begrade club

pasowałaby na taką tancerkę xd
nie zwróciła nawet uwagi na to, że ktos obmacywał szarlot, dziś w ogóle jej to nie obchodziło, ani nie krępowało. pewnie normalnie by się zawstydziła i uciekła, ale nie dziś. obserwowała jak dziewczyna to wciąga i przytakiwała. szybko się uczyła więc zaraz sama zwinęła banknot w rulonik i za jednym zamachem wciągnęła długą, białą krechę którą uformował jej gość macający szarlot. wytarła nos i zerknęła na dziewczynę, pewnie wyciągnęła chusteczkę i powycierała jej krew pod nosem, a potem zapytała - ile trzeba czekać na efekty?

może faktycznie rzuci studia w cholerę i będzie tak pracować, tak to jest jej przeznaczenie xd
facet przytulił ją do siebie, ona oparła się o jego udo. patrzyła na sophie, która była niedawno jej największym wrogiem a teraz dała jej trochę koki, żeby się naćpała. to było niemożliwe. nie wierzyła w to co widzi, że ta urocza dziewczyna wciąga kreski - niedługo poczujesz się lepiej. będziesz powoli odlatywała... zrobisz się lekka jak chmurka - zaśmiała się - napij się, będzie ci jak w niebie - poprawiła włosy. do sophie też się ktoś przysiadł!

obie rzucą i zaczną się zajmować czym innym xd
tak to dziwne, że szarlot i sofii, słodkie dziewuszki, na dodatek najwięksi wrogowie nagle zaczęli tolerować się i nawet razem przesiadywać. wiadomo było to spowodowane trudnościami w ich życiu, jak te dramy łączą xd - tak mówisz? - oparła głowę o oparcie kanapy i przymknęła oczy. wszystko zaczęło się robić nieco wolniejsze, jak slow motion normalnie. nagle kelner podał jej drinka, którego nawet nie zamawiała, ale zamówił go pewnie koleś który sie do niej przysiadł i zaraz zaczął ją macać. sophie to jednak nie obchodziło, wpatrywała się leniwie w sufit i piła cholernie mocnego drina - szarlot, ja chyba latam - mruknęła niewyraźnie.

ona pójdzie na kelnerkę albo też tancerkę!
ona zaczęła się chichrać, miała wrażenie że totalnie odleciała. wypiła dwa szoty wódki, zapaliła papierosa. właściwie to ktoś jej zapalił, bo ona nie miała w ogóle na to siły. wydmuchała dym w kształcie kółeczek. facet próbował dobrać się do jej majtek, ona nie protestowała. miała to w dupie. jak wszystko ostatnio - teraz jesteśmy w niebie sophie... zaraz powinnaś się poczuć jeszcze lepiej... mmm, jak ja kocham ten stan! - zaciągnęła się papierosem - może masz ochotę na tabsy? tabsy dadzą ci odwagi - zapewniła ją, śmiejąc się z czegoś co widziała teraz na ścianie.

- nieeeee - pokręciła głową wielce rozbawiona z byle jakiego powodu. kompletnie nie zwracała uwagi na kolesia, który obślinił jej właśnie szyję. wypiła tylko drinka i wstała - dzięki szarlot - mruknęła. koleś pewnie pomyślał, że właśnie wychodzą do niej czy do niego i będą uprawiać dziki seks, ale sophie zamknęła mu drzwi taksówki przed nosem i uciekła do akademika. zaraz zacznę johnem.

charlotte pomachała jej i sama została w tym klubie na noc ;x

uu, coś nowego, bo liska przyszła na imprezę i teraz bansowała gdzieś wśród tłumu i zbierała na sobie wszystkie oczy mężczyzn i kobiet też, bo te jej zazdrościły. nie wiem, czego. była w ciąży to pewnie emanowała jakimiś wabiącymi substancjami i nagle każdy się w niej zakochiwał, czy coś.

to weź jej ciążowy awek znajdź i dodaj ahahaha. biedny kłentin!
dobra alfons tu też bawił się ze swoimi ziomkami. ale tylko ziomeczkami bo przecież miał duperke to nie zapraszał już koleżanek. niech kumple sobie na miejscu wyrywają jak chcą. i jeden taki chciał nawet wyrwać liskę. więc alfons zaproponował że ją zwabi bo przecież ją zna i to eksiki. nie wierzył że ma coś z tym dziwakiem kłentinem więc zaraz do niej podszedł - hej - przywitał się uśmiechając przy tym uroczo. a uśmiech to miał baaardzo uroczy - może chcesz się do nas przysiąść? - zapytał śmiało.

jeszcze sama nie wie, że jest! ale spokojnie, powolutku xd
pewnie nikt nie wierzył, że ona z tym świrem jest na poważnie i możliwe, że podejrzewali, że ją czymś szpikuje i później na niej eksperymentuje! ale byłby lol, jakby liska umarła xd wtedy quentin na bank spędziłby resztę życia w pierdlu! - berube! - zaśmiała się na jego widok i zaraz pocałowała go w oba policzki. - jak się ma mój ulubiony pedofil? - oblizała usta, bo słyszała, że bzyka nastolatki. no, proszę proszę. przerzuca się na coraz młodsze. przecież jak byli razem też była ledwo pełnoletnia pewnie. zmarszczyła nos. - do jakich was? - rozglądała się.

dziecko w drodze, a quentin pewnie znowu w pierdlu.
weź, jakby liska umarła to na pewno wylądowałby w wiezieniu gdzie recydywiści pchaliby mu w dupke ;c zmarszczył brwi i już miał ochotę coś powiedzieć na temat tego pedofila ale jego kumplowi zależało na tym żeby ją poderwać. miał nadzieje, że ten kumpel w końcu ją rozdziewiczy i porządnie wyrucha. tak, dalej myślał że jest dziewicą i nikomu nie daje, bo jemu nie chciała dać. poklepał ją więc po ramieniu i rozesmiał się tylko - tam - wskazał palcem na loże gdzie siedzieli żeby się już nie rozglądała - moi koledzy bardzo chcą ciebie poznać - oznajmił.

dziecko kryminalisty! pewnie będzie jeszcze bardziej porąbane niż dixon ;x
oblizała swoje ponętne wary obciągary, bo jednak trochę takie ma, co nie zmienia faktu, że są ładne i sama bym takie chciała mieć. no ale liska widząc tych jego obleśnych kumpli tylko go wyśmiała, pokręciła jeszcze tamtym tyłkiem po czym pokazała im fakersy i coś ją tknęło, bo źle się poczuła. takie złe przeczucie miała i wydzwaniała do quentina, ale tamten miał wyłączony telefon! o nie, tyle stresów w ciąży ;c

dalej poszedł imprezować z kumplami bo co go liska obchodzi skoro ma bree. hehe, serio pedofil.

dzisiaj musiała być w pracy, więc tańczyła na rurze, zgrabnie się wyginając i machając tyłkiem.

ale elroy zabrał ją na prywatny pokaz i teraz patrzył jak się rusza, a sam siedział w skórzanym fotelu, na którym cały się pocił. - o której kończysz, słoneczko? - wyciągnął rękę w jej stronę ale zaraz zobaczył, jak ochroniarz patrzy na niego wrednym wzrokiem to się uspokoił.

pochyliła się, wypinając się do elroya tyłkiem. zaraz jednak się obróciła do niego przodem. - nie zabieram pracy poza klub - ułożyła dłonie na jego kolanach, po czym rozłożyła mu nogi szerzej i tańcowała ocierając się o niego.

- dobrze ci zapłacę - obiecał jej. w sumie miał tyle kasy, że mogłaby zostać jego utrzymanką. mógłby opłacać jej rachunki, kupować żarcie i inne ciuchy, a w zamian za to, ona by mu obciągała i dawała się pukać w dupkę. układ prawie idealny! patrzył się na jej cycki. miała ładne piersi. jędrne ciało. pała stała!

- muszę się zastanowić - uśmiechnęła się do niego. nie miała jednak zamiaru myśleć nad tym długo, bo miała swoje zasady i przeważnie nie bzykała się ze swoimi klientami. myślała, że elroy to kolejny napaleniec, który tylko obiecuje jej nie wiadomo co, a jak już do tego dojdzie to obiecanki, że 'dużo zapłaci' okażą się kłamstwem. jej się jeszcze takie coś nie przytrafiło, ale słyszała takie historyjki od koleżanek.

zawsze musi być ten pierwszy raz, co nie. jego czas się skończył, dlatego wstał. - zastanów się, kotku. - pocałował ją w policzek i nic więcej nie zdążył powiedzieć, bo jakiś grubas go już ciągnął do wyjścia i wyjebał z klubu.

a ona poszła dalej pracować.

siedział tutaj, bo kto mu zabroni! był burmistrzem i wszystko mu podawano na tacy. dosłownie! nie musiał chodzić co chwilę do baru po nowe piwo, bo pstrykał palcami i już barmanka przychodziła z tacą i nowym kuflem. żyć, nie umierać!

junior dał mu znać, że tu będzie, więc przyleciał od razu. ten miał tyle kasy, to na pewno i xavierowi coś zawsze postawił. a że on biedny trochę, to zawsze dobrze było kogoś wykorzystać. wszedł do klubu, po drodze zmacał wszystkie laski po tyłku, aż w końcu usiadł obok juniora. - siemka.

w ciągu dwóch dni zagrasz ze wszystkimi moimi nowymi. xd
xavier i junior byli najlepszymi kumplami, a nawet nie wiedzieli, że są braćmi! niezbadane są wyroki boskie. czy hollywoodzkie. zresztą rj czuł się teraz jak bóg własnie! jak król w tym mieście. było warto jeść poprzedniego burmistrza. xd
- no siema, ile mam czekać aż zmacasz wszystkie tyłki? powinieneś być jak flash, mieć superszybkość i przyjść tu szybciej! - wymyślił. hehe, metahumor.

plus jeszcze tymi starymi xd ze skibą też grałam prawie wszystkim. a harrym to już w ogóle podwójnie xd mam za dużo czasu wolnego jak widać. albo za dużo weny na ekspresówki zamiast długich treściwych postów.
jakby wiedział, że rj to jego brat i ma o wiele lepiej od niego to by sięwkurwił. nie dość, że miał dwój ojców pedałków, to jeszcze jego brat pełni rolę burmistrza. przez co ma o wiele lepsze życie od niego i jest o wiele bogatszy. - gdybym był jak flesz, to bym nie mógł docenić tego jak kształtne i jędrne są - uniósł w górę dłonie i zaczął ściskać powietrze, tak jakby miał przed sobą niewidzialny tyłek. - co tam pijesz? - zainteresował się zaraz.

moimi wszystkimi nie, jeszcze mi została trójka, którą nie grałam od wczoraj. xd ty lepiej załap wenę na więcej postaci. xd
nie wiem, czy junior miał tak naprawdę o wiele lepiej od niego. okej, xavier miał ojców gejów, a rj był homofobem po ojcu, ale jego matka była jednocześnie jego babcią i to było już ostro popieprzone... do tego nie bardzo umiał się zabrać za bycie burmistrzem i na razie tylko korzystał z przywilejów i uciekał od obowiązków.
- i byłoby nudno w łóżku. - pokiwał głową. szybko szybko i już. nie ma to jak męskie rozmowy. pewnie jude tak naprawdę był superbohaterem z superszybkością, mówię ci! a morgan tego nie docenia. - zamów sobie swoje. - prychnął i żłopał swoje piwko. pstryknął palcami i już barmanka przyniosła kufel dla xaviera.

miałam robić ci tego ziomka i nawet zaczęłam kartę, ale stwierdziłam, że muszę w końcu zabrać się za zdjęcia, wtedy mnie jeszcze skiba zagadała i gram z nią już od tylu godzin ;ooo
miał lepiej dopóki nikt nie wiedział o tym, że w laboratorium im się trochę popieprzyło. xavier mógłby sobie rządzić. od zaraz zbankrutowałoby całe miasto razem z nim i nastałaby anarchia. a st albans zniknęłoby z mapy i na zawsze przestało istnieć.
- wyobrażasz sobie pukać dziewczynę i skończyć po minucie - aż się przestraszył. jak nie potrafiła docenić! takie smski mu wysyła i wyznaje mu miłość! romantyczka. uśmiechnął się zadowolony, kiedy dostał kufel wypełniony piwskiem - tego mi brakowało - powiedział zadowolony jak już upił łyka.