las

First topic message reminder :

no dobra. oliver zabrał valerkę na poznanie trochę złego świata mafii, jakąkolwiek oni mafią czy gangiem są. bo nie zapominajmy, że valeria miała kilka zastrzeżeń, co do ich wspólnego obcowania. teraz szalenie podekscytowana siedziała na siedzeniu pasażera w samochodzie olivera. oczywiście starała się tego nie okazywać, by nie uważał ją za gówniarę, jak to mówił leo. dlatego patrzyła przez okno. w radio grała jakaś muzyczka. valeria się nie odzywała, bo pewnie piszczałaby z podnietki. xd

- doprawdy? - uniosła brew jeszcze bardziej rozgoryczona jego śmiechami. bo to dla niej były naprawdę ważne sprawy. - groziłeś joshui, oliver. więc nie pieprz głupot. - skrzyzowała łapska na piersi. trochę jej szybciej serduszko zabiło, ale jednocześnie przypomniała sobie o tym, że ona nie była aż tak wierna, jak on. i zrobiło się jej głupio. - nigdy nie mów nigdy, oliver.

- Oj Valeria.. - zamruczał z rozbawieniem i pocałował jej policzek uroczo i delikatnie. - Nie będę sypiał z innymi dziewczynami, nie będę nikomu przy tobie groził, nie narażę cię więcej na żaden większy stres.... - powiedział poważnie i przycisnąl ją bardziej do siebie. - czy taki układ ci pasuje? - zapytał troskliwie i pogładził ją dłonią po policzku.

- tak. plus, powiesz tego całemu leo, żeby się ode mnie odwalił. - mruknęła zła. bo ten leo ją najbardziej wkurzal. wyprostowała się i przechyliła głowę w stronę jego dłoni przytulając się do niej. - och, oliver - napisałam leo! ale by była wtopa! xddd - możesz normalnie jeździć na wakacje i tak dalej? - bo stwierdziła, że nie może inaczej jak po prostu traktować jego zajęcia jako pracy. a wakacje były dla niej szalenie ważne. zaraz jednak znowu się obruszyła. - i nie tkniesz więcej żadnego z moich znajomych. a josha osobiście przeprosisz i powiesz, że jesteś świrem. - zrobiła zaciętą minkę.

- Dobrze, Leo więcej się do ciebie nie zbliży. - powiedział spokojnie bo i tak miał zamiar z nim poważnie pogadać o tym co robi i jakim jest idiotą. - Mogę jeździć na wakacje, Valeria, bo mam tutaj Leo. Zazwyczaj się wymieniamy i jeden zawsze jest na miejscu by pilnować całego interesu. - powiedział poważnie i uśmiechnął się do niej nienzacznie. - Nie tknę... Ale nie wiem czy mogę go przeprosić Valeria. Po pierwsze nie sądzę by chciał mnie słuchać po drugie po części zasłużył sobie na to by go nastraszyć. - mruknąl naburmuszony.

uniosła brew. - wrażliwy, ckliwy oliver. - przypomniała mu. bo kiedyś był tym, który to przepraszał za każdą pierdołę, potrąconego na ulicy murzyna i tak dalej. - poza tym mam nadzieję, że ci wpieprzy za to wszystko. bo dalej nie mogę zrozumieć, jakim cudem to zrobiłeś i po cholerę. nie powinnam się za to do ciebie odzywać. - powiedziała poważnie, ale zamiast się wkurzyć bardziej przylgnęła do jego boku i się przytuliła.

Uśmiechnął się. - wiem skarbie. Jak mi przywali to obiecuję, że mu nie oddam. - mruknął do jej ucha i potem wrocili. Nie chce mi się już nim grać.

szukała grzybów czy coś takiego! no dobra, może nie, ale przyszła na spacer tutaj bo była ładna pogoda. po za tym w lesie było przyjemnie i cicho a ona odreagowywała kłótnię z robertem na pewno dalej. w ogóle mało nią gram ostatnio ajć ;c

biedna ty. florian zbierał jagody dla theo, bo ten bardzo je lubił! jednak nie pomyślał, że o tej porze żadnych jagód nie ma. dlatego zawiedziony taki szedł główną alejką w tym lesie i cicho wzdychał kopiąc jakiś kamyczek. zobaczył lilkę to przystanął i czekał aż ta do niego dojdzie. co się sam będzie fatygował!

leń z niego okropny! lily patrzyła przede wszystkim pod nogi ale jak już uniosła wzrok to zobaczyła floriana i się uśmiechnęła. podeszła i ucałowała oba jego policzki. - cześć! co u ciebie słychać? - zapytała uśmiechając się promiennie, bo lubiła jego towarzystwo. bywał taki beztroski i w ogóle sympatyczny! może nie zawsze.... ale jednak często.

- cześć. jestem gejem i moim facetem jest theo. - bo chyba nie wiedziała, skoro była taka sama jak zawsze. wkurzyła go trochę, bo jak to tak nie śledzić jego aktywności na fejsie! - co tam u ciebie? - kiwnął głową, bo coś mu zaczęło latać wokół buzi. dlatego właśnie nie lubił natury!

- och wiem, florian. - pewnie chodzili razem na niektóre zajęcia i nie była w stanie przeoczyć jak miziali się pod stołem po kolankach czy coś podobnego. ale nie była uprzedzona do gejów. - mówisz to tak każdemu znajomemu, którego spotkasz? - zapytała z rozbawieniem i wzięła go pod rękę i ruszyła dalej przed siebie bo jednak przyszła tu na spacer. - jesteś chociaż szczęśliwy florian? - wiedziała, że cala szkoła na nich naskakuje, ale nie miała jakoś czasu nigdy z nim o tym porozmawiać! a teraz była taka okazja więc postanowiła to wybadać. - u mnie? można powiedzieć że nieźle. przynajmniej na pewno bywało gorzej. - uśmiechnęła się do niego pogodnie i przeskoczyła jakiś kamień na swojej drodze.

skrzywił się na nią. - pf. - mruknął przewracając oczami. - nie. większość od razu się mnie czepia. więc myślałem, że jesteś zajęta tym swoim przystojniaczkiem,, ze to przeoczyłaś. - zaśmiał się pod nosem i pocałował jej skroń. - jasne, że jestem. byłbym bardziej, gdybyśmy rozpoczęli nasze życie seksualne już normalnie, ale nie chcę go naciskać. a tobie chyba o tym mówić. - stwierdził nieco zmieszany. chociaż zarezerwował pokój w hoteliku za miastem na przyszłą sobotę. - to super. - uśmiechnął się do niej uroczo.

- bezsensu. ludzie są naprawdę nienormalni. - westchnęła ciężko bo trochę ją to irytowało, że nie dają nikomu żyć szczęśliwie tylko zawsze jest jakieś ale! - i nie jestem aż tak zajęta robertem, żeby nie zauważyć twojej zmiany statusu na fejsie, chociaż przyznam ci się szczerze, że kiedy to zobaczyłam myślałam, że żartujecie. - powiedziała uśmiechając się nieznacznie po czym pokiwała poważnie głową. - więc z nim o tym porozmawiaj, florian. myślę że to trochę jak przekonywanie dziewicy do tego że jednak będzie spoko i nie ma się czego bać, a rozmowa działa cuda. powiesz, że ci zależy i tak dalej, to zawsze działa. - powiedziała i wzruszyła ramionami. pewnie uważała, że to theo robi w tym związku za dziewczynę, więc ten. - super jak super, zawsze może być lepiej, prawda? - zaśmiała się.

bo robi xd kurcze! jude albo claudia miała fajne określenie na tego faceta w związku gejów... ale zapomniałam. nieważne. - chyba jak każdy - roześmiał się. no, może prócz renesme albo ophelii. biedne z nich dziewczynki! - nie chce na niego naciskać. później będzie żałował albo ja. wezmę go kiedyś we śnie - wybuchnął śmiechem. wcale nie miał jakoś na to ochoty. ale już nieważne. - no pewnie. - spacerowali sobie i gadali, ale ja spadam, to ten.

czytałam to i wiem o co chodzi xd w każdym bądź razie nagadali się i tak dalej, a liliann z lepszym humorem wróciła do pokoju, bo florian działał na nią jakoś tak fajnie.

szedł spacerkiem, bo obmyślał plan, jak nauczyć tą głupią zoe matematyki!

susie za to skakała po drzewach i polowała na wilki. i oto trafiła jej się niezwykła okazja, wilczek st. albans w całej okazałości. zeskoczyła z drzewa i w mgnieniu oka wyrosła przed damonem, nawet nie zauważył kiedy. zaprezentowała mu swoje kły, jakby to ona była wilkiem. pewnie ociekały krwią, bo dopiero co zjadła jakąś sarenkę. ale nadal była głodna!

damon zaczął się histerycznie śmiać, bo myślał, ze mu się śni! rano pomylił swoje tabletki luca z witaminkami (pewnie to była viagra!) i teraz widział dziwaczne rzeczy. - ale fajnaaa... - pochylił się do susie i wsadził palec w jej usta!

i to był błąd bo ona od razu mu ten palec odgryzła! wypluła go z buzi gdzieś w bok, więc mógł jeszcze zobaczyć, jak jego palec ląduje w trawie. wyciągnęła zza ucha nóż. jego palce wcale nie były jakieś smakowite, ale i tak miała ochotę mu teraz wszystkie poucinać. chwyciła go więc za nadgarstek, ściskając go mocno i zaczęła powoli pozbywać go paluszków, jeden za drugim, nadal nie mówiąc nic.

- aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa - krzyknął i momentalnie zemdlał. więc mogła zrobić wszystko, co sobie tylko życzyła. pewnie zakopała go żywcem i tam sobie w męczarniach zmarł. biedny damon! ciekawe, kiedy zaczną go szukać?

szedł sobie ścieżką, nawet nie wiedząc, że depcze zakopane pod ziemią zwłoki damona, a raczej jakiś jego jeden palec, bo wszystkie jego członki były rozsypane po całym przeklętym lesie.

a ona szła sobie koło niego, bo zabrał ją na spacer! skąd miała wiedzieć, że to jakiś chory podstęp, a nie randka? uśmiechała się do niego słodko opowiadając właśnie o tym, co dzisiaj fantastycznego robiła. pewnie jednak nie było to nic ciekawego, bo siedziała w szkole, no ale...

a on udawał, że go to interesuje, bo musiał się poświęcić dla dobrego seksu, prawda! szczególnie, że był kompletnie spłukany i miał nadzieję, że ta rosyjska dziweczka da mu za darmo, jeżeli będzie dla niej miły i zerwie dla niej po drodze kwiatka, więc teraz pewnie szła i wyglądała dokładnie tak jak na avku... on pewnie też wyglądał jak na swoim. xd
- całkiem urocze miejsce, nie uważasz? - wymruczał swoim seksownym niskim głosem, zatrzymując się nagle przy jakimś drzewie i opierając się o nie i nonszalancko przyciągając ją za rękę do siebie.

zagryzła wargę i pozwoliła mu się do siebie przyciągnąć. nie miała może dzisiaj szczególnej ochoty na jakieś większe amory, bo w sumie nie wiedziała co temu philippowi się stało, że dalej do neij nie wpadł, ale głupio było jej namawiać go na przyjście i chlanie. głównie zależało jej na dobrej palcówce albo minetce. - całkiem - przyznała mu kiwając głową i rozejrzała się na boki szukając jakiś leśnych głupków.

hahahahahaha, powinna spojrzeć przed siebie, na kenny'ego, to znalazłaby takiego jednego leśnego głupka. xd a jemu akurat nie spodobało się, że rozgląda się na boki, zamiast skupić całą swoją uwagę na nim, bo według niego było na co patrzeć. xd
- a wiesz, jak moglibyśmy zrobić to miejsce jeszcze lepszym? - objął ją w pasie i zaraz jego dłonie powędrowały na jej tyłek.