chez raspoutine club

miały wynajęty cały klub do swojej dyspozycji! w klubie tańczyli i serwowali drinki pół nadzy panowie. wśród zaproszonych dziewcząt były arystokratki, księżniczki i bogate dziewczyny z wpływowych domów. olivia siedziała na środku z zaczepionym na włosach czerwonym welonem i właśnie polewała kolejną rundę szampana!

dobrze, że olivia była oblegana przez koleżanki i nie widziała co wyczyniała mary, bo pożałowałaby, że ją zaprosiła. a mary zajarana, że znalazła się w takim zacnym towarzystwie macała wszystkie księżniczki i arystokratki po włosach i policzkach i sprawdzała czy są prawdziwe, jednocześnie zachwycając się ich olśniewającą pięknością.

Florence byla tu po czesci dlatego, ze musiala no I raczej nie chcialaby przegapic szansy na imprezke poza anglia. przechadzala sie po klubie z szampanem w reku. zawedrowala az do Mary, ale ta wydawala sie jej niezla dzikuska wiec ruszyla z powrotem do olivii. - I jak sie bawisz? - stanela obok niej.

katia świetnie się tu bawiła, szczególnie, że mówiła po francusku i miała z tego fun, że mogła w końcu z kimś pogadać w języku, w którym mówiła tak samo płynnie jak po rosyjsku i angielsku. ona zaś wędrowała od stolika do stolika, aż zawędrowała również do florence i olivii - musimy się koniecznie dzisiaj nawalić - skomentowała wychylając cały kieliszek szampana.

olivia na szczęście znieczulała się alkoholem już od rana kiedy tu leciały. wcześniej pewnie były na iście paryskich zakupach! dlatego zamiast myśleć o swoim nieszczęściu na razie myślała o zabawie. też na szczęście nie dostrzegła jeszcze przypałów mary, ale jak tak dalej pójdzie to zgarnie ją ochrona xd - wspaniale, doskonale, tak się cieszę że zostanę żoną - zachichotała do florence zasłaniając usteczka. widać było że kłamie - myślę, że nikt nie dorówna tobie jeśli chodzi o nawalenie katia - wskazała rozbawiona na jej pusty kieliszek. wiedziała ile potrafiła wypić!

kolejna arystokratka uciekła od mary, ale ta niezrażona szukała nowych towarzyszek wieczoru. w ten sposób zawędrowała do stolika panny młodej.
- hahaha, no właśnie, katia - zaśmiała się najgłośniej, chociaż nie miała pojęcia o czym rozmawiają i kim jest katia. najważniejsze to przełamać pierwsze lody xd - przyszłam do was dziewczyny, do stolika blondynek - już trajkotała jakby były najlepszymi przyjaciółkami i dosiadała się do ich stolika.

- widze - usmiechnela sie lekko. nie do konca ja interesowalo to czy mowi prawde czy klamie. sama sie na to zdecydowala wiec jej nieszczescie bylo tylko I wylacznie jej wina. ozywila sie troche gdy doszla do nich katia. - swietny pomysl - rowniez upila kilka lykow szampana, ale nie wypila go calego jak ona. skrzywila sie gdy doszla do nich Mary. - skonczylas juz obmacywac wszystkich dookola? - dopila swoj alkohol I zaczela sie rozgladac za kelnerem.

zawołała kelnera, żeby przyniósł im kolejną butelkę szampana do stolika, wykorzystując swoje umiejętności przy bajerowaniu kolesi. nie żeby olivia i florence tego nie potrafiły, no ale. kiedy już dostały każda z nich po kieliszku, katia postanowiła wznieść toast - za to, żebyśmy nigdy nie musiały słuchać mężczyzn i za to, żebyśmy nadal były takie super jak jesteśmy, nasze zdrowie - napiła się tym razem łyka a potem spojrzała na mary - strasznie głośna jesteś dziewczyno - zwróciła się do tej co trajkotała - ej, florence, olivia, może macie jeszcze ochotę na coś mocniejszego? ale to potem. mam takie specjalne tableteczki rozweselające - posłała im miły uśmiech.

chyba katia jako jedyna w ogóle w jakiś empatyczny sposób podchodziła do olivi. florence miała to w dupie, a mary się lansowała xd
normalnie olivia też uciszałaby mary, ale była na tyle wstawiona że już to ją bawiło - dajcie spokój - położyła dłoń na ramieniu mary i spojrzała na pozostałe dziewczyny - mary po prostu nigdy w życiu nie widziała w jednym miejscu tylu księżniczek i arystokratek - rozesmiała się, a potem uniosła kieliszek w związku z toastem katii - żebyśmy nie musiały ich słuchać nawet po ślubie - dodała od siebie, a potem zainteresowała się tabletkami - czy sprawią że będę w jeszcze lepszym humorze? - była gotowa spróbowac.

nikt się nie przejmuje olivią tak samo jak nikt się nie przejmuje gabrielem xd bohaterowie tragiczni.
nie przejęła się zaczepkami florence i katii. ona odbijała od siebie wszystkie negatywne odzywki i do niej nie docierały.
- to prawda. myślałam, że istniejecie tylko w disneyu. - zachichotała, ciesząc się wsparciem najważniejszej osoby na tym wydarzeniu. była oszołomiona ilością pięknych bogaczek w jednym miejscu. - w najśmielszych snach nie sądziłam, że będę się z tyloma przyjaźnić! - dodała, bo już myślała, że jest jedną z nich. - i za miłość, najpiękniejsze uczucie na świecie, które sprawia, że kobieta jest w końcu pełna i spełniona! - wtrąciła swoje trzy grosze do toastu. - okej, to potem - chichotała już do katii, która co prawda nie wymieniła jej imienia przy propozycji, ale mary chętnie dołączy.

florence obchodzila tylko jej wlasna osoba wiec trudno by sie przejmowala marnym losem olivii xd to ze przy niej byla bylo wystarczajacym poswieceniem. poslala Mary jeden ze swoich firmowych sztucznych usmiechow. - to urocze - stwierdzilo bo nie wypadalo powiedziec, ze zalosne. moze starala sie zachowywac jak najlepiej ze wzgledu na olivie. - nasze zdrowie - napila sie, nie dodajac nic wiecej od siebie. - chetnie - odpowiedziala krotko na propozycje katii. juz sie rozgladala w poszukiwaniu jakiegos przystojniaka.

katię obchodziła olivia, bo przynajmniej wyczuwała to, że wcale nie chciała się hajtać i nie chciała tutaj być. była nawalona i zbyt szybko zgodziła się na to, żeby wziąć od katii tableteczki rozweselające. katia wywróciła oczami jak mary dodała coś o miłości - przecież oni się nawet nie kochają, a ona nie jest z nim szczęśliwa, więc nie wiem czym się tak jarasz jak pochodnia - zwróciła się do mary. katia miała dość niewyparzony język i mówiła wprost to co mówi - nie nie olivia, nie tylko po ślubie. żebyśmy w ogóle nie musiały ich słuchać. jesteśmy za to za silne i za mądre, żebyśmy podporządkowywały się jakimś wypicowanym lalusiom z kasą tylko dlatego, że są piękni i bogaci - była już pijana i zaczęła filozofować - gwarantuję ci, że będziesz najszczęśliwszą laską na świecie po tej tabletce - puściła do niej oczko.

- dziewczyny - skarciła je wzrokiem kiedy uwzięły się na mary. chyba była najbardziej empatyczna z nich wszystkich - mary wierzy w siłę miłości i nie pozwólmy jej stracić tego ducha - zazdrościła nawet trochę, bo ona miała sceptyczne podejście do tego wszystkiego i nawet nie komentowała kwestii że faktycznie nie jest zakochana - piękni, bogaci i nadęci - przyznała katii rację i chwyciła szampana dolewając każdej z nich trochę - czy jest szansa na wzięcie tych tabletek tu i teraz? - zapytała skoro miały sprawić że będzie już szczęśliwsza.

- łączy ich wielka miłość jak z bajki, olivia wychodzi za księcia i nie mogłaby znaleźć bardziej odpowiedniego dla siebie kandydata, są dla siebie stworzeni! gdyby nie byli szczęśliwi to nie braliby ślubu i nie ślubowali sobie, że będą ze sobą na zawsze. ślub to wyrażenie swojego oddania i miłości, ale wielkie zobowiązanie na całe życie. to będzie piękny ślub, olivia będzie cudowną panną młodą, która zwróci na siebie wzrok całego świata, a ja już szykuję chusteczki - olivia nic nie skomentowała, ale za to mary chętnie zaczęła opowiadać katii na temat miłości łączącej parę młodą, na temat ktorej najwyraźniej wiedziała najwięcej. - mężczyźni są wspaniali, uwielbiam być podległą swojemu pięknemu i silnemu chłopakowi tommy'emu - gadała swoje xd

usmiechnela sie slyszac slowa katii I zajela sie piciem szampana by zatkac sobie usta I nie wkrecic sie za bardzo w naskakiwanie na Mary. co bylo trudne bo florence uwielbiala byc toksyczna! chyba jednak troche lubila olivie skoro starala sie nie zrobic jej przykrosci. a moze po prostu nie miala ochoty dzisiaj na klotnie. - Mary chyba cos juz dzisiaj brala - nie mogla sie powstrzymac by nie skomentowac jej glupiego tekstu o milosci. spojrzala na nia jak na wariatke slyszac jak opowiada o tym, ze jest legal swojemu facetowi. - tez jestem za wzieciem ich teraz - powiedziala, dalej przygladajac sie Mary.

- ale ona jest naiwna i głupia - szepnęła do florence, żeby już nie mówić tego wszystkiego publicznie, skoro olivia zwracała im ciągle uwagę co do tego, żeby jej nie męczyć. mary nie zrobiła na niej najlepszego wrażenia, a wręcz wychodziła na wariatkę w tym towarzystwie. wychyliła to co miała w kieliszku, przynajmniej połowę a potem wyciągnęła z torebki magiczne tabletki, które kupiła u jakiegoś miejscowego dilera. miała nadzieję, że nie będzie to drugie kac vegas! - okej, w takim razie proszę i proszę - podała po jednej tabletce florence i olivii - dla ułatwienia, możecie popić to szampanem, będzie bardziej kopało - zachęciła je - a ty nie dostaniesz, jesteś wystarczająco nakręcona, żebym ci dawała teraz tabletki - wskazała na mary.

- jest dokładnie tak jak mówi mary, połączyła nas wielka miłość - zaśmiała się, a potem odwróciła do dziewczyn tak żeby mary nie widziała i bezgłośnie powiedziała 'jest zupełnie na odwrót'. na koniec zaśmiała się znów. nie był to krzyk rozpaczy, raczej stwierdzenie. olivia już przywykła do szalonego podejścia mary, dlatego jej aż tak bardzo to nie przeszkadzało - doskonale, zawsze wiesz jak sprawić żeby impreza była jeszcze bardziej szalona - chwyciła tabletkę o katii - na zdrowie? - wsadziła ja do ust i zgodnie z instrukcjami popiła szampanem.

kiedy zaczęły brać tabletki to mary stwierdziła, że to jednak nic dla niej, bo ona była grzeczna. mogłaby co najwyżej wziąć od katii tabletki na zapas, żeby potem je podrzucić thomasowi i robić z nim co chce. póki co poleciała rozmawiać z innymi arystokratkami i opowiadać im o tym, że kocha wesela i ona tez wkrótce bierze ślub xd za to przy dziewczynach pojawiła się charlotte, której radar wyniuchał tableteczki.
- czemu bierzecie beze mnie? - obruszyła się. pewnie dlatego brały bez niej, bo ona sama przed chwilą wciągała kokę przy stoliku obok i nie zwracała na nie uwagi xd

- nie wiem skad Olivia ja wytrzasnela - powiedziala rownie cicho do katii. Mary w ogole nie pasowala do towarzystwa. usmiechnela sie do olivii gdy dalej rozmawialy o milosci I o tym jak bardzo cieszy sie ze swojego slubu. przez chwile nawet zrobilo sie jej troche szkoda, ale potem sobie przypomnialo, ze to nie w jej stylu. - za zdrowie - rowniez polknela tabletke I zapila ja alkoholem.

- no w końcu - skomentowała odejście mary, bo ją okropnie denerwowała. a katia nie lubiła trzymać języka za zębami i ledwo się powstrzymywała, żeby co chwilę nie komentować tego, że mary jest jakaś nawiedzona. podała jedną tabletkę charlotte - masz, na zdrowie - puściła do niej oczko a ona sama łyknęła tableteczkę na rozweselenie - mam nadzieję, że smakowała - zachichotała rozbawiona.

na widok charlotte zmierzyła ją wzrokiem szukając jakiegoś podstępu - jak to się dzieje, że kiedy pojawiają się narkotyki pojawiasz się i ty? - zupełnie jakby miała nosa do dragów. kiedy połknęła tabletkę nieco zdenerwowała się, bo wcześniej nie eksperymentowała z takimi rzeczami - jak długo trzeba czekać zanim podziała? - zapytała katię - czy będę mieć omamy? na przykład włosy florence zmienią kolor na niebieski? - zażartowała dotykając kosmyków włosów florence.

- nie mam pojęcia o czym mówisz, ja zawsze jestem grzeczna - powiedziała słodkim głosem, jednocześnie zupełnie niewinnie wkładając sobie magiczną tableteczkę do ust. roześmiała się kiedy olivia zasypała katię pytaniami. to ona była tu słodka i niewinna i taaaka niedoświadczona! - czeka cię miły wieczór, olivio - zaszczebiotała i spojrzała na pozostałe dziewczyny. - ja jej nie pilnuję - wyszeptała w ich stronę, chociaż pewnie przyszła panna młoda i tak mogła to dosłyszeć.

- mam nadzieje, ze nie. nie lubie niebieskiego - zasmiala sie gdy Olivia ja macala po wlosach. - nie badz taka niecierpliwa, rozluznic sie - poradzila jej. nie chciala by miala bad trip. wtedy trudno byloby ja ogarniac I ten wieczor bylby zdecydowanie mniej fajny. - nie musisz sie martwic - usmiechnela sie do Charlotte. florence byla w stanie sie poswiecic by zadbac o wybranke Gabriela. a przez zadbac miala pewnie na mysli zamkniecie ja w pokoju zeby sobie czegos nie zrobila.

- nie będziesz miała omamów ani nic takiego, nie musisz się o to martwić olivia - zaśmiała się z niej - zaczynają działać praktycznie od razu - zauważyła - idę po więcej, bo dzisiaj zamierzam długo balować. zaraz wracam! znaczy, no. niedługo - chwiejnym krokiem podążyła w kierunku dilera ale się z nim zagadała więc nie wróciła już do dziewczyn.