diana

First topic message reminder :

no dobra! więc jak wpadła do mieszkania to od razu dzwoniła do tatusia i teraz jęczała mu do słuchawki łażąc po domu w samym jedwabnym szlafroczku... albo nie. pod spodem też miała jakąś piżameczkę z jedwabiu czy innej drogiej tkaniny i obżerała się lodami, bo to krytyczna sytuacja.

uniosła wzrok znad książki na simona. musiała kilka razy zamrugać. - simon? ojacie. hej. - zrzuciła z siebie kołdrę i przeczesała włosy palcami, by odgarnąć je do tyłu. - pisałeś, ze przyjdziesz? - zaniepokoiła się, że może coś pisał a ona to olała bo przysnęła. spuściła nogi na podłogę i złapała za szklankę z wodą. - jestem dzisiaj niewyjściowa, wybacz. - powiedziała smętnie, bo drugi dzień z rzędu ktoś ogląda ją w nieidealnym stanie, a to było zdecydowanie karygodne. musi się za siebie wziąć i najlepiej jechać do jakiegoś spa.

- nie pisałem bo sam nie wiedziałem. - wzruszył ramionami. - ale mówiłaś że się źle czujesz więc przyniosłem ci coś na poprawę humoru.- powiedział z uśmiechem i podeszedł do niej żeby dać jej jakąś tam błyskotkę ładną którą kupił jej po drodze. - nic nie szkodzi. - ucałował jej czubek głowy bo mógł skoro siedziała i usiadł obok niej. - lepiej ci już? - zapytał zatroskany.

- ojej - uśmiechnęła się wyciągając rękę po pudełeczko. uwielbiała prezenty. tym bardziej od simona geja, który miał świetny gust i ostatnio jak dostała od niego naszyjnik czy tam bransoletkę na urodziny nosiła przy każdej sposobności a już zwłaszcza, gdy wedziała, że się spotkają. - dziękuję. - ucałowała jego policzek by przesunąć palcem po błyskotce, ale zaraz ją odstawiła na stoliczek nocny. - mhm. - kiwnęła głową i pogłaskała go po policzku. - niepotrzebnie się martwiłeś. to tylko kac. - uśmiechnęła się delikatnie.

- nie masz za co. - uśmiechnął się do niej bo cieszył się, że ona się cieszy z prezentów. lubił jak się uśmiechała. objął ją ramieniem. - no ale to i tak złe samopoczucie. jak chcesz mogę iść, ale pomyślałem, że się ucieszysz. - wzruszył ramionami i przyglądał się jej profilowi. i rozglądał się po pokoju. pewnie właśnnie zobaczył to coś loganowego. nie wiem co to było ale bardzo osbistego, jednoznacznie męskiego i najważniejsze to nie jego! odsunął się momentalnie od niej i zmarszczył brwi. - musiałaś się nieźle bawić. - mruknął wstając i pokazał jej to co wypatrzył.

maszynka do golenia z łoniakami logana xddddddd żartuję. ale to znowu nie takie ważne. - bo się cieszę. - szepnęła mu do ucha, które swoją drogą ukąsiła. pewnie po drugiej stronie łóżka, na tamtej szafce to leżało. zdziwiła się, że tak sie odsuwa. pewnie śmierdziała! to znaczy myła się dzisiaj, ale mimo wszystko czuła się jak typowy skacowany człek. - co? - zamrugała na niego i wtedy odwróciła głowę. - czemu nieźle bawić? to tylko logana. - powiedziała zupełnie obojętnie, jakby logan to było imię jej psa. a nie. ona nienawidziła psów.

- logana, mhm. - mruknął. - zajebiście. - warknął i rzucił to wkurzony na jej łóżko. - więc baw się z tylko loganem dobrze. - powiedział poirytowany bo on się martwi i w ogole a ona bawi się z jakimś loganem! zabolało go to oczywiście. był wrażliwym chłopcem.

w nią tym rzucił. a to był jego samochód. jakieś lamborgini... więc trochę ją zabolało xd okej. może jednak wcale nie. tylko właśnie jakieś majteczki, bo logan nie miał żadnych na przebranie a już wcześniej je nosił na drugiej stronie to pożyczył od niej jakieś różowe stringi. simon też chce? - fuj - mruknęla raczej bez wyrazu, zdejmując gacie ze swojej twarzy. - opanuj się, simon. to tylko mój były. - przez tego kaca nawet nie myślała, co mówi. mogła wkręcić mu, że logan to jej autystyczny kolega, który sika do swoich butów.

- nie no to zajebiście diana! po prostu kamień spadł mi z serca kiedy mówisz mi że spał z tobą twój były, kurwa! - krzyknął na nią i rzucił poduszką w ścianę. był teraz ogromnie wkurwiony. nawet nie zły. zacisnął mocno usta i trzasnął jej drzwiami w pokoju bo wyszedł.

popatrzyła jak odchodzi zupełnie zdziwiona. dopiero po chwili doszło do niej, że wyszedł. - aha? - zamrugała oczami i uwaliła się na łóżku i zasnęła, bo podwójnie ją głowa rozbolała.

uciekł płakać do audrey.

leżała, a raczej wciąż spała w jego ramionach, bo napatoczył się tu wczoraj z powodu robienia jakiegoś projektu czy tam wypracowania, a byli w parze. jakie to słodkie. nie słyszeli pewnie budzika, albo żadne z nich nie zainteresowało się wczoraj by go ustawić. dlatego też po prostu przeciągnęła się i uniosła głowę na simona, ktory dalej spał. jaki z niego śpioszek śmierdzioszek! pochyliła się do jego sutka i wtuliła bardziej w jego klatę, bo mogłaby budzić się przy nim już do końca.

Simon mógłby spać całymi dniami i mogły by mu tak mijać dni tak długo, jak długo byłaby w jego objęciach diana. No może wcale nie bo i bez niej świetnie by sobie poradził śpiąc całe swoje życie. Pewnie kiedy już będzie na emeryturze to tylko to będzie robił. Otworzył leniwie oko kiedy się przeciągała i za chwilę zaraz je zamknął z powrotem bo to było ogromnie męczące. pogładził ją po plecach, szczelniej objął i zapewne próbował spać dalej.

uśmiechnęła się leniwie czując jego gładzącą dloń na swoich zapewne nagich plecach, bo spała bez koszulki. pewnie simon ją z niej zdjął, kiedy kładli się spać, bo chciał zamacać jej cycuszki. dlatego też zerknęła na nie i zdjęła spomiędzy jakiegoś ciemnego, ale krótkiego włosa. więc to musiał być kłaczek simona. - łysiejesz, skarbie. - szepnęła chrapliwie i przesunęła po jego nodze swoją łydką. - sprawdź godzinę. - jej telefon był pewnie gdzieś pod łóżkiem, albo w drugim pokoju, a zapomniała, że na szafce nocnej stoi budzik z prawdziwego zdarzenia.

- Człowiekowi wypada do 100 włosów dziennie, kochanie, to wcale nie musi oznaczać, że łysieję. - wymruczał starając się znów zasnąć bo dla niego to jak środek nocy. Pewnie poszli późno spać, więc to dlatego wcale nie chciał się budzić. Wymacał gdzieś swój telefon i otworzył jedno oko by sprawdzić godzinę. - Coś koło pierwszej. - mruknął obojętnie i odłozył telefon. kompletnie się tym nie przejął bo pewnie sądził, że to już sobota czy inny cudownie wolny dzień.

przewróciła oczami, kiedy tak się wymądrzał. powinien być taki w szkole! a nie... on taki był. kiedy podał jej godzinę, a była pewna, że nie chodzi o pierwszą w nocy podniosła się mocno naciskając na jego brzuch. - simon! nie poszliśmy na klasówkę z angielskiego! - jęknęła, bo uczyła się do niej od kilku dni. miała jakieś przerażenie w oczkach czy coś podobnego, bo możliwe, że od tego zależała jej ocena końcoworoczna. biedna di.

Więc zgiął się w pół i mruczał po francusku jak bardzo go boli i że jest okropnie nieuważna jak wstaje. - co? - zapytał wpółprzytomny i usiadł na tym łóżku. Podłożył sobie pod głowę poduszkę i oparł się o zagłówek łóżka. - I co z tego powodu, diana? nie pierwsza i nie ostatnia klasówka. - powiedział pocierając oczy. nie chciał raczej słuchać o tym jak panikuje ze względu na jedną klasówkę. oblizał wargi i westchnął cicho. zaraz położył się znów i obrócił do niej plecami bo miał zamiar dalej spać.

- ostatnia w tym semestrze! - nie rozumiała czemu tak pieprzy głupoty po francusku ale nawet nie chciało jej się tego tłumaczyć w głowie, a po francusku nie potrafiła tak z miejsca. jak mógł być takim ignorantem w kwestiach jej ocen? przecież to dla niej superważne. a ostatnio nawet ważniejsze, bo kiedy porównywali swoje oceny proponowane z simonem to miał lepsze od niej. czuła się jak idiotka z mądrym facetem, nawet jeśli nie do końca była idiotką. - simon... nie odwracaj się. - mruknęła włażąc na jego bok i opierając brodę na jego ramieniu. - to było dla mnie ważne. kiedy niby to napiszę teraz? - zmrużyła oczy.

- oj przestań panikować diana... - mruknął i chciał zakryć się poduszką, ale wlazła na niego więc nie miał na tyle odwagi. Westchnął i obrócił się na plecy, żeby mogła na nim swobodnie leżeć po czym przesunął dłonią po jej tyłku. - nie wiem, diana. pewnie w poniedziałek skoro mamy lekcje z nią. - powiedział trochę ironicznie i westchnął. - przecież jeszcze zdążysz... albo umówisz się z nią żeby ci dała wyższą ocenę a zdasz to w przyszłym roku. Ona jest tak naiwna i głupia, że to zrobi, kochanie. - powiedział obojętnie i uśmiechnął się żeby się nie martwiła.

- ale ona mnie nie lubi - może dlatego, że diana głośno krytykowała jej podrabiane buty i będąc przy tablicy za każdym razem gapiła się z kpiącym uśmieszkiem na zęby nauczycielki, które były tradycyjnie jak na anglika przystało powykrzywiane. przeczesała włosy do tyłu i przymknęła oczy. - dlaczego nie nastawiłeś po prostu budzika, simon? - bo to oczywiście jego wina. i dlatego nie da mu już zasnąć.

- to ja z nią porozmawiam okej? - wywrócił oczami. on nienawidził angielskiego ale jako że był w gazetce często musiał się widywać z ta okropną babą i ta na pewno go lubiła bo był mimo wszystko milutki. wyżywał się tylko na babce od francuskiego. - bo byłem zajęty czymś innym? było późno i chciałem już iść spać? jesteśmy u ciebie i myślałem, że masz nastawiony budzik? - podawał różne opcje jakby sobie chciała którąś z nich wybrać a tak naprawdę wszystkie były poprawne.

- nie chcę byś załatwiał mi oceny - oburzyła się, bo o ile potrafiła przekupywać nauczycieli ile wlezie to nie mogłaby się tak kompromitować, ze wysyłałaby do nich jakiś pośredników, którzy nie są płatnymi mordercami. - ja doskonale wiem, czym byłeś zajęty... - zamruczała pochylając się do jego szyi, by go w nią ukąsić. zajął się wczoraj grzebaniem w jej majtkach i macaniem jej cycków to dlatego zapomniał o budziku. i może miał rację. ale ona z reguły zapominała o nastawianiu budzika, więc to simon ją codziennie budził telefonami. - więc wolne? - zapytała szeptem wsadzając mu rękę w majteczki.

- jak chcesz. - wzruszył ramionami bo nie będzie się jej przecież narzucał. był pewien że tak czy siak napiszą ten okropny sprawdzian z tego paskudnego języka... - wiesz? - zapytał z lekkim rozbawieniem i przygryzł płatek jej ucha. - a to niespodzianka. - dodał zaraz i przesunął po jej pośladkach dłonią. - nie wyobrażam sobie już innej możliwości, diana. - powiedział z uśmiechem i pocałował ją.

jej ciężkie zasłony dalej były zasunięte, więc nie widziała jak ładnie słoneczko przygrzewa na zewnątrz. wtedy pewnie nie chciałaby tak długo tu z nim leżeć. ale jednak nie widziała tego i dalej na nim była. - i tak miały byś skrócone - zauważyła, bo pewnie skoro tamci mają zakończenie to tak właśnie było. - chodź na górę - mruknęła przekręcając się, bo jednak wolała kiedy to on tam był. lubiła się czuć zdominowana przez jego sflaczaly brzuch.

- no właśnie. tak czy siak dawno bylibyśmy w domu. - wzruszył ramionami i uśmiechnął się do niej lekko. wcale mu się nie chciało nad nią wisieć bo on chciał dalej spać, no ale jeśli już musiał... pewnie by się na niego obraziła więc wolał nie ryzykować! więc posłusznie znalazł się nad nią. - i co teraz ? - zapytał bo może miała jakiś super plan o którym on nie wiedział.

wyciągnęła ręce w stronę zagłówka łóżka. - bierz co chcesz, nawet deszcz! - zaśmiała się do niego i zarzuciła mu jedną rękę za szyję. - całuj mnie, simon. - wydęła usteczka, a swoje girki zarzuciła na jego biodra. od dłuższego czasu zastanawiała się nad swoim dziewictwem, ale nie była pewna. miała swoje lat osiemnaście ale mimo wszystko chciała być wierna bogu i tak dalej. z drugiej strony chciała zatrzymać przy sobie simona, a chodziły po szkole słuchy, że simon ogląda się za innymi. niekoniecznie dziewczynami :c