fotobudka

będzie mógł jej wypominać i jeszcze bardziej uprzykrzyć ich planowaną randkę. to tylko będzie dawało mu więcej satysfakcji! może florence liczyła na to, że go udobrucha i że tak mu zawróci w głowie, że jednak nie będzie dla niej okrutny? naaah, chyba nawet florence nie chciałaby, żeby był dla niej miły. to nienaturalne xd
przeszli więc do rzeczy bez słowa i bez całowania i przeruchali się w tej budce, bo inaczej ładniej tego nie można nazwać. teraz po wszystkim zapinał spodnie i palił dalej papierosa bez słowa. nie wiedział, że to nie był ich pierwszy raz, ale uznał go za calkiem niezły. nienawiść zdecydowanie ich nakręcała. ale bomba nie wybuchła i nie umarli, więc chyba będą musieli żyć z konsekwencjami swoich czynów.

florence nie potrzebowala zeby byl dla niej mily xd to byloby dziwne. zreszta podobal jej sie dlatego, ze byl rownie toksyczny co ona. zwykle faceci ulegali jej wdziekom.
chwile jej zajelo by ochlonela i poprawila sie przy okazji. - to nie mialo miejsca - oznajmila I uciekla od niego.

utknął w fotobudce. siedział na siedzisku i nie wiem na co liczył? na uratowanie jak księżniczka w opałach? może?

rafe był trochę pijany i egipskie ciemności nie przeszkadzały mu w dobrej zabawie. nie bał się ciemności jak mała dziewczynka! bał się tylko zakonnic xd zdobył jakieś łupy przy stole z przekąskami i postanowił się zabarykadować w fotobudce, żeby nikt mu tego nie zabrał. 
- o! - poświecił telefonem prosto na samuela. - czy dostałeś polecenie 'do schronu'? - zarechotał głupio i już wlazł i przesuwał tyłkiem chłopaka, chcąc się wcisnąć na siedzisko. - przyniosłem zapasy - poinformował go i zaprezentował swoje łupy. z nikim się nie chciał dzielic, ale z samem owszem, aww!

samuel był zdecydowanie mniej pijany niż on. po piersze dlatego że zazwyczaj pił mniej bo miał też słabszą głowę, a po drugie właśnie dlatego że zawsze musiał być przygotowany!
nie spodziewał się gości w tym miejscu. jednak na widok rafe'ego czuł jednocześnie oburzenie i radość. szczególnie że znów go traktował chamsko! - schron jest pod ziemią geniuszu - mruknął tylko w obronie i posłusznie się przesunął kiedy rafe się wpychał - dla siebie czy też dla innych? - zapytał od razu, nie miał zamiaru dostać po łapach.

pewnie żałował, że tym razem nie miał ze sobą swojego plecaka na awaryjne okazje. dzisiaj by się przydał! 
- to czemu nie jesteś pod ziemią? - pytał beztrosko i z pełną buzią, bo już się czymś zajadał. dopadła go gastrofaza, to ważniejsze niż to czy wszyscy zginą dzisiejszej nocy. zapomniał też, że znowu są z samem w dziwnej relacji. a może po prostu typowo dla siebie ją jeszcze bardziej udziwniał? zachowywał się tak, że samuel nie wiedział czy jest miły czy z niego drwi. - mogę się podzielić jeśli przedstawisz mi swoje taktyki przetrwania. muszę ocenić czy jesteś godnym sojusznikiem podczas apokalipsy - wymyślił.

pewnie nie wziął bo czuł się pewnie, błąd! już nigdy go nie popełni!
był jednak zdecydowanie spokojny jak na tą sytuację. może w głowie obmyślał jakiś awaryjny plan - bo nie ma tu gdzie się schować pod ziemią? - odpowiedział nieco zdziwiony zauważając oczywisty fakt. samuel jednak nie zapomniał w jak dziwnej relacji byli! - oczywiście, że jestem godnym sojusznikiem - obruszył się - mam maszynkę do przetwarzania moczy w wodę pitną, potrafię wykopać latrynę i wiem które owoce i korzenie lasu są jadalne - wymieniał swoje zalety nie zważając na to czy rafe śmieje się z niego czy też nie.

albo uznał, że plecak nie pasuje do piżamy xd właśnie, rafe pewnie siedział w samych bokserkach, typowy rafe!
wierzę w to, że samuel był przygotowany na każdą ewentualność i tym razem nie było inaczej.
- przecież tu są podziemne tunele prowadzące do ratusza, łaziłem po nich cały czas jako dzieciak - zaśmiał się z samuela, że nie wiedział takiej oczywistej rzeczy! podziemne tunele były jedyną interesującą rzeczą, którą pokazywali mu rodzice w ramach 'bring your kid to work day'. kiwał głową słuchając go jednym uchem, bo jednak nie interesował się tą strategią aż tak bardzo. - a masz broń do zabijania zombie? - zapytał na wszelki wypadek.

może miał plecak pasujący nawet do piżamy, nigdy nie wiesz. samuel taki prepers he he.
jasne, że nie wiedział o podziemnych tunelach. czuł się teraz oszukany i pominięty. z oburzoną miną spojrzał na rafe'ego - podziemne tunele!? dlaczego nigdy nie zabrałeś mnie tam na randkę?! - zapytał wprost. pewnie chodzili na randki w jakieś oczywiste miejsca zamiast do tuneli! - zombie można zabić wszystkim byle celować w głowę, wystarczy bejsbol lub siekiera - objaśnił amatorowi. pewnie miał książkę o apokalipsie zombie którą przestudiował.

i piżamę we wzory militarne, żeby w razie czego się zakamuflować xd
- a co, chcialbyś iść na randkę do tunelu? dobrze, możemy iść na randkę do tunelu - zaśmiał sie z niego, trochę nieświadomy co gada. chodzili do zoo i na mini golfa, bo to były ulubione rozrywki rafe'a xd chcial go zabierać na słodkie randki, a nie do brudnych i ciemnych tuneli. ach, gdyby wiedział, że tunele przekonają samuela, żeby go nie porzucać... xd - okej. przeszedłeś test. - zmierzył go wzrokiem. - i twoje ciało nadaje się też do ogrzewania. zgadzam się. możesz być w mojej drużynie. - podsunął talerz bliżej niego, ale sam wyjadał wszystko co najlepsze.

na bank xd
- czy to ma teraz znaczenie gdzie chciałbym pójść na randkę? - zapytał. pamiętajmy że był bardziej trzeźwy niż rafe. wiedział na jakim etapie byli, to był etap minus tysiąc dlatego samuel nawet nie marzył o randce, a teraz hillywood nad tym dywagował i sprawiał że trochę było mu przykro. ale faktycznie ten tunel był kuszący xd - wspaniale - klasnął w dłonie - czy skoro jestesmy w jednej drużynie to podzielisz się? - wskazał na jedzenie, trochę burczało w brzuchu. chwycił ochoczo jakis smakołyk z talerza - co dalej? - bo nie wiedział jaką rafe ma strategię... na zombie oczywiście xd

- no nie wiem, ma? - popatrzył na niego beztroskim wzrokiem. to samuel pisał o nim wiersze i może fantazjował o randkach. jeszcze się zainspiruje tą wizją tunelu. zgodził się podzielić jedzeniem, więc teraz byli na etapie minus dziewięćset dziewięćdziesiąt dziewięć. małe kroczki. - czekamy aż zostaniemy ostatnimi ludźmi na ziemi - wzruszył ramionami, bo na ten moment taką miał wizję na tę apokalipsę.

- to ja zapytałem pierwszy - odbił od razu piłeczkę bo rafe próbował się wykpić od odpowiedzi. robił to często i najwyraźniej samuel był na to wyczulony! inspirował się wieloma rzeczami i pisał wiersze, myślę że dla rafe'ego i tak było za późno. za dużo wierszy już powstało! ach te małe kroczki! - i siedzimy tu do tego czasu? - dopytał - możemy porobić coś ciekawszego - przyznał będąc trochę napalonym. nie wykonał jednak żadnego kroku tylko patrzył na rafe'ego wpychając do buzi koreczek z serkiem pleśniowym i czerwonym winogronem.

- o co? - zapomniał już jakie było pytanie i o czym rozmawiali. może i pijani ludzie mówią prawdę o tym co czują, ale samuel dużo z niego dzisiaj nie wyciągnie. - nie dam ci się wykorzystywać tylko dla mojego ciała - napisałam działa xd co też pasowało xd w każdym razie rafe zamachał ręką prezentując swoje umięśnione półnagie ciało. wiedział co samuelowi chodzi po głowie, ale najwyraźniej nadal miał kompleksy i czuł się uprzedmiotawiany. to nic, że przed chwilą i on oceniał ciało berensona pod względem użyteczności i ogrzewania.

- o nic - burknął niezadowolony czując że rafe go zlewa. czuł, że ten obraca kota ogonem nie chcąc odpowiadać. nie oszukujmy się znali się trochę, samuel znał jego zagrywki - wiesz doskonale, że nie tylko dlatego bym to zrobił - przyznał szczerze. rafe przecież wiedział, że podoba się samuelowi nie tylko pod względem fizycznym, ale zaciekle sie bronił przed jego zalotami - nie to nie - mruknął zaraz odsuwając się w kąt - zatem przesiedzimy tutaj patrząc na niedziałającą budkę - zarządził krzyżując rece na wysokości klaty.

rafe też był zdezorientowany swoją relacją z samuelem, więc wolał zachowywać się jak buc i nie dopuszczać go do siebie. w ten sposób upewniał się, że tamten nie zrani go ponownie. 
- nie wiem wcale nic i ci nie ufam! - a jednak coś tam udało się samuelowi z niego wyciągnąć przypadkiem. - a co, może chciałbyś tu siedzieć i rozmawiać o uczuciach - mówił drwiącym tonem próbując przedrzeźniać sama albo laski z telenoweli. bezmyślny seks byłby z pewnością lepszym wyborem. ta fotobudka już wiele dzisiaj widziała!

a samuel ślepo brnął w to licząc na to że rafe kiedyś się znowu otworzy. naiwniak!
- nie wiesz bo nie chcesz żebym zdradził ci cokolwiek co dotyczy uczuc - zarzucił mu wskazując na niego palcem. miał mu za źle że był taki niedostępny choć sam wiedział że jest wralizwym gościem - nie da się z tobą rozmawiać o uczuciach! - warknal na niego i w przypływie emocji pacnal jego talerz z zakąskami które wylądowały na ziemi. ups!

- robię dokładnie to co chciałeś wtedy - odwzajemnił mu się wytknięciem jak to samuel uciekł poprzednim razem przed uczuciami. - ej!! - zawołał i rzucił się na ziemię, żeby zbierać te przekąski z powrotem na talerz. był w takim stanie, że na pewno zamierzał je potem jeszcze jeść. - nie chcę z tobą rozmawiać o uczuciach, bo nie lubię tego jak się przy tobie czuję! - wykrzyczał z poziomu ziemi.

- nie wiesz co chciałem i nie wiesz co czułem! - zarzucił mu, bo pewnie po tym jak stchórzył rafe nie dał mu się nawet wytłumaczyć. zrobiło mu się głupio widząc że hollywood rzuca się na ziemię żeby pozbierać jedzenie. rzucił się jednak za nim i zaraz pomógł mu zbierać to - przepraszam - powiedział zaraz łagodnie spoglądając na rafe'go. nie wiadomo za co przepraszam czy za rozwalenie jedzenia czy może za to jak rafe czuł się przy nim. albo za obie rzeczy.

- wiem, że nie chciałeś tego - zamachał ręką wskazując na niego i siebie. bo rafe tak właśnie to rozumiał! samuel nie powiedział mu co chciał i co czuł, a rafe owszem i wyszło na to, że berenson po prostu nie chciał tego co on. co było przykre, ale trzeba było ruszyć dalej. teraz jednak samuel uparcie chciał mu znowu namieszać w głowie. robił to zresztą skutecznie, bo po jego przeprosinach rafe rzucił się na niego z pocałunkami. poziom emocji był mniej więcej taki jak ostatnio kiedy się przepychali. hollywooda to nakręcało.

samuel nie zdążył nic powiedzieć bo w sekundzie rafe się na niego rzucił. nie pogardził oczywiście jego pocałunkami tym bardziej że był w samych gatkach i od razu mógł macać jego klatę. łatwiejszy dostęp xd - chce tego - przyznał pomiędzy pocałunkami a potem wyruchali się tak ostro że fotobudka się przewróciła razem z nimi i to wcale im nie przeszkodziło w dalszych działaniach. po wszystkim sam spoglądał na niego i zarzucal na sobie koszulkę. na pewno panowała niezręczna cisza bo po raz kolejny udowodnili sobie że są totalnie na siebie napaleni.

kto by pomyślał, że słodki samuel ma w sobie tyle werwy xd rafe nie miał wiele do ubierania, więc sprawnie narzucił na siebie bokserki.
- to nic nie zmienia. nie jęcz potem, że jestem dla ciebie niemiły - rzucił mu na pożegnanie, bo ciagle miał mętlik w głowie i nie chciał czuć nic z tego co czuł. poszedł polować na więcej jedzenia skoro dotychczasowe drugi raz wylądowało na ziemi.

a sam został tam dumając jeszcze przez jakiś czas nad tym co się zdarzyło!