louis i anderson

nikt inny nie pilnowal to sie za to sami zabrali xd
powinien dac louisowi najlepszy prezent urodzinowy jaki tylko mogl zdobyc. nalezalo mu sie!
- mialam nadzieje, ze bede miala okazje popatrzec na ironmana - zazartowala. rdj byl seksi ale nie tak jak anderson xd zasmiala sie. arnold nie reagowal na nia w taki sposob. lubila byc adorowana jak kazda kobieta. - dobrze, ze na siebie wpadlismy - zamruczala do niego a jej rece powedrowaly nizej.

bogowie interweniowali tylko w ekstremalnych sytuacjach i to taka była xd
nawet najlepszy prezent by nie był w stanie odwdzięczyć się za wszystko co louis dla niego robił.
- kupię ci jego plakat na urodziny - zapowiedział, chociaż nie miał pojęcia kiedy ruby miała urodziny, ale ja już sprawdzilam, że ma w marcu, więc kto wie, może nie zapomni do tego czasu. może gdyby arnold zobaczył ją w tej bieliźnie to zareagowałby podobnie! tym bardziej, że też liczył dzisiaj na seks. on biedny sprzątał po przygotowaniach walentynkowej randki, a ruby gziła się z kimś innym. - to nie mógł być przypadek - wymruczał jej w obojczyk, który właśnie obsypywał pocałunkami. wyglądała tak seksownie w tej bieliźnie, że był rozdarty czy ściągać ją z niej czy nie, ale jednak chciał się dostać do tego co pod spodem, więc ściągnął jej majtki gotowy do działania.

zawsze cos xd
moze lubil czuc sie potrzebny i to mu wystarczalo.
- bede niecierpliwie czekac - gdyby wiedziala, ze bedzie miala szanse na urodzinowy prezent to by sobie zazyczyla cut out realistycznej wielkosci. albo body pillow. moze wtedy by byla mniej needy jakby sie mogla do czegos poprzytulac w nocy. ostatnio zachowywal sie jakby mu sie nie podobala to nic dziwnego, ze sie zniechecila! reakcja andersona tym bardziej jej sie spodobala. potrzebowala tego. - nie mogl - zgodzila sie z nim. oplotla go nogami i przeszli do najwazniejszych rzeczy. - nie chcialabym byc teraz z nikim innym - powiedziala w przyplywie emocji. nie wiedziala czy to zepsuje mood i czy chcialby to slyszec, ale to wyznanie samo z niej wyszlo.

wystarczyło, że anderson musiał konkurować z jednym facetem o ruby. dorzucenie roberta downeya jr było po prostu nie fair! 
arnold był udręczony różnymi sprawami, ale to nie znaczyło, że mu się nie podobała. tak czy inaczej, nie rzuciłby się na nią tak łapczywie jak anderson w tej chwili. arnold był bardziej zachowawczy, anderson bardziej dziki, w życiu, jak również w łóżku. jej wyznanie sprawiło, że przypomniało mu się, że mogła być z kimś innym, o czym niekoniecznie chciał myśleć w tym momencie, kiedy w niej był. 
- zostaw go, wybierz mnie - też powiedział w przypływie emocji, udzieliło mu się.

moglby nie miec z nim szans!
podobala jej sie ta dzikosc w lozku. do zycia sie przyzwyczajala. dopoki przyjaciolki jej nie przypominaly o tym jak bardzo do siebie nie pasuja. ani z arnoldem, ktory byl idealny na papierze. co zrobic! bedzie samotna do konca zycia.
kiedy powiedzial to przyciagnela go bardziej do siebie. pragnela tej bliskosci z nim. - nie mowisz tego na powaznie - sama zaczela, ale probowala teraz odgonic ten temat. powinna byla to zostawic na pozniej i cieszyc sie chwila.

ruby do nikogo nie pasuje, ups! powinna iść do zakonu. 
- to ty nie traktujesz mnie poważnie - popatrzył jej w oczy, ale nadal ją posuwał. idealny moment na poważne rozmowy xd anderson jak zwykle nie miał wyczucia, ale jak widać nie przejmował się tym, że ruby traktuje go tylko jako booty call skoro zamiast się obrażać cały czas dawał jej to co chciała.

tak by pewnie bylo najlepiej dla wszystkich.
- wiec jak wedlug ciebie wyglada traktowanie na powaznie? - zapytala pomiedzy wzdychaniem.  zaczynala sie wczuwac w ta rozmowe. a to, ze patrzyl jej w oczy sprawialo, ze jeszcze bardziej sie nakrecala. zawsze byla powazna, a on probowal ja rozkrecac, a teraz mowil takie rzeczy. bylo juz za pozno zeby sie wycofac. udowadnial ze umie multitaskowac xd

jak widać umiał multitaskować, ale poważne rozmowy nie były jego jego mocną stroną. tym bardziej poważne rozmowy na temat traktowania na poważnie. to zbyt poważne xd 
- tak, że przestajesz mówić... że nie możemy... - coraz trudniej było mu się wypowiadać, bo doznawał wielu sensacji naraz - i kiedy mówię ci... co czuję... to nie umniejszasz... moich słów - dyszał ciężko. to, że powinna zerwać z arnoldem uznał już za oczywistość.

a jednak jakos dawal rade. nie mial innego wyjscia, inaczej to co robili by skonczylo sie za szybko. bo klotnie pewnie nadal by kontynuowali pomimo wszystko.
- moze czasami musisz wyrazac to co czujesz bardziej doslownie - zasugerowala. radzila sobie lepiej z powaznymi rozmowami niz on. ale mogla byc z niego dumna xd - nie bede - wbila paznokcie w jego plecy. - umniejszac twoich slow - postara sie!

- ja czuję... - zaczął zachęcony jej słowami, że nie będzie umniejszać jego słów oraz zmotywowany tym, żeby jej dogodzić i wyrazić co czuje bardziej dosłownie (chociaż sam nie do konca wiedział jak to ująć). jednak w tym momencie poczuł, że dochodzi (czyżby uczucia wywołały w nim orgazm xd), więc przerwał gadanie i skupił sie na dokończeniu sprawy z ruby. teraz nigdy się nie dowiemy co chciał powiedzieć! bo padł na plecy obok ruby i wyrównywał oddech gapiąc się w sufit. nie zamierzał wracać do tematu. - zostań na noc - powiedział to łagodnie, nie był to rozkaz, ale miał bardzo dużą nadzieję, że zostanie.

byla ciekawa tego co powie, ale fizyczne doznania wziely gore. pozniej bedzie sie zastanawiala nad tym co chcial powiedziec! milczala probujac zlapac oddech. zostanie na noc bylo kuszace, ale miala do przemyslenia zbyt wiele spraw, a przy nim nie szlo jej to za dobrze. bez slowa zaczela sie ubierac i robila to tak szybko, ze zostawila mu stanik na pamiatke. i tak nikt nie bedzie wiedzial do kogo nalezal. - nastepnym razem - pocalowala go czule na pozegnanie i uciekla.

był zawiedziony, że nie zostala, ale przynajmniej miał pamiątkę xd

spędzali dzień razem! teraz jo próbowała ogarnąć plejkę, ale kiepsko jej szło. anderson nigdy nie chciał jej nauczyć bo się bał że przegra! - o nieeeeeee - jęknęła kiedy znowu jej postać umarła xd

nieskomplikowany wybór xd wow, to było niezwykłe, że w ogóle spędzali czas razem! ale chciał być dobrym bratem i jeżeli jo tego potrzebowała, to on również - nie martw się, następnym razem ci się uda. zobacz, teraz musisz kliknąć tu i tutaj - poradził jej co ma kliknąć żeby wszystko było z powrotem ok.

sorki!
spędzali bo jo potrzebowała tego. miała kaca fizycznego, ale i moralnego po swoim nieodpowiedzialnym zachowaniu na imprezie więc musiała trochę czasu spędzić z bardziej cywilizowanym bratem - nie wiedziałam, że jesteś takim specjalistą od konsol jak twój współlokator - zaśmiała się - swoje dziewczyny tez na to bajerujesz? - zapytała i wcisnęła kombinację klawiszy, którą zaproponował.

ależ ja nie mam z tym problemu xd
czy ja wiem czy louis był aż takim super cywilizowanym facetem, ostatnio raczej mu nie szło w życiu. ani w kontaktach towarzyskich. zaśmiał się na jej słowa i napił się piwa, bo on przynajmniej pił piwo - wiesz, ma się za przyjaciela andersona, to się musi ogarniać granie w takie gry - zauważył, bez tego by nie miał miejsca w jego życiu xd - moje dziewczyny nie grają na konsolach, mamy inne zajęcia. bardziej kreatywne - zażartował.

bardziej niż leila, tiffy, anderson....
ona nie piła, miała wstręt po ostatnim. pewnie na dodatek prawie obrzygała thomasa, wstyyyyyyyyyyd - współczuje przyszłej dziewczynie andersona - zaśmiała się. biedna ruby! będzie musiała ogarniać i zabawiać hurda xd - czy bardziej kreatywne zajęcia to nowa nazwa na seks? - zażartowała. chyba musiała o tym dużo gadać żeby nie dać się presji i tego nie robić xd

no jeżeli brać pod uwagę tą trójkę, to tak xd
- tia, ciekawe kiedy jakąś znajdzie - nie wiedział o tym kogo anderson podrywa obecnie bo nie rozmawiali na ten temat. on też mu nie mówił, że chciał zerwać z tiffy ale mu nie wyszło, wyszło wręcz kompletnie odwrotnie jakby miał dawać jej jakąkolwiek nadzieję - niekoniecznie jo - pokazał jej język - miałem na myśli na przykład wycieczki krajoznawcze czy organizowanie dla nich randek - miał na myśli hannę ale jo też nie musiała o tym wiedzieć.

hehe.
- może to będzie druga konsola - w sumie nie zdziwiłoby mnie to gdyby miłością życia andersona okazała się konsola xd skąd miała wiedzieć, że kręci z jakąś sztywniarą. nawet jo by go o to nie podejrzewała! nie wiem czy tiffy myślała teraz w ogóle o louisie jako o potencjalnym partnerze xd - nie wiem czy wiesz, ale w siedemdziesięciu procentach przypadków randki prowadzą jednak do seksu - zażartowała.

na szczęście żadna z dziewczyn nie myślała o louisie jako potencjalnym partnerze, on sam jakoś niezbyt szukał w nich partnerek. owszem, może i hankę zabrał na randkę, ale wiedział, że do czegokolwiek to jeszcze daleka droga - nie zdziwiłbym się wcale. marycha i konsola to dwie miłości jego życia - zaśmiał się i znów napił się piwa - naprawdę? to jesteś w dużym błędzie kochana. ja nigdy na pierwszych randkach do tego nie dopuszczam - on na takiego właśnie wygląda xd

a może myślała, a on po prostu o tym nie wiedział! może właśnie tracił swoją szanse przez to że był zbyt dumny i poważny!
- zapomniałeś jeszcze o sobie - wskazała na niego i zaśmiała się. louis też był miłością życia andersona. laski mogły się zmieniać, ale kumple nie!
- och, jesteś taki porządny... i sztywny - żartowała z jego podejścia. jakby thomas nie był porządny i sztywny xd

cholera wie co myślała, nie czytał jej w myślach. sam też nie wiedział co się za bardzo dzieje, liczył na to, że kiedyś wszystko w pewnym momencie się samo ułoży - jeżeli chodzi o mnie, ja zawsze będę miłością jego życia, bez względu na wszystko więc ja jestem nawet ponad maryśkę i jego konsolę. mnie nie wymieni na lepszy model, bo za wiele by stracił - zażartował - porządny i sztywny? ale to jakieś wyścigi, że miałbym uprawiać seks na pierwszych randkach czy jak? nie mów mi że ty jesteś taka pierwsza chętna do seksu od razu - wytknął jej to.

czyli był bierny i za dużo myślał, meh!
- tak, tak wiemy... - zaśmiała się - jesteś u andersona na pierwszym miejscu - potwierdziła to. pewnie nawet ona musiała się nasłuchać o swoim bracie od hurda. a ten tylko żerował na nim xd - po pierwsze - zaczęła - nie będę z tobą rozmawiać o moim życiu seksualnym - a raczej jego braku xd - po drugie, musisz czasami zrzucić z siebie tą maską sztywnego gacha i wyluzować - położyła dłonie na jego ramionach i zaczęła nim majtać żeby się rozluźnił.

jak to louis xd
sam się zgodził na taki układ poznając andersona bliżej xd a kiedy się zakumplowali, okazało się, że louis może spełnić jego każdą zachciankę, to cóż, teraz ma pasożyta i kumpla w jednym. on za wszystko płacił, ogarniał go, wyciągał z opresji, w zamian miał opiekę i granie w gry na konsoli! - zawsze i wszędzie, sorry mała - dokończył swoje piwo - po pierwsze, seks jest naturalną koleją rzeczy a my jesteśmy dorośli, nie musisz mi przecież opowiadać wszystkiego co się dzieje, ale możemy po prostu pogadać, a po drugie o co ci chodzi jestem wyluzowany! - ale nadal był sztywny w barach xd

anderson, największy pasożyt w albans xd
- po pierwsze - znowu zaczeła - nie będę ci opowiadać nic bo to dziwne - ona nie chciała słuchać o jego podbojach. szczególnie na jej koleżanek co się działo nagminnie. on pewnie też nie chciał słuchać o tym jak coś robi chociażby ze starszym gościem jakim był thomas - a po drugie to kij od miotły ma więcej luzu niż ty - dalej brnęła w swoje - na prawdę moje koleżanki lecą na takiego poważnego ciebie? - ona by nie poleciała xd