Ostatnio zmieniony przez madeline cruz dnia Sro Sty 13, 2016 11:55 pm, w całości zmieniany 2 razy
rodzina cruz joyce
- madeline cruz
- bostonwychowuje anniea sama jest niedojrzała28
- Post n°1
rodzina cruz joyce
First topic message reminder :
Ostatnio zmieniony przez madeline cruz dnia Sro Sty 13, 2016 11:55 pm, w całości zmieniany 2 razy
- madeline cruz
- bostonwychowuje anniea sama jest niedojrzała28
- Post n°51
Re: rodzina cruz joyce
rozróżnia, chociaż oboje czasami się pojawiali w jej życiu, a czasem z niego znikali. chyba nie do końca rozumiała na czym w ogóle polega rola tatusia. haha, my wiemy, że będą mieli dzieci, ale z drugiej strony zastanawiam się, czy niektóre dzieci z yale są jeszcze aktualne po tych wszystkich dramach, które się ostatnio tu działy. wszystko zawsze zmienia się jak w kalejdoskopie!
madeline oplotła blaise'a nogami, dawała mu się całować i sama nie mogła przestać robić tego samego. chciała dotknąć, nauczyć się na pamięć każdego skrawka jego ciała. pojękiwała, kiedy w nią wszedł. madeline to raczej typ wydzierający się, na taką wygląda. ale musiała się trochę powstrzymywać przez śpiącą annie za ścianą!
madeline oplotła blaise'a nogami, dawała mu się całować i sama nie mogła przestać robić tego samego. chciała dotknąć, nauczyć się na pamięć każdego skrawka jego ciała. pojękiwała, kiedy w nią wszedł. madeline to raczej typ wydzierający się, na taką wygląda. ale musiała się trochę powstrzymywać przez śpiącą annie za ścianą!
- blaise joyce
- miamiszef wszystkich szefówdad, husband and whatever.33
- Post n°52
Re: rodzina cruz joyce
nie wszystkie są, bo na przykład louis wylądował z niallem xd aż bym musiała spojrzeć kto nam jeszcze został z tamtych pairingów ;x
dobrze, że się nie darła, poza tym blaise jej nie dawał się drzeć bo tak to by obudziła małą. tak samo jak daniel z debbie, którymi musimy zagrać... blaise był mistrzem, więc dawał jej orgazm za orgazmem! jak już skończyli, on opadł obok niej, albo raczej nie, bo ją za chwilę przytulił do siebie. pocałunków nie było końca. przygryzał wargę, na razie nic nie mówiąc.
dobrze, że się nie darła, poza tym blaise jej nie dawał się drzeć bo tak to by obudziła małą. tak samo jak daniel z debbie, którymi musimy zagrać... blaise był mistrzem, więc dawał jej orgazm za orgazmem! jak już skończyli, on opadł obok niej, albo raczej nie, bo ją za chwilę przytulił do siebie. pocałunków nie było końca. przygryzał wargę, na razie nic nie mówiąc.
- madeline cruz
- bostonwychowuje anniea sama jest niedojrzała28
- Post n°53
Re: rodzina cruz joyce
dziecko aggie i harry'ego umarło, pippa umarła bez dziecka... nie pamiętam kto tam był. zresztą teraz znowu mnóstwo nowych postaci! blaise tak dba o annie, że nawet podczas seksów z maddie by się przejmował, żeby jej nie obudzić... bardziej kochał małą niż jej mamę! wiem, wszystkimi musimy zagrać, tyle gier, tak mało czasu. jak jej dawał orgazm za orgazmem, to była wykończona! leżała teraz i oddychała ciężko i aż nie wiedziała co powiedzieć, bo było nawet lepiej niż sobie wyobrażała. może jakby się przespali jesienią, to nie byłoby tych wszystkich dramatów potem.
- blaise joyce
- miamiszef wszystkich szefówdad, husband and whatever.33
- Post n°54
Re: rodzina cruz joyce
dobra, ja postanawiam że byli tak słodko zmęczeni, że aż zasnęli, next!
- madeline cruz
- bostonwychowuje anniea sama jest niedojrzała28
- Post n°55
Re: rodzina cruz joyce
annie już spała, a madeline składała jej wyprasowane ubranka, bo zgrywała dobrą panią domu ;o
- blaise joyce
- miamiszef wszystkich szefówdad, husband and whatever.33
- Post n°56
Re: rodzina cruz joyce
blaise siedział na kanapie, bo przed chwilą wrócił z pracy. bywał częściej u niej niż u siebie w domu, bo przecież musiał zajmować się swoją małą rodziną! czytał gazetę.
- madeline cruz
- bostonwychowuje anniea sama jest niedojrzała28
- Post n°57
Re: rodzina cruz joyce
blaise na pewno słyszał o tym, jak dzisiaj dylan porwał annie ze żłobka, bo zestresowana madeline do niego dzwoniła i już chciała policję wzywać. na szczęście wszystko dobrze się skończyło, to znaczy dylan nie porwał annie na zawsze. madeline skończyła z ubrankami i padła na kanapę obok blaise'a.
- powiedziałam mu. - oznajmiła, łapiąc go za rękę.
- powiedziałam mu. - oznajmiła, łapiąc go za rękę.
- blaise joyce
- miamiszef wszystkich szefówdad, husband and whatever.33
- Post n°58
Re: rodzina cruz joyce
objął ją ramieniem i pocałował w skroń - dobrze zrobiłaś. nie powinien był tego nigdy robić, tutaj chodziło o bezpieczeństwo małej biednej dziewczynki. może czas, żeby chłopak się ogarnął - westchnął ciężko, spoglądając na jej zmęczoną twarz. wziął ją sobie na kolana - może pójdziemy dzisiaj wcześniej spać, co kochanie? jesteś dzisiaj cała roztrzęsiona, prawie nic nie jadłaś - przytulił ją do siebie.
- madeline cruz
- bostonwychowuje anniea sama jest niedojrzała28
- Post n°59
Re: rodzina cruz joyce
- powiedziałam mu, że składam wniosek o odebranie praw rodzicielskich. - powtórzyła, bo nie wiedziała, czy blaise skojarzył, że nie tylko nagadała dylanowi, że nie powinien tak robić, tylko że postanowiła wcielić w życie swój plan, o którym myślała od dłuższego czasu. - nie wiem czy zasnę. może jeszcze coś poprasuję... - wymyśliła, bo teraz obsesyjnie wykonywała obowiązki domowe, by udowodnić, że jest lepszym rodzicem od dylana. pewnie coś jadła, tylko wszystko wyrzygała... skoro blaise teraz z nimi pomieszkuje, powinien się dowiedzieć o bulimii i nowa drama.
- blaise joyce
- miamiszef wszystkich szefówdad, husband and whatever.33
- Post n°60
Re: rodzina cruz joyce
- tak tak, przepraszam, mam za dużo na głowie po prostu. przecież doskonale o tym wiem - mruknął pod nosem, całując ją zaraz w szyję delikatnie. jeszcze nie zauważył tego, że ma bulimię, bo po prostu za rzadko tutaj bywał. przychodził do nich co drugi dzień, bo miał też jeszcze swoją młodszą siostrę którą musiał się zajmować i swoją rodzinę do ogarnięcia, nie tylko maddie i annie. wszystko na raz na tej głowie miał - może czas na odprężający masaż, albo kąpiel? co ty na to powiesz kochanie? - zaproponował.
- madeline cruz
- bostonwychowuje anniea sama jest niedojrzała28
- Post n°61
Re: rodzina cruz joyce
- nie przepraszaj mnie, przecież żadne z nas się nie spodziewało, że dzisiaj go spotkam i że to wszystko się tak potoczy... - zauważyła, pocierając swoje zmęczone oczy. za dużo wrażeń jak na jeden dzień. w sumie po bunkrze też mieszkali razem przez jakiś czas, ale wtedy się z tym jakoś ukrywała. teraz może się któregoś dnia przypadkiem wydać. blaise jaki kochany, że wszystkimi się zajmował! - rozpieszczasz mnie. - uśmiechnęła się delikatnie i dała mu buziaczka w usta.
- blaise joyce
- miamiszef wszystkich szefówdad, husband and whatever.33
- Post n°62
Re: rodzina cruz joyce
- kogoś w końcu muszę rozpieszczać, prawda? jesteście dla mnie najważniejsze, ty i mała annie. moje dwie kobiety - usmiechnął się do niej. wspierał ją w dosłownie każdej decyzji, którą podjęła żeby tylko annie była bezpieczna. my obie wiemy, że annie będzie w końcu zaadoptowana przez blejsa a dylan straci władzę rodzicielską a z ich miłości powstanie jeszcze qunn, o ile dobrze pamiętam jego imię ;x - maddie, to jak, kąpiel odprężająca z lawendą żeby ci się lepiej spało? - zaproponował.
- madeline cruz
- bostonwychowuje anniea sama jest niedojrzała28
- Post n°63
Re: rodzina cruz joyce
- a ty jesteś najważniejszy dla nas. nasz mężczyzna. - wtuliła się w niego z uśmiechem. nie wiemy tylko co wydarzy się z dylanem i jak u niego wszystko się skończy! ej, jeszcze mieli oprócz quinna kilkuletnią córeczkę... pamiętam tylko dlatego, że brałam struble i miała mieć zdjęcia z nią. - byłoby cudownie. - westchnęła rozmarzona. blaise naprawdę ją rozpieszczał i wreszcie była szczęśliwa. przy nim zmieniała się w potulnego kotka. taka była teraz przy nim i przy annie. z całą resztą ludzi na świecie tylko się kłóciła.
- blaise joyce
- miamiszef wszystkich szefówdad, husband and whatever.33
- Post n°64
Re: rodzina cruz joyce
a tak to fakt, mieli jeszcze córeczkę, czyli dorobili się dzieciaków dwóch oprócz annie. a co do dylana, to tak, masz rację nie wiemy co się z nim zadziało, wiemy tylko, że stracił prawa do córki. nic więcej. musnął ustami jej obojczyk a potem szczękę, policzek aż skończył na ustach - kocham cię jak cholera - wziął ją na ręce, zaniósł do łazienki gdzie napuścił wodę do wanny - lawenda, tak? potrzebujesz odrobiny relaksu - sprawdzał co chwilę wodę - otworzyć ci wina? - zapytał.
- madeline cruz
- bostonwychowuje anniea sama jest niedojrzała28
- Post n°65
Re: rodzina cruz joyce
tak czy inaczej losy postaci trochę się zmieniły przez to, że dalej gramy tutaj i odbyło się już spore przeszeregowanie. na pewno skończyło się tak, że otworzyli wino i wspólnie wylądowali w tej wannie i było cuudownie.
- dylan hurd
- paryżfilologia francuskamaster of disaster31
- Post n°66
Re: rodzina cruz joyce
przyszedł po annie! albo do annie. z tego co kojarzę, to maddie miała jedną przyjaciółkę, która w sumie kumpluje się chyba z Dylanem... a że cruz pewnie była gdzieś na jodze czy innych bajerach to liczył na to, że to ta przyjaciółka właśnie opiekuje się małą i że będzie mógł z nią trochę posiedzieć. dzwonił do drzwi i czekał, aż mu ktoś otworzy.
- blaise joyce
- miamiszef wszystkich szefówdad, husband and whatever.33
- Post n°67
Re: rodzina cruz joyce
niestety annie miała inną opiekunkę, wcale nie była nią koleżanka maddie tylko on sam. bawił się z małą w najlepsze, wymyślał różne zabawy, udawał księżniczkę i zrobili mały podwieczorek. powoli też chciał ją uśpić, ale annie wcale nie chciała iść spać. jak usłyszał, że ktoś dzwoni do drzwi to wziął małą na ręce i poszedł otworzyć. nie spodziewał się, że to będzie dylan - no proszę proszę, kogo tutaj mamy. pan hurd we własnej osobie - posłał mu uśmiech. nie chciał być niemiły. a mała wcale się do niego nie wyrywała, bo zajmowała się akurat rządzeniem królestwem.
- dylan hurd
- paryżfilologia francuskamaster of disaster31
- Post n°68
Re: rodzina cruz joyce
kiedy dylan zobaczył kto mu otworzył drzwi aż się zrobił cały czerwony ze złości. nie miał jednak za złe annie, że się nie wyrywała do niego, bo pewnie krzyczała jakieś hasła "odetnij mu głowę!", bo pewnie dylan ją tego nauczył xd cóż, może jednak ojcem roku nie zostanie. - co tu robisz... - wycedził przez zęby, bo przecież nie chciał mu na dzień dobry przywalić przy dziecku jeszcze.... skoro blaise miał ją na rękach to trochę nie bardzo by to było. znaczy chciał mu przywalić ale wiedział, że nie może tego zrobić.
- blaise joyce
- miamiszef wszystkich szefówdad, husband and whatever.33
- Post n°69
Re: rodzina cruz joyce
mała szalała sobie i była we własnym świecie, możliwe że i tak krzyczała. to tylko dziecko, ona rządziła swoim królestwem, robiła co tylko się jej żywnie podobało. przytuliła się do blaisa, bo było jej zimno. stali w przeciągu. pocałował małą w czubek głowy i wrócił wzrokiem do dylana - jak widzisz, opiekuję się annie. poza tym, tak jakby mieszkam, maddie nic nie wspominała? a no tak, to już wiesz - posłał mu uśmiech numer pięć - chcesz coś konkretnego, bo nie mam czasu? - zapytał.
- dylan hurd
- paryżfilologia francuskamaster of disaster31
- Post n°70
Re: rodzina cruz joyce
a jak wiadomo trzeba rządzić twardą ręką, nie ma to tamto! dylan zagotował, kiedy annie tuliła się do blaise'a a nie do niego. no po prostu nie mógł tego widoku znieść. dlatego zacisnął dłonie w pięści, bo inaczej by go znokautował... - mieszkasz tu!? - warknął od razu, bo maddie oczywiście nic mu nie powiedziała. co ona sobie w ogóle myślała. jak mogła to zrobić. jak mogła pozwolić się opiekować JEGO córeczką jakiemuś obcemu facetowi, któremu z resztą dylan nigdy nie zaufa. - chcę swoją córkę. - powiedział zdecydowanie.
- blaise joyce
- miamiszef wszystkich szefówdad, husband and whatever.33
- Post n°71
Re: rodzina cruz joyce
blaise zaśmiał się, dobrze że mała nie rozumiała jeszcze ich dorosłych spraw. jedyne co wiedziała, że miała dwóch tatusiów. tego, co interesował się nią tylko od czasu do czasu i tego, z którym przebywała prawie że codziennie i który chciał ją po prostu zaadoptować. jaka szkoda, maddie i blaise zamierzali stworzyć prawdziwą rodzinę dla małej, a dylana po prostu wywalić za drzwi - chyba sobie żartujesz, prawda? nie dostaniesz jej, nie ma mowy. szarpać się też z tobą nie będę. coś jeszcze? - zapytał pobłazliwie - muszę położyć annie do łóżka - dodał szybko.
- dylan hurd
- paryżfilologia francuskamaster of disaster31
- Post n°72
Re: rodzina cruz joyce
co mam powiedzieć... z sekundy na sekundę, samo patrzenie na paskudną mordkę blaise'a wkurzało hurda coraz bardziej. najrozsądniej by zrobił jakby sobie stamtąd poszedł, ale z drugiej strony nie mógł tak po prostu tego zrobić. było rzeczywiście tak, że dylan widział się z annie od czasu do czasu. nawet bardzo rzadko... ale to było wcześniej. teraz chciał być dla niej ojcem i to najlepszym jakiego można sobie wymarzyć, ale nie mógł bo na swojej drodze miał wariatkę maddie i jej przydupasa... ciężki jego los. - ja żartuję? jestem jej ojcem... mam pełne prawa rodzicielskie i nie możesz mi zabronić jej zabrać. - powiedział pewnym siebie tonem. - za to ty.... ty jesteś dla niej nikim i mogę ją bez problemu od ciebie zabrać. - stwierdził.
- blaise joyce
- miamiszef wszystkich szefówdad, husband and whatever.33
- Post n°73
Re: rodzina cruz joyce
- już niedługo, dylan. madeline odbierze ci prawa rodzicielskie, a ja zamierzam annie zaadoptować. właściwie to jesteś jej ojcem tylko na papierze, tyle mam ci do powiedzenia. takiemu nieodpowiedzialnemu człowiekowi jak ty nie oddam dziecka. wystarczająco namieszałeś w jej krótkim życiu. najpierw dopuściłeś do tego, że złamała rękę, a potem porwałeś ją z przedszkola. także, chyba wyraziłem się chyba wystarczająco dobitnie, że nie oddam ci dziecka. nie ma mowy - wyjaśnił mu spokojnym tonem - jeżeli nie pójdziesz dobrowolnie, zadzwonię po policję. maddie nie pozwoliła mi oddawać annie w twoje ręce. uszanuj jej decyzję, w porządku? - mruknął niezadowolony.
- dylan hurd
- paryżfilologia francuskamaster of disaster31
- Post n°74
Re: rodzina cruz joyce
- naprawdę uważasz, że będzie w stanie odebrać mi prawa rodzicielskie? a niby na jakiej podstawie, co? - zapytał, bo może blaise miał jakieś pomysły. jemu tam nic nie przychodziło do głowy. - nie wiem czy wy o tym nie wiecie bo nie wiecie, czy może nie wiecie bo nie chcecie wiedzieć, ale żeby odebrać ojcu prawa rodzicielskie do dziecka trzeba mieć do tego jakieś podstawy. niestety to że annie złamała sobie rękę akurat jak była ze mną to żaden argument... to co wy nazywacie porwaniem, wcale porwaniem nie było, bo jestem jej ojcem i mam prawo odebrać ją z przedszkola. nie wiem na jakim świecie żyjecie. - mruknął poirytowany. on nie był taką oazą spokoju jak joyce. - i jak myślisz co zrobi policja? - zapytał - bo ja widzę tu jednego ojca tego dziecka... i to jestem ja.
- blaise joyce
- miamiszef wszystkich szefówdad, husband and whatever.33
- Post n°75
Re: rodzina cruz joyce
- wiesz co, mam dość słuchania twoich problemów życiowych. jesteś ojcem, owszem, ale jesteś kompletnie niepoważny. nie dostaniesz dziecka, maddie też się ze mną zgodzi w tym momencie. nie widze jej jakoś tutaj, więc może spróbuj szczęścia kiedy indziej. a teraz, jeżeli mi pozwolisz, to ja grzecznie pójdę położyć annie spać a ty wróć do domu, ogarnij się czy coś - machnął na niego ręką - nie zamierzam się z tobą ani kłócić ani się na ciebie denerwować. maddie jeżeli coś mówi, to tak zrobi. ma wiele podstaw do odebrania ci praw rodzicielskich - westchnął - nie mam czasu, do widzenia - zamknął mu drzwi przed nosem.
|
|