kuchnia

impreza trwała w najlepsze i marysia donosiła właśnie jakieś chipsy i paluszki, żeby niczego tym żarłokom nie zabrakło!

tediemu dopiero udało się dotrzeć. pewnie miał jej pomagać w przygotowaniach, ale mamusia go zatrzymała i wypytywała o mary he he. wpadł teraz do mieszkania i od razu powędrował do kuchni, gdzie najpierw ukradł mary parę czipsów, a potem buziaka.

kręcił się gdzieś i wpadł właśnie do kuchni, nie zauważając buziakowania teddy'ego z panią gospodarz.
- siema carlson! - zawołał i przybił z nim piąteczkę, nie, wcale nie napisałam na początku carlos.... może matt miał taką ksywkę dla niego. przeniósł wzrok na mary. - może zmienimy trochę muzykę? jakieś karaoke? - zaproponował, też kradnąc chipsy przy okazji.

na szczęście mary była kochana i nie obraziła się na tediego, że nie zdążył jej pomóc. dobrze, że zrobiła duże zapasy jedzenia, bo coś jej się wydawało, że po tej imprezie w lodówce zostanie jej samo światło... uśmiechnęła się kiedy teddy dał jej buziaka chociaż smutne jest to, że w jego hierarchii czipsy wygrywały z mary... no ale co zrobisz..
zaśmiała się na pomysł matta i wzruszyła ramionami. - nie krępuj się, możesz urządzić sobie karaoke. - powiedziała rozbawiona. na pewno chętnie sama zaraz tam pójdzie i zaśpiewa tylko najpierw będzie musiała więcej wypić.

uroczy awek dagna. jasne, że tak. głodny tedi, to nieszczęśliwy tedi. dlatego najpierw musiał zjeść, a potem dać buziaka marysi. pewnie matt mówił do niego carlos i to było traumatyczne przeżycie dla teda, ale cóż poradzić! - brawo caplan, jednak myślisz - popukał go po czole, a drugą ręką objął mary po to żeby każdy wiedział że gospodynię tyka tylko on - zaśpiewamy coś w duecie? albo jako trio? - zaproponował roześmiany.

mary ma w tym towarzystwie najładniejszy awek. hehe ja taki bajerant, a mary i tak woli tediego od matta.
- mówisz do mnie po nazwisku, bo nie wiesz, którym bliźniakiem jestem. - pokazał mu język. bardzo możliwe, że nazywał go carlosem. może też wyszło mu to z jakiegoś przejęzyczenia. zmrużył oczy kiedy teddy objął mary, ale może już był na tyle zjarany/pijany, że stał się przylepny. - nie chcę za ciebie decydować, to twoja impreza. - powiedział od razu do marysi, żeby nie było, że on decyduje co ma się dziać. w końcu jeśli chciał decydować co ma się dziać na imprezie, wystarczyło przyjść do jego mieszkania prawie każdego dnia. - świetny pomysł! - ucieszył się. - może lady marmalade? albo wannabe? - proponował. nie wiedział jakie są dobre piosenki dla tria.

bo matt nigdy nie stwierdził, że woli mary to jej się trochę pozmieniało xd
mary trochę dziwnie się czuła kiedy tedi ją tak objął w obecności matta. w sumie pewnie sama nie wiedziała dlaczego, ale nie wyrywała mu się bo pewnie by się na nią na śmierć obraził, a tego nie chciała! matt pewnie sądził za to, że ma zwidy i tedi wcale marysi nie obejmuje ;x - ale to jest impreza przede wszystkim dla was, matt. z resztą możecie się tu czuć jak u siebie, zmieniać muzykę, zaglądać do lodówki i tak dalej, byle bez awantur. - uśmiechnęła się lekko bo ona właśnie chciała, żeby wszyscy się u niej czuli super swobodnie! ale wolałaby, żeby nie dochodziło do jakiś krzyków i targania włosów... zaczęła się śmiać bo wyobraziła sobie matta i tediego w wykonaniu lady marmalade. - lady marmalade! - zarządziła. musiała to zobaczyć na własne oczy!

matt tak nigdy nie stwierdził, to tedi sprzątnął mu mary sprzed nosa praktycznie. ups!
- przecież powiedziałem - pokiwał głową - jesteś tym mądrzejszym - popukał go po czole. matt w ogóle nie doceniał komplementów tediego! jasne, dla nich to było dziwne lub to były zwidy, a carlson zaznaczał po prostu swoje terytorium! bez awantur? chyba się przeliczy he he he. podjarał się na wzmiankę o lady marmelade. zaraz zatuptał w rytm i zatrząsł bioderkami - voulez vous coucher avec moi ce soir? - już zaczął śpiewać i wczuwać się w role xd

matt sam nie ogarnia czego chce, więc nie zwalajcie tego na niego. on potrzebuje bardziej stanowczej dziewczyny najwyraźniej, która sama mu powie "halo, chcesz mnie".
- powiedziałes, że "jednak myślę", a to odnosiłoby się do mojego brata, który zazwyczaj nie myśli. - zaśmiał się. i kto to mówi. tu nikt nie myśli! pozwalała im na wszystko, a oni i tak będą woleli awantury. - dzięęki, ale to impreza dla ciebie, świętujemy twoje mieszkanie. z jakiego innego powodu przynosiłbym ci paprotkę? - śmiał się wesoło. wannabe w ich wykonaniu też chciałabym zobaczyć, ale może na to przyjdzie jeszcze czas. - kici kici, ya ya dada - też zaczął machać bioderkami. sprawdziłam specjalnie w tekście, że tam było giuchie, giuchie, ya ya dada, ale nikt przecież nie wymagał od matta znajomości francuskiego. złapał mary za łapkę, żeby pociągnąć ją do laptopa i zacząć karaoke.

no niestety mary nie była tak stanowcza i nie potrafiła ludziom mówić takich rzeczy.
słuchała ich docinków z uśmiechem na ustach. miała nadzieję, że częściej będą mogli się spotkać w dużych grupach bo ostatnio im to jakoś umykało a jej brakowało spotkań z nimi wszystkimi! z tej całej tęsknoty mocniej przytuliła się do tediego. - bo mnie uwielbiasz i chciałeś mi sprawić prezent? - zasugerowała. marysia pewnie cieszyła się przy lady bardziej na układ taneczny na który liczyła. w wannabe nie byłby tak spektakularny! ona zawsze śpiewała po swojemu, więc jej wersja tej piosenki zdecydowanie będzie najmniej francuska ze wszystkich jaką kiedykolwiek usłyszał świat. poleciała od razu do komputera, żeby wszystko włączyć. - uwaga uwagaa! karaoke! - krzyknęła, żeby wszyscy wiedzieli, że to jest ten czas, w którym każdy musi udowodnić swoją nienormalność. - kto zaczyna? - spojrzała na chłopaków, bo muszą jakąś kolejność ustalić przecież.

pacnął się w czoło słysząc o paprotce, którą przyniósł matt. on nie przyniósł żadnego kwiatka i teraz karcił się w myślach za to niedopatrzenie! potem jednak przypomniał sobie, że przynosił jej ciasteczka od mamy, a potem dawał jej dużo przyjemności w łóżku więc jednak nie był na straconej pozycji, a przede wszystkim nie był gorszy od matta. jak widać w głowie tediego konkurowali o wszystko xd stanął obok mary i matta. pewnie na stoliku postawił piwko, które miał w planie popijać gdyby od tego śpiewania miało zaschnąć mu w gardle - jak to kto? panie mają pierwszeństwo - wypchnął ją na sam przód. skoro była gospodynią to niech rozkręca to karaoke. dzięki temu, że stała z przodu mógł obserwować jej tyłek i aż mu zaschło w gardle więc jednak dobrze że to piwo sobie przyniósł.

już myślałam, że z radością słuchała ich docinków, bo podobało jej się to, że o nią walczą... chociaż on oczywiście nie zdawał sobie sprawy z tego, że w ogóle z teddy'm o cokolwiek konkurują. no i teddy w ogóle wiedział, że mary coś z mattem kręciła? to nie była tak powszechna wiedza. pogubić się idzie w tych wszystkich relacjach.
- to też. - złapał ją czule za nosek kiedy się tak przytuliła do tediego, bo przytulała nie tę osobę co trzeba, skoro to z nim rozmawiała o tym, jak bardzo on ją uwielbia. coś było nie tak xd ale matt się nie przejmował, też lubił się przytulać do swoich koleżanek. i nie złożył jeszcze w całość tego wszystkiego po jego ostatnich rozmowach z teddy'm i marylin. skoro mary zaczęła, to matt już się ustawił pod ścianą, do której się przymilał podczas swojego super seksownego układu tanecznego xd - hey sista, go sista, soul sista, flow sista! - dobrze, że w ogóle kojarzył tekst piosenki.

nie ona tego pewnie jeszcze bardziej od matta nie ogarniała.... xd eee, chyba to kiedyś odkrył jak spotkali się w trójkę i mary dziwnie się zachowywała jak matt sobie poszedł xd tak mi się wydaje. a tedi przyniósł jej paprotkę jak pierwszy raz był u niej ;x starość nie radość skiba, zapominasz. nie wpadła na to, że matt też by się chciał poprzytulać bo pewnie wtedy by go przytuliła! nic dziwnego skoro tak powoli szło mu ogarnianie wszystkiego po tych tonach zielska, które spalił. nawet najlepsza pamięć mu w tym nie pomoże. nie miała innego wyjścia więc niż zacząć. zaczęła się śmiać już na samym początku więc jej początek piosenki brzmiał tylko - muulęęęęęęę róóóóóżżżżżż - przy czym zakręciła seksownie bioderkami kierując się do ziemi.

tedi wie wszystko, nie jest ślepym idiotą. od razu to wyczaił jak bliźniaki wróciły, a mary zamiast się cieszyć chodziła przybita. wiadomo, że to matt był większym lowelasem od codyego dlatego od razu wywnioskował, o którego bliźniaka chodzi. to dziwne, że w ogóle nie czuł zazdrości kiedy mary stała obok matta. a powinien! już ewka przestań się śmiać z mojej pamięci! a tedi nie znał w ogóle słów nie licząc tego jednego zdania, które wypowiedział na początku. dlatego zamiast śpiewać zgodnie ze słowami to wymyślał własny tekst co było dla niego wielką radochą. oczywiście ruszał do tego bioderkami najseksowniej jak potrafił. pewnie lepiej niż mary!

matt miał fotograficzną pamięc, to sobie przeczytał szybko tekst przed rozpoczęciem ich występu i mógł szpanować, że wszystko pamięta, nawet jeśli nie umiał za bardzo francuskiej wymowy. teddy i matt tacy podobni, że oboje paprotki przynoszą. na pewno ta matta była fajniejsza! skoro mieli konkurować. cody chyba zaliczył więcej koleżanek od matta jak kiedyś liczyłam, ale ten na pewno już nadrabiał. dobra, tańczyli, śpiewali, było fajnie, a matt wziął marysię w obroty dosłownie, bo już tańczenie ze ścianą mu się znudziło i wolał zawirować ją.

może i teks piosenki sobie już skojarzył, ale to nie znaczy, że był lepszy od marysi, która usilnie próbowała wyjść na prowadzenie, chociaż nie było pewnie czy jej się to uda skoro tedi kręcił bioderkami a matt tańczył ze ścianą i to na pewno oni robili większą furorę niż ona! kiedy matt ją porwał do tańca zaczęła się śmiać ale nie protestowała. starała się równocześnie śpiewać i tańczyć i się nie śmiać, ale trochę słabo jej to wychodziło bo matt pewnie robił jakieś głupie miny. w pewnym momencie nawet potknęła się o swoje nogi w tej całej zabawie i wylądowała w ramionach matta, ale żeby nie było, że jest niezdarą to udawała, że tak miało być!

tedi z mattem cały czas konkurowali. nic więc dziwnego, że kiedy matt wziął marysię w obroty to tedi poczuł się gorszy i olany. ba, nawet się w nim zagotowało ze złości! nie pokazał jednak tego po sobie tylko wycofał się pod ścianę i o nią się oparł. nawet udawał, że go to bawi choć wcale tak nie było. uśmiechał się i podrygiwał przy ścianie, ale kiedy marysia potknęła się i 'wpadła w ramiona matta' to tylko bardziej się zdenerwował. chwycił swoje piwo, które postawił gdzieś obok i odszedł od nich zupełnie bez słowa.

już nawet matt zdołał się zorientować, że konkurują z teddy'm o marysię. przecież w innym wypadku nie brałby jej w obroty, tylko prędzej złapałby tediego i z nim tańczył xd w pierwszej chwili nawet nie zauważył, że z ich tria zrobił się tylko duet, bo był zbyt skupiony na śpiewaniu i wywijaniu. zaraz jednak zorientował się, że teddy się wycofuje.
- hej, zapomniałeś tekstu? - zawołał z rozbawieniem. zaraz piosenka się skończyła i się ukłonił.

tylko mary nic nie ogarniała.... pewnie za bardzo była przejęta organizacją całej tej imprezy i tym czy się wszyscy dobrze bawią. nie miała czasu myśleć co siedzi w głowach tych dwóch. zauważyła, że teddy odchodzi w bok i zrobiło się jej strasznie smutno.
- myślałam, że dokończysz z nami piosenkę, w końcu to miało być trio... - powiedziała podchodząc do niego, ale stanęła w pewnej odległości dając mu drogę ucieczki jakby się za bardzo na nią obraził. chociaż wolałaby, żeby jednak tak nie było bo nie wiedziała czy ma coś co przekona go do odbrażenia się na nią.

to teraz chłopaki ogarniali, a mary nie? ups.
tedi słysząc wielce rozbawionego matta tylko skarcił go niezadowolonym wzrokiem jednocześnie popijając piwko którym próbował ukoić swoje nerwy jednak to mu nie wychodziło zbytnio, bo tylko jeszcze bardziej się wkurzał. jak podeszła marysia sam zrobił krok w tył. zaraz jednak się uśmiechnął - jednak nie mam ochoty na karaoke - wydał z siebie trochę wymuszony śmiech, a potem z kieszeni spodni wyjął paczkę fajek. już po chwili stał z odpalonym papierosem.

matt niby poszedł za marysią i słyszał początek ich rozmowy, ale widząc piwo w łapce teddy'ego stwierdził, że po tych śpiewach zaschło mu w gardle, więc nadszedł czas na kolejne piwko. ruszył do kuchni, więc na dwie minuty mieli go z głowy.

patrzyła trochę przestraszona na tediego bo naprawdę wyobrażała sobie najgorsze w tym momencie, że się więcej do niej nie odezwie za to, że tańcowała z mattem czy coś podobnego, a oni się tylko wygłupiali! przynajmniej według marysi tak było. kiedy caplan poszedł do kuchni przysunęła się do teddyego i przytuliła do niego mimo tego, że palił, czego nie lubiła. - nie gniewaj się na mnie. - mruknęła zadzierając głowę, żeby na niego spojrzeć smutnymi oczętami.

mary się go bała zupełnie jakby chciał jej wpieprzyć. przecież nie był damskich bokserem xd tediemu po prostu sie nie podobały takie wygłupy, szczególnie dlatego że mary i matt coś kiedyś jednak ze sobą mieli! - nie gniewam się - mruknął od razu słysząc jej słowa. co było oczywiście okropnym kłamstwem. westchnął kiedy tak uroczo na niego patrzyła. trudno my było się opierać, dlatego wyjął po chwili papierosa z ust i trzymał go w łapce z dala od mary, a ją pocałował na tyle słodko na ile potrafił.

matt oczywiście wyszedł z kuchni z piwkiem w dłoni cały zadowolony akurat w momencie, gdy ci się całowali. nie spodziewałyście się tego! takiego dramatyzmu chwili. w jednej chwili połączył ze sobą wszystkie fakty, wszystkie swoje ostatnie rozmowy z mary i teddy'm.
- to wy... to ty... razem... - zamurowało go. pokazywał dłonią z butelką w ręce to na jednego, to na drugiego.