connor

aggie wróciła właśnie lekko podpita ze spotkania z chłopakami z roku. oznajmiła swój powrót donośnym trzaśnięciem drzwiami. w rękach trzymała wielkie i nowoczesne robotyczne ramię, którym razem z kolegami się zabawiała. i to nie zabawiała się w sposób o jakim na pewno pomyślałaś tylko dokręcali śrubki, zmieniali kąty nachylenia, przewody itp! położyła je w korytarzu i zajęła się rozwiązywaniem swoich trampek. jednak po kilku głębszych miała z tym trudności więc zaplątała się w sznurówki i padła jak kłoda w korytarzu robiąc przy tym wiele hałasu.

nic sobie właśnie nie pomyślałam, to ty masz takie niedobre myśli ach ty ty!
connor akurat siedział sobie w mieszkaniu popalając cygara i pijąc szklaneczkę whisky, pewnie takie co wczoraj dostałam na spróbowanie, mniam. kiedy usłyszał że jego młodsza, bardziej nieznośna siostrzyczka wróciła do domu a potem rypnęła jak kłoda w przedpokoju, poszedł sprawdzić co się właściwie stało. zobaczył tam uhachaną (jaktosiekurwapisze) siostrę. skrzyżował ręce na klacie i tak się na nią gapił - proszę proszę, kto w końcu zawitał do domu, moja kochana młodsza siostrzyczka. ja pierdole, ty nawet już pić nie umiesz - mruknął. podszedł do niej i ściągnął jej te buty. wziął ją zaraz na ręce i zaniósł do jej łóżka - ale z ciebie idiotka. śpij, dobranoc - mruknął pod nosem i powrócił do palenia cygara w salonie.

piwo tak na mnie działa, że myślę o dziwnych rzeczach hehehehe ;c
whisky................... ;x;x boże jak ja dawno to piłam, teraz jestem biedna w akademiku to nawet porządnego alkoholu nie mogę się napić! ;c
aggie jednak zaraz w całym rynsztunku wyskoczyła z łóżka i pobiegła do pokoju gdzie siedział braciszek - ale z ciebie debil connor! - warknęła i pewnie walnęła go parę razy piąstkami w jego wielkie plecy - na świecie toczą się wojny, ludzie chorują na nieuleczalne choroby, głodują, a ty po prostu sobie pijesz whisky i palisz cygaro........... a i na dodatek zabijasz - a potem klapnęła niezadowolona na podłodze i ukradła mu trochę whisky. pacyfizm w aggie uaktywnia się po alkoholu jak widać.

hah, wpadaj do mnie, mam whisky w chuuuusteczkę ;d
nie zrobił sobie niczego z tego w jaki sposób zachowywała się jego siostra. dziękował bogu, że miał jeszcze brata, bo z nią kompletnie nie mógł się dogadać. była dziewczyną a na dodatek pacyfistką, tak samo jak ich matka. wywrócił oczami, spojrzał się na siostrę - słuchaj mnie, sama jesteś debilką aggie. poza tym daj mi spokój, zabijam ludzi i co z tego? nie każdy człowiek zasługuje żeby żyć. niektórych parszywców wysyłam do piachu, tylko dlatego żebyś potem nie znalazła się w takiej sytuacji, że na przykład cię okradną czy coś... - wywrócił znów oczami - pieprzona pacyfistka. spokoju na świecie chce. jak tak ci się kurwa nie podoba to wypierdalaj - mruknął - do franza albo do matki, wszystko jedno - wzruszył ramionami.

kupuje bilet i jadę!
tak, pacyfizm miała po matce to pewne. ale zastanawiała dlaczego w connorze i franzie tyle nienawiści! zawsze ją to fascynowało! nawet próbowała wyszukać odpowiedzi z wujkiem google, ale wtedy przypadkiem weszła na stronkę gejowskiego porno, przestraszyła się i postanowiła więcej nie drążyć tego tematu, smuteczek! - jesteś nienormalny, nie można tak po prostu wyjść na ulicę i pozbywać się niewygodnych celów, nie jesteś bogiem! - wycelowała w niego palec wskazujący. aggie też mogła rozmawiać o bogu, w którego ogólnie nie wierzyła, ale pewnie gdyby była świadkiem jehowy, który chodzi po domach to doskonale sprawdziłaby się w tej roli. ogólnie miała gadane - wyprowadzę się jak skończę studia, wiem że nie jest ci to na rękę więc specjalnie zostanę! - skrzyżowała ręce na wysokości cycków i zrobiła wielce niezadowoloną minkę.

zapraszam :d
- nie wiem po co w ogóle ze mną zamieszkałaś, skoro i tak mnie nienawidzisz. jesteś albo jakaś niedorobiona albo pojebana. albo masz skłonności sadomasochistyczne, ale ja tam nie wiem, do sypialni ci nie zaglądam przecież... chociaż znając ciebie ty to taka straszna cnotka jesteś bardziej niż taka, która sypia ze wszystkimi dookoła. zdolna bestia nie powiem ale głupiaaa, jak but. jesteś zupełnie jak matka. kompletna idiotka, bo ja do tej pory nie wiem co ich z ojcem łączyło. bo chyba nie miłość. pewnie wpadka po wpadce - wywrócił oczami. nigdy ich rodzice nie wyglądali na zupełnie szczęśliwych. pewnie ojciec zdradzał matkę na lewo i prawo i konor o tym wiedział.

prychnęła ze złości tak donośnie, że nawet sąsiedzi to usłyszeli - sorry, ale to ty z franzem stanowicie bandę pojebów, ja jestem najbardziej normalną ostoją tej rodziny - taaa, szczególnie w momencie, w którym dokręcała śrubki do jakiś skomplikowanych urządzeń - wolę być cnotką niż pchać swój interes we wszystkie zasyfione dziunie w mieście! - biedni sąsiedzi connora i aggie, pewnie słuchali tego praktycznie co wieczór - i przestań obrażać mamę, bo ci przyłożę tak mocno, że się nie pozbierasz - śmieszne były te groźby aggie, szczególnie że biła się jak chomik. ale co tam, walnie go jak jeszcze raz usłyszy jakieś złe słowa o matce.

- błagam cię, przecież ojciec zdradzał matkę co krok. pierwszą pamiętam nakryłem go przez przypadek z naszą nianią, taką co ty tak uwielbiałaś. a potem regularnie wiem o tym, że spotykał się z taką jedną, potem była kucharka, a potem ogrodniczka... w sumie dużo ich było. mamusia musiała mieć klapki na oczach, że tego nie zauważała. bo przecież my już dawno nie byliśmy rodziną. ty nienawidzisz mnie i franza, matka kocha tylko ciebie, a na dodatek, żeby było śmieszniej, mieszkasz ze mną co jest kompletnie bez sensu - mruknął popijając whisky - możesz mnie bić, bijesz jak jakaś pierdoła. jesteś totalnie beznadziejna aggie - warknął - nie umiesz pić, bić się... może jesteś adoptowana... a nie, ty to czysta mamusia to nie - wzruszył ramionami. zapalił papierosa.

głupi connor! aggie zaciskała piąstki ze wściekłości i o mały włos para jej uszami nie wyleciała. przykre! bez głębszego zastanowienia w końcu dostał z liścia od siostrzyczki - nienawidzę cię! - warknęła tupiąc przy tym nieporadnie nogą i uciekła do swojego pokoju, gdzie zamknęła się na amen. a ja uciekam bo muszę jeszcze coś na jutro na zajęcia postudiować, dobranoc pa!

pokazał jej faka na do widzenia i poszedł spać.

hahah, marzyłaś o takim badaniu? xd umów się do naczyniowca, a potem uważaj tylko żeby nie spaść z leżanki na której stoisz, to trudne xd
przyjechali do jego mieszkania, gdzie było nadzwyczaj spokojnie. aggie wyszła jak zwykle na imprezę, przynajmniej nie musiał się z nią użerać ponownie. zaprosił sophie do środka, pozbierał ciuchy, które aggie zostawiła i wywalił je do jej sypialni. ogarnął też trochę bałagan - przepraszam za siostrę, ona jest straszną bałaganiarą. możesz teraz spokojnie gdzieś się rozłożyć, w kuchni czy w salonie, czy u mnie w pokoju, wszystko jedno - wzruszył ramionami - kawy? - zaproponował.

to musi być niezła frajda mieć takie badanie xd
wszędzie były pewnie porozrzucanie jej staniki i gatki bo dziś prała bieliznę, to musiał być rozkoszny widok. na dodatek porozrzucała pewnie wszędzie śrubki, wkręty, młotki, śrubokręty itp! biedny connor, musiał żyć w takim rozgardiaszu! - w porządku, ja też wcale nie dbam aż tak o porządek - uśmiechnęła się. jasne, wszystko miała w akademiku poskładane równiutko w kostkę, connor mógł to na bank ostatnio zobaczyć xd rozłożyła się przy stole w kuchni czy gdzieś. zaraz ogarnęła swój notatnik z czystymi kartkami i zaczęła to skrupulatnie przepisywać, literka po literce i w ogóle! - może być kawa, dwie łyżeczki cukru i bez mleka - trochę mu rozkazała, ale była zajęta przepisywaniem więc w ogóle tego nie ogarnęła.

a na dodatek dostajesz siniaków, kiedy lekarz cię ściska bo sprawdza przepływ krwi, polecam xd
- dobra, zaraz przyniosę ci kawę - zrobił jej kawy, sobie też, skoro chciał trochę wytrzeźwieć. usiadł sobie obok niej i patrzył co ona właściwie robi. wziął jedną z czystych kartek, niczego nie rozumiejąc, zaczął szybko, ale starannie przepisywać to, czego nie uda się jej oddać na czas. oboje zrobili to pewnie szybciej, skoro sophie zależało na czasie - chyba powoli będzie koniec, jeszcze tylko ta kartka zostanie do przepisania i będziesz wolna. nie rozumiem niczego z tych wywodów, to nie moja działka ani nie moja bajka - zauważył - ale mam nadzieję, że ci jakoś pomogłem. jesteś głodna? - zapytał

skoro polecasz to biorę!
dość szybko poszło im to przepisywanie, co było dla niej wielkim zaskoczeniem bo myślała że zejdzie się jej do północy - kawa była jednak średnio potrzebne, teraz nie zasnę do drugiej - przeczesała jasne włosy upijając ostatni łyk tego czarnego napoju - to sprawozdanie z wyników w laboratorium, nie musisz tego rozumieć, to rozumieją tylko osoby które notorycznie siedzą w laboratorium - a sophie pewnie była jedną z tych osób! - jasne, że pomogłeś - wyjaśniła i wstała żeby się trochę przeciągnąć - nie dziękuje, jedzenie o tej porze nie należy do najzdrowszych czynności, ale jeśli ty jesteś głodny to nie krępuj się - uśmiechnęła się uroczo.

a potem zdaj mi relację czy zemdlałaś z wrażenia czy nie xd
- nie, nie jestem głodny. myślałam tylko, że ty jesteś głodna. no ale nieważne. skończyliśmy, teraz będziesz mogła oddać wszystko swojemu profesorowi czy komu tam musisz - wzruszył ramionami - no to co, napijemy się teraz trochę soku i obejrzymy film? - zaproponował - lepiej chodźmy tak w ogóle do salonu, trochę odpoczniesz - spojrzał na zegarek. było późno, ale nie aż tak. zastanawiał się, czy będzie chciała wracać do akademika, czy będzie chciała z nim zostać, jeżeli tylko mu zaufa, że nic jej nie zrobi. mam na myśli, że jej nie przeleci. przygryzł wargi, obserwując ją przez dłuższy czas - więc, co chcesz robić? - zapytał

nie boję się lekarzy i niczego to raczej wątpię xd
- mhm, jutro chciałabym to oddać - pewnie chciała poznać ocenę z tego w poniedziałek i zabrać się do nowych badań, ale pracuś z niej! zaraz jednak zauważyła w salonie stertę książek jego siostry i nawet nie odpowiedziała na pytanie tylko zaczęła przeglądać co to za książki. pewnie były to jakieś przewodniki i poradniki jak zbudować silnik czy coś. może sophie studiowała zupełnie inny kierunek, ale ogólnie jarała się wiedzą więc oglądała książkę z zachwytem i dopiero po chwili się opamiętała - jejku, przepraszam, czasem jestem okropnym słuchaczem - zaśmiała się i odłożyła książkę - tak, sok może być i film też - spojrzała na zegarek - ale nie wiem czy będę mogła go obejrzeć do końca, jest późno, a muszę jeszcze wrócić - nawet nie pomyślała o tym że miałaby tutaj zostać.

odważna jesteś xd
- mogłabyś przecież zostać u mnie, nie byłoby żadnego problemu. widzę, że zaciekawiły cię książki mojej siostry. wszędzie ich pełno, walają się po kątach. jak chcesz, weź sobie jakąś to poczytasz a ja obejrzę sam film. dam ci trochę swobody - zaproponował miłym tonem. connor ostatnio nauczył się tonować w stosunku do kobiet. przy sophie wydawało mu się łatwiejsze, żeby nie być chamem. nie chciał jej też przestraszyć! ciekawe co będzie, jak się dowie, czym tak właściwie się zajmuje. to złamie jej serduszko, jemu pewnie też, skoro powiedzmy że mu zależało na sophie. nalał im soku i podał jej szklankę - a jak chcesz wrócić do akademika, gdzie zapewne nie zaśniesz, to ja i tak cię odprowadzę - zauważył.

zarumieniła się okropnie słysząc jego propozycje - u ciebie? - wyjąkała. o mały włos nie zapadła się pod ziemię z tego wszystkiego, jezu jaki z niej dzikus straszny! zaraz zaśmiała się nerwowo - no co ty nie będę czytać książki będąc u ciebie, to okropnie niegrzeczne - próbowała zapomnieć o tych książkach chociaż tak na prawdę bardzo kusiło ją żeby jakąś zacząć czytać. usiadła jednak na kanapie - no to co oglądamy? co masz do zaproponowania, hm? - zerknęła na niego. nawet usiadła sobie po turecku na kanapie żeby było jej wygodniej, wow sophie tak swobodnie się czuła hehehe. chwyciła zaraz sok i wypiła pół szklanki duszkiem, bo przez te propozycje connora zaschło jej w gardle ;c

tak bardzo niemoralne propozycje, connor nie miał niczego złego na myśli. pewnie uciekłby na kanapę, gdyby nie chciała spać razem z nim w łóżku. nie znali się aż na tyle, żeby ze sobą sypiać, connor by się poświęcił. aggie śmiałaby się do rozpuku, gdyby znalazła go na kanapie a z jego pokoju wyszłaby dziewczyna. dobrze, że miałby ją zupełnie gdzieś. jej zdanie na temat tego z kim sypia się nie liczyło. connor napił się soku i spojrzał uważnie na sophie - nie wiem, możemy obejrzeć jakiś całkiem neutralny film. jakąś komedię na przykład, masz wiadomość albo cokolwiek innego co będzie leciało. hm. byłabyś bezpieczniejsza u mnie. tak sądzę - zauważył spokojnym tonem.

sophie jest tak niewinna, że kiedy tylko wspomniał o spaniu to miała milion złych i zbereźnych obrazów w głowie. tak to jest jak nie prowadzi się normalnego towarzyskiego życia. jezu aggie to umarłaby ze śmiechu, a wtedy sofii uciekłaby i nie wróciła nigdy bo byłaby tak speszona strasznie! patrzyła na niego mrugając powoli oczyma. nie znała się za bardzo na filmach i mało ich oglądała bo nie miała czasu, smutne ;c pewnie jej ulubionym była "pokuta", która dla mnie była nudna i beznadziejna, ale cóż - a może to? - wyciągnęła ze sterty filmów "ojca chrzestnego" którego nie oglądała, to dziwne........ jaki pech że wybrała film o gangsterach, hehehehee - bezpieczniejsza? - zerknęła z uniesioną brwi - przecież jest mała szansa, że ktokolwiek coś mi zrobi na ulicy w tym mieście, a co dopiero w akademiku - aż tak się nie bała xd

- eee, serio? ojciec chrzestny? nie wiem czy chciałabyś to obejrzeć, strasznie dużo tam przeklinają. klasyka gatunku ale niekoniecznie dla ciebie. to ja już jednak wolę znaleźć coś w telewizji - powiedział wzdychając, przeleciał kilka kanałów i znalazł jakiś ciekawy dla nich film. cokolwiek to było, nie był to film o gangsterach, potworach, czy morderstwach. connor oparł się o kanapę i ziewnął w dłoń. może objął ją ramieniem i pocałował w policzek - nie bój się, będziesz spać u mnie w sypialni a ja na kanapie - zaproponował - a jak nie to nie, odprowadzę cię. albo chociaż zamówię ci taksówkę - zaproponował.

zmarszczyła brwi. ale ten connor się rządził! - ale dlaczego nie? - westchnęła odkładając dvd z filmem - skąd wiesz, że nie dla mnie? może lubię wulgarne filmy co? - jasne, sophie wyglądała zdecydowanie na taką dziewczynę która uwielbiała przemoc, krew i przekleństwa xd - no to przynajmniej powiedz o czym mniej więcej jest ten film - bo może faktycznie fabuła ją zniechęci. jezu jak ją objął to cała zdrętwiała, a serce zaczęło jej tak naparzać w klatce piersiowej że prawie wyskoczyło, smutek - dam sobie radę, poza tym nie mogę zostać. nie mam w czym spać - próbowała się oczywiście wymigać, spryciula.

- przyniosę ci coś od mojej siostry. jesteście podobnej postury, z resztą jesteś przecież szczupła, mieścisz się we wszystko - wyszczerzył się - powiem ci tak. ojciec chrzestny to nie jest film dla ciebie. jest niezwykle brutalnym filmem, w którym co drugie słowo to kurwa, leje się krew, strzelają do siebie i zabijają zwierzęta. niezbyt miły film na wieczór. tym bardziej na taki, żeby się uspokoić - zauważył - więc jak, uciekasz ode mnie czy zostajesz? - zapytał. bo ja się będę powoli zwijała, mnie dzisiejszy dzień w chusteczkę zmęczył ;c connor więc ziewał trochę.

ja też uciekam już, bo rano muszę coś ogarnąć więc będę kończyć.
- okej, okej. zostanę, ale mogę spać na kanapie serio - bo było jej bardzo głupio z powodu tego, że miałaby spać na wygodnym łóżku, a connor kisłby się na kanapie. zresztą jej praktycznie z każdego powodu byłoby głupio. zaraz pewnie ubrała piżamkę jego siostry i poszła spać, ale nie wykłóciła się o to żeby spać na kanapie więc spała jednak w łóżku konora. pa!