eleanor

namierzył adres elki włamując się do uniwersyteckiej bazy danych, bo taki haker z niego he he. kupił jej jakiegoś ładnego kwiatuszka. ale nie były to jednak róże, tylko jakieś doniczkowe pelargonie bo on się nie znał na tym i myślał, że w ten sposób będzie romantyczny, a nie śmieszny xddddddd no i zapukał. może nawet wyprasował dziś swoją wyjściową koszulę i nałożył ją na siebie, hoho!

eleanor siedziała sobie w tym fotelu i czytała jakąś książkę na rozluźnienie. ubrała się już w wygodniejsze ciuchy, znaczy szorty i top, bo planowała niedługo iść spać. na stoliku obok miała wino, w tle leciała cicha spokojna muzyka. ktoś nagle zapukał. odłożyła książkę, narzuciła na siebie sweterek. nie spodziewała się dżoniego! tym bardziej o takiej porze! no i z tym kwiatkiem wyglądał komicznie - johnny! jejku, cześć, wejdź do środka. jest strasznie zimno - pociągnęła go za rękę lekko.

uwaga, kiedy go pociągnęła nie potknął się i próg i nie leżał jak długi na ziemi. brawobrawobrawo! jemu wcale nie przeszkadzało to, że była tak luźno ubrana. wręcz przeciwnie kiedy zobaczył jej nogi to się zawstydził i zarumienił. zaraz jednak wyciągnął ręce w których trzymał doniczkę i wyjęczał - to dla ciebie! - gapił się gdzieś w ścianę, a nie na elkę bo nie potrafił wręczać prezentów i jednoczesnie gapić się w oczy.

- oryginalny prezent, nie powiem. nigdy jeszcze nie dostałam w prezencie pelargonii, ale dziękuję bardzo. liczy się w końcu gest, prawda? - pocałowała go w policzek - rozbieraj się, zaraz zrobię ci herbaty - poszła z tym kwiatkiem wcześniej na balkon, bo nie wiedziała co ma z nim zrobić, jutro wygoogluje to sie dowie. jak kwiatek jej nie umrze, bo znając życie ta sierota nie wie jak o niego dbać. potem poszła do kuchni - to na jaką herbatę masz ochotę? owocową czy zwykłą? - zapytała grzebiąc w szafkach.

- nie znam się za bardzo na kwiatkach - podrapał się w czoło. zaczął zdejmować buty, kurtkę, czapkę. pewnie jego włosy odstawały w każdą stronę zupełnie jak na awku. podreptał za nią do kuchni, jednak z zaciekawieniem przyglądał się mieszkaniu. nie szukał jednak sypialni, w której mógłby przelecieć elkę, to nie w jego stylu! - może być taka jak ostatnio - bo ostatnio zrobiła pyszną, malinową i john nawet prosił piper żeby zrobiła mu taką tylko że jego siostra to łamaga i nic nie potrafi dobrze zrobić ;c - może ci w czymś przeszkodziłem? - zmartwił się - spałaś już? - bo wiadomo john już wymyślił milion powodów dla których nie powinien tutaj przychodzić bez zapowiedzi.

uśmiechnęła się sama do siebie kiedy powiedział, że chce taką samą jak ostatnio. to znaczyło że mu smakowała! przyrządziła ją ponownie, specjalnie dla niego. dla siebie też zrobiła, bo wiadomo, herbatka jest dobra na wszystko. usiadła sobie na krześle i mu się przez chwilę przyglądała - nie, nie przeszkodziłeś mi w niczym, siedziałam sobie i czytałam książkę, ale nic specjalnego. szczerze powiedziawszy to nudziłam się jak mops, żadnych planów na wieczór - posłała mu miły uśmiech. szkoda, że nie szukał sypialni ;x ale to przyjdzie na to czas! - co u ciebie johnny? uważasz na siebie? - zapytała zaciekawiona.

- to dobrze - odetchnął z ulgą kładąc przy tym rękę w okolicach serducha więc wyglądało to doprawdy teatralnie - już się bałem, że nieuprzejme - pokiwał głową - takie nachodzenie późnym wieczorem - sprecyzował szybko co ma przez to na myśli i uśmiechnął się - nie mogłem się przez cały dzień zdecydować, dopiero teraz kupiłem kwiatka i postanowiłem przyjśc - biedak pewnie nie mógł się na niczym skupić przez cały dzień bo miał takie dylematy czy odwiedzić elkę czy też nie - jak widać uważam - wzruszył ramionami - mam wszystko w komplecie, dwie nogi, dwie ręce, funkcjonująca dobrze głowa - tłumaczył - co czytałaś? - zapytał zaraz, bo tak ciekawiło go to.

- nie no, nie szkodzi, bardzo mi miło że w ogóle do mnie wpadłeś na herbatę. postaram się dbać o kwiatka jak najlepiej - obiecała mu - słowo harcerza - zachichotała. napiła się herbaty, smakowała zupełnie tak samo jak poprzednim razem, była wyśmienita. johnny był uroczy, herbata również była urocza. nie potrzebowali cukru do herbaty. założyła pasmo włosów za ucho - cieszę się że nic ci się do tej pory nie stało - wyszczerzyła zęby - teraz? paragraf 22, jeżeli cię to ciekawi. tak do snu, ot co - machnęła ręką. podeszła do niego, poprawiła mu kołnierzyk - podoba mi się twoja koszula - uśmiechnęła się.

w ogóle się nie przejęła tym, że john nie znając jej adresu się tutaj zjawił. nie boi się stalkerów, a co! - jeśli nie będziesz wiedziała jak często go podlewać i czy używać specjalnych specyfików to mogę podpytać się mamy, ona uwielbia kwiaty - boże, jakby jego matka sie dowiedziała że kupuje kwiaty dziewczynom to byłaby z niego bardzo dumna! - paragraf 22 nie brzmi jak powieść którą się czyta do snu - bo tego się nie czyta do snu xd wyprostował się momentalnie kiedy podeszła i zaczeła mu poprawiać kołnierzyk - dziękuje, chciałem się jakoś prezentować - wyjaśnił - chociaż ty też prezentujesz się miło - bo to była przyjemna odmiana widzieć elkę w normalnych ciuchach, a nie super wystylizowaną xd

pogładziła go po policzku, był taki kochany - myślę, że dam sobie jakoś radę sama. zapytam się mamy albo po prostu wygoogluję jak to się robi - powiedziała zadowolona. chciała wyjść na samodzielną dziewczynę, która mieszka sama a nie pod opieką niejakiego benedicta czy jak mu tam było który mieszkał drzwi w drzwi z nią. eleanor należała do dziewczyn, które trzeba pilnować bo inaczej zwariują. spojrzała się znów na koszulkę johna, potem na niego - prezentujesz się doskonale. ale pamiętaj, tiszerty i dżinsy też pasują, nie musisz koniecznie prasować koszuli na taką specjalną okazję. ale jest mi bardzo miło, że tak się starasz. dziękuję johnny - i uwaga uwaga, eleanor pocałowała go prosto w usta!!!!! zgon na miejscu xd

chciałam napisać co john myślał przed pocałunkiem, ale nie. tym razem skupię się na tym co kotłowało się w jego łbie. otóż czując słodkie, lekko klejące sie od błyszczyka usta elki w jego głowie wybuchło milion myśli. najpierw okropnie się podniecił, ale nie chciał znowu sobie narobić przy niej przypału więc zaczął wyobrażać sobie zarzynane konie. na szczęście poskutkowało. potem zaczął się zastanawiać co powinien zrobić z rękoma, bo tak trzymał je bezsensownie na kolanach. próbował więc jakoś karykaturalnie objąć dziewczynę, ale z marnym skutkiem. wyglądał jakby miał skoliozę czy coś. a potem dotarło do niego, że heeeej to chyba jego pierwsze prawdziwy pocałunek więc serce zaczęło mu walić jak oszalałe i prawie wyskoczyło z piersi. na szczęście nie wyskoczyło jednak i nie padł martwy na podłogę. wręcz zrobił coś zupełnie innego, coś szalonego, coś zupełnie nie w jego stylu. chwycił elkę za ręce i wstał. oboje teraz stali, ale nie trwało to długo bo zaraz przygwoździł ją do ściany, a wbrew pozorem niewinny pocałunek stał się nieco bardziej agresywny. zaraz jednak przemówił w nim głos rozsądku i się od niej oderwał wielce zawstydzony i zarumieniony - przepraszam - wybąkał niepewnie.

na początku było zupełnie niewinnie, elka czuła jakieś delikatne motylki w brzuchu ale nagle wstał i przygwoździł ją do ściany, a pocałunek przestał być niewinny! elka ledwo co oderwała się od niego, bo miała ochotę na więcej. nie spodziewała się w ogóle, że jego pierwszy pocałunek aż tak ją nakręci. zrobiło się jej gorąco, aż dostała rumieńców. zarzuciła mu ręce na szyję, przygryzła wargę. jej oddech przyspieszył, poza tym czuła że troszeczkę odleciała przez ten pocałunek - nie masz za co przepraszać, bardzo mi się to podobało johnny. nie wiedziałam, że umiesz tak dobrze całować... - wymruczała niczym zadowolona kotka - jesteś taki słodki kiedy się rumienisz... mam ochotę cię pocałować jeszcze raz - spojrzała na jego usta - jesteś niesamowity - była pod wrażeniem. nogi się jej ugięły chyba pierwszy raz w życiu! xd

johnny sam siebie nie ogarniał teraz, serio! nie wiedział, że kryje się w nim taki samiec alfa. zawsze raczej był uważany za miłego, niewinnego słodkiego chłopca. a tu proszę! pocałunek z elką wyzwolił w nim jakieś dzikie instynkty! - ja też nie wiedziałem, że potrafię tak całować - wyjęczał gapiąc się na swoje nogi. znów wrócił nieśmiały dżony, który nie mógł spojrzeć jej w patrzałki. jaka schizofrenia co nie xd - może lepiej nie całujmy się na razie - zaproponował niepewnie. bał się, że w takim tempie jeszcze dzisiaj będą uprawiać seks, a on musiał o tym poczytać i się przygotować, a co najważniejsze zapytać o to swojego mentora blejsa! dalej trzymał rączki gdzies na jej biodrach, choć teraz uścisk nieco zesztywniał, johnny się zdenerwował, biedaczysko!

złapała go za podbródek, żeby spojrzał jej prosto w oczy - nie musisz się aż tak stresować, rozluźnij się słońce - puściła mu oczko, zaczęła masować ramiona, żeby nie spinał się aż tak bardzo. pomiziała go po policzku nosem, nie musieli się przecież całować, ona nie weźmie go od razu do łóżka. najpierw potrzyma go trochę za rączkę, przyzwyczai do swojego ciała, do coraz bardziej odważnych pocałunków. przygryzła znów wargę - nic na siłę, okej? - pocałowała go tylko w dolną wargę. zaczęła się bawić jego włosami - oj johnny johnny - pokręciła głową rozbawiona. pomiziała go też po szyi. niech się chłopak przyzwyczaja że tak się zachowują normalne pary, znaczy chłopcy i dziewczyny!

jak usłyszał słońce to w ogóle jako dziwnie mu się zrobiło! no bo halo, żadna dziewczyna nie mówiła tak do niego. zazwyczaj jak jakaś zagadywała i miał nadzieję, że uda mu się ją zaprosić na randkę to okazywało się, że jedyne czego chcą to żeby naprawił im komputer ;c a potem traktowały go jak aseksualnego przyjaciela, johnny na zawsze utknął w friendzone! dlatego podejrzewał teraz że elka sobie z niego stroi żarty! - dlaczego jesteś dla mnie taka miła? - mruknął drapiąc się po czubku nosa. nie żeby mu się to nie podobało, ale nie chciałby żeby elka złamała mu serce, a potem stałby sie pośmiewiskiem całego uniwerku. jezu, kompleksy johna xd

ach ten mały, biedny johnny. elka wcale sobie z niego żartów nie robiła, była jak najbardziej poważna teraz! john sprawiał, że elka stawała się inną osobą. łagodniała. może to dla niej dobrze, jej opiekun będzie spokojniejszy o nią, nie będzie musiał bez przerwy kontrolować tego co robiła. ostatnio jak wyszła na miasto to skończyło się to tym, że miała ogromnego moralniaka i kaca. oblizała kilka razy wargi - bo cię polubiłam, poza tym uważam że na to zasługujesz. każdy cię wykorzystuje i się z ciebie śmieje, ale ja taka nie jestem. podobasz mi się, o - przyznała się.

elka taki rebel. nie wiem czy johnny wytrzyma z jej buntowniczym charakterem. przecież to taki kjutek! on by ożenił się, kupił dom, zasadził drzewa i kwiatki, podlewał je, spłodził pięcioro dzieci i żył długo i szczęśliwie. jakie ma proste marzenia ;x - podobam cię się? - wytrzeszczył oczyska i aż zaschło mu w gardle więc chwycił kubek z herbatą i wypił ją duszkiem, na szczęście już ostygła. dobrze, że nie odbiło mu się przy elce bo byłby przypał - czyli wcale nie chcesz żebym sprawdził twój komputer i sobie poszedł? - dalej dopytywał bo nie wierzył xd

znając życie ona też by się hajtnęła, miałaby dwójkę dzieci, normalną pracę i jakiegoś fajnego męża którym mógłby być johnny, znając życie w trzeciej generacji ich dzieci będą takimi samymi ciapami jak on, przynajmniej chłopcy a z córkami mogliby mieć problemy ;x no ale cóż, elka dalej opierała się o ścianę, przyglądając mu się - no nie bardzo, mój komputer ma się doskonale, nie potrzebuje naprawy. dlaczego w ogóle pomyślałeś o tym że możesz mi się nie podobać? jesteś przystojnym facetem, hej! - klepnęła go w ramię - możesz zostać ze mną dzisiaj ile tylko chcesz - pocałowała go w czoło.

weź w trzeciej generacji to już każdy z każdym normalnie, jak tak ich w pary połączymy to kuzyn z kuzynką będzie musiał kręcić hehehehe. no ale fakt ich dzieci odziedziczyły bu urodę elki i ułomność johna. - ałaaaa - odsunął się od niej kiedy go uderzyła, a raczej klepnęła w ramię - za co? - pociągnął nosem - wolałem się upewnić - zamknął oczy kiedy go pocałowała w czoło i znów się spiął słysząc jej propozycję - coo? no co ty, nie mogę zostać nie wiadomo ile tak nie wypada, poza tym siostra się będzie o mnie martwić - jasne, jakby piper to obchodziło, pewnie miała go gdzieś xd

hahah to by było dobre, ale tak, ich dzieci byłby śliczniutkie. urodziłaby mu tyle dzieci ile by tylko chciał, wyprowadziłaby się z nim nawet na koniec świata, tak będzie w nim elka zakochana po uszy ;x trzecia generacja będzie epicka xd roześmiała się i zmierzwiła jego włosy - mówiłam ci, nie spinaj się aż tak, nie zrobię ci krzywdy. drażnię się z tobą johnny, noo - przyciągnęła go do siebie i przytuliła - ależ wypada, nie puszczę cię o tej porze do domu, jest niebezpiecznie. weź zostań, mam dużo miejsca. kanapa się rozkłada, rano zrobię ci śniadanie - zaproponowała.

niech się w nim zabuja, a johnny będzie bał się seksu jak ognia i biedna elka będzie niezaspokojona seksualnie, ups ;x dobra kiedy go przytuliła odważył się na poważny krok i też się do niej przytulił, nawet w końcu ją objął. to wielki krok dla niego, serio! - dobra, okej - pokiwał głową - napiszę tylko do siostry - szybko nabazgrał smsa do piper, tłumacząc dlaczego nie wróci na noc. choć pewnie piper by tego nie zauważyła kompletnie. pewnie elka obiecała mu na śniadanie jajka po benedyktyńsku i dżony zasnął na kanapie z myślą o tym jakie pyszne śniadanko będzie jadł nazajutrz ;x

dobrze, johnny i eleanor byli już i w kinie i na kolacji, na spacerze też już byli. w końcu on odważył się zabrać ją do siebie do domu, to siedzieli teraz na kanapie popijając wino i gaworząc w najlepsze o jakichś głupotach!

wcale nie, bo kolacje jedli u niego! miał jakiś kjuterski fartuszek w serducha w której dla niej gotował. pewnie spalił dwa razy kurczaka i dopiero za trzecim razem mu wyszedł, ale wyszedł! on to wino pił powoli bo wiadomo miał mega słabą głowę i nie chciał jakiś głupot przy niej pleść. pewnie w domu u niego pochował wszystkie gierki i konsole żeby nie wzięła go za dzieciucha - więc, hm podoba ci się moja koszulka? - bo ubrał się dzisiaj na luzie! ale mimo wszystko nie wytrzymał i miał koszulkę z supermanem ;x

zapomniałam, no przecież! ale wczoraj już było bardzo późno i nie pamiętam że kolacja miała być u niego ;x eleanor za to piła dopiero drugi kieliszek, nie chciała się spić na kolacji, bo się chłopak bardzo starał, chciał żeby ich randka wyszła jak najlepiej. ona za to dzisiaj też ubrała się w jakąś przyjazną kieckę, nie wypacykowała się specjalnie mocno. ma chłopak szczęście - koszulka jest świetna, taka z humorem - przyznała - przepysznie pachnie - przygryzła wargę. obserwowała go, był taki przystojny, aż do schrupania.