las

First topic message reminder :

no dobra. oliver zabrał valerkę na poznanie trochę złego świata mafii, jakąkolwiek oni mafią czy gangiem są. bo nie zapominajmy, że valeria miała kilka zastrzeżeń, co do ich wspólnego obcowania. teraz szalenie podekscytowana siedziała na siedzeniu pasażera w samochodzie olivera. oczywiście starała się tego nie okazywać, by nie uważał ją za gówniarę, jak to mówił leo. dlatego patrzyła przez okno. w radio grała jakaś muzyczka. valeria się nie odzywała, bo pewnie piszczałaby z podnietki. xd

- nie? jak? - zapytała unosząc brodę i mrużąc oczy zastanawiając się, czy umyła wystarczającą ilość razy zęby, by teraz jej nie capiły. chociaż nie! nigdy jej nie śmierdziało z ust. nawet po przebudzeniu! ale on zamiast zacząć ją całować, na co w sumie liczyła, zaczął ją macać! - co ty wyprawiasz, kenneth?! - jęknęła wyswobadzając się z jego objęć! stanęła prosto z rękoma na biodrach. jaki on był bezczelny! z miejsca go znielubiła.

zdziwiła go jej reakcja, ale stwierdził, że to pewnie przez to, że nie zapłacił jej najpierw, jego błąd! ale tak jak mówiłam, miał nadzieję, że skoro się już całkiem dobrze zapoznali, to uda mu się załapać na jakieś darmowe przysługi.
- no właśnie sprawiam, że to miejsce będzie trochę lepsze. - zmarszczył zabawnie nosek, wyglądając jeszcze bardziej jak leśny głupek. - nie udawaj takiej cnotki, przecież oboje doskonale wiemy, kim naprawdę jesteś! - dodał z cwanym uśmieszkiem.

- słucham?! - warknęła na niego. co za frajer. - KIM JESTEM?! - zapytała i pewnie wtedy złapał ją za rączki i dalej ją obmacywał, przecież miało być groźniej. no i się z nim szamotała. co za kretyn.

no miałam pisać w poprzednim, że dalej ją obmacywał, ale się zagapiłam. zresztą to wiadomo, bo to przecież kenny i nie potrafi trzymać łapek przy sobie! i nie rób z niego GWAŁCICIELA! jeszcze go zamkną w więzieniu znowu. ech.
- no proszę cię, diana, nie udawaj, że nie wiesz... wiem, dlaczego poznaliśmy się na komisariacie. - dalej uśmiechał się głupawo i starał się dobrać do jej majteczek, bo nie ogarnął jeszcze, że ona wcale nie ma na to ochoty. - nie opieraj się tak....jak nie chcesz dać mi za darmo po znajomości, to mogę skombinować jakąś kasę później...... - mruknął.

więc simon sobie tutaj szedł i nie wiem... gwizdał pod nosem jakąś dziwną francuską piosenkę. zobaczył dianę z jakimś chłopem to się przyglądał z pewnej odległości. ale kiedy ten ją dotykał a najwyraźniej diana tego nie chciała zmarszczył brwi i podszedł bliżej. - zostaw ją. - mruknął dość spokojnie.

- COOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOO?! - jęknęła już bliska płaczu. - niby po co byłam tam? jesteś głupi! ZOSTAW MNIE! - wyswobodziła się z jego uścisku i zaczęła okładać go po twarzy i torsie. pewnie złamała mu po raz setny nos, bo jak chciała to miała dobre i silne uderzenie. biedny kenny... i jak on się pokaże przed grace? spojrzała przez ramię na simona. bała się, że teraz jeden weźmie ją z jednej a drugi z drugiej strony. ale chyba nie było aż tak źle. simon wyglądał jak podlotek, więc pewnie sama lepiej poradziłaby sobie z kennim. ale narzekać nie będzie. - zabierz go ode mnie! - jęknęła.

simon raczej nie byłby w stanie przestraszyć kenny'ego, już z nie takimi przeciwnikami miał do czynienia!
- kurwa! - zawołał, kiedy walnęła go w nos, jego najbardziej wrażliwe miejsce, już mniej by go zabolało, gdyby kopnęła go w jaja! - a zabierz ją sobie! głupią rosyjską dziwkę! - prychnął wkurwiony i splunął w bok, po czym poszedł sobie do ophelii, żeby mu opatrzyła nos i przy okazji liczył na jakiś numerek za darmo, bo najwyraźniej od innych to zbyt wiele do wymagania!

zawsze mógł iść do alishy. ona ostatnio daje dupy każdemu. w każdym bądź razie kiedy kenneth poszedł simon spojrzał za nim dość poirytowany. pewnie mial czarny pas karate i samoobrony więc na pewno zrobiłby mu dużo krzywdy. jakoś musiał się bronić skoro nie wyglądał na pakreka, co nie. - wszystko w porządku? - zapytał przyglądając się jej.

złapała za kamień jakiś i rzuciła w stronę odchodzącego kenniego, ale nie trafiła. była całkiem roztrzęsiona, więc kiedy simon się odezwał znowu wpadła w jego ramiona. oparła czoło o jego ramię, bo była dzisiaj trochę wyższa od niego. w ogóle była wkurzona, że ubrała odkryte buty, bo nie dość, że teraz było jej zimno w stopy to jeszcze miała je brudne od leśniego runa! nie odpowiedziała nic, bo nie miała siły na to. rozbeczała się jak gówniara. a to naprawdę rzadki widok. raczej się powstrzymuje.

westchnął cicho i przytulił ją do siebie kiedy się tak do niego przykleiła. wyglądała tak żałośnie! nie żeby miał w sobie chociaż gram empatii ale jednak nie był totalnie bez serca. - hej, diana. - mruknął cicho do jej ucha gładząc ją po pleckach. - nie płacz, to jest idiota jakiś. - szeptał troskliwie do jej włosów. - mogę mu połamać ręce jeśli będzie ci z tym lżej. - zaproponował humorystycznie.

odepchnęła go od siebie, bo dopiero teraz przypomniała sobie, kto on jest. ale nie wyzywał ją od dziwek, więc nie tak źle. otarła pospiesznie łezki z policzków. - odpieprz się simon! - okej, nie chciała robić mu jakiejś przykrości, ale zrobiło jej si głupio, że widział jej łzy i smutek, jakąś histerię. i uciekła od niego.

westchnął cicho bo on chciał tylko pomóc, ale najwyraźniej diana nie chciała jego pomocy, więc poszedł do domu.

przyszli na grzyby, ale jednak ich nie było, więc łazili sobie jedynie po alejeczce. obejmował ją w pasie. - robiłaś to kiedyś w lasie? - zapytał ją chrapliwym głosem. lea miała okres, więc była rozdrażniona, a on lubił jej mówić wtedy o seksie, kiedy nie było szans by się kochali. to znaczy mogła ewentualnie walnąć mu jakiegoś loda, ale za bardzo się wtedy dławiła.

w lasie <3 xddddd w ogóle skąd możesz wiedzieć, że ona akurat teraz miała okres.... spojrzała na niego zdziwiona, odchylając się od niego trochę, bo na pewno cały czas się do niego tuliła. - nie. a czemu pytasz? - bo skoro nie mogli się kochać, to nie rozumiała pytania. - ty tak? - bo może chciał jej się właśnie pochwalić, w jakich dziwnych miejscach uprawiał seks.

LITERÓWKA XD
- kiedyś. ale to nic ciekawego. laska miała całe plecy obdarte od kory drzewa. - wzruszył ramionami i pocałował jej policzek. ogółem padało, ale drzewa wszystko zatrzymywały to tylko słyszeli szum. - ogółem nie ma o czym gadać. tak tylko cię chcę powkurzać, bo nie możemy się kochać. - zaśmiał się. wstawił jeszcze zdjęcie z grace żeby wkurzyć asha, no i jonathan im robił milion zdjęć, bo chciał mieć dwie najbardziej ukochane osoby na świecie na jednym zdjęciu xd

MHM xd
widziałam! lea pewnie też się wkurzyła, bo z nią nie dodawał sobie zdjęć. czy dodałaś już tamto ich wspólne? xd - mhm - mruknęła tylko, nabierając powietrza w płuca. lubiła jak pachniało deszczem, a tutaj jeszcze dodatkowo lasem, przez co pewnie robiło jej się lepiej, w te ciężkie dni, skoro miała okres! - jesteś głupi - uderzyła go swoją marną piąstką w klatę, śmiejąc się przy tym cicho. - i mówisz, że nic ciekawego? - spojrzała na niego. - pewnie ta dziewczyna była słaba - mruknęła, kopiąc jakąś szyszkę.

coś ty........... andy wstydzi się pokazywać się nago xd ale od razu widać po tym zdjęciu, że grace klei się do każdego. a garrett ma taką zniesmaczoną minkę jakąś xd chociaż on tak zawsze wygląda..... nieważne xd - nie bij mnie! w ogóle co to za przemoc. - dał jej po łapkach, pewnie łamiąc jej rączki. bidulek. - chyba była. bo później więcej się do niej nie odezwałem. - złapał jakąś starą babę na grzybobraniu i przeleciał.

no to lea kiedyś wstawi i będzie mógł ją wyzwać za to xd hahahaha, noo. w sensie na tym zdjęciu tak wygląda. schowała więc ręce do kieszeni, bo też miała jakąś skórzaną kurtkę na sobie jeszcze. nie chciała mieć połamanych palców, bo jakby potem malowała. chociaż ostatnio i tak nie miała weny, to nie miała co malować. zdziwiła się, że andy kochał się z jakąś lasencją, chociaż widocznie nie byli razem. nigdy by tak chyba o nim nie pomyślała! - ojaaaa, tak po prostu? - zrobiła wielkie oczy - na pewno było jej później przykro - dodała, nadal kopiąc cały czas tą samą szyszkę.

- nie mieliśmy o czym gadać. - wzruszył ramionami i przyciągnął ją do siebie przez co szyszka jej gdzieś zwiała. a jego to wkurzało, bo niszczyła swoje buciki. a skoro nie malowała to nie sprzeda nic i będą biedni! a on sam zarobi się na nią, bo miała miliard potrzeb. ach ta lea. - wiesz, że mam dla ciebie niespodziankę? - zamruczał do jej uszka.

- no chyba, że tak. co nie znaczy, że dziewczynie musiało być przykro - uśmiechnęła się lekko i objęła go w pasie, kiedy tak przyciągnął ją do siebie. no bez przesady, rodzice jej jeszcze przysyłali kasę! - jaką? - popatrzyła na niego, mrugając oczami. w ogóle czuła się strasznie głupio, że wtedy go tak zostawiła i siedziała z hunterem... cały czas o tym myślała i miała wyrzuty sumienia!

jakoś jej nie wierzę z tymi wyrzutami sumienia! suczka z niej. - jedziemy do tego paryża w przyszły weekend. od piątku do poniedziałku. byłoby dłużej, ale niestety nie mogę opuścić tyle szkoły. - westchnął mierzwiąc włosy. jak lea chciała to może tam być dłużej ale bez niego. może opłaci wycieczkę lei i hunterowi... okej! nie. ale za to, że tak krótko tam będą to może da jej jakieś buty od ysl albo innego laboutina.

no to nie :c ale najbardziej było jej głupio w takich momentach, kiedy andy był taki kochany, czyli pewnie jakoś cały czas! ale kiedy powiedział, co było tą niespodzianką zupełnie to wszystko wyleciało z jej głowy, a na jej twarz wyszedł ogromny uśmiech! - oooooooooojaaaaaaa! - aż stanęła z tego wrażenia i przyjrzała mu się uważnie, czy czasem nie żartuje. - naprawdę? och, to nieważne, że tylko weekend. ale nieeeeeee - nie mogła uwierzyć - naprawdę, andy? - pewnie zada mu jeszcze milion razy dziś to pytanie. i cały czas ryjek jej się cieszył!

- mam już bilety w domu. - zaśmiał się na jej zaciesz. pewnie objął ją mocno za pas i podniósł nieco, by obkręcić ją wokół palca. i deszcz zaczął padać tak mocno, że nawet oni zmokli tutaj. - biegniemy do domu? - zapytał rozbawiony i zaraz zdjął marynarkę czy co tam na sobie miał, by zrobić z niej parasol. ich parasol zepsuł się po drodze, bo kupili jakiś syfiasty męski w zarze! więc musieli go wyrzucić. biedactwa. kiedy z urodzi?

obkręcić wokół palca, teraz już nie zwalisz na literówkę xd - jesteś kochany, andy - pocałowała go czule w usta i wtedy zaczął padać deszcz! - kocham cię - chociaż wyszło jakby kochała go ze względu na kasę! a tak przecież nie było! - no nie wiem, a chcemy zmoknąć? - zapytała, chowając się pod jego kurtkę, bo miał skórzaną przecież! chyba, że zdjął kurtkę, a potem marynarkę i z niej zrobił parasol. przytuliła się do niego najbardziej jak mogła, żeby się tam zmieścili razem, a andy przecież był wielki, jako predator! najpierw musi się dowiedzieć, nie wiem czy urodzi!

jezu......... zaraz przestanę z tobą w ogóle grać ;x jak nie urodzi! musi. zaraz ci obliczę kiedy xd no to kurtkę. skąd mam wiedzieć, jak go ubrałam xd - to co chcesz zrobić? stać tu i czekać? zaraz będzie ciemno! - pozdro, że napisałam ziemno xddddddddddddd i wrócili do domu, ugotował jej kolację i już mi się nim nie chce.