobą. a co u ciebie? - zapytał spoglądając na andersona.

ostatnio szło mu coraz lepiej wyrażanie o co mu chodzi, chociaż wiadomo, że to nie ten sam poziom co wyznania jakie prezentował louisowi, z piosenką włącznie.
- stary, wiem gdzie byłeś. ja się pytam co jadłeś, co jarałeś, dziewczyny z jakiego kraju najlepiej całują - ponaglił go, żeby przeszedł do bardziej interesujących wrażeń. - no ja myślę, że następnym razem ze mną. teraz wielki pan światowy przyjechał zamiast poczekać ze mną do wakacji - trzepnął go w ramię - ja siedziałem i tęskniłem i to, że masz bałagan w szafie to wcale nie dlatego, że przytulałem się do twoich koszulek - zażartował.