louis i anderson

zobacz jaki to jest potencjał na dramkę!!! zakazana para. jo by się kłóciła z bratem a tiffany by walczyła o lou ;x
do wszystkich mówił per "kochana". kochał wszystkich ludzi, przecież rozdaje im przytulaski! jest pozytywnie zakręconym chłopakiem. przytulał nawet czasem andersona, chociaż nie kręcili go panowie. weszli do jego mieszkania, on ją puścił przodem. sam ściągnął buty, kurtkę i od razu poszedł do kuchni. - rozgość się, andersona akurat nie ma. chcesz się czegoś napić? wody, soku, czegoś mocniejszego? piwa? wina? - otworzył mini lodówkę z napojami i alkoholem.

mi tam się podoba xd ale i tak mogą mieć równolegle z jake'm dramki, tym bardziej, że on też na pewno się kumpluje z louisem.
anderson lubił się przytulać z louisem! czasami oglądali wieczorem filmy i zasypiali wspolnie pod kocykiem awww.
- cokolwiek ty pijesz jest ok. - odpowiedziała od razu, bo nie chciała mu robić problemów i wymyślać na co sama ma ochotę. grzecznie usiadła na kanapie. z tego co widzę na zdjęciu to oni mają milion kanap i foteli, więc chwilę się zawahała gdzie właściwie ma usiąść, ale w końcu usadowiła swój tyłeczek w najbardziej neutralnym miejscu. mogę w końcu obczaić jak anderson mieszka xd - a winda? utknąłeś kiedyś w windzie? - po drodze pewnie wymieniali się niebezpiecznymi miejscami, ktorych lepiej unikać.

wszyscy zieloni znają się wzajemnie, więc tu nie ma problemu xd on też kolegował się i z maud i z jakiem, generalnie zieloni górą ;x tak, niech tak będzie, dużo dramek! ale lou generalnie chyba będzie bardziej ciągnęło do zakazanego owocu tiffy.
awww, jakie słodziaki z andersonem! tak było. misie tulisie. mimo wszystko panowie woleli dziewczyny, ale siebie też lubili. skoro tiffy nie wybrała niczego konkretnego, to on sam postanowił, że tym razem napiją się wina. ciągle pił piwo z andresonem, ileż można. otworzył im butelkę i nalał do kieliszków. podal jeden dziewczynie. - proszę bardzo, twoje zdrowie - puścił do niej oczko. usiadł sobie gdzieś obok niej albo niedaleko. - utknąłem kiedyś nie w windzie, ale w dziurze wykopanej. w takim dole. ktoś robił studnię i cyk, padłem - wzruszył ramionami. ta, widać jak anderson mieszka bo mnie skiba zmusiła do zdjęć xD pozdrawiam!!!!!

spoko, wszystko jest do zrobienia, po prostu na początku tiffy potrzebuje dużo krzywych akcji z nieodpowiednimi kandydatami xd misie tulisie z andersonem hahahah, uroczo. ciekawe czy louis będzie zadowolony jak dowie się, że przez jego przyjaciela jego siostra wyjechała do afryki.
- dzięki. i twoje zdrowie też. - przejęła kieliszek i upiła łyka. też najczęściej piła piwo albo kolorowe drinki i szoty. wino wydawało jej się trunkiem dla odpowiedzialnych dorosłych. tiffy była jeszcze na etapie głupiego studenckiego imprezowania, a nie dostojnego popijania winka. - o rany! widziałam coś takiego kiedys w serialu. całe życie przelecialo ci przed oczami? - zainteresowała się. popieram skibę. widzisz jak ładnie teraz wygląda xd dzięki temu wiemy, że tiffy nie wiedziała gdzie usiąść.

tak, tak będzie, niech się tiffy wyszaleje z kolegami. misie tulisie się skończą!! i nie będzie już tulisi! będzie wykopanko z domu. albo nie. zastanowię się jeszcze.
- dzięki dzięki - napił się również z kieliszka. ta chata to pewnie od rodziców, musiał mieć coś wypasionego w przeciwieństwie do siostry. on lubił mieć dużo przestrzeni, musiał mieć dużo rzeczy wokół siebie. no i andresonowi się dobrze trafiło, uwiesić się na przyjacielu. ale z nim przynajmniej było radośnie. - wiesz co, trochę tak. jeszcze na dodatek nikogo tam nie było i musiałem się sam wygrzebywać, nawet nie wiesz jak trudno się wygrzebać z takiego dołu... - westchnął cicho. taaak, szukanie 12 mieszkań... zajęło mi to ok 40 minut xd ale przynajmniej wiemy jakie kto mieszkanie ma.

anderson nie da się wykopać z domu. zbuduje fort i louis go nie wyciągnie nawet siłą xd
- o raju, to brzmi... strasznie. - słuchała tej historii z autentycznym przerażeniem. - okej, podsumowując, trzeba omijać drzwi obrotowe, publiczne toalety, windy, dziury w ulicy, czyli ulice ogólnie... - wyliczała na palcach z pełną powagą. nie gadałaby takich głupot gdyby wiedziała, że ma u niego jakiekolwiek szanse. tak to zachowywała się jak typowa durna przyjaciółka młodszej siostry. - wychodzi na to, że najlepiej siedzieć w domu i nigdzie nie wychodzić. - podsumowała z rozbawieniem. ona by nie narzekała gdyby nadeszła pandemia, przynajmniej mogłaby oglądać seriale. trzeba było wrzucić kogoś do akademika xd

hahaha, będzie walczyć o miejsce w sercu louisa! to urocze.
złapał ją za rękę - hej, no bez przesady, aż tak to nie. można wychodzić z domu, a nawet trzeba! inaczej byś nie miała tylu przygód. tylko po prostu warto zwracać uwagę na to gdzie się idzie i co się robi - zaśmiał się i pomiział po dłoni. była taka urocza jak wymieniała tyle rzeczy po kolei. przytulił ją zaraz do siebie. - nie trzeba się bać. co to to nie - roześmiał się i odsunął na chwilę od niej żeby się napić. - może chcesz coś obejrzeć? jakiś film na netflixie? - zaproponował. - albo w coś pograć? - rzucił drugą propozycją. ciekawe kogo do akademika xd

chociaż w jednym serialu było odwrotnie, jeden współlokator wkurzył się na drugiego, więc zamknął go w pokoju i zrobił fort z regałów i książek, żeby nie mógł wyjść xd też dobry sposób.
zrobiła się cała czerwona jak ją złapał za rękę! to było dziwne. w paczce wszyscy nadmiernie sie przytulali i miziali, ale ponownie: ona i louis wcale nie znali się aż tak dobrze.
- ja zawsze uważam. to nie moja wina, że przyciągam dziwne akcje. - wzruszyła ramionami. już nawet się nie przejmowała. potem przynajmniej miała co opowiadać! nawet jeśli inni się wtedy z niej śmiali. - a co ty chcesz robić?.. - spytała trochę niepewnie i przykleiła się ustami do kieliszka z winem, bo wydarzyło się dużo rzeczy naraz, to znaczy louis ją przytulił i zaproponował jej coś, co wydawało jej się w tym momencie netflix & chill, ale wolała nie dorabiać sobie do tego filozofii. potem jej się wkręcało, że komuś się podoba, a to nie była prawda. teraz też była przekonana, że louis ma czyste intencje i po prostu nie ma pojęcia jak na nią oddziałuje. no ja nie wiem kogo xd póki co tylko moi mieszkają w akademiku.

może tak będzie w ich przypadku! na razie nic nie wiadomo, bo gramy lou tiffy xd
czemu przeczytałam że przykleiła się do niego ustami... głodnemu chleb na mysli, co jest ze mną dzisiaj nie tak. louis nie zamierzał jej zaciągnąć do łóżka. zamierzał usiąść i obejrzeć z nią film. zauważył jej rumieniec. - hej, czy ty się mnie wstydzisz? krępujesz się ze mną przebywać? - zapytał wprost. nie wiedział o co kaman, wiec włączył tv, żeby za chwilę włączyć netflixa. - tiffany, jesteśmy kumplami, nie musisz się mnie bać, ja nie gryzę - ok, gryzł ale nie w takich sytuacjach. na pewno nie na tym etapie. może tiffany się kiedyś o tym przekona. - to co sobie obejrzymy? - zapytał siadając totalnie obok niej i zakładając jej ramię na ramiona, lubił się tulić. a do dziewczyn to już w ogóle. problem jest w tym, że nie mam kogo tam dać, dopóki nie zrobię nowej postaci xDD

hahaha, wyprzedzamy wydarzenia, ups!
tiffy jest grzeczna i na razie przykleja się ustami tylko do kieliszków.
- nie, po prostu nigdy nie spędzaliśmy czasu sami we dwójkę... zawsze w większej grupie albo chociaż z jo. - odpowiedziała szybko, tak szybko, żeby nie dać po sobie poznać, że jego pytanie tym bardziej wytrąciło ją z równowagi, bo nie chciała, żeby louis, jo albo ktokolwiek zdawali sobie sprawę z tego, że miała małego crusha na starszym wilsonie. wiedziała, że nic nigdy się między nimi nie wydarzy, więc nie chciała wprowadzać zadnej niezręczności. wtuliła się w niego, bo noo było bardzo przyjemnie, nie dało się zaprzeczyć! - to widziałam, to widziałam, to ma słabe recenzje, to widziałam - zaczęła wymieniać. cóż, bibliotekę netflixa miała w małym paluszku. hehehe musisz zrobic kogoś tylko po to, żeby mieszkał w akademiku.

jak zawsze xd
mhm, no tak, inna to by się już do niego kleiła, a nie do kieliszków. a co do postaci, kolejny syn i kolejna córka jednej z moich 20 postaci. przyda się.
- to fakt. ale to nic, mamy sporo czasu żeby wszystko nadrobić. lou gdzieś powędrowała, z resztą nie zawsze musimy się widywać we trójkę, nie potrzebujemy przyzwoitki, nie sądzisz? nie robimy nic zdrożnego, po prostu oglądamy sobie telewizję - pogładził ją po ramieniu. zapewne to na nią dobrze działało. poczuł jej perfumy, spodobały mu się. - ładnie pachniesz - skomplementował ją. - hmm, to może tego nie widziałaś. to jest ostatnia najnowsza komedia romantyczna i weszła dopiero dzisiaj - zaproponował.

tiffy była grzeczna, przynajmniej na trzeźwo.
- no jasne, ja nic nie mówię - dopiła do końca swoje wino, żeby zagłuszyć to, że robiło jej się coraz bardziej głupio. ciągle nie ogarniała jak to się stało, że wylądowała w mieszkaniu louisa z nim sam na sam. niby się znali, a jednak było to dość dziwne doświadczenie. - dziękuję - nie wiedziała co na to odpowiedzieć i czy powinna odwzajemnić komplement. - ty masz fajne skarpetki. - wypaliła z najgłupszym możliwym tekstem i już się karciła w duchu. typowa tiffy! - myślałam, że chłopaki nie lubią oglądać komedii romantycznych. - odparła. owszem, nie widziała tego filmu, ale podejrzewała, że to seans na piżama party z koleżankami, a nie siedzenie przy winie z louisem.

a na nietrzeźwo była bardzo ale to bardzo niegrzeczna ;x
roześmiał się na jej komplement. tiffy jeżeli chodzi o flirtowanie była totalnie nieogarnięta. nawet nie potrafiła odpowiedzieć bez żadnej niezręczności, tak już chyba będzie zawsze. - dzięki, kupiłem je w sklepie internetowym, anderson mi je polecił. no i mam. jak chcesz, prześlę ci adres smsem - uśmiechnął się do niej. - widzisz jak pozory mylą tifffany - napił się wina, właściwie kończąc je ze swojego kieliszka i sobie dolał. - jak chcesz, możesz dzisiaj tu zostać na noc. a jak nie, to cię odprowadzę, bo pewnie twój brat mnie zabije jeżeli tego nie zrobię - bał się chyba patricka.

dokładnie xd następnym razem narobi po pijaku przypału przy louisie.
- dobra, podeślij! - zawołała trochę ze zbyt dużym entuzjazmem, no ale skoro już pochwaliła jego skarpetki, to musiała w to dalej brnąć. skąd miała wiedzieć, że flirtują xd - wrócę do siebie, mogę wziąć ubera. - odparła. nocowanie u louisa nie wchodziło w grę, bo tiffy nie przeżyłaby tej niezręczności, poza tym miała nieogolone nogi i nie chciala ryzykować, że louis dałby jej swoje spodenki do spania i zobaczyłby jej owłosione nogi. to dopiero byłaby porażka! w każdym razie obejrzeli ten film, który pewnie był strasznie durny i większość spędzili na komentowaniu niedociągnięć, w międzyczasie do domu wrocił anderson, który opowiadał im o tym jak został zaaresztowany za nic, a potem tiffy wróciła do domu, louis mógł ją odprowadzić jeśli nie pozwolił jej wydać kasy na ubera. byli grzeczni, nic się nie wydarzyło i poszła do siebie spac.

dał jej kasę na uberka! był dżentelmenem. tak było, byli grzeczni a on z andersonem przegadał sobie pół nocy. bo czemu nie.

wrócili z pizzy do mieszkania i anderson od razu wywalił się na jednej z ich rozlicznych kanap (haha no nie przeżyję tych kanap xd).
- ale się obżarłem. nic mi się nie chce. - oznajmił. ciągle miał wrażenie, że miał dzisiaj coś zrobić, ale nie pamiętał co. cóż, przypomni sobie jutro rano jak uświadomi sobie, że nie ma już żadnych świeżych majtek do ubrania.

ale masz problem z tymi kanapami xDDD louis uwielbiał najwyraźniej chodzić po pchlich targach i kupował bzdury, w tym kanapy. lou też usiadł sobie na jednym z foteli i wygodnie się rozłożył. - no, też się obżarłem. pycha było. to co, teraz jakieś piwko może? - zaproponował. szkoda, że nie mają robota, żeby im przynosił butelki. lou będzie musiał wstać.

to nie jest normalna ilość kanap, musisz to przyznać xd chyba że u nich była taka baza paczki jak u bliźniaków i musieli ogarnąć dużo miejsc do siedzenia dla swoich przyjaciół, żeby nikt nie musiał siedzieć na podłodze.
- czytasz mi w myślach! - zawołał, chociaż pewnie już pił piwko do pizzurki, bo czemu nie. podniósł się lekko, wyciągając do przodu ręce i wyraźnie wkładając w to dużo wysiłku. - nie dam rady. - opadł z powrotem na kanapę. powinni zainstalować jakiś system, żeby pociągnąć sznurek, dzięki któremu otwiera się lodówka i wypada piwko, które spada na deskorolkę, która podjeżdża pod kanapę xd anderson na pewno kiedyś próbował to zrobić, ale nie wyszło, bo nie był inżynierem.

tak było, u nich po prostu wszyscy przesiadywali xd
politolog i animator nigdy inżynierami nie zostaną... lou był zdolny ale bez przesady. musiał jednak wstać, żeby ogarnąć im jakieś piwo, a z tego co pamiętam mają nawet specjalną lodówkę do alkoholi. wyjął im dwa piwka, jedno podał koledze. - masz - napił się ze swojej butelki i wrócił do siedzenia na kanapie. - co to za impreza, co się znowu szykuje? wybieramy się całą ekipą, nie? - zapytał dla pewności.

czyli ustalone xd już się nie będę czepiać hehe.
skoro mieli osobną lodówkę do alkoholi to anderson trafił na idealnego współlokatora! tym bardziej, że przynosił mu piwko, ach, kochany louis. otworzył piwko ciągle leżąc, ale jednak musiał się przekręcić, żeby usiąść i nie wylać na siebie złotego trunku, dramaty.
- a jaki dziś dzień? środa? ach, tak, jutro karaoke. będzie się działo! - potwierdził beztrosko. anderson nie wybiegał tak bardzo w przód, żeby myśleć o imprezach, które miały odbyć się za tydzień. do tego czasu jeszcze był jeden weekend i dużo innych wieczorów, podczas ktorych wiele mogło się wydarzyć.

tak ustalone xd to nowi bliźniacy xd
- środa środa, mój drogi. jutro czwarteczek, jutro idę na wrotki swoją drogą zanim idę na karaoke, biorę ze sobą jedną z dziewczyn ze swojego roku. a w piątek jak zwykle impreza u nas, nie? - zapytał upewniając się czy taki mają dokładnie plan czy nie. bo powiedzmy, że mają jakąś tradycję co do niektórych rzeczy. - w ogóle, anderson, zawiesiłeś ostatnio na kimś oko? - zapytał. chciał porozmawiać z kumplem o laskach, czasem trzeba.

anderson co prawda ma bliźniaczkę, ale louis może być jego przyszywanym bliźniakiem skoro dani nie jest rozrywkowa xd
- byś mnie zabrał na wrotki, a nie tam jakieś dziewczyny. - pokazał mu język i znowu napił się piwka. anderson był lepszym towarzystwem niż jakieś tam laski, halo. bros over hoes xd - tym bardziej, ze chyba nie chcesz mieć randki podczas karaoke? w sensie nie chcesz, żeby ona słyszała jak śpiewasz zanim zaciągniesz ją do łóżka, nie? bo jeśli to usłyszy to nie będziesz miał szans, brachu. - potrząsnął głową rozbawiony. - no jasne, nie wiem po co pytasz. to jest jedna rzecz, która jest pewna w tym świecie. - dodał w temacie piątkowej imprezy. anderson może i żył z dnia na dzień, ale piąteczki to miał zawsze poplanowane. pomacał się po jednym i drugim oku. - oczy mam na miejscu, więc chyba ich nigdzie nie wieszałem. - odpowiedział głupio. czasem wciskał mu jakieś takie kity, skoro nigdy nie przyznał się louisowi do tego, że obracał jego siostrę! a nawet, że było między nimi coś więcej, co go wystraszyło, no i ją też. - niech zgadnę. podoba ci się jakaś dziewczyna i chcesz mojej profesjonalnej rady. - popatrzył na przyjaciela. ja tam bym porad związkowych od andersona nie słuchała.

louis miał tylko wkurzającą młodszą siostrzyczkę, która robiła tak szalone rzeczy, że czasem sam za nią nie nadążał. może zostać jego przyszywanym bliźniakiem xd
- ciebie oj ciebie, ty to być tylko chciał przytulasków i uwagi! czasem muszę się trzymać z dziewczynami, halo anderson, nie bądź zazdrosny - posłał mu buziaczka. tak już się bawili, przynajmniej atmosfera między nimi była luźna. - i tak jesteś moją main girl na zawsze - ułożył dłonie w serduszko, przesyłając mu miłość. - nie wezmę jej na karaoke, po wrotkach odprowadzę ją do domu i elo, wystarczy mojego towarzystwa - zaśmiał się. - nie, twoich związkowych porad to nie chcę. ty tak bardzo stary nie umiesz w związki, że ojapierdole - pacnął się w czoło. - tiffany chyba na mnie leci - powiedział mu w tajemnicy. niestety był jeden problem. mianowicie lou bał się patricka xd

- dobrze, i tak wiem, że zawsze wracasz do mnie do domu. - złapał jego buziaczka w powietrzu ręką i przyłożył sobie do serca. roześmiał się na to main girl, bo to już było za wiele, nawet jak dla niego. tak się śmiał, że się cały trząsł i prawie wylał piwo, więc zaraz zajął się tym co najważniejsze, to znaczy dalszym żłopaniem piwa. - prawidłowo, nikt nie zdzierży twojego towarzystwa dłużej. - droczył się z nim dalej. czasem szli w kierunku przesadnej miłości, czasem w kierunku pocisków, nigdy nic pomiędzy. dobrze, że się dogadywali i podchodzili do tego na luzie. - wcale nie udaję, że jest inaczej i nikomu nic nie obiecuję. - wzruszył ramionami. nie był szalonym ruchaczem, ale faktycznie nie umiał utrzymać dziewczyny na dłużej przy sobie. uciekały od niego na przyklad do afryki xd - mówimy o tym w kontekście tego, że ona zawiesiła na tobie oko czy ty zawiesiłeś na niej oko? - musiał to ustalić na samym początku. - bo wiesz, szczerze mówiąc, to zawsze myślałem, że ona leci na mnie. - oznajmił i popił piwko. tiffany do wszystkich z paczki przymilała się po pijaku i najwyraźniej tworzyła dziwne sytuacje xd