St. James's Park

Biedna! co ugotowałaś? xD
Wiec gdy już kupił sobie kawę ruszyli na spacer. Pewnie gadali o tym gdzie studiują i w ogóle. Doszli aż do tego parku. Powiedzmy, że pogoda była dziś ładna, wyjątkowo nie padało. Wyrzucił kubek po kawie do kosza i uśmiechnął się. - chyba też potrzebowałem świeżego powietrza.

Kaszę gryczaną z gulaszem. <3 Powiedziałam, że nie będą sobie ziemniakami żołądka rozpychać. xd
No to pewnie poznali swoje imiona, dowiedzieli się gdzie studiują i co i w ogóle fun! Odetchnęła głęboko czując wiosenne powietrze. - Spacer szczególnie w taką pogodę to na prawdę zdrowa rzecz. - Jak Jasmine dotleni mózg to wróci i będzie dalej się pewnie uczyć. - Więc? Grałeś już rolę Romea, albo Hamleta, hm? - Roześmiała się. Ona pewnie uwielbiała twórczość Szekspira.

No to dobry obiad, akceptuję!
Sprawdziłem, że on ma nawet w karcie, że lubi Szekspira i dlatego studiuje w Anglii! Pewnie tym się też Jej pochwalił. - Hamleta jeszcze nie - zaśmiał się tylko. - Ale mieliśmy na pierwszym roku Makbeta. - dodał. - co jak co, ale na zdrowiu to się znasz? - powiedział co do tej medycyny i podeszli sobie do tej fontanny ze zdjęcia, a jak zawiał wiar to mieli taką bryzę jak z morza xD

Ja tylko dobre obiady robię! ;d
- Makbet był negatywną postacią. - Machnęła ręką. Ona pewnie najbardziej lubiła Hamleta, zupełnie jak ja. I wyobrażała sobie właśnie jak Pierre gra Hamleta w najsłynniejszej scenie z czaszką, haha! - Muszę się znać skoro jestem na medycynie. - Roześmiała się. To było raczej oczywiste. - Ale jak na razie lekarz ze mnie żaden. - Dodała i bezradnie wzruszyła ramionami. W końcu była na pierwszy roku, nie miała jeszcze pojęcia jak to jest być prawdziwym lekarzem!

To możesz ze mną zamieszkać w takim razie xD
-negatywne postacie są o wiele ciekawsze do grania - stwierdził i usiedli na jakiejś ławce.- postać jasna od początku, cały czas dobra.. to żadna zabawa! - zaśmiał się.- coś już tam musisz umieć, nie? Gdybym tutaj teraz padł, przestał oddychać, to co byś zrobiła?

No i będę na studia dojeżdżać codziennie pociągiem, haha! xd
- Nie lubię mrocznych postaci, chyba że pod koniec przechodzą na dobrą stronę. - Tak jak Darth Vader w Gwiezdnych Wojnach! Pewnie jej ojciec jej kazał to oglądać jak była mała, żeby pokazać jej stereotyp dobra i zła! Nie lubiła jak zadawało jej się takie pytanie, no ale musiała odpowiedzieć. - Sprawdziłabym funkcje życiowe i w zależności od tego czy czy byś się jedynie dusił, czy nie wyczuwałabym pulsu podjęła odpowiednie działania. Gdybyś dusił się, sprawdziłabym drożność dróg oddechowych, a jeżeli nie byłoby tam żadnego ciała obcego, to wykonałabym tracheotomię. - Pewnie nosiła zestaw skalpeli w torebce i rękawiczki. xd - Jeśli nie wyczułabym pulsu zaczęłabym resuscytację krążeniowo oddechową. Ach i w międzyczasie poprosiłabym kogoś żeby zadzwonił na pogotowie. - Pokiwała głową. Ej, ja sama mam kurs pierwszej pomocy. xd

Pociągi są przecież fajne! Z tą tracheotomią pojechałaś! Lepiej żeby jednak Pierre nie mdlał ani nic, bo strach!
zrobił wielkie oczy, gdy to wyrecytowała i pokiwał głową z uznaniem. - hm.. to czuję się przy Tobie bezpieczny!- on pewnie nic o tracheotomii nie wie,no i nie widział jeszcze żadnego skalpela, to tak sobie myśli! - chyba bym oszalał, gdybym miał się tyle uczyć. - on taki artysta, pewnie ma dobre oceny tylko z praktycznych zaliczeń w tej swojej szkole.

No, tylko nie chciałby mi się codziennie spędzać 6 godzin w pociągu, żeby dojechać do Katowic. xd
Roześmiała się. Bo dla niej to nie była żadna regułka i w zasadzie było to dla niej względnie łatwe do zapamiętania. Gorzej z kośćmi w dłoni czy coś! Moja siostra kiedyś uczyła mnie wierszyka, dzięki któremu łatwiej zapamiętać kości dłoni czy coś w tym stylu. xd - No wiesz, gdybym nie chciała to nie poszłabym na medycynę, wiedziałam co mnie czeka. - Wyjaśniła z uśmiechem. Jej nawet nie przeszkadzał ten ogrom nauki, chciała zostać lekarzem, to było jej marzenie! To pogadali jeszcze i ona uciekła, bo ty mi nie odpisujesz! ;c

mieli przerwę w zdjęciach, więc wybrali się na jakiś słodki spacerem z barbrą. w dłoniach nieśli kubeczki z kawą nie przejmując się kompletnie piszczącymi do nich fankami i krzyczącymi "pocałujcie się!!!!". od czasu do czasu carter obejmował ją ramieniem, zaśmiewając się pod nosem. pochylił się jednak nad jej uchem w tej chwili. - dobra, a teraz mów, co cię gryzie? - nie śledził plotek na jej temat i nie wiedział, że spieprzyła z albertem znowu xd

pewnie specjalnie chcieli, żeby rozpowszechniły się plotki na ich temat i żeby cały świat się zastanawiał, czy są znowu razem czy nie są. to oczywiście nakręcało reklamę ich nowego filmu!
- daj spokój, carter, nie jesteśmy na takim etapie, żeby udawać najlepszych przyjaciół i się sobie ze wszystkiego zwierzać. - przewróciła oczami, ukrywając się za wielkim kubkiem z kawą, bo wcale nie chciała o tym rozmawiać, a już szczególnie nie z nim!

no jasne. przecież wcale nie chciał jej szeptać do ucha.. okej! chciał. bo barbra wydawała swoje pierwsze perfumy, które szalenie mu się podobały. może sam też powinien skomponować swój zapach? kto wie! będzie jak david beckham... - nie? - zdziwił się i pocałował jej skroń, kiedy akurat widział, że jakiś paparazzi wymierza w nich swój wielki aparat. pewnie wyjaśnił wszystko samanthcie, co i jak. chyba, że nie miała dla niego kompletnie czasu i nie miał kiedy jej powiedzieć, co musi robić, by zarobić.

barbrze w sumie było na rękę to, że rozstała się z albertem, bo przynajmniej nie musiała się użerać z jego zazdrością i zamiast tego doskonale odgrywać swoją rolę.... pewnie effie zaraz przyjdzie i powie, jaka to z niej zdzira!
- poza tym nauczyłam się już, żeby nikomu za bardzo nie ufać, bo nigdy nie wiadomo, kiedy ten ktoś będzie chciał wykorzystać to przeciwko mnie. - dodała zaraz, myśląc oczywiście o clementine, bo nocami obmyślała teraz zemstę na tej okropnej dziewusze.

ona tylko umie to mówić xd ach, ta effie.
zmrużył oczy i oblizał usta od kawy, by w końcu wyrzucić ją do kosza, a swoje świerzbiące na widok barbry ręce schować do kieszonek spodni. - to przykre.. wiesz, co? przestań czytać brukowce i tak dalej. - poradził jej, bo nie sądził by to było w życiu prywatnym. on nauczył się, by nie udzielać każdemu wywiadu, a jeśli już to w sposób jak najbardziej przemyślany. poza tym nie przejmował się tak bardzo wszystkim jak ona i czasami się zastanawiał, czy nie powinna porzucić tego wszystkiego i zacząć żyć normalnie. bo już widział jak ląduje w zakładzie dla obłąkanych.

teraz czekam tylko na te słowa! xd
- myślisz, że je czytam? tu raczej chodzi o to, że wszyscy naokoło mnie czytają, a nie mają pojęcia, jak było naprawdę. - mruknęła, pomijając fakt, że te brukowce pisały sporą część prawdy, ale ona musiała robić z siebie świętą i pokrzywdzoną! poza tym zawsze myślała, że chce, by o niej mówili, nieważne co. i niby teraz jej się to udawało, ale chyba zaczęła ewoluować i wolała już, żeby o niej nie mówili! bo miała dość tego, że wszędzie naokoło wszystko krzyczało o niej i albercie. objęła go w pasie, bo potrzebowała teraz jakiegoś męskiego wsparcia!

/ mówisz i masz! ale z baśki zdzira! xddddddd

MWAHAHHAHHAHA!
przystanął w miejscu i westchnął w jej czoło. - oj, baśka! jak nic nie mówisz to jak mam ci pomóc? - zapytał opierając czoło o jej czubek głowy, wyjął jedną rękę z kiszonki i też ją objął. była taka chudziutka. chociaż nie chudsza od samanthy, to było pewne.

<3
- a kto powiedział, że potrzebuję twojej pomocy? - zmarszczyła czoło. co najwyżej mógłby się z nią przespać raz czy dwa, żeby mogła sobie odbić złamane znowu serce, to byłaby bardzo dobra pomoc. ale przecież nie powie tego na głos! wolała zdusić w sobie takie okropne myśli. przecież to był carter. jej eks mąż. i miała takie myśli tylko przez to, że ich bohaterowie na planie filmowym mówili sobie słodkie słówka i się w sobie zakochiwali, to było jedyne wytłumaczenie.

- jasne, poradzisz sobie sama. - wzruszył ramionami i wyswobodził się z jej objęć. skoro go nie chciała to nie będzie się narzucał. bo co mu po takiej baśce. ruszył w przeciwną stronę, to znaczy już kierując sie na plan, bo znudziły mu się tu spacerki z nią. pewnie wkurzył się, że już na niego nie leci, bo nie znał jej myśli.

- zawsze sobie radzę sama. - odparła, wsadzając ręce do kieszeni płaszczyka i po dwóch sekundach przystanięcia ruszyła w tę samę stronę, co on. ale nie będzie go przecież gonić jak jakaś napalona nastolatka, więc szła krok za nim. - ty też mi nie mówisz wszystkiego. zresztą dlaczego miałbyś? masz od tego samanthę. - prychnęła. na pewno była o nią zazdrosna!

przyjrzał się swoim pazurkom i później zerknął na nią przez ramię. - faktycznie. a ty masz alberta. już więcej cię nie zapytam o nic. spoko! - zapewnił ją i skinął głową. ale zaraz zawołał ich ktoś z ekipy to nawet nie zwrócił uwagi na jej reakcję. bo jednak nie mam na niego teraz wenki.

no właśnie, a ona prawie mu już powiedziała, że nie ma alberta, ale skoro ich ktoś tam zawołał, to zaraz poszli się całować przed kamerami.

wygrzewała się na lawce, bo miała ochotę się przewietrzyć. od rana siedziała przed koputerem i uczyla się tego wszystkiego, co tam musiała. nauka przez internet nie była najlepsza i teraz chyba doceniała całe szkolnictwo i kontakt z nauczycielem. pewnie chodziło jej o to, że nie może nikogo zwabić na swoje cycki czy coś takiego. paliła jakieś slimy, bo w sumie w domu się wstydziła przed jonathanem.

nie wiem co się musiało stać, żeby ash wyszedł z domu. ale wziął rano prysznic, ogolił się wypięknił i stwierdził, że trza gdzie wyjść. więc przyjechał do londynu. może poszedł kupić sobie coś fajnego, albo pewniejsze jest to że umówił się z dilerem i w kieszeni torby miał dodatkowo milion kilogramów trawki coby nie musiał zbyt szybko tu wracać. w każdym bądź razie wracał przez park i kiedy tylko zobaczył grace zmarszczył brwi. pierwszy ran od bardzo dawna nie był na haju więc było mu tym trudniej. przełknął ślinę, ale podszedł. - cześć. - mruknął przyglądając się jej uważnie.

swoje długie nogi wyciągała przed siebie, krzyżując je gdzieś w kostkach. miała krótkie szorty, a na stopach conversy za kostkę czy coś takiego. pewnie miała koszulę w jakiś błękitnym, czy innym pastelowym kolorku, taką słodką, zwiewną. trochę dłuższą z tyłu niźli z przodu, ale tego raczej nie widział skoro siedziała. w każdym bądź razie podniosła leniwie powieki, słysząc że ktoś mówi. nie wiedziała, że to do niej. głos po prostu był namiętny i chciała zobaczyć, kto taki ma! zestresowała się widząc northa. czuła, że to andy go przysłał. bo w końcu był na nią cięty. przełknęła ślinę i przysunęła nogi do siebie. w ogóle jakoś poprawiła się na tej ławce. - hej - chrząknęła zgarniając włosy z twarzy.