charlotte

życie byłoby prostsze gdyby faktycznie potrafiła się zrelaksować.
jasne, niech zwala winę na szampana. podświadomie leciała na niego i już!
bo george był miły i czarujący, ale kiedy wpadał w furię to nie było zmiłuj!
włożył dłoń pod jej bluzkę i już sunął do jej piersi, ale wtedy wpadła jakaś służka charlotte i ich przyłapała więc odkleili się od siebie. spojrzał na nią lekko rozczarowany że nie doszło do niczego, ale też lekko speszony - muszę iśc - oznajmił i uciekł zostawiając ją. ciekawe czy charlotte się dowie he he.

zaczela myslec bardziej trzezwo kiedy zobaczyla, ze zostali przylapani. musiala przekonac sluzaca, ze jesli charlotte sie o tym dowie to jej zycie rowniez stanie sie trudniejsze. miala nadzieje, ze jej uwirzyla, ale kto wie!

siedziały w salonie i polly przedstawiała jej plan działania na przyszły tydzień.
- czy to już wszystko? - wyraźnie się niecierpliwiła.

tez chciala jak najszybciej zakonczyc to spotkanie.
- juz prawie - zapewnila ja. - george chce wiedziec czy pojawisz sie na swiatecznej licytacji dla dzieci z domu dziecka - zdziwila sie, ze dawal jej wybor xd zaczela uwaznie czytac meila zeby sie dowiedziec czy sa jakies konsekwencje jesli odmowi.

wolałaby się całować z riverem niz siedzieć z charlotte xd
- czy george teraz porozumiewa się ze mną poprzez ciebie? - uniosła brew pytająco i nie dała jasnej odpowiedzi co do swoich planów. jako idealna księżniczka zamierzała się pojawić, ale też nie chciała dać bratu tej satysfakcji, że robi wszystko to, co on jej każe. nawet jeśli tak było xd

zdecydowanie tak xd
- im dluzej dyskutujemy tym dluzej bedziemy tu siedziec - przypomniala jej. nie chcialo jej sie bawic w tlumaczenie dlaczego miala to na liscie spraw do omowienia z charlotte. tez nie wiedziala xd po prostu robila to co od niej oczekiwano.

- a co, spieszysz się gdzieś? - zadrwiła z niej, bo uważała, że polly nie ma żadnego życia poza nękaniem jej. zdziwi się, jak się dowie, że polly całkiem nieźle sobie radzi poza pracą, i to w dodatku z kolesiem, który odrzucił charlotte.

- myslalam, ze tobie sie spieszy - obrocila to w jej strone. nie chciala sie przyznawac do tego co robi, albo z kim to robi w wolnym czasie. a charlotte i tak na pewno to nie interesowalo wiec nie bylo sensu drazyc tematu. nie czula ze musi jej cokolwiek udowadniac.

- tak, przejdźmy do mojej sprawy - charlotte rzeczywiście to nie interesowało i po prostu chciała zakończyć omawianie spraw polly, żeby mogła przejść do swojej. położyła przed asystentką telefon, na którego ekranie widniało zdjęcie silasa z promocji spektaklu annie. - chcę, żeby nie żył - oznajmiła z całkowitą powagą. - masz to załatwić. nie obchodzi mnie jak to zrobisz, nie chcę o tym słyszeć i nie mogę być z tym powiązana. - nie umiała sobie radzić z uczuciami. wóz albo przewóz xd

myslala, ze dostanie odpowiedz na pytanie george'a. przeliczyla sie, z nia nigdy nie bylo latwo. spojrzala na zdjecie w telefonie. nie wiedziala czego sie spodziewac, ale rozkaz ksiezniczki ja zszokowal. - co? - spojrzala na nia i zamrugala kilka razy, probujac przetrawic co powiedziala. - wiesz, ze jesli kogos nie lubisz to mozesz go unikac - odsunela jej telefon, nie zgadzajac sie.

wywróciła oczami, kiedy polly próbowała ją odwieść od pomysłu. charlotte myślała, że skoro z dianą tak łatwo poszło, to jej asystentka ogarnie taką samą akcję z silasem.
- on zagraża koronie. musisz to zrobić dla rodziny - przesunęła telefon z powrotem do niej. niech się dobrze przyjrzy jego słodkiej buźce xd

silas nie wygladal dla niej jak zagrozenie dla korony, nie kupila tego xd myslala, ze jesli faktycznie by tak bylo to charlotte nie przychodzilaby z tym do niej. - skoro to taka powazna sprawa to powinnas porozmawiac o tym z rodzicami albo georgem - nie dawala sie w to wkrecic.

silas wystąpił jako książę george w spektaklu, więc miała jakieś tam argumenty, że jest niewygodny dla korony xd
- nie słyszałaś, co powiedziałam? nikt z nas nie może być w to zamieszany, to delikatna sprawa - powiedziała stanowczo i wcale nie zamierzała odpuszczać. - to będzie wszystko na dzisiaj - dodała i wstała, uznając spotkanie za zakończone, a sprawę silasa za załatwioną.

wedlug polly to nie byl wystarczajaco dobry argument xd
- nie - postawila sie. - cokolwiek zrobil na pewno nie jest warte zeby to zalatwiac w taki sposob - tez wstala zeby ksiezniczka nad nia tak nie gorowala. nie znala nawet nikogo kto by mogl pozbyc sie silasa. myslala, ze charlotte oszalala od braku uzywek w jej organizmie xd

poza tym to było dawno temu xd
zrobił to, że wywoływał słabość w charlotte i to było złe xd
- cóż, nie masz nic do powiedzenia w tej sprawie - skrzyżowała ręce i zjechała ją wzrokiem. - ty tylko jesteś od wykonywania zadań - przypomniała jej miejsce w szeregu. skoro "robiła to, czego od niej oczekiwano" (twoje słowa xd), to musiała się zgodzić bez pytania xd

nie pamietala pewnie go nawet gdyby jej nie pokazala zdjecia xd
- nie takich, nie mozesz ode mnie oczekiwac planowania morderstwa - nie akceptowala tego zadania nawet jesli to by znaczylo, ze straci prace. robila to co chcieli dopoki nie wymagali lamania prawa i odbierania komus zycia xd

o ile w ogóle skojarzyła kim on jest xd
- możesz to komuś zlecić - machnęła ręką. nie widziała problemu xd polly jako asystentka powinna mieć znajomości w różnych miejscach, nigdy nie wiadomo co się przyda. niech dopyta fernando xd

pewnie nie xd
- nie zrobie tego - powtorzyla zanim charlotte wyszla, ale pewnie i tak nie zarejestrowala tego, ze polly sie sprzeciwiala. cala noc zastanawiala sie czy ksiezniczka mowila na serio czy o tym zapomni i nie bedzie robic problemow.