strych

laska, z ktora flirtowal przy liamie sie do niego za bardzo przyczepila i teraz sie przed nia chowal xd potrzebowal troche spokoju. znalazl jakis stary album i ogladal go.

chciała złapać zasięg, żeby porozmawiać z dzieciakami na video, więc weszła na najwyższy punkt w domu.
- znalazłeś jakieś rodzinne skarby? - zainteresowała się nawet. też była sentymentalną zbieraczką i miała pudła wypakowane śmieciami po dzieciach.

sally jaka krolowa wioski xd
usmiechnal sie do sally. byla jedna z osob, z ktorymi chetnie spedzal czas nawet kiedy wydawalo mu sie, ze potrzebuje byc sam. - te zdjecia nadaja sie do muzeum - pokazal jakies stare robione kartonem. dobrze, ze nie z lat dziewiedziesiatych czy cos i nie nazwal sally artefaktem xd

matka kóz xd
trey też był jedną z jej ulubionych osób tutaj, więc nie miała nic przeciwko temu, żeby przełożyć o parę minut rozmowę z dziećmi, żeby z nim posiedzieć. dobra mamusia xd
- wow - przejęła jakieś stare zdjęcie ślubne. - myślisz, że to pani gospodyni? wyglądają na takich zakochanych - rozczuliła się nad zdjęciem. haha miałby przechlapane xd

haha w koncu przyjechala tu po to zeby odpoczac od nich xd
- nie wyglada na taka stara? - przyblizyl sie do sally zeby znowu zerknac na zdjecie. wydawalo sie jemy jakby bylo z czasow victorianskich. chociaz siedemdziesiat lat temu to tez wieki dla niego.

tak, radziły sobie dobrze bez niej i nie mogła ich przyzwyczajać, że będzie na każde ich zawołanie xd
- więc może jej rodzice? - dywagowała. - kimkolwiek byli, znali się na miłości lepiej niż ktokolwiek we współczesnych czasach - komentowała swoją sytuację z ianem, ale też ukrywaną tożsamość treya. oboje mieli przechlapane w sprawach sercowych i mogli zazdrościć nieznajomym ze zdjęć.

inaczej nic sie nigdy nie zmieni w jej zyciu xd
- moze - wzruszyl ramionami. - to prawda - westchnal. - ale z drugiej strony nie chcialbym zyc w tych czasach.. moze mieli tylko szczescie. gdyby utkneli z kims z kim sie nie dogaduja to nie mieliby wyjscia - obydwoje mieliby przechlapane. odszedl zeby sie zajac szukaniem czegos co nie wprowadzi ich w taki glebokie przemyslenia. nie chcial myslec o tym, ze tak naprawde czuje sie samotny. mial pelno znajomych, kumpli z druzyny i swojego ulubionego trenera. to mu musi wystarczyc!

czyli wyjazd dobrze wszystkim zrobi.
- czasy się zmieniły... ludzie są bardziej otwarci... wszyscy dążą do tego, żeby żyć w zgodzie ze sobą i być szczęśliwi - podniosła wzrok znad zdjęć i obserwowała treya, gdy szperał w innych rzeczach. chciała go wspierać, żeby nie musiał udawać kogoś, kim nie jest. na pewno nie musiał już tego robić przy niej.

zobaczymy!
- chcialbym w to wierzyc - niby miala racje, ale nadal spotykal sie z homofobia. szczegolnie w jego kregu, posrod ociekajacych testosteronem macho kolesi. czasem bywalo toksycznie! - zagramy - chcial zmienic temat. wyciagnal jakies stare karty.

nie dała się wkręcić w żadne karty i podrapała się po policzku, zastanawiając się, jak delikatnie podejść do tematu. może wypożyczyła jakiś poradnik "co zrobić, gdy twój syn mówi, że jest gejem" i teraz bibliotekarka myślała, że corey jest xd
- nie będę udawać, że wiem, z czym się mierzysz, ale wiem, jak to jest, kiedy społeczeństwo wsadza cię w określoną z góry rolę, a ty chcesz się z niej wyrwać, bo inaczej uschniesz - porównała ich sytuacje.

hahaha xd
- domino? - wyciagnal inna gre, probujac namowic ja jednak na granie, a nie rozmawianie. westchnal kiedy nie poddawala sie. - i co robisz z tym zeby nie uschnac? - nie mowil tego zeby jej wypomniec, ze tkwi w nieszczesliwym zwiazku, po prostu szukal rad. jesli sally wezmie rozwod to on zrobi coming out xd

- mam to w domu z dziećmi, przyjechałam tu pić alkohol - powiedziała wprost. oczywiście mógł się obawiać, że po alkoholu sally będzie jeszcze bardziej napierać go na zwierzenia. hahaha powinni zrobić pakt xd - poszłam na studia, poznałam ciebie, przyjechałam tutaj... powiedziałabym, że to całkiem niezły wynik - nie chciała się przyznawać do tego, że dużo innych rzeczy szlo nie tak. teraz był czas na rozmawianie o treyu.

piecie alkoholu go zachecalo. nawet gdyby bardziej na niego napierala z rozmowa to latwiej by bylo mu sie otworzyc. - tak, to prawda - przyznal jej racje. dobrze, ze chociaz ona robila krok do przodu. on czul jakby sie cofal. - i tak nie ma tu nikogo dla mnie - wzruszyl ramionami. moze gdyby sie przyznal do bycia gejkiem to by przyciagnal ich wiecej. albo liam przynajmniej by wiedzial od razu czego szuka. nie wpadl na to.

niepotrzebnie podchodzili do tej rozmowy na trzeźwo, trzeba było od razu się upić. sally koncentrowała się na tym, co szło dobrze, a jednocześnie odkrywała, że wszystko, co szło dobrze, wykluczało iana z jej życia.
- jesteś pewny, że nikogo? - wbiła w niego wzrok, który miała zarezerwowany dla coreya, gdy nie chciał się przyznać, że coś zmalował. widziała, że między treyem a liamem iskrzyło, ale nie wiedziała, co się między nimi wydarzyło, więc nie mogła ich jeszcze otwarcie szipować albo zachęcać przyjaciela do zrobienia kolejnego kroku.

moze tez do czegos dojdzie i zorientuje sie, ze nie warto sie meczyc nawet dla dzieci.
- nikogo - potwierdzil, ale sie zaraz zaczal zastanawiac czemu tak na niego patrzy. - chlopak, ktorego lubie woli dziewczyny - skapnal sie o co moze jej chodzic.

- przykro mi - złapała go za ręce, aby okazać swoje wsparcie. zaczynali jako znajomi od drineczków, ale teraz ich znajomość już przerodziła się w głębszą przyjaźń. - pamiętasz, jak ja myślałam, że mnie podrywasz? - przypomniała mu, żeby rozluźnić atmosferę i zaczęła się śmiać. tak ją to w tym momencie rozbawiło, że śmiała się dłuższą chwilę niepohamowanie, po czym nagle spoważniała i wyskoczyła z tekstem: - chyba będę brać rozwód.

pokiwal glowa i lekko sie usmiechnal. jej wsparcie duzo dla niego znaczylo. w koncu mial kogos z kim mogl porozmawiac od serca. - pamietam - zasmial sie, ale nie tak intensywnie jak ona. troche sie zaczal martwic xd - och.. - nie wiedzial co powiedziec. - to juz postanowione? - wspieral jej decyzje. nie polubil iana xd

na pewno potrzebował osoby, przy której mógł być szczery i z którą mógł porozmawiać od serca. inna taka osoba w st. albans to napoleon xd
- nie, ale czuję to w kościach - tak naprawdę dopiero zaczynało to do niej docierać. może rozmowa z treyem ją zainspirowała. - chodźmy się napić. i weź to domino - zgodziła się jednak na gry, żeby oderwać się od poważnych rozmów i zeszli na dół. z tego wszystkiego zapomniała zadzwonic do dzieci xd