galeria sztuki

po jej słowach skrzywiła się, bo od razu pomyślała o tym, że winter zapchała kibel. nie zamierzała się w tym babrać xd
- zawołam kogoś z obsługi - już była gotowa uciec. - a myślałam, że twoje życie tylko wokół tego się teraz kręci - tak wskazywało kilka ostatnich zdjęć, które leah widziała na insta. jeśli winter już wstawiała zdjęcia jamiego, to oczywiście leah pisała komentarze, jaki jest słodki i wysyłała serduszka, ale nie miała nic z tego na myśli.

- nie! oni nic nie beda mogli zrobic - zapchanie kibla byloby lepsza sytuacja bo wtedy przynajmniej moglaby uciec z powrotem na impreze. - nie tylko - bedzie musiala dodawac cos innego pomiedzy postami z dzieckiem. - mialam maly wypadek - wyszla z kibla zeby pokazac jej blame na cycku. miala nadzieje, ze Leah miala jakis sweter albo cos co moglaby jej pozyczyc.

- aż tak? - krzywiła się jeszcze bardziej, szczególnie przez wzburzoną reakcję winter. nie chciała wiedzieć, co wydarzyło się za zamkniętymi drzwiami xd na szczęście zaraz winter wyszła i okazało się, o co jej chodziło. leah zmierzyła wzrokiem jej poplamioną bluzkę. - powinnaś brać ze sobą coś na przebranie - nie czuła się zobowiązana, żeby jej pomóc. tym bardziej nie mogła jej oddać żadnej części swojej garderoby, bo po pierwsze była to całość jej dzisiejszego looku, a po drugie nie mogło potem wyjść na zdjęciach, że miały na sobie to samo.

jej rady wcale nie pomagaly winter. sama doszla do tego wniosku, ze musi ze soba nosic cos na zmiane. to bylo jej pierwsze wyjscie bez dziecka I nie spodziewala sie tego. jej cialo nie wspolpracowalo z nia od czasu ciazy. - pomozesz? - niecierpliwila sie bo byla zdesperowana.

- chciałabym, ale nie mam jak - rozłożyła ręce bezradnie i zrobiła niewinną minkę "ups", chociaż robiła to z premedytacją. - szkoda dla ciebie, przegapisz odsłonięcie rzeźby - zaszczebiotała, bo wiedziała, że winter nie może się pokazać publicznie w tym stanie. poszła sobie ucieszona, że będzie miała więcej contentu i lajków.

wkurzyla sie na Leah. teraz bedzie tylko czekala az on bedzie miala pechowy dzien xd

była tu jakaś darmowa wystawa więc korzystał żeby przypomnieć sobie dobre czasy i zaczerpnąć wysokiej kultury w tej małej mieścinie xd

lubila sie przemadrzac wiec przyszla tu zeby miec o czym gadac na drugi dzien w szkole. ladny chlopak ja jednak zainteresowal bardziej niz sztuka. - hej - przywitala sie ze slodkim usmiechem.

pewnie wyjął jakiś ostatni drogi sweter jaki zachował, większość drogich ciuchów poszła na sprzedaż jednak ups.
zagapił się na jakiś obraz fancy ludzi sprzed stulecia, albo dwóch i im zazdrościł, nawet jeśli musieli się borykać z zarazami albo brakiem porządnych środków czystości xd - o, hm, cześć - zestresował się jak ładna dziewczyna do niego podeszła - ciekawe prawda? - wskazał na obraz nie wiedząc o czym rozmawiać, nie znał sie za bardzo na sztuce.

teraz mogl tylko nosic swetry z lumpeksu bo tak viv pewnie robila zakupy.
wolal zrezygnowac z mydla dla bogactwa xd spojrzala na obraz, ktoremu sie przygladal, ale nie zrobil na niej takiego wrazenia jak na nim. - tak, to jeden z moich ulubionych - sklamala zeby miec bonding.

pewnie tak, oby tylko jakieś markowe wynajdywała xd
był skłonny do poświęceń żeby odzyskać swój status - naprawdę? - wyczuł miejsce do bondingu również - nie widziałem wcześniej tego obrazu - zaraz zdał sobie sprawę, że brzmi jak biedak więc zaczął się poprawiać - widziałem inne obrazy tego artysty, w londynie - skłamał bo nie interesowała go nigdy sztuka i chodził w takie miejsca w ramach ojcowskich sugestii. teraz nawet nie miał kasy na bilet do londynu xd

nie znala sie wiec szanse na to byly Marne xd chyba, ze przez przypadek odkryje jakis talent to znajdywania markowych ciuchow.
troche spanikowala bo nie znala sie I nie wiedziala co powinna powiedziec na temat obrazu. - tam go wlasnie widzialam - dalej sciemniala. bedzie musiala zrobic zdjecie tabliczki z imieniem artysty zeby nie zapomniec.

czyli będzie chodzić jak obdartus skoro viv go tak ubierze xd pewnie wcześniej ojciec mu wybierał ciuchy, niewielka zmiana, a jednak wielka.
czyli oboje ściemniali, doskonały początek znajomości - o widzisz, a mogliśmy tam jechać razem - zażartował nie wiedząc co mówić, choć juz to brzmiało jak jakieś zaproszenie.

moze sie sam ubierac, ale od niej pewnie kieszonkowego nie dostaje xd
- powinnismy tam jechac nastepnym razem - zgodzila sie, ekscytujac sie w srodku. nie pomyslala o tym, ze jesli sie umowia to bedzie musiala robic research I caly czas udawac, ze randomowy artysta ja zainspirowal.

dostaje tylko kąt do spania i dwuznaczne uwagi xd
- tak sądzisz? - zdziwił się że była tak ochoczo nastawiona, uważał siebie za przegrywa totalnego w sytuacji, w której się znalazł. dodatkowo dulcie wyglądała jakby była z dobrego domu to jeszcze bardziej go stresowało, bo on też z takiego kiedyś był - to znaczy, chcesz? - zerknął na nią.

ups xd
- tak - powiedziala wesolo. juz sie nastawila I nie zauwazyla, ze jasper nie byl do konca pewny. byla zbyt mloda I nie odczytywala znakow. - chce - potwierdzila z rozbawieniem. - dam ci moj numer - popedzila go zeby wyciagnal telefon. przeciez ona nie bedzie organizowac randki!

jasper nie był niczego pewnym w swoim obecnym życiu teraz. nie skumał że właśnie się umawiali na randkę....był zbyt szokowany pozytywnym podejściem dulcie do jego osoby - okej - nie skumał że ma wyciągnąć telefon, ale widząc jej wzrok zaraz to zrobił. prawie mu wypadł z rąk, ale w końcu mu go podał.

nie przeszkadzalo jej, ze byl nieco awkward. byla w stanie przymknac oko xd wymienili sie numerami, a potem musial z nia chodzic po galerii.

pewnie nie zapytał jej o imię i jak się wpisała to potem nie kumał, który to numer siara! xd