schody

był na rozmowie u dziekana i właśnie zbiegał uradowany ze schodów! rządy terroru wróciły! xd

valentino szedl po schodach o wiele spokojniej niz jack. zsunal mu sie z drogi kiedy prawie sie zdezyli. - gdzie tak pedzisz speedy Gonzalez? - zasmial sie, opierajac sie tylkiem o sciane.

jack pewnie nawet nie usłyszał co mówił bo w jego głowie szumiało i buzowało z radości - nie uwierzysz! - zaklaskał - jestem znowu przewodniczącym! - powiedział uradowany i pewnie chciał go przytulić z radości, ale jego instynkt był na tyle silniejszy że zamiast tego po prostu przyciągnął go do siebie i pocałował na środku tych schodów.

ucieszyl sie z tych wiesci! chcial mu zaczac gratulowac, ale tylko zdazyl wyciagnac rece by go uscisnac zanim Jack go pocalowal. byl tym bardzo zaskoczony, ale nie marnowal okazji na odwzajemnienie pocalunku. - gratulacje - powiedzial kiedy sie od siebie oderwali, nadal go trzymajac I przygladajac mu sie z lekkim zdziwieniem.

jack taki ekspresyjny xd
nie myślał o konsekwencjach dopóki nie przestali się całować. dopiero wtedy jego buzię oblał rumieniec. a miał raczej jasną karnację więc było widać to od razu! - dzięki - odparł przyciszonym lekko speszonym głosem i też go nie puszczał. było niezręcznie, ale zadziwiająco miło.

valentino sie na pewno bardzo podobalo xd
usmiechnal sie lekko gdy ujrzal jego rumience. troche oczekiwal, ze jack od niego odskoczy od razu gdy zorientuje sie co sie stalo, ale ponownie go zaskoczyl. - koniecznie musimy to uczcic! - powiedzial wesolo, miziajac go po plecach.

oj to na pewno! nie był takim sztywniakiem przy nim to na pewno się mu podobało!
jack też myślał, że od niego odskoczy ale tak się nie stało. nawet on się zdziwił. w końcu jednak dostrzegł kogoś idącego w ich stronę więc z automatu go puścił i odsunął się troszkę - masz jakiś pomysł? - zapytał jednak z uśmiechem słysząc jego propozycje.

teraz tym bardziej obral sobie za cel rozkrecenie go jeszcze wiecej!
nie protestowal gdy jack sie od niego odsunal. I tak dlugo byli obok siebie blisko. w dodatku w miscue publicznym! - szampan na pewno musi byc! - powiedzial z entuzjazmem. - klub jest zawsze dobra opcja. chyba, ze wolisz spokojniejsze miejsce, w ktorym bedziemy mogli porozmawiac na temat tego co dalej skoro juz wrociles na swoje miejsce - wymyslal. najchetniej by go zaprosil do siebie, ale obawial sie, ze go wystraszy xd

widział potencjał!
valentino taki wyrozumiały. kto by pomyślał! - co ty na to - przybliżył się i objął go ale bardziej kumpelsko teraz - szampan, kilka godzin w klubie, a potem leżakowana w beczkach whisky z mojego barku - zaproponował. choć w sumie nie wiedział czy valentino lubi takie alkohole - plus musimy uczcić twój awans - powiedział wesoło.

jack byl jak sarenka, wiec musial sie postarac zeby go nie sploszyc!
- twoj plan brzmi swietnie, podoba mi sie - pochwalil go. lubil klub ale pewnie nie mogl sie doczekac az bedzie mogl obczaic jego mieszkanie. byl z tych ciekawskich osob I uwazal, ze mozna kogos jeszcze blizej po tym jak sie uzadzil. - moj awans? - wyszczerzyl sie.

w sumie trochę tak było! urocze porównanie, jack bambi xd
- jestem doskonały w planowaniu nie sądzisz? - zaśmiał się chwaląc samego siebie. wiedział, że tak było i ze jacyś amatorzy nie będą lepsi od niego! nie pamiętam już nawet jakie ma foto w mieszkaniu, musze sprawdzić. ciekawe czy w ogóle pasuje do niego czy wstawiałam na przypale xd - no jasne, że twój - poczochrał mu delikatnie włosy - panie zastępco - dodał zaraz z uśmiechem. dream team!

haha tak, jego nowe pet name xd
- oczywiscie, ze tak. I to wlasnie dlatego ty jestes niepokonany I samorzad nigdy nie bedzie mial lepszego lidera - dalej go chwalil. haha zaraz sie okaze, ze mu wstawilas cos co w ogole do niego nie pasuje. - wspaniale! - powiedzal wesolo. - jestesmy najlepszym duetem - zasmial sie I objal go ramieniem.

wpisze mu zaraz w opisie 'płochliwa sarenka', jak jo 'mentalna kura' xd
- dopiero teraz się o tym przekonali wszyscy - pokiwał głową z rozczarowaniem, ale jednocześnie się śmiał - słyszałeś, że zostali wywaleni dlatego, że baraszkowali u dziekana i ich przyłapał? - rozsiewał już ploteczki żeby ich spalić całkowicie xd w sumie on i valentino też by mogli! sprawdziłam mieszkanie i było normalne, bez przypałów! - też tak uważam - objął go mocniej kiedy to mówił i zagapił się na jego policzek. nagle stwierdził że jest uroczy. pewnie miał na sobie brokat xd

haha pasuje mu tak samo jak jo mental kura xd
- ja od zawsze to wiedzialem! I nigdy nie zapomnialem! - przypomnial mu w razie gdyby mial jakies watpliwosci na ten temat. - to na serio? - spojrzal na niego, po czym sie rozesmial glosno kiedy jack potwierdzil. bedzie mial sie z czego nabijac z nejta jesli bedzie go irytowal. na pewno byl w brokacie xd wyczul, ze jack sie mu przyglada, wiec odwrocil glowe w jego strone I usmiechnal sie uroczo.

'przewodniczący' też mu pasuje xd
- to prawda, zawsze mnie wspierałeś - pomasował go dłonią po ramieniu skoro już go obejmował. w sumie chciał go tak masować bo czuł że mu się należało - serio, serio - pokiwał głową - wyobrażasz sobie minę dziekana jak to zobaczył? - on sobie wyobrażał i go to bawiło xd tak sobie wyobrażam, że miał brokat albo jakieś błyszczące ozdoby na sobie xd jak się uśmiechnął tak uroczo to jackowi zrobiło się dziwnie goraco i próbował uspokoić siebie w myślach - co? - zapytał usmiechając się do niego skoro i ten sie uśmiechał.

przewodniczaca sarenka xd
- zawsze - wyszczerzyl sie. bylo mu przyjemnie gdy go masowal. zastanawial sie tez nad tym na ile bedzie mogl sie posuwac w jego towarzystwie. jack byl ciekawy! to, ze valentino czul sie przy nim troche nie pewnie I nie mogl byc pewny czego sie mozna po nim spodziewac sprawialo, ze bardziej mu sie podobal. - chcialbym to zobaczyc - przyznal rozbawiony. valentino zawsze musial blyszczec xd - nic.. po prostu milo cie widziec w tak dobrym humorze - opwiedzial.

słodko xd
no jasne że było mu przyjemnie, jack miał dziewczyny i je też masował więc nie robiło mu to wielkiej różnicy czy to chłopak czy dziewczyna w sumie! i to prawda, trochę był zagadką. sam się z tym mierzył. zauważył że coraz bardziej podobają mu się faceci, ale z drugiej strony wiedział ile zawodu spowoduje to jego rodzinie - myślę, że ani zoe ani nate nie zrobili zdjęcia - zaśmiał się - ciebie też, hm... dobrze widzieć - zapatrzył się na niego i jego usta. pewnie normalnie już by uciekał, ale w tym momencie zgasło światło bo najwyraźniej była awaria na uczelni i jack bez większego zastanowienia pochylił się nad nim i znowu pocałował.

szkoda, ze mial taka rodzine! valentino wszystkich zawsze probowal przekonac do tego, ze warto byc w pelni soba I byloby mu go troche zal. on na szczescie nigdy nie mial takich problemow. wlasciwie to jego problemem bylo to, ze jego matka probowala go przekonac do nejta, zamiast przekonywac go, ze powinien byc hetero. usmiechnal sie gdy ponownie poczul jego usta na swoich. tym bardziej odwzajemnil pocalunek bardziej namietnie bo nie bal sie, ze od niego od razu ucieknie.

nie każdy miał taką super rodzinkę jak valentino. louis i piper byli na pewno super rodzicami, a jack miał jakąś sztywną rodzinkę pewnie. nie wiedział jeszcze najwyraźniej co to oznacza 'być sobą'. też się odruchowo uśmiechnął kiedy go pocałował, to sprawiało mu przyjemność. objął go nawet w pasie przyciskając bardziej do siebie. nie musiał się stresować skoro światła zgasły. pewnie strasznie się podjarał bo na prawdę dobrze mu się go całowało, ale sekundę później światła zapaliły się, a jack odsunął się od niego, jednak - odezwę się co z imprezę - odchrząknął nieco poważniej i uciekł w stronę wyjscia, a potem domu. zastanawiał się czy w sumie nie powinien uciąc teraz z nim kontaktów bo nie chciał niezręczności, albo chciał. next!

wyszła ze spotkania redakcji gazetki i pospiesznie szła do domu, bo jej harmonogram przewidywał szybkie przemieszczanie się w celu optymalizacji czasu.

mogła zatem spotkać romy, która z zaciekawieniem biegła do akademika poznać swoją współlokatorkę! miała więc ją schodząc pośpiesznie - cześć peggy - rzuciła mimochodem licząc na to, że nie dostanie opieprzu xd

- cześć romy. - przywitała się grzecznie. czy romy należala do gazetki? pewnie już była szaloną imprezowiczką i olewała kluby dla sztywniakow! - dziwię się spotykając cię na uczelni. czy nie masz jakiejś imprezy, na ktorej powinnaś być? - zasugerowała.

należała do wszystkich klubów, które zaoferowała jej peggy. pewnie dziś nie zdążyła bo musiała się rozpakować w akademiku! - och - zaczerwieniła się trochę stając przed peggy i pochylając głowę zupełnie jakby była karcona - czyli dotarłaś tam? - zapytała, choć było to oczywiste. nie zdążyły się spiknąć lub romy już tego nie pamiętała bo upodliła się alkoholem.

peggy uznała jej nieobecność za skandaliczną i powiązaną z sobotnią rozróbą, której była świadkiem.
- jeśli masz na myśli imprezę, którą urządziłaś, to tak, byłam tam i nawet rozmawiałyśmy, ale domyślałam się, że nie będziesz tego pamiętać. - odpowiedziała dość chłodnym tonem. była zawiedziona, że jej podopieczna okazała się tak nieodpowiedzialna!