u caspa i leo

- tak - pokiwala glowa. nie doczytalam do konca waszej gry, ale skoro anderson i louis sie godzili to na tiffy i jo tez przyszla pora. spojrzala na jej telefon i usmiechnela sie lekko. dobrze, ze do niej tyle nie pisala. - jesli tobie nie zdazyla jeszcze odpisac to moze mi odpowie - wyciagnela telefon i napisala do jo smsa. nie lubila gdy jej przyjaciele sie klocili.

louis i jo też niby trochę sobie wyjaśnili, ale chyba nadal byli na siebie obrażeni, więc tiffy też nie wiedziała na czym stoi.
- musi odpisać i musimy się spotkać! musimy być wszystkie razem w pokoju w acapulco i przeżywać szalone przygody tam! - zaglądała jej do telefonu, czekając z niecierpliwością aż jo odpisze leili. nie mogła wysiedzieć i kręciła się ciągle na krzesełku jakby miała owsiki.

- to prawda. nie mozecie byc tak dlugo poklocone - zgodzila sie z tiffany. zamknie je razem w pokoju i nie wypusci az sie nie pogodza. - odpisala i zgodzila sie na spotkanie - oznajmila po chwili napiecia. chcialam napisac naprawde do jo, ale skoro skiba czyta wlasnie was informuje, ze sie spotkaja xd

- zgodziła się! - zawołała na całą kawiarnię, przez co jacyś ludzie zaczęli klaskać, bo myśleli, że tiffany się oświadczyła leili i ta powiedziała 'tak'. zachichotała więc i zaczęła się zapychać ciastem. - myślisz, że powinnam przygotować jakąś przemowę? - radziła się jej dalej. biedna leila była między młotem a kowadłem. hehe ustalone, przyjmujemy to.

zaczela sie smiac kiedy ludzie zaczeli im klaskac. - w koncu - powiedziala z ulga. to byl pierwszy krok do rozwiazania tej sytuacji. - przemowa chyba nie bedzie ci potrzebna. po prostu szczerze z nia porozmawiaj i wyjasnijcie sobie wszystko - wzruszyla ramionami. siegnela po swoja herbate.

- okej. czyli będzie przemowa. - pokiwała głową, bo ona tam usłyszała swoje. skoro miała wszystko wyjaśnić jo szczerze i od serca to musiała sobie wszystko przygotować wcześniej, bo inaczej zaczną jej się plątać słowa i przyjaciółka wszystko opacznie zrozumie. - okej, to musimy zacząć planować co będziemy robić w acapulco. impreza każdego wieczoru! - klasnęła w dłonie, po czym przypomniała sobie, że ma chłopaka. - albo co drugi wieczór. - poprawiła się więc.

- niech bedzie - westchnela gdy tiffy jak zwykle jej nie sluchala. przyzwyczaila sie juz do tego, wiec zapewnie bardziej dziwne byloby dla leili gdyby nie przekrecila jej slow. - niech bedzie co drugi wieczor, ale w dni, w ktore z nami nie bedziesz wieczorem oczekuje, ze bedziemy sie razem opalac i drinkowac przy basenie - usmiechnela sie szeroko na sama mysl.

tiffany lubiła pytać o rady, a potem i tak robiła po swojemu albo coś nie wychodziło tak jak miało, ups.
- no jasne! już kupiłam specjalny kapelusz na basen. - zapowiedziała. ostatnio wstawiała na insta jakieś fotki w stroju kąpielowym to jej ustawię wakacyjny awek xd poza tym tiffy będzie szaleć skoro wyrwie się z domu i żaden z jej braci nie jedzie, więc rodzice się nie dowiedzą co wyprawia. - będę wam kibicować jak będziecie podrywać pool boy'ów. chwila, w meksyku są ci przystojni latynosi czy ci z wielkimi nosami? - już googlowała jak wyglądają meksykanie, żeby ocenić czy wiele traci.

moze potrzebowala tych rad by upewnic sie, ze to co ona planowala bylo dobrym pomyslem. ja ostatnio jak zmienialam marcusowi to zostawilam jeden na wakacje xd a dzisiaj patrzylam na awki dla leili haha
- przystojni latynosi! - powiedziala podekscytowana. - juz nie moge sie doczekac kiedy tam bedziemy - rozmarzyla sie. wyobrazala sobie teraz jakiegos przystojniaka przynoszacego jej kolorowe drinki.

hahah trzeba będzie zrobić klimacik wakacyjny.
- oooooooooooo no przystojni - musiała przyznać kiedy pokazały jej się fotki w google. - myślisz, że to grzech jeśli na nich popatrzę jak louis nie będzie w pobliżu? - zachichotała. takie pytania powinna zadawać andy'emu. odkąd się poznali wszystko rozpatrywała w kategorii grzechów, a nie ogólnie błędów życiowych xd popiła swoją herbatkę i przyjrzała się leili. - chwila. a na czym stoimy z tobiasem? - angażowała się w sprawy psiapsi i mówiła w liczbie mnogiej o jej działaniach.

tak xd zazdroszcze im tak bardzo. bede przez nich zyla wakacjami xd
- bardzo przystojni - zachichotala razem z nia. - no cos ty. jesli masz w domu obraz to czy to znaczy, ze nie mozesz isc do muzeum popatrzec na inne dziela sztuki? - zapytala z rozbawieniem. ale miala porownania. dobrze, ze jemu nie pisala smsow za kazdym razem gdy chciala sie zapytac czy cos jest grzechem xd westchnela gdy wspomniala o tobiasie. - noo.. - chwycila swoj kubek. - powiedzialam mu, ze nie podobalo mi sie to jak mnie zostawil. i wczoraj postawilam mu warunek, ze skoro chce tak robic to nie mozemy sie juz calowac - zaczela jej opowiadac. - a on powiedzial, ze lubi mnie calowac i zapytal czy zdaje sobie sprawe z tego, ze bylibysmy para gdyby przestal sie widywac z innymi - upila lyka.

haha dobrze, że my też mamy kilka dni wolnego to się wczujemy xd każda musi sobie zrobić drinki z palemką.
roześmiała się na te górnolotne porównania leili.
- no tak, nie ma w tym nic złego dopóki w domu masz ten jeden obraz i nie zabierasz innych z muzeum. - podłapała. nie byli jeszcze na tym etapie znajomości, ale może zacznie. może sfiksuje na punkcie kościoła i złoży śluby czystości do ślubu, tym razem na serio xd louis byłby zachwycony. rozdziawiła usteczka na rewelacje leili. - chwila. stop. wróć, przewiń. jesteście parą i nic nie mówisz od początku?! - była w szoku!

tak xd dobrze, ze wszystkie sprawy w pracy musze zalatwiac przez apke to od razu zaznaczylam, ze chce wolne xd tak. wlaczymy sobie jakas muzyczke i bedzie klimat.
- no wlasnie - przyznala jej racje. jej chlopak sie zalamie jak tiffany zlozy sluby czystosci xd nie dosc, ze wczoraj andiego zaatakowal nico to teraz bedzie sie musial martwic o louisa. - nie, nie jestesmy para! - zachamowala ja od razu. - nic nie ustalilismy bo tobias sobie poszedl zanim doszlismy do porozumienia - wyjasnila jej. - powiedzialam mu, ze nie chce sie calowac i nie sadzilam, ze bedzie bral pod uwage wersje, w ktorej bedzie mial calowac tylko mnie. bardziej spodziewalam sie, ze zgodzi sie na ten uklad - przyznala.

idealnie! jak wspomniałaś o muzyczce to od razu mi się włączyło w głowie kokomo xd aruba, jamaica, oh i want to take ya
haha, louis wpieprzy andy'emu za to, że omotał jego dziewczynę bogiem i teraz nie chce się seksić. idealnie. z drugiej jednak strony tiffy była za dużą dzikuską (szczególnie na punkcie louisa), żeby odpuszczać sobie takie przyjemności.
- och. - wydobyła z siebie. - och. - powtórzyła z większym naciskiem, bo dopiero trybiki w jej głowie pracowały i łączyła sobie jedno z drugim. - to w takim razie kim teraz dla siebie jesteście? - pogubiła się jednak.

haha, no widzisz. powinnysmy zrobic playliste xd
biedny andy, ech. miejmy nadzieje, ze tiffany nie bedzie sie trzymac jednak tych slubow. albo ze w ogole na to nie wpadnie.
- no - westchnela gdy ona tez tak wzdychala. - w sumie to nie wiem. i tak sie teraz nie widujemy specjalnie tylko przez przypadek. zobaczymy - wzruszyla ramionami. - teraz mam zamiar sie skupic na naszych wakacjach. i wyrywaniem jakichs przystojniakow - zasmiala sie.

jestem za!
andy będzie ją odciągał od tego pomysłu xd
- to takie pokręcone! - westchnęła. - przecież ty mu się podobasz i on tobie się podoba, to jest oczywiste, dlaczego nie możecie po prostu być razem?! - czuła się jakby oglądała jakiś serial i czekała cztery sezony aż para, której kibicowała się pocałuje. - no tak, będziemy na wakacjach to zapomnimy o wszystkich problemach z st. albans. - to nic, że problemy przyjadą za nimi skoro tobias też tam będzie xd poza tym tiffy nie pogodziła się jeszcze z jo, a już planowała ich wspólne wypady.

wakacje pelna para!
jak tylko sie dowie, ze ma chlopaka to powie, ze nie robia takich rzeczy xd albo bedzie go musial zobaczyc by ocenic czy da sobie z nim rade.
- no wlasnie - zgodzila sie z nia. - to nie jest takie proste - powiedziala z lekkim rozbawieniem. leila sama raczej nie bywala w zwiazkach, wiec i dla niej po czesci to byla nowosc. nie sadzila, ze polubi tobiasa az tak by chciec go tylko dla siebie. dobrze, ze na wycieczke leci wiecej osob to bedzie go unikala xd a jak tiff z jo sie nie pogodza do tego czasu to im leila zrobi interwencje.

u mnie nawet ma być ładna pogoda to będę na balkonie siedzieć z laptopem xd
- no dobra, ale ty w końcu chcesz z nim być czy nie? - spojrzała na nią poważnie i oczekiwala konkretnych odpowiedzi. nie mogła się połapać w relacji leili i tobiasa, ale i tak ich szipowała. właśnie jak nejta nie będzie na wycieczce to leila by mogła harcować z tobiasem, bo nie będzie jej pilnować xd

a ja w ogrodku hahah xd po co komu prawdziwe wakacje xd
scisnelo jej zoladek gdy uslyszala to pytanie. jeszcze nikomu nie przyznala sie do tego czy chcialaby byc w zwiazku z tobiasem. - no chyba bym chciala - zaczela mietolic skrawek rekawa. - ale nie chce go do niczego zmuszac. lubie z nim spedzac czas i nie chcialabym psuc naszych relacji przez naciskanie na niego na cos wiecej - dodala zaraz. bedzie miala luz xd

wakacje w nołlajfie najlepsze xd
- rozumiem. - dojadła swoje ciasto. - on przyznał się do tego, że lubi cię całować i sam jako pierwszy zasugerował, że bylibyście parą gdybyście nie całowali się z innymi. czyyyyli może po prostu nie jest jeszcze zbyt ogarnięty w tych sprawach i chce być z tobą tylko jeszcze o tym nie wie albo nie wie jak się do tego przyznać? może potrzebuje małego pchnięcia w tamtą stronę... - zaczęła się zastanawiać. leila będzie robiła tiffy i jo interwencję w acapulco, a tiffy będzie robiła taką dla leili i tobiasa. zamknie ich w ciasnym schowku, żeby wszystko sobie wyjaśnili.

tak jest xd ostatnio wszyscy sie dziwili, ze jade do brighton sama.. a ja tylko myslalam o tym, ze i tak nie mam zycia i bede grala xd
sluchala uwaznie tiffy. w sumie to miala racje. moze byla szalona, ale to co mowila mialo nawet sens. nie pomyslala o tym w ten sposob. - na razie dalam mu czas by mogl to wszystko przemyslec i poukladac sobie w glowie - tez pomyslalam o schowku bo ogladalam dzisiaj friends hehe. jak utkneli w schowku gdy rodzilo sie dziecko rossa. jo z tiff beda zamkniete w pokoju, a leila z tobiasem w schowku. wtedy nie beda mieli wyboru jak o tym porozmawiac. chociaz tobias i tak byl w tym calkiem niezly i to on ostatnio zmusil leile do rozmowy.

awww będziesz z nami tam spędzać czas xd
u mnie dzisiaj w książce było zamykanie w schowku xd także niebiosa zsyłają nam sygnały, że tak musi się stać. wzięły jeszcze dokładkę ciasta (skoro za darmo!), wypiły herbatkę, pogadały i potem rozeszły się do siebie, bo musiały się spakować na wycieczkę.

siedziała tu zakopana w książkach od matematyki i piła herbatkę, bo mieli dobre herbaty. a na dodatek długo otwarte.

pewnie mieli całą noc otwarte jak casper i leo się zjarali i mieli fazę na prace xd
jack wpadł tutaj po herbatę. pewnie chciał odezwać się do archiego bo było pomiędzy nimi trochę dziwnie, ale ten był poza zasięgiem (pewnie świetnie bawił się na bali, ha ha tak czytałam xd). gapiąc się w telefon wszedł w stolik joy - wybacz - odchrząknął chowając telefon.

liam i archie nieźle się bawili razem i nie potrzebowali jacka xd wybacz jack! pewnie tak było, że mieli otwarte całą noc xd w końcu to casp i leo.
wyrwał ją z zamyślenia i spojrzała na niego a potem na stolik. nie siedziała przecież na samym środku - jakim kuźwa cudem wlazłeś na stolik stojący z boku? cześć jack - rzuciła mimowolnie i wróciła do liczenia zadania.