Schody

zaczynam w szkole, bo.. nie wiem, szkoła jest fajna. a tu jest tak pusto i w ogóle. trzeba rozdziewiczyć ten temat hehehe. tak więc zołka właśnie siedziała sobie na schodach i ogólnie to spisywała pracę domową z fizyki od jakiegoś typka, mógł być to nawet zac, bo właściwie to od niego zawsze spisywała!

to już oficjalne, adam prucha zostanie moim mężem. właśnie ślinię się do jego zdjęć! <3
julian pewnie przechodził schodami, albo biegł na fizykę w obawie że się spóźni. w każdym bądź razie tuż obok zoe spadł mu zeszyt z notatkami i kiedy się po niego schylił to dostrzegł ze spisuje pracę domową. zaśmiał się - nie było czasu co? przecież do proste - dla niego wszystko było proste, bo dużo kuł :c

mam to samo z alina kovalenko, także rozumiem Cię w stu procentach, a nawet dwustu <3
ale z niego niezdara! pewnie zołka by mu pomogła podnieść te notatki, ale cóż.. była zbyt zajęta spisywaniem. nie podniosła nawet głowy, gdy ten zaczął do niej mówić.
- proste, nie proste.. nie mam czasu na odrabianie pracy domowej. tym bardziej z fizyki - prychnęła. miała ważniejsze sprawy na głowie. a nauka na pewno nie była jedną z nich - a Ty gdzie tak pędzisz? - i w tym momencie, oderwała się od zeszytu i spojrzała na julka.

szkoda, że nie podniosła od razu głowy. wtedy na pewno zapomniałaby o fizyce i rozmyślała tylko o słodkiej twarzy juliana. nie mogę się przestać jarać! - co sprawia, że jesteś tak bardzo zajęta i nie możesz poświęcić piętnastu minut na rozwiązanie dwóch zadań z fizyki? - zapytał. to pewnie były zadania na podstawieniu do wzoru, ale zoe była zbyt głupia z fizyki żeby to obczaić. julian może jej dawać korepetycje! :d - noooo, na fizykę? - odpowiedział pytającym głosem. pewnie mieli przerwę i za piętnaście minut zaczynała się fiza! albo julian miał dodatkowe zajęcia dla hiper zdolnych! whatever!

spojrzała na niego z miną typu dafuq?, taką o, klik.. no bo seriously, dafuq? zoe była mega leniem, a do tego nie ogarniała tej całej fizyki, więc co tu się dziwić. nawet jeśli zadania, które właśnie spisywała wymagały tylko podstawienia do wzoru, to i tak jej się nie chciało myśleć. od czego miała zaczka hehehe.
- o, wiem! od jutra to Ty będziesz robił za mnie fizykę. deal? oczywiście, że deal. nie przyjmuję sprzeciwu - wzruszyła ramionami i posłała mu baaardzo szczery uśmiech. rzeczywiście buźkę miał uroczą! pewnie zoe się na niego jarała trochę, nawet jak ją wkurzał tekstami typu.. patrz wyżej.
co do korepetycji, jestem za! a nawet przeciw <3 ojej, no tak, bo oni byli w jednej klasie! to fizykę mieli razem, jaki ze mnie nieogar.
- siadaj! - pociągnęła go za rękaw bluzy, by usiadł - co tu jest napisane? - spytała, pokazując mu notatki zaca. strasznie bazgrolił!!

on miał za to cały czas taką samą kamienną, a jednocześnie uroczą minkę! kompletnie nie ogarniał jak ktoś może nie ogarniać fizyki. już nawet nie chodzi o skomplikowane teorie, jak np teoria strun (hehe, tak ogląda się teorię wielkiego podrywu, loffki dla szeldona! <3)
- hm, w zasadzie mógłbym - wzruszył ramionami. on miał dużo czasu, a dodatkowa praca domowa to kwestia pół godziny - ale co ja będę z tego miał? - nie miał wielu życiowych mądrości, znał za to jedną bardzo ważną: nic w tym świecie nie ma za darmo! nawet nie ogarnął kiedy znalazł się obok niej na schodach. położył rączki na kolanka i zerknął w ten zeszyt. zac faktycznie bazgrolił. bardziej nadawałby się chyba na lekarza niż na księdza. - tu? - wskazał palcem na którąś z linijek i zaczął jej tłumaczyć. ale z racji tego, że ja też byłam tępa z fizyki w szkole to nie wiem co tam tłumaczył.

serio? on się właśnie zgodził? zoe zaczęła na nowo wierzyć w swój dar przekonywania! a sheldon wielkie love <3 ale jak i ja, tak i zoe nie rozkminiała fizyki! co zrobisz, no nic nie zrobisz.
- eee.. satysfakcję? - spytała, bo nie wiem na co on liczył! bzykanka nie będzie! ale on był za dobry, żeby myśleć o bzykanku, więc pewnie chciał tylko buziaka albo żeby zołi kupiła mu fajne warzywka, bo on podobno lubi warzywka.
- mhm - skinęła główką, a gdy jej wyjaśnił, mogła spokojnie przepisać resztę.

julek to trochę nerd, więc nie musiała się dużo wysilać, żeby się zgodził. nawet nie musiała mu cycków pokazywać, chociaż wcale by nimi nie pogardził, bo na pewno miała fajowe!
- satysfakcja jest dla dziesięciolatków - bo on nie wierzył w takie szmery bajery, chciał jakieś konkrety - na początek proponuję za każde zadanie pudełko czekoladowych lodów, potem zobaczymy czy cena nie wzrośnie - pewnie będzie się nimi obżerał przy serialach!
obserwował jak przepisywała i pewnie robiła straszne babole nawet w przepisywaniu więc zabrał jej ten zeszyt i długopis - wszystko źle - pokręcił głową z dezaprobatą i poprawił kilka wzorów.

ano, miała fajowe. ale podobno małe.. tak alex mówił. czym ją trochę zasmucił.
- za każde zadanie? na mózg Ci padło evers.. - skrzywiła się i puknęła go w czółko. nie dość, że dostawała skromne kieszonkowe i raczej wydawała je na fajki, jakieś tabsy i inne takie, to jeszcze miała mu kupywać lody. serio? a tych zadań na dzisiaj było aż pięć!! już wolała spisywać od zaczka, przynajmniej nie chciał nic w zamian.
uniosła ręce w geście poddańczym, patrząc jak poprawia jej błędy. niech poprawia, jak sobie chce! perfekcjonista kurde. ona miała już dość tej fizyki.. zaraz jej mózg eksploduje, a pomyśleć, że jeszcze ma siedzieć na nudnej lekcji.

- no to nie, radź sobie sama - wzruszył ramionami i oddał jej ten zeszyt. trochę z niego cham, no ale musiał sobie jakoś radzić w tej szkole. pewnie na początku okropnie bał się odezwać i nie miał w ogóle znajomków, ale z roku na rok było coraz lepiej i teraz nawet miał z kim okazyjnie wychodzić na imprezy.
jak tak siedziała na schodach to wszystko było jej widać w tym dekolcie więc julek się tak dyskretnie gapił. pewnie cierpiał na wstrzemięźliwość. straszna przypadłość. dlatego każdy widok piersi go radował. w sumie to te korepetycje nie byłyby takie złe, mógłby spróbować przelecieć zoe, tak na korytarzu było mu głupio ją podrywać bo multum ludzi się kręciło, a to go trochę krępowało :c

- czekaj.. - westchnęła głośno. oho, będą się targować! - jedno pudełko za.. trochę więcej niż jedno zadanie? - spytała licząc, że się zgodzi. do tego zrobiła oczy kotka ze shreka hehe, więc nie mógł jej odmówić. no nie mógł! czyżby był taki bezduszny?
a ona pewnie widziała, że on patrzył jej w dekolt, ale nic nie mówiła. niech się napatrzy chłopak.. tak sobie pomyślała. jeszcze tak ścisnęła te cycki, żeby były bardziej widoczne, szczególnie wtedy, gdy prosiła go by się zastanowił nad nową ofertą!
- to jak będzie juluś? zgoda?
mógłby spróbować przelecieć zoe, tak na korytarzu.... tak to przeczytałam xddddddd

jak ścisnęła te piersi to normalnie poczuł jak się tym strasznie jara, ale żeby mu tam nic nie pyknęło to pomyślał o czym nie fajnym! no i na szczęście opanował to zdradliwe uczucie, a potem westchnął. - dobra, jedno pudełko lodów na tydzień pasi? - to była jego ostateczna oferta! i nie zmieniłby jej nawet jakby pozwoliła mu zajrzeć pod spódnicę, także sorry! take me or leave me co nie! to chyba z musicalu rent. - i nawet nie próbuj się bardziej targować - wymierzył w nią palcem wskazującym i spojrzał przenikliwie. pewnie zmiękłby i zrobił jej to za darmo, gdyby pokazała mu piersi, ale na szczęście na korytarzu tego nie zrobi więc był spokojny!
dobra ja uciekam na zajęcia, więc jak chcesz to skończ, a jak nie to potem dokończymy, pa!

- pasi! - oznajmiła wesoło i przybiła z nim piąteczkę. bo jakoś trzeba było tę umowę przypieczętować! jedno pudełko lodów na tydzień to nie tak źle.. a założę się, że po pierwszym tygodniu julek nie będzie chciał tych lodów, wystarczy mu sama zołka i jej kajecik od fizyki hihi. no to ten, jak już uzgodnili co i jak, to poszli sobie na tę nudną lekcję. a potem pewnie gadali na przerwie i umówili się czy coś, bo ta głupia nauczycielka znowu zadała im milion zadań!!!

clyde jak zwykle nie mógł spać, więc przyszedł do szkoły, która miała chyba jakiś cieciów, którzy siedzieli w niej 24/7, skoro tak po nocy można tu sobie chodzić. powiedział im, że zostawił tu jakieś ważne materiały do gazetki, a gazetka miała iść do druku jutro, więc to było bardzo realne, chociaż takich cieciów raczej nie obchodziła szkolna gazetka. w każdym razie clyde'owi się udało i teraz kręcił się po szkole, może naprawdę kierował się w stronę redakcji, żeby chociaż poudawać, że coś robi i jakoś przetrwać bezsenną noc.

rosalie własnie skończyła jakąś ostatnią rzecz robić do gazetki i teraz jak zawsze zadowolona zbiegała ze schodów nie patrząc się na to co dzieje się dookoła bo sądziła, że w szkole już nikogo nie ma! a przynajmniej nie kogoś kto przyszedłby tu z własnej nieprzymuszonej woli, więc pewnie na niego wpadła. - ojezu pan cho! - pisnęła kiedy się zorientowała, ze na niego wpadła. na szczęście nikt nie połamał sobie karku ani nic takiego! - przepraszam nie patrzyłam gdzie idę. - zaśmiała się. pewnie była tak zmęczona, że wszystko ją bawiło... a nie! ona tak miała zawsze.

przestraszył się, kiedy ktoś na niego wpadł, bo jedynym, czego się tak naprawdę, naprawdę bał, były duchy! nikogo nie spodziewał się o tej porze w szkolnych murach, dlatego w pierwszej chwili zbladł jak ściana, przerażony, że to się dzieje i że duchy przybyły go nawiedzać (choć i tak cały czas mu się wydawało, że go nawiedzają. jeden z powodów, dla których nie mógł spać).
- rose? - zdziwił się szalenie, gdy już rozpoznał jedną ze swoich ulubionych uczennic. - pomyliły mi się godziny i tak naprawdę jest już rano i zaraz zaczynamy zajęcia? - spytał z rozbawieniem, oczywiście jak jego serce już się trochę uspokoiło i miał pewność, ze w okolicy żadnych duchów nie ma.

jezu ja to mu sie wcale nie dziwię, że się ich boi! też bym się na jego miejscu bała. taaak. roześmiała się i wzruszyła ramionami. - tak, to tylko ja. - powiedziała radośnie i okręciła się na jednym schodku, żeby mu się zaprezentować, jak super wygląda i w ogóle. - nieeee, nie sądzę. mi też musiałyby się pomylić godziny. kończyłam ostatnia rzecz do gazetki. - pochwaliła się z szerokim uśmiechem i wzruszyła ramionami no bo co mogła więcej zrobić.

nawet ja się trochę boję jak siedzę po nocach na forum, a potem idę do kuchni i słyszę jakieś odgłosy albo widzę jakieś ruchy. a clyde to w ogóle ze swoją przeszłością miał powody, żeby się bać.
- nie mów! zmieniłaś wszystko i jutro do druku zamiast poważnych artykułów pójdą wszystkie kompromitujące zdjęcia nauczycieli? - wymyślił z rozbawieniem. - pokazywałem wam zdjęcia z konferencji w tajemnicy! - dodał, grożąc jej palcem i wybuchając śmiechem. zawsze zgrywał takiego super wesołka, a w środku chował wszystkie swoje demony. smutne to.

jezu nic mi nie mów, ja mam komputer i kilka kroków od komputera łóżko i i tak się boję jak wszystko pogaszę xd a już w ogóle iść potem do toalety czy kuchni to nieee.... chociaz ogólnie w nocy to nie jem. xd
- tak! właśnie tak! - powiedziała z rozbawieniem. no bo skąd miała wiedzieć, że ma jakieś super sekrety. była młoda i głupia i nikt jej się nie zwierzał z problemów! a już na pewno nie nauczyciele.... - to zawsze było moje marzenie, a przecież sam pan powtarza, że marzenia trzeba spełniać! - dodała z uśmiechem bo większość osób to powtarza! clyde pewnie też.

oj tam od razu jeść, ja chodzę na przykład napić się wody na dobranoc albo coś takiego. xd a do kuchni muszę przejść całe mieszkanie, bo jest na drugim końcu, to jeszcze macam ściany po drodze, bo to za duży labirynt dla mnie.
- chyba będę musiał tę rozmowę o marzeniach przebyć z wami jeszcze raz. - pokręcił głową, nadal się śmiejąc. clyde cały czas gadał uczniom o tym, że mają podążać za marzeniami i pomagał im w odnalezieniu drogi życiowej i chronił ich przed popełnianiem błędów i w ogóle był taki super na luzie. nawet pozwalał im mówić do siebie po imieniu! ale najwyraźniej rose wciąż nie mogła się do tego przyzwyczaić.

a to ja mam herbatę zawsze przy łóżku to sobie tylko z dzbaneczka polewam xd i na szczęście ja w mieszkaniu mam wszystko w linii prostej. w ogóle moi rodzice oglądali wczoraj mieszkanie w niebezpiecznej dzielnicy i mam nadzieję, że jednak nie chca tam mieszkac chociaż mieszkanie im się podobało ;x ale nie wiem czy chcę mieszkać w takiej dzielnicy ojezu.
- naprawdę? nieeee.... to naprawdę niepotrzebne! sądzę, że wszyscy doskonale zrozumieliśmy o co panu chodziło. - zasmiała się. wiadomo, że sobie tak żartowała, bo się luźniej przy nim czuła niż przy takim royu to jasne! ale na pewno nie przekonała się do tego, żeby mówić do niego po imieniu... czuła się wtedy dziwnie, więc konsekwentnie mówiła per pan.

dobry patent, muszę sobie kiedyś tak przygotować! chociaż ja to zazwyczaj mam po prostu herbatę w największym kubku świata, który jest wielkości czterech normalnych kubków. serio. przeprowadzasz się?
- przekonamy się jutro... - stwierdził z rozbawieniem i oparł się o barierkę. cieszył się, że spotkał rose, bo przynajmniej nie musiał udawać, że coś robi, a kolejne minuty okropnej nocy mijały szybciej. - pamiętaj, że moja kariera jest na szali! mam nadzieję, że twoim marzeniem nie jest jej zrujnowanie. - dodał, ciągle tak samo wesołkowato. lubił sobie żartować z uczniami, lubił też rozmawiać z nimi poważnie i rozwiązywać ich problemy. starał się być ich przyjacielem i rzeczywiście nie tworzył takiego sztucznego dystansu między sobą a nimi. to z pewnością nie podobało się reszcie kadry pedagogicznej.

no to fajowa sprawa! u babci w ogóle robi się herbate w dzbanku i ona zawsze jest nawet zimna nikomu nie przeszkadza. a w domu to latam co chwilę do kuchni żeby sobie zrobić chociaz tez mam taki duży kubek z nescafe... nie wiem jeszcze. musimy czekac do maja ogólnie na to, zeby złożyli decyzję kredytową, ale jak dostaną odpowiedź pozytywną to tak... tylko nie wiem gdzie xd mam nadzieję, że nie do huty xd niby u mnie dużo bezpieczniej nie jest ale teren znam i w ogóle xd a po za tym to mieszkanie jest BEZ BALKONU! ; o
- och nie musi się pan bać! o panu nic nie dodałam. - powiedziała z rozbawieniem. bo przeciez takiego świństwa by mu nie zrobiła jakby już robiła takie super zabawne kawały. - ależ skąd! nie chciałabym zrujnowac najlepszego nauczyciela w szkole! - dodała entuzjastycznie dość bo na pewno go za takiego uważała. co do sztucznego dystansu to nie zapomnę jak nam babeczka od etyki na wykładzie mówiła, żeby siąść bliżej bo to my tworzymy dystans między wykładowcą a studentem a wszyscy uciekali jak najbardziej do tyłu bo to najnudniejszy wykład na świecie a ona zawsze miała szminkę pod kolor paznokci xd

przez ciebie mam teraz ochotę na herbatę... my w naszym mieszkaniu zalegliśmy już na zawsze chyba, a mieszkamy tu od jakiś 12 lat, ale w sumie ja i tak prędzej czy później wyfrunę gdzieś. xd
- ale i tak to ja bym brał odpowiedzialność za wszystko, co się w tej gazetce pokazuje. nawet za błędy ortograficzne! mam nadzieję, że nie zrobiłaś żadnych błędów ortograficznych, rose. - pogroził jej palcem i przez chwilę udawał takiego groźnego i poważnego, ale pewnie i tak wcale tak nie wyglądał. - ostatnio często to słyszę. - zaśmiał się znowu. niby żartował, ale tak naprawdę regan też mu coś niedawno mówiła, że jest super nauczycielem czy coś tam. my mamy teraz taką beznadziejną od prawa, która próbuje być naszą koleżanką, cały czas coś pisze na naszej grupie na fejsie i rzuca jakimiś żarcikami, a potem jak przychodzi co do czego, to nam robi trudne wejściówki co tydzień i jest wredną suką.