vincent & agnes

    st. albans

    st. albans

    st. albans
    god save the queen
    we love our queen
    109

    vincent & agnes - Page 16 Empty vincent & agnes

    Pisanie by st. albans Sob Lut 11, 2012 7:31 pm

    First topic message reminder :

    grał w fitness na xboxie w sypialni! xd w samych gaciach. arrr!
    st. albans

    st. albans

    st. albans
    god save the queen
    we love our queen
    109

    vincent & agnes - Page 16 Empty Re: vincent & agnes

    Pisanie by st. albans Sob Maj 12, 2012 4:56 pm

    - ale jej tyłek nie jest taki jędrny jak twój - przewrócił oczami. w sumie to nawet nie wiedział, jaki tyłek ma lilka. grunt, że nie całowała aż tak tragicznie i w sumie byli na tyle dobrymi kumplami, że oboje zdawali sobie sprawę, że z tego nic nie wyjdzie i dalej byli przyjaciółmi. bo dla niego żaden z pocałunków nie oznaczał zupełnie niczego. - oj, weź przestań. masz tam dobre cycki i nie powinnaś się ich wstydzić. a ten brat lilki... jezu, nie ogarniam faceta. dobrze, że już z nim nie jesteś. - poklepał ją po ramionku i wcinał naleśnika.
    avatar

    Go??
    Gość

    vincent & agnes - Page 16 Empty Re: vincent & agnes

    Pisanie by Go?? Sob Maj 12, 2012 4:59 pm

    - Jak możesz tak mówić? Jesteś paskudnym facetem, Vincent - stwierdziła i pokręciła głową, chociaż wcale nie uważała go za takiego paskudnego, zwłaszcza że komplementował jej tyłek, który faktycznie był bardzo jędrny i wyglądał wyjątkowo smakowicie w szortach, które miała na sobie. - Ale jak jakiś nauczyciel zobaczy to zdjęcie to będę miała przechlapane, a nie chciałabym wylecieć tuż przed skończeniem szkoły. Też się chyba cieszę, że z nim nie jestem. Chociaż wiesz, fajnie było mieć kogoś - uniosła kąciki ust i pokręciła glową, by wstać i wyciągnąć sobie szklankę. - Chcesz coś do picia?
    st. albans

    st. albans

    st. albans
    god save the queen
    we love our queen
    109

    vincent & agnes - Page 16 Empty Re: vincent & agnes

    Pisanie by st. albans Sob Maj 12, 2012 5:02 pm

    - przecież cię za to nie wyrzucą. tym bardziej, ze praktycznie skończyłaś szkołę - chociaż ja tam nie wiem, jak mają ostatnie klasy. może już nawet skończyli... ale nie, o tym pewnie bunny by wiedziała i tak nie orała się tym. - coś tam chce. możesz nalać. i przecież samemu też jest spoko - zauważył, chociaż oficjalnie przecież był z lily. ale wiadomo, jak to z nimi było. nie ruchał jej i nawet nie całował, pomijając kilku publicznych całusów dla ludzi. - jakoś dasz sobie radę i skupisz się na siostrze i balecie.
    avatar

    Go??
    Gość

    vincent & agnes - Page 16 Empty Re: vincent & agnes

    Pisanie by Go?? Sob Maj 12, 2012 5:06 pm

    Podała mu jakiegoś soku i usiadła z powrotem naprzeciwko niego. - Może i samemu nie jest źle, ale ja chyba nie lubię być sama. Zwlaszcza teraz, kiedy do Zoe boję się przytulać, bo mogłabym zgnieść jej brzuch - westchnęła. Przysypiała na biologii więc nie wiele wiedziała o ciąży. Nie miała pojęcia jak to dziecko się trzyma w wielkim, miękkim brzuchu Zoe! - Ale pewnie masz rację. I jak te naleśniki? Będziesz miał jeszcze pewnie na kolację.. I na jutro..
    st. albans

    st. albans

    st. albans
    god save the queen
    we love our queen
    109

    vincent & agnes - Page 16 Empty Re: vincent & agnes

    Pisanie by st. albans Sob Maj 12, 2012 5:10 pm

    - to znajdź sobie kogoś normalnego. może ten robert? - był sam, a jemu było go trochę żal. pasowałby do bunny bardziej niż do lilki, która miała jakiś swąd pochwy i cały czas chciało się jej ruchać. dobrze, że go jeszcze nie dopadła i nie zgwałciła! uf. - spoko. ale nie licz na to. zjem je sam dzisiaj wszystkie. chyba, że agnes przylezie i mi pomoże. ale do jutra zdecydowanie nie przetrwają. - zaśmiał się klepiąc po swoim płaskim brzuszku, o który dbał odkąd jest modelem.
    avatar

    Go??
    Gość

    vincent & agnes - Page 16 Empty Re: vincent & agnes

    Pisanie by Go?? Sob Maj 12, 2012 5:14 pm

    - Nie wiem, nie chcę się wiązać na siłę bo potem wyjdzie tak jak z Tylerem - machnęła ręką i westchnęła. - Trochę samotności dobrze mi zrobi. Może odpocznę od seksu czy coś - wzruszyła ramionami. Tak jakby seks ją w jakimkolwiek stopniu męczył! Odgarnęła swoje włosy za uszy i roześmiala się. - Paskudny z ciebie żarłok, Vincent. Nawet jak Agnes się wcześniej nie zjawi to zostaw jej chociaż kilka naleśników, co? Jest taką chudzinką...
    st. albans

    st. albans

    st. albans
    god save the queen
    we love our queen
    109

    vincent & agnes - Page 16 Empty Re: vincent & agnes

    Pisanie by st. albans Sob Maj 12, 2012 5:19 pm

    pokiwał głową ze zrozumieniem. - masz rację. może kolejny by wstawił twój tyłek na fejsa... ale mogłabyś się wyprzeć, ze to nie twój - ale z niego żartowniś! - chudninką? nie wiem gdzie! - prychnął. - ostatnio ostro przywaliła w udach. wcale się nie dziwię, że dalej nie znalazła sobie faceta. biedna. - aha! jasne... akurat on jej z tego powodu współczuł, no jasne. włożył sobie palucha do ust, by wyjąć jakieś ziarenko od truskawki i westchnął. - no to co jeszcze powiesz?
    avatar

    Go??
    Gość

    vincent & agnes - Page 16 Empty Re: vincent & agnes

    Pisanie by Go?? Sob Maj 12, 2012 5:22 pm

    I cos tam, nie chce mi sie grac Bunny, to pewnie poszla!
    st. albans

    st. albans

    st. albans
    god save the queen
    we love our queen
    109

    vincent & agnes - Page 16 Empty Re: vincent & agnes

    Pisanie by st. albans Pon Maj 21, 2012 11:01 pm

    vincent przyjechał tutaj od lilki. Jego dom… mieszkanie. Tyle czasu żył tutaj z Agnes. Jego mała, kochana siostrzyczka. Miał nadzieję, że jakoś się sobą zajmie i będzie robiła tylu głupst. Wszyscy wiemy, jaka z niej nieodpowiedzialna dziewczyna czasami jest. Ale taka chyba już jej uroda. Seks na umywalce w szkole, szemrani znajomi, powroty do domu nad ranem. To oczywiste, że Vincent często się na nią gniewał. Nie ma nic dziwnego, że krzyczał na nią i próbował jakoś wpłynąć na nią, nauczyć czegoś dobrego. Nie zawsze go słuchała. Często jednak miał wrażenie, że robi to wszystko, by zrobić mu na złość. Nie rozumiał do końca dlaczego, ale próbował to tolerować. Będzie mu jej brakowało, był tego pewien. Oczywiście, jeśli wierzyłby w życie po śmierci. Śmieć… to dla niego temat dosyć dziwny. Wielokrotnie już wychodził jej na spotkanie. Czy to przez kolejną dawkę heroiny czy alkohol. Często był na granicy życia i śmierci. Taki balans był dla niego tragiczny, nienawidził wybudzać się po stanie jakiegoś pięknego uniesienia i znowu zderzać się z szarością tego świata. Zdecydowanie wolał wszystko w ostrych, nasyconych kolorach. Teraz czuł się podobnie, a przecież nie był ani naćpany, ani pijany. Wszedł do mieszkania i rozejrzał się. Było cicho i ciemno. Zdjął buty i poszedł do kuchni. Niby nic nadzwyczajnego, bo jak zwykle nalał sobie do szklanki wody. Zamiast jednak ruszyć do pokoju albo łazienki, by przygotować się do pory snu poszedł do pracowni. Zapalił tam niezbyt ostre i jasne światło, które najpierw go zaatakowało i sprawiło, ze miał jakieś mroczki przed oczami. Jednak po chwili wszystko wróciło do normy i uśmiechnął się do znanych mu farb, pędzli i płócien. Pod ścianą leżały obrazy, niektóre skończone, inne dopiero w oczekiwaniu na to. Nie wszystkie mu się podobały. Kilka z nich przedstawiało Effie, inne martwą naturę. Żaden jednak nie przedstawiał Liliann. Zastanawiał się przysiadłszy na stołku, dlaczego tak się stało. Skupiał swój umysł i nie mógł wpaść na nic odpowiedniego. Dostrzegł jednak za oknem księżyc. Idealnie okrągły. W tą bezchmurną noc było widać go stąd doskonale! Podszedł do okna, które to nawet otworzył. Świeże powietrze dostało się do jego nozdrzy, a na skórze pojawiła się gęsia skórka. Może było bezchmurnie, ale również chłodno. On jednak jak zahipnotyzowany patrzył się na księżyc, jakby ten miał mu dać odpowiedź. O dziwo właśnie tak się stało. Otworzył usta w zdumieniu. Liliann była tak samo idealna jak ten satelita. Okrążał codziennie ziemię w tym samym odstępie czasu. Z każdego miejsca na świecie był tak samo duży. W którymś z filmów Vincent widział jak główni bohaterowie zrobili z księżyca stałą rzecz. Ale na świecie nic nie było stałe… przyłożył kciuk do niego i faktycznie cały się zakrył. Spuścił oczy gdzieś w dół i westchnął. Miał mętlik w głowie. Co powinien zrobić? Żyć z tym dalej? Dalej przyglądać się Liliann i marzyć, że faktycznie kiedyś się pobiorą? Nie, to niemożliwe. Nie da rady. Nie kiedy, właśnie sobie o tym uświadomił. Nie rozumiał, jak mógł być takim idiotą i pozwolić jej na spotkanie Roberta. To on był jej Robertem. Jej Romeem i jej Tristanem. Odwrócił się na krzesełku w stronę płótna. Wiedział, co powinno być jego ostatnim obrazem. Dlatego też wziął pędzel i zaczął malować. Była to dla niego czynność święta. Wielokrotnie już ją szkicował i malował. Ona cieszyła się z tego, dziękowała za rysunki. W tej chwili na samo wspomnienie Vincent się uśmiechnął. Ale zaraz skupił się całkowicie na malowaniu. Robił to z jakimś wielkim namaszczeniem. Starał się, by Liliann była taka jak w rzeczywistości. By była idealna. Chciał by obraz ten całą kwintesencją jego talentu. A ten niezaprzeczalnie miał. Dla niego malowanie było czymś w rodzaju upalenia się trawą. Było jego heroiną i alkoholem. Czymś, co miało mu pomóc odnaleźć siebie. Teraz pozwalało mu odnaleźć jedną i prawdziwą miłość. Żałował, że musi się stać to co nieuniknione. Ale przecież każdy ma swoje pięć minut na scenie, którą nazwano światem. Jego życie to teatr, jak to przedstawia jeden z motywów, a który powiela to pewna poetka w swoim wierszu. Jej nazwisko nie jest ważne… ważne jest to, że obraz Vincenta był piękny. Po prostu zachwycający! A sam artysta? Vincent umarł niebawem po namalowaniu tego obrazu. Zmarł w swojej pracowni, wąchając farby, a w ręku trzymając pędzel… powodem jego śmierci było zatrucie. Wypił terpentynę, która uszkodziła jego płuca, a co za tym idzie przestał oddychać.

    Sponsored content

    vincent & agnes - Page 16 Empty Re: vincent & agnes

    Pisanie by Sponsored content

      Similar topics

      -
      » agnes
      » agnes
      » agnes
      » agnes
      » agnes

      Obecny czas to Wto Maj 14, 2024 3:51 pm