winter

napisal do winter smsa, a w odpowiedzi dostał że pieluchy się skończyły więc kupił jakieś najtańsze w drogerii i przyszedł xd

musiala sie szybko ogarnac z obrzyganych ciuchow wiec musial chwile poczekac az mu otworzy. - w koncu - chwycila pieluchy I skrzywila sie gdy zobaczyla, ze nie sa up to jej standardow. - dostanie od tego wysypki - dramatyzowala. synek jest tak samo delikatny jak ona xd wcisnela mu z powrotem pieluchy w rece. - teraz twoja kolej - kazala mu przebrac jamiego I poszla do kuchni dopic kawe, ktora czekala na nia od rana.

jakby zaraz znowu nie była obrzygana xd
- dziekuje że przyszedłeś nico - poprawił ją, bo w jego głowie to powinna powiedzieć - nie ma od tego jakiejś maści albo pudru żeby nie dostal? - annie pewnie próbowała mu coś wtłoczyć do głowy, ale nie wyszło - jak to? - myslał, że ona będzie go przebierać, a on patrzeć. nie chciał się kupą umazać xd próbował mu zdjąć pieluche, ale wiadomo jak mu szło. karkołomnie!

nie chciala zeby nico ja widzial w takim stanie xd probowala udawac, ze radzi sobie lepiej z opieka niz on.
- tak, tak - nie miala zamiaru mu dziekowac pomimo tego, ze byla wdzieczna, ze ja poratowal z pieluchami. - chcesz zeby cierpial? - zapytala kiedy mowil o masciach I pudrach. to kolejna rzecz, o ktorej by musiala pamietac I wolala to wyeliminowac. poszla z kawa do pokoju zeby zobaczyc jak sobie radzi. obserwowala go zamiast mu pomoc. myslala, ze udaje zeby nie musiec zmieniac pieluchy!

nico to pół biedy, lepiej żeby jakiś jej przyszły facet tak jej nie widział!
powinna mu podziękować, że dostała od niego najlepszy dar w całym swoim życiu, czyli syna xd co? nie powiedziałem nic takiego - nie chciał wyjść na wyrodnego ojca! - będziesz tylko patrzeć? - to nie był wyrzut, ale tylko zapytał. nie wiedział jak sobie poradzić.

to by byla tragedia! chyba, ze akurat by wpadla na teda I to sprawiloby, ze chce sie nimi zaopiekowac. poswiecilaby sie xd
nie uwazala syna jako najpiekniejszy prezent xd jeszcze do tego nie dojrzala. - ja mam to dwadziescia cztery godziny dobe - upila lyka zimnej kawy. times were rough I nawet taka jej smakowala xd

no takie poświęcenie że nie wierzę!
jeszcze nie uważała, za mała więź się wytworzyła - przecież mówiłem, że mogę tu bywać cały czas - a przez to miał na myśli ucieczkę od matki, annie i ojca bo go wkurzali i wymuszali na nim odpowiedzialność. już wolał słuchać gadania winter.

moze z czasem bedzie uwazala inaczej. - I co? mamy razem mieszkac? - skrzywila sie na ten pomysl. dobrze by bylo miec pomoc, ale nie wytrzymalaby gdyby miala dzielic swoje mieszkanie z nico. wolala zeby byl na zawolanie I przychodzil kiedy chciala.

ona wolała jedno, on drugie.
- nie wiem? to zależy czy mógłbym chodzić na imprezy - zażartował durnowato nie wiedząc, że to pewnie jego gwóźdź do trumny i przez takie teksty nigdy się nie wyrwie spod maminego pantofla. ups!

prychnela na jego zart. - masz dziecko nico, czas dorosnac - odlozyla nerwowo kubek na stol. skoro ona nie mogla imprezowac to on tez nie! - potrzebuje cie jutro wieczorem - oznajmila. nie miala planow, ale skoro jemu tak zalezalo na imprezach to znajdzie sobie jakies zeby zrobic mu na zlosc I zeby to on musial zostac z malym.

- nie musisz mi przypominać, widzę - podniósł małego i zaprezentował winter xd szkoda, że nadal tej pieluchy nie zmienił - dooooobra no - chciał oczywiście gdzieś jutro pójść, ale skoro musiał to musiał. zmienił ta pieluchę z wielkim bólem i niedlugo później poszedł bo musiał dzisiaj zaliczyć imprezę skoro jutro nie mógł!

miał być girls night, ale jednak został z nimi jaimie, dlatego gia piła sama wino i musiała patrzeć jak winter przebiera dziecko. niestety gia nie miała instynktu macierzyńskiego więc krzywiła się na widok pieluch xd

meczyla sie z jaimiem, ktore sie wierzgal na wszystkie strony. - podasz mi mokre chusteczki? - odwrocila sie do niej co bylo bledem bo zapomniala zaslonic chlopca I zaraz ja obsikal. wkurzyla sie I mruczala cos pod nosem sama do siebie.

gia siedziała i piła wino, w zasadzie kończyła już butelkę kiedy nagle winter poprosiła o chusteczki - te? - wskazała na opakowanie, ale zaraz jamie zaczął sikać i gia schowała się za kanapą nie chcąc być obsikaną xd

- tak, te - wyciagnela reke. czekala az gia je poda, ale ta sie zamiast tego schowala. - bez przesady, nie ma takiego zasiegu - przewrocila oczami. szybko poszla po chusteczki I skonczyla przebierac malego. - musze sie przebrac, nie mozesz go spuscic z oczu - wreczyla jej dzieciaka.

gia nie była przydatna jesli chodzi o pomoc z dzieckiem i winter musiała znaleźć koleżanki mamuśki lub zaprosić teda jeśli chciała żeby ktoś bardziej odpowiedzialny zajmował się jej dzieckiem. kiedy wręczyła mu jaimiego to jakoś pokracznie go zlapała i patrzyla w jego wielkie i jej zdaniem niepokojące oczyska. pewnie mało mrugał xd - tylko szybko! - poprosiła. już tęskniła za swoim kieliszkiem wina xd

kolezanki mamuski na pewno by jej pomogly z ogarnianiem dziecka, ale nie chciala az tak zmieniac swojego zycia I nie spotykac sie ze starymi znajomymi. po za tym bala sie, ze mamuski beda ja probowaly wkrecic w opieke nad ich dziecmi. - zaraz wroce - obiecala. - niedlugo go poloze spac - poinformowala ja po tym jak sie przebrala. beda mialy spokoj. chyba, ze gia sie znudzi I sobie pojdzie szybciej.

chciała być jednocześnie mama i mieć hot koleżanki jak gia!
- nie wygląda jakby chciał spać - bo patrzył sie na nią intensywnie i gię to faktycznie zmroziło. teraz będzie mieć fobię dzieciakową xd - musze iść po kolejne wino - oznajmiła kiedy okazało sie, że połozy go zaraz spać. kupiła kolejne wino i pewnie winter chciała gadac, ale zamiast tego gia upiła się i zasnęła u niej na kanapie więc zamiast jednego dziecka miała dwójkę do ogarnięcia hehe.