louis i anderson

- mhmmm kochanie - pocałował ją prosto w usta, przeciągając trochę pocałunek, bo miał najwyraźniej na to ochotę. dobrze, że im już nikt teraz nie przeszkadzał, z resztą anderson by zrobił przy nich jakąś szopkę z tego powodu, że leżą tu na tej kanapie i się obściskują. - nie ma tak! nie będziesz wiedziała nic! w końcu to będzie nasza pierwsza randka, a nie kolejna. przy kolejnych ci mogę mówić... - zaśmiał się. - ale przygotuj się raczej na coś fajnego, przyjemnego i będzie tam dużo wina - pomiział ją po policzku. - byleby patrick ani jo nie przeszkadzali nam w związku a reszta pójdzie jak z płatka - nie sądził, a właściwie to był wręcz przekonany, że ich rodzeństwo będzie im kibicował. och jakże się biedaczek pomyli. na dodatek obie postacie to postacie skiby, rip louis. - chodź do łóżka - wziął ją na ręce i przeniósł do swojego pokoju na wygodne łóżko. tam ją delikatnie położył, a on zaraz wylądował obok niej. oparł głowę o rękę i położył się na boku. - chcesz w coś się przebrać może? w jakieś moje dresy? - bo on w sumie w dresach trochę był.

kusisz mnie, żeby zaraz nasłać na nich andersona, który znowu będzie "przypadkiem" im przeszkadzał. chciał jako pierwszy wiedzieć czy louisowe zaloty się powiodły! na pewno podsłuchiwał ich ze szklanką przez ścianę xd
- ohhh no doooobra, nie będę więcej dopytywać. - chociaż dzięki swojemu marudzeniu louis już trochę zdradził, więc może jakby się postarała to wyciągnęłaby z niego wszystkie szczegóły. no chyba że louis tak naprawdę nie miał jeszcze pomysłu na ich randkę, bo nie wiedział czy dojdzie ona kiedykolwiek do skutku. na początku znów się zachichrała jak ją wziął na ręce. - mój bohater - zgodnie z jego obietnicą xd zaraz jednak przestała się śmiać, bo było jej po prostu przyjemnie i wtuliła się w niego. kiedy już byli na łóżku spojrzała na swoje dżinsy, które nie były wygodne do spania. - tak byłoby najlepiej. - przytaknęła. dobrze, że przed przyjściem do louisa się przygotowała i ogoliła nogi i upewniła się, że nie ma na sobie majtek w misie. - obejrzymy jakiś film? - zasugerowała. na pewno liczyła na netflix & chill.

zazdrosny był a nie xd
- dobra, zaraz coś skołuję - na chwilę się od niej oderwał i wyciągnął z szafy wygodniejsze ciuchy, za pewne za duże dla niej ale niech będzie. podał jej ubranie i wrócił na łóżko. - no dobra, możemy jeszcze coś obejrzeć, na co masz ochotę? komedia romantyczna, horror, dramat? jakaś zabijanka? - poprawił się na łóżku, biorąc tym razem poduszkę pod głowę. jego ręka automatycznie powędrowała w okolice jej bioder, miział ją teraz po lędźwiach. - ładnie pachniesz - nachylił się nad nią, za chwilę całując ją w szyję.

- dzięki. zaraz wracam. - wzięła te ciuchy i wymknęła się z łóżka do łazienki (tak, na własnych nogach), bo jednak louis nie widział jej jeszcze nigdy bez ciuchów i nie chciała, żeby pierwszy raz jak to się stanie to jej przebieranie się w jego za duże dresy. wróciła zaraz z łazienki w wielkiej koszulce i majtkach, ale z jego spodniami w ręce, bo uznała, że wygląda w nich jak ziomek z dzielni i nie chciała prezentować się tak mało sexy. - obojętnie, pewnie i tak zaraz zaśniemy. - stwierdziła. albo liczyła na to, że będą się całować cały film i nie będą zwracać uwagi na to co leci. ułożyła głowę na jego klacie i wodziła teraz palcami po jego koszulce. ciągle było to dla niej nierealne, że louis chce z nią być i że to naprawdę się dzieje. - wypiekami od babci. - doprecyzowała. spędziła pół dnia z babcią w kuchni, wiadomo, że dobrze pachniała. jak dom xd kiedy pocałował ją w szyję to znowu zachichotała. - łaskotki - popatrzyła na niego przepraszającym wzrokiem. będą musieli spróbować jeszcze raz jak już nie będzie zjarana.

- urocza jesteś - cmoknął ją tym razem w nos - okej, w takim razie włączam pierwszy lepszy film - jak powiedział tak i zrobił, jednak niewiele od początku filmu minęło kiedy to wodząc palcami pod jej koszulką, trochę po jej tyłku, znudził się patrzeniem w telewizor, a zaczęła go interesować tiffany, która i tak go też macała. a to po klacie, a to po brzuchu, a to zaczepiała o jego usta, szczękę i szyję. niby to niewinnie, ale nie do końca. skupił się więc na tym, żeby zająć się dziewczyną i poświęcał jej teraz pełną uwagę, całując ją najpierw delikatnie a potem odważniej. chrzanić film jak miał taką dziewczynę w łóżku.

tiffy od samego początku nie zwracała uwagi na film, bardziej skupiając się na słuchaniu bicia serca louisa jak tak leżała mu na klacie, no i na wędrowaniu palcami po jego ciele. wiadomo, że spodobało jej się kiedy odwzajemnił jej zaczepki i zaczęło się robić gorąco. przypomnę tu po raz dziesiąty, że po ziele jeszcze mocniej odczuwała każde muśnięcie, więc mogła dojść już od samego miziania po ramieniu xd ale kiedy już była nad nim i całowała go namiętnie to uprzytomniała sobie, że, no właśnie, jest zjarana, więc odkleiła się od niego i popatrzyła mu w oczy, a jej włosy opadały na jego twarz.
- czy możemy wrócić do tego tematu jak już nie będę pod wpływem? nie chcę tego tak robić. - przygryzła wargę, niepewna jak louis zareaguje. tiffy miała doświadczenie w sypianiu z chłopakami pod wpływem i nie chciała tego robić z louisem w ten sposób. uważała, że ich wspólny pierwszy raz powinien się inaczej odbyć.

pewnie, że było gorąco. jednak louis nie był idiotą i potrafił się powstrzymać przed wszystkim, kiedy dziewczyna go o to prosiła. nie próbował nigdy naciskać na nic więcej, nie próbował przekonywać. pocałował ją ostatni raz w usta - no pewnie, kiedy tylko będziesz gotowa. nie będę cię do niczego zmuszać. chodźmy w takim razie spać, co? - nadal mu było gorąco od tych pocałunków i musiał wyobrażać sobie starą babcię przez to wszystko, żeby się ogarnąć, no ale co poradzić. przykrył ich kołderką.

biedny louis xd tiffy mogła mu pokazać zdjęcia ze swojej wizyty u babci to od razu by mu się odechciało.
- musimy dokończyć nasz film - stwierdziła, chociaż nawet nie wiedziała co oglądają. ułożyła się wygodnie i ponieważ miała odlot to od razu zasnęła. rano w kuchni anderson narobił im przypału nazywając gołąbeczkami i znowu wysyłając do louisa mało dyskretne sygnały.

wpadła niezapowiedziana do braciszka z sześciopakiem piwka! liczyła na miły seans filmowy ;x

hahha! no pewnie, bo na co innego można liczyć u chłopaków jak na seans filmowy? louis powiedzmy, że przed chwilą wrócił od tiffany, bo ją odprowadził do domu. spędzili ze sobą większość dnia na robieniu głupot. ledwo usiadł na kanapie, aż tu ktoś dzwoni do drzwi. podniósł łaskawie tyłek i otworzył - o cześć. w sumie to i tak miałem do ciebie pisać, wejdź - zaprosił ją do środka.

dobrze, że się nie mineli bo jo miałaby dużego zonka. weszła zdziwiona do środka - po co miałbyś do mnie pisać? - zdziwiła się. raczej rzadko do niej pisał, to ona pewnie naciskała na to żeby częściej się widywali mimo wszystko - mam piwko - wskazała na sześciopak - i liczę na to, że obejrzymy ten horror o przerosnietych robalach, obiecałeś! - wymysliła cały plan na wieczór.

- no jasne, jasne że obejrzymy ale najpierw muszę ci coś ważnego powiedzieć. więc zanim zaczniemy oglądać, to rozsiądź się wygodnie, otwórz sobie piwo... - próbował przygotowywać grunt pod jakże ważną dla niego rozmowę. nie wiedział jak jo na to wszystko zareaguje, ale miał nadzieję, że pozytywnie! bo przecież lubiła tiffy. no i jego! nie myślał, że będzie miała jakiekolwiek obiekcje przeciwko ich związkowi. otworzył sobie piwo i zaprosił ją do salonu.

patrzyła na niego dziwnie. ale faktycznie usiadła, chwyciła puszkę z piwem i patrzyła na niego - nie mozesz być w ciązy na szczęscie - odetchnęła z ulgą na szczęście xd nie spodziewała się jednak tego co zaraz usłyszy. a będąc doświadczoną w takich tematach (on i anderson halo!) wiedz, że na pewno nie bedzie zadowolona - no? - zaczęła tupać nózkami ze zniecierpliwienia. może lepiej zeby nie mówił xd

usiadł gdzieś na kanapie, ale z daleka od niej bo nie wiedział czy dostanie od niej w ramię czy przytulaska, wolał chuchać na zimne. wziął parę głębokich oddechów na odwagę - otóż, jo, ja i tiffany spotykamy się. jesteśmy razem i jesteśmy razem szczęśliwi - wypalił i napił się piwa. czekał na jej reakcję.

pewnie słysząc jego słowa poczuła jak uderza ją fala gorąca - louis przestań sobie robić żarty - zaśmiała się nerwowo - wiem, że tiffany była trochę w tobie zadurzona, ale ona interesuje się wieloma chłopakami - taka była prawda xd - nie wykorzystuj tego na swoją korzyść - przestrzegła go dalej uporczywie myśląc że zartuje. pewnie nie chciała żeby prawda do niej dotarła ups.

- yyy, jo, ale ja mówię poważnie. zaczęliśmy się w pewnym momencie spotykać sam na sam, nie w paczce, a potem jakoś od słowa do słowa... zaczęło mi na niej bardziej zależeć. wczoraj przeprowadziliśmy poważną rozmowę z tiffany i jesteśmy razem - był poważny i nie żartował sobie nic a nic. nie żartował ze swoich związków, nawet jeżeli dotyczyło to również "związku" z andersonem xd

zacisnęla mocniej dłoń na puszce myśląc nad tym co jej powiedział. pewnie słysząc jego słowa przypomniało jej się to jak ona zaczęła się spotykać z andersonem, a historia brzmiała podobnie - nie, nie, nie - wstała kręcąc się wokół sofy - nie możecie tego zrobic - złapała się za głowę i miała pewnie flashbacki jak uciekła do afryki dręczona przez wyrzuty sumienia i upokorzenie xd

- no wybacz siostrzyczko, ale nie zerwę z nią tylko dlatego, że coś ci się nagle nie podoba - mruknął, patrząc na nią jak tak łazi w kółko - byłem przekonany, że będziesz zadowolona z tego, ale najwyraźniej jesteś temu przeciwna. a można wiedzieć w sumie dlaczego, co? bo wydaje mi się, że nie jestem jakimś dupkiem ani nie masz mnie za takiego i zasługuję na tiffany tak samo jak ona na mnie - napił się znów piwa.

no jasne, że nie miała go za dupka. ale miała własne traumy xd
- nie rozumiesz? - opadła na sofę zrezygnowana - randki w jednej paczce to najgorsza rzecz na świecie - wypiła piwo prawie na raz. w końcu była mistrzem picia piwa - jak tylko coś pójdzie nie tak i zerwiecie będzie dziwnie, to wpłynie na nas wszystkich, to nie jest dla was ważne? - mruknęła i zrobiła z nich egoistów - poza tym tiffany to moja najlepsza przyjaciółka, teraz wszystko się zmieni - zaczęła mu jęczeć i może słusznie.

jej własne traumy o których nadal nie miał pojęcia xd i dalej uważał, że anderson jest najlepszy na świecie a nie, że jest frajerem ;x
- nie, gwarantuję ci, że nie będzie dziwnie bo jesteśmy dorosłymi i dojrzałymi ludźmi i umiemy rozwiązywać konflikty i takie sytuacje między sobą. co z tego, że będzie jedna para w naszej paczce, co? co to znowu za różnica, przecież i tak wszyscy się przyjaźnimy - wywrócił oczami. - jezu, ale ty masz problem jo. wiem, że to jest twoja najlepsza przyjaciółka ale powtarzam, nie zerwę z nią bo tobie się to nie podoba - podkreślił jeszcze raz dobitnie.

spoko zaraz sie dowie i zdziwi xd
podniósł jej ciśnienie słysząc jego beztroskie gadanie. ona już to przechodziła i wiedziała lepiej! - nie masz pojęcia jak to jest! anderson też tak mówił, że to okej że się spotykamy i nie będzie z tego żadnych kwasów! - podniosła aż na niego głos - a zamiast tego jak tylko mnie przeleciał i usłyszał co do niego czuje to olał mnie! - dopiła piwo - to jemu powinno być głupio, ale tak nie było, to ja czułam się się głupio i zwiałam do afryki - wykrzyczała mu wszystko - więc tak, spróbuj mi wmówić że będzie inaczej - prychnęła nieco spokojniej i ruszyła do drzwi wyjściowych - możesz zatrzymać piwo - ona straciła ochotę i na piwo i na film.

szczęka mu opadła jak tylko usłyszał o tym co łączyło ją kiedyś z andersonem! nawet nie zdążył zareagować odpowiednio, złapał ją za rękę podbiegając za nią żeby jeszcze nie wychodziła - coś ty powiedziała?! że byłaś z andersonem, on cię wykorzystał i olał i że to przez niego wyjechałaś do afryki?! czemu mi wcześniej o tym nie powiedziałaś! dlaczego to przede mną oboje ukrywaliście, co?! - teraz on podniósł głos. nie wiedział, że anderson tak okropnie potraktował jego siostrzyczkę! sióstr braci się przecież nie tyka! - ja pierdole, joooooo, tak z nami będzie inaczej! - próbował ją przekonać do swojego zdania ale teraz miał mętlik w głowie co do kumpla... oj anderson anderson.

- to przecież twój brachol - zakpiła sobie skoro chciał otrzymać wyjaśnienia. wyrywała rękę skoro ją trzymał - nie oszukujmy się, jest ważniejszy dla ciebie niż ja, tak samo jak ty będziesz teraz ważniejszy dla tiffany aniżeli ja - zabrała kurtkę z wieszaka i narzuciła na siebie - walić to - burknęła i wyszła zatrzaskując donośnie za sobą drzwi.

wkurzyła go też i przez cały wieczór myślał o tym, że musi porozmawiać z andersonem.

nie było go w domu od trzech dni, bo ciągle siedział u marty'ego. teraz przyszedł, usłyszał jakieś kroki i od razu uznał, że to louis (zapomniał, że mogła to być tiffy albo po prostu rozpoznawał jego ciężkie człapanie xd) i zaczął gadać:
- kochanie, wróciłem! - xd - nie uwierzysz co to za cyrk na kółkach. marty ciągle jęczy, że podoba mu się jakaś dziewczyna, która ma chłopaka i w dodatku teraz opiekujemy się jego nowym psem. - opowiadał od progu, podążając w stronę, z którego dobiegały odgłosy krzątania.