galeria sztuki

też się uśmiechnął na jej widok, bo nie było między nimi żadnego kwasu.
- cześć. całkiem nieźle. mają bardzo dobre roladki z łososia. generalnie mają lepsze przekąski niż w nude tin can gallery. - od razu zaczął opowiadać o jedzeniu i wsadził sobie kolejną roladkę do ust. odkąd tu przybył nawet nie spojrzał na obrazy. - a ty? - spytał grzecznościowo.

- przyszedłeś tutaj na darmowe jedzenie? - zażartowała, łapiąc jedną roladkę, którą jej polecił - faktycznie dobra - skomentowała jak już ją spałaszowała - a ja? ja się wręcz cudownie bawię, nie widać tego po mnie? - zapytała z uśmiechem na ustach. była ironiczna, ale no cóż, przecież się okropnie nudziła. wolałaby być w domu.

- no jasne. mam obczajone wszystkie wydarzenia, na których warto bywać. - czyli takie z darmowym bufetem xd o ile ten bufet do czegokolwiek się nadawał, bo nawet jeśli bawił się w biedaka to miał swoje standardy. - nie okłamałbym cię. - powiedział poważnie. - nie w kwestii jedzenia. - dodał. były rzeczy ważne i ważniejsze. popatrzył na nią podejrzliwie. - nie bardzo. - odpowiedział zgodnie z prawdą i złapał ją za ramiona, po czym wychylił się za nią z jednej strony, z drugiej, szukając jakiś kajdanek, kul u nogi, klatek, pistoletów z tyłu głowy. - nikt cię tu nie trzyma siłą. - zauważył. był zwolennikiem filozofii, by nie robić rzeczy, których się nie chciało robić.

- ach no tak, to oczywiste. im lepsze darmowe jedzenie, tym bardziej się tutaj będziesz pojawiać na takich imprezach, że też o tym nie pomyślałam - pacnęła się teatralnie w czoło a potem się roześmiała - zaraz zaraz co ty robisz, mateo... - nie wiedziała o co mu chodziło więc stała taka skonfundowana - hmm, no nie, ale nie mogę sobie stąd pójść, bo obiecałam, że przyjdę i zostanę do końca - przyznała mu się.

- no bo... to darmowe jedzenie. no halo. - popatrzył na nią tak jakby to była oczywistość! mateo latał na darmowe jedzenie zamiast poprosić tatusia o kieszonkowe, za które mógłby sobie kupić całą restaurację. kiedy skończył ją sprawdzać zabrał ręce podnosząc je zgięte w łokciach do góry, żeby pokazać jej, że nie ma złych zamiarów. - w takim razie nie możesz złamać swojej obietnicy. - pokiwał głową. - niech zgadnę. namalował to twoj chłopak. - wskazał na jakiś najdziwniejszy obraz w galerii.

- no darmowe jedzenie jest spoko, nie gardzę darmowym jedzeniem. szczególnie, że teraz jest tutaj bardzo dobre i mają jeszcze dobrego szampana - musiała zmienić kieliszki, bo ten się jej skończył a potrzebowała się napić - nie mogę złamać obietnicy, to prawda. nigdy nie łamię dotrzymanego słowa - dodała szybko - nie mam chłopaka. nie znam autora osobiście, koleżanka kazała mi tu przyjść - wytłumaczyła mu się.

- to na zdrowie - uniósł swój kieliszek, a po łyku wina znowu zabrał się za pałaszowanie przekąsek. pewnie był przyzwyczajony do tego, że yulia lubiła chodzić do fancy miejsc i nie podobało jej się jak ją zaciągał na jakieś randomowe darmowe wydarzenia i robił za żebraka. - i gdzie ta koleżanka teraz? - rozejrzał się, bo nie widział nikogo znajomego w okolicy, a przynajmniej kogoś kto by ją pilnował.

- koleżanka jest o tam - wskazała mu jakąś długonogą blondynkę, która zapewne mu się spodoba, ale była jej kumpelą, więc pewnie też leciała na super kasę i na takie wydarzenia. blondyneczka za to świetnie się bawiła i korzystała ze znajomości, które zawarła. napiła się szampana i mu się przyjrzała - a gdzie twoja dziewczyna? - zapytała.

obczaił koleżankę, która faktycznie była ładna, ale mateo nie był takim chamkiem, żeby lecieć na koleżanki swoich eks. nawet jeśli jego kumplem był jack, który też jest eks yulii xd w każdym razie nie oceniał dziewczyn powierzchownie i w pierwszej kolejności musiałaby go zabawić angazującą rozmową o sztuce.
- niezłe zagranie. próbujesz wyczaić czy kogoś mam - odpowiedział z lekkim uśmieszkiem i napił się z kieliszka.

yulia była obrotną dziewczyną i próbowała z wieloma, ale z żadnym jej nie wyszło. jeden był bi i wolał od niej chłopców a drugi nie lubił jej bo wolała kasę i luksusy od niego. życie! - ty pierwszy zapytałeś i zagaiłeś czy kogoś mam, więc... a ja odpowiedziałam, teraz twoja kolej mateo - zauważyła! ona się przyznała że nikogo nie ma, bo ona nie chciała w ogóle nikogo mieć, ale to przecież yulia. może bali się jej wzrostu? xd

wysoka azjatka? niemożliwe xd
zaśmiał się na jej trafną obserwację.
- ja zrobiłem to bardziej dyskretnie. poza tym jak bardzo byłoby zabawnie gdyby twoj chłopak to namalował? - znowu spojrzał na ten obraz. był to jedyny obraz, który dzisiaj zobaczył w tej galerii, więc może poza przekąskami coś zapamięta z wydarzenia. - ale jeśli już tak bardzo cię to interesuje - popatrzył na nią z rozbawieniem - to nikogo nie mam. - i znowu zjadł roladkę. jaka dziewczyna nie chciałaby takiego mateo, który organizował randki na biedaka i podjadanie darmowego żarcia w galerii xd

ona nie jest azjatką ahahaha, tak, ma 180 xd
hmm, no yulia najwyraźniej go nie chciała, a nie wróć, to on jej nie chciał xd więc przypał! - nie wiem, nie miałam dawno chłopaka - wsunęła sobie roladkę do buzi i zaczęła ją pałaszować tak samo jak on - nie masz nikogo, no to trudno, szkoda, przykro mi chyba? - wzruszyła ramionami a potem się do niego uśmiechnęła - nie znalazłeś mniej wymagającej ode mnie? - zapytała. bo to on ją rzucił xd

według twarzy i wikipedii ma koreańskie korzenie, już nie wspomnę, że nazwałaś ją wang xddd
- nie musi być - rozbawiła go, bo on wcale tym się nie przejmowal. fajnie mu się prowadziło życie singla i nie miał na co narzekać. - a może to po prostu ja jestem wymagający? - zasugerował z nieprzeniknionym uśmieszkiem i skoro wyjadł już wszystko to sobie poszedł, rzucając jej "trzymaj się" na pożegnanie.

ma ale też ma rosyjskie korzenie xd oj tam oj tam!
poszła sobie zaraz po nim.

siedział w galerii sztuki i udawał zainteresowanego.

byl tutaj sam wiec podszedl do isaaca by do niego zagac. byl przystojny i pewnie wlasnie dlatego go wybral. - tego kolory do siebie nie pasuja - spojrzal na obraz, ktoremu przygladal sie isaac.

na początku nie zwrócił na niego uwagi a potem na niego spojrzał - hę? co? wybacz, ale im bardziej przyglądam się temu obrazowi, tym bardziej nie wiem co tu jest - wyznał mu rozbawiony - szkoda że nie mają tutaj zawsze szampana i przekąsek - westchnął.

- mi no przypomina kaktusa na dzikim zachodzie - zamyslil sie. - ale jak przekrece glowe w lewo to widze krzywa kaczke - powiedzial z rozbawieniem, przekrzywiajac glowe. - dlatego zawsze trzeba przychodzic odpowiedznio przygotowanym - rozejrzal sie czy nikt ich nie widzi, po czym wyciagnal z kieszeni kurtki piersiowke, ktora podal nowemu koledze.

odebrał od niego piersiówkę, spodobało mu się to co zrobił valentino. przynajmniej zdobywa nowych przyjaciół xd - dziwny ten obraz - wychylił łyka sporego z piersiówki i oddał chłopakowi - okej, teraz znacznie lepiej mi się myśli. ja tam widzę dwie skrzyżowane drogi i człowieka, który nie wie gdzie ma iść - zaśmiał się z obrazu.

- twoja analiza jest o wiele bardziej gleboka niz moja - zasmial sie troche za glosno. machnal reka do jakichs ludzi, ktorzy sie do nich odwrocili. - jak myslisz, ktos to na serio kupuje? - zapytal juz troche ciszej by nie zwracac na siebie tak duzej uwagi.

- bo wystarczył mi łyk tego czegoś mocnego, co otworzyło mi umysł i pozwoliło głęboko pomyśleć nad każdym problemem, który się tutaj znajdował - wskazał na obraz - niestety, ale znam paru wariatów, którzy za takie cudo zapłaciliby grube miliony - westchnął - w ogóle, skoro już tu obaj stoimy, isaac - przedstawił się krótko.

- w takim razie tez musze otworzyc swoj umysl - upil pozadnego lyka z piersiowki, po czym spojrzal na obraz. - jeszcze troche - zasmial sie i znowu sie napil. podal isaacowi alkohol. - tez bym sie tym zajal gdyby chcieli mi placic miliony - rozmarzyl sie. - valentino - rowniez sie mu przedstawil.

napił się ponownie z piersiówki - dobre to, masz tego więcej na stanie? - zapytał zaciekawiony, bo chętnie by się z nim poszedł po prostu napić, ot tak, kumpelsko. może dawno nie był na żadnej imprezie i to stąd mu się po prostu wzięło - valentino, nietypowe imię. rodzice mieli chyba fantazję, nie? - zażartował - chodźmy zobaczyć następny obraz - pociągnął go do kolejnego.

- mam i z checia sie podziele - wyszczerzyl sie. lubil poznawac nowych ludzi wiec cieszyl sie, ze potrafia sie z isaaciem dogadac. - tak, przynajmniej moja mama na pewno - zasmial sie. podobalo mu sie jego imie. nie bylo zbyt popularne i jeszcze nie trafil na nikogo z kim by je dzielil. - ten mi przypomina piekielne wrota i kota, ktory przed nimi stoi - pokazal na jakies bazgroly. - myslisz, ze symbolizuje demona? nigdy nie przepadalem za kotami - przekrecil glowe.

zaśmiał się z jego komentarzy - a mnie przypomina pole bitwy, na którym jest pełno krwi i osamotnionego rycerza - mieli dwie kompletnie inne wizje tego obrazu. tak naprawdę zwiedzili całą galerię, porozmawiali, popili, wymienili się numerami i rozeszli każdy w swoją stronę.