ekskluzywna klinika leczenia uzależnień

siedziały na fancy zajęciach z oddychania.

że niby próbowała się relaksować? powodzenia xd
mogła dostrzec, że gdzieś za drzewem podejrzanie ukrywała się lilibet. ciekawe czy coś miała xd

zmusili ich do relaksowania się xd
zauważyła, że lilibet się kręci w oddali i raz po raz otwierała jedno oko, żeby sprawdzić czy nadal tam jest. ten widok nie dawał jej spokoju i nie mogła dobrze oddychać xd przerwała więc relaks i podeszła do drzewa.
- przestań się gapić, stalkerko - umniejszyła jej na powitanie.

świetny relaks, to zmuszanie xd
tak sobie zerkała wiedząc, że gdzieś tam jest charlotte. wróciła na chwilę za drzewo a księżniczka była obok niej - stalkerko? - zaśmiała się - lepiej bądź miła - zamachała skrętem przed jej nosem. to było najlepsze co mogła zdobyć z nielegalnego przemytu tutaj xd

zmuszanie to idealne warunki do relaksu xd
uniosla brew kiedy lilibet kazała jej być miła. skręt wiele wyjaśniał. sprawdziła czy prowadzący zajęcia ani żadni pielęgniarze ich nie widzieli i schowała się bardziej za drzewem.
- wolałabym tabletki albo proszki - skrytykowała jej zdobycz.

może dla takich książęcych ćpunek jak ona xd
lilibet przerażało to, że musi wrócić do normalnego funkcjonowania. i to, że musi się skonfrontować z ludźmi, którzy będą ją oceniać przez pryzmat tego co się wydarzyło!
- będziesz wybrzydzać? - zapytała i odpaliła skręta - jeśli tak to wypalę to sama - dawała jej ultimatum.

roiło się tu od nich. księżniczek, bogatych córek i celebrytek xd
charlotte była na etapie wyparcia, że kiedykolwiek będzie musiała opuścić to miejsce i pokazać się przed ludźmi. na ten moment nawet wolałaby zostać. rodzina mogła być dumna, że chciała tak dbać o swoje zdrowie.
- nie lubię trawy - wybrzydzała dalej. za bardzo się po trawie relaksowała. już wolała ćwiczyć oddychanie niz naprawdę się zrelaksować. jeszcze by jej się spodobało xd - skąd to masz i czy mają coś więcej? - to ją bardziej interesowało.

to jak imprezka dla vipów, dobrze że nie orgia xd
to miała pecha bo szykowali dla niej prawdziwe party! czyli obie obawiały się powrotu do rzeczywistości. szkoda, że nie mogły o tym pogadać po prostu!
- nie marudź - usiadła przy drzewie kiedy się zaciągnęła i podała jej skręta. ostatnia szansa, inaczej będzie chodzić trzeźwa - dziewczyna z pokoju obok - jakaś dziecięca aktorka, której kariera w klubie myszki miki się skończyła - dała mi to bo ją dzisiaj wypisywali, powiedziała że na zewnątrz i tak będzie miała więcej - czyli lilibet zawarła nawet jakieś ważne znajomości xd

jak się już zaakceptowało miejsce, w którym się było, to można było tu dostrzec wiele udogodnień. wyobrażam sobie, że robili im masaże i mieli bufety z krewetkami. nie było nudno. czasem pojawiała się jakaś ekipa reality show, żeby nakręcić gwiazdy na odwyku xd
mimo podobnych przeżyć i odczuć to wciąż nie potrafiły się porozumieć. charlotte szukała między nimi różnic zamiast podobieństw. nie chciała przyznać, że jest jak kuzynka i że obie są po prostu zagubionymi dziewczynami poszukującymi aprobaty u innych.
westchnęła ciężko i przejęła skręta jakby robiła wielką łaskę lilibet, że się zdecydowała zaciągnąć. jaka męczennica.
- głupia szczęściara - mruknęła nie precyzując czy mówi o wypisie dziewczyny, planowanej ilości skrętów czy zdobyczy lilibet. gdzieś pomiędzy tymi masażami i krewetkami ten odwyk chyba nie za bardzo działał xd

bufet z krewetkami, najlepsza rozrywka xd pewnie jak kręcili reality show to ochroniarze pilnowali żeby księżniczki nie wychodziły z pokoi i żeby nikt ich nie uchwycił w kadrze.
budowały mury pomiędzy sobą zamiast mosty, a prawda jest taka że szukały aprobaty u normalnych ludzi. lilibet u philipa, a charlotte u silasa. chyba lubiły biedaków, obdartusów xd
była na pewno wewnętrznie wdzięczna, że łaskawie usiadła i spróbowała zajarać z nią - też za niedługo będziesz tą głupią szczęściarą - wypaliła mówiąc o rychłym wyjściu. może archie coś jej wypaplał!

ciekawe czy na odwyku było więcej leczących się czy ochroniarzy.
charlotte całe życie szukała aprobaty u wszystkich. u rodziny, u arystokratów i innych ważniaków, u poddanych, ale jednocześnie u rówieśników, którym chciała imponować w inny sposób niż starym dziadkom. no i zawsze leciała na obdartusów, ale trafiała na słodziaków, to jej najgorszy koszmar.
- już jestem skoro mam kontrabandę - zaciągnęła się znowu i widać przejęła tego skręta dla siebie. lilibet mogła nie dawać.

jak był ekskluzywny to pewnie ochroniarzy xd
lilibet szukała aprobaty u windsorów najbardziej, ale nie gardziła żadną uwagą od innych ludzi więc jej łaknęła. jak ktoś ją odrzucał to mocno to przeżywała więc tadam, oto teraz była tutaj!
- może to się za niedługo zmieni - wzięła od niej skręta i wsadziła do buzi - to znaczy może nie będziemy musiały załatwiać kontrabandy - zdradziła jej tajemnicę - nie wiem czy chcę wracać - wypaliła w końcu trochę do siebie, a trochę do niej.

też tak obstawiam.
wszystko jednak sprowadza się do winy philipa, choć łatwiej byłoby zrzucić na windsorów jak robiła to charlotte. 
zawiesiła się zerkając na nią z boku. skoro mało kto ją odwiedzał to nie była na bieżąco i nie wiedziała nawet, że zbliża się dzień wyjścia na wolność. trzymali ją w niepewności i ogłoszą na ostatnią chwilę jak netflix nowy sezon xd
- ale jednocześnie nie chcesz być tutaj i utknęłaś między dwoma światami - podsumowała ją, choć tak naprawdę mówiła o sobie.

myślę, że to był mix charakteru i tego jak została potraktowana. gdyby od razu kazał jej spierdalać to byłoby inaczej xd
u lilibet często siedział archie więc miała zapewnioną rozrywkę, no i przy okazji mógł coś palnąć że wkrótce wychodzą dlatego miała takie informacje!
- mhm, jest mi wygodnie tutaj będąc oderwaną od rzeczywistości, ale jednocześnie chce wrócić do rzeczywistości tylko nie chce się z nią konfrontować - kontynuowała słowa charlotte.

kazał jej spierdalać na początku, ale potem splot wydarzeń sprawił, że jednak nie spierdoliła. błąd xd
charlotte nawet nie próbowała dopytywać arthura czy coś wie o jej wyjściu, bo nie sądziła, żeby rodzina go o czymkolwiek informowala. poza tym george wyglądał na tyle wkurzonego, że wiedziała, że nie pozwoli jej na prędkie opuszczenie tego przybytku. 
- tu czas płynie inaczej. rzeczywistość sprawia, że chcę znowu brać - mruknęła - to znaczy ty chcesz - poprawiła się, udając, że rozmawiają o lilibet.

to nie jej wina, tylko jego, nie odwracaj kota ogonem xd
może arthur znał te odpowiedzi, a charlotte nie wierzyła w jego możliwości!
- to prawda - przytaknęła nie wyczuwając, że w zasadzie rozmawiają metaforycznie - mam dość fleszy, udawania że jestem idealna i braku akceptacji bo nigdy idealna nie będę - westchnęła - dlatego łatwiej jej brać, wtedy o tym nie myślę - mówiła za obie w zasadzie! zioło na nich działało metaforycznie xd

czyli był tak miły w byciu niemiłym, że została xd
charlotte uważała, że przynosząc jej prezenty już i tak ogarnia więcej niż jest w stanie unieść xd nie dzieliła się tabletkami z lilibet, a ta od razu się podzieliła swoim skrętem ups.
wysłuchała kuzynki gapiąc się przed siebie i odnosząc jej słowa do swojej sytuacji. zdecydowanie były do siebie o wiele bardziej podobne niż byłyby w stanie się przyznać. inna sprawa, że lilibet mówiła o braku akceptacji, któremu dowodziła sama charlotte. 
- zawsze byłam idealna, pasowałam w ramy, które inni mi narzucali, ale to i tak nie wystarczało - mówiła do siebie. lepiej im się teraz otwierało po ziole niż na obowiązkowej terapii. może jednak powinni przemyśleć zasady odwyku xd - na trzeźwo nie wiem gdzie się kończy wyobrażenie o mnie, a gdzie zaczynam ja - filozofowała - wolę się nad tym nie zastanawiać - mruknęła. wstała i poszła, bo naszło ją, żeby pomoczyć nogi w wodzie.

lilibet dokończyła skręta zastanawiając się nad słowami kuzynki, a potem uciekła do pokoju żeby nikt nie rozpoznał że sie zjarała xd

kiedy zobaczyła polly pierwszy raz jako swojego gościa to od razu wiedziała co się święci.
- miejmy to z głowy - oznajmiła kiedy zamknęły się w pokoju - pokaż mi sukienkę, w którą mam się wystroić i przemowę, którą mam wyrecytować - wiedziała, że nie przyjechała tu sprawdzić jak się miewa.

zastanawiala sie czy powinna ja odwiedzic, ale odpuscila ten pomysl. nigdy nie mialy dobrych relacji i nie chciala sie z nia klocic o to, ze robi to z dobrego serca. miala duzo innych spraw do ogarniecia. uznala, ze ksiezniczka nie bedzie chciala jej widziec. - dobrze - nie probowala jej wmawiac ze byla tu z innego powodu. - twoje przemowienie - podala jej kartki. - bez negocjacji zmian - wyprzedzila ja zanim zacznie marudzic, ze cos jej nie pasuje. - co do stroju.. sa dwie opcje - wycignela ipada zeby pokazac jej zdjecia.  pomyslala, ze charlotte poczuje sie lepiej jak dadza jej wrazenie, ze nad czyms ma kontrole.

charlotte zdecydowanie nie chciała, żeby odwiedzała ją w innych celach niż służbowych. jeszcze asystentka myślałaby, że ma z nią jakąkolwiek relację, ugh. przejęła kartki i już przeleciała wzrokiem przemówienie, które bardzo chętnie by zmieniła, ale polly ją rozproszyła sukienkami zanim zdążyła się wczytać.
- żadna mi się nie podoba - skrytykowała.

polly pasowal taki uklad. milo by bylo gdyby potrafily sie dogadac, ale nie miala potrzeby starania sie utworzyc z nia relacji. najwazniejsze, ze mogla wokol niej skakac xd
spodziewala sie takiej reakcji z jej strony. - tu podobnie jak z przemowieniem, nie zgodza sie na zmiany - poinformowala ja. - masz dwie opcje - to byl dobry deal!

skoro satysfakcjonowało ją skakanie wokół księżniczki, która miała ją za nic xd
- nie zgadzają się czy po prostu tobie podoba się torturowanie mnie? - oskarżyła ją. charlotte lubiła torturować polly, więc uczucie mogło być odwzajemnione - jesteś moją asystentką, powinnaś stanąć na rzęsach, żeby załatwić mi to czego chcę - stwierdziła.

potrzebowala w zyciu wyzwan, a charlotte jej to dawala xd
- nie czerpie z tego przyjemnosci przyjemnosci - przesunela zdjecie zeby pokazac jej pierwsza sukienke. nie chciala jej torturowac, ale to, ze nie miala wyboru troche ulatwialo jej prace. tak czy siak by marudzila. - i czego chcesz? - spojrzala na nia. jak charlotte zacznie jej placic to wtedy bedzie mogla stawac na rzesach xd

może polly była masochistką trochę.
- jasne, psychopatko - prychnęła i spojrzała niechętnie na sukienkę - chcę wybrać swoją organizację charytatywną, w którą mam się zaangażować - wymyśliła po chwili. wiedziała, że jej "prace społeczne" będą najgorszą karą jaki pałac dla niej szykował. - i chcę dostać sukienkę, która nie wygląda jak coś w co wcisnęli moją mamę po porodzie, żeby machała do ludzi - dodała.