dekorowanie pierników

- mhm - mruknal tylko, skupiajac sie na swoim pierniku. - musialem powtorzyc bo najwyrazniej to do ciebie nie dotarlo - nie lubil byc niemily, ale nie potrafil zaakceptowac tego, ze regina miala prawo do podejmowania swoich decyzji nawet jesli okazalyby sie one bledem. - moi znajomi mnie nie wykorzystuja - gdyby sie przyznala to by sie cieszyl, ze go unika.

- nie bądź przemądrzały - przemądrzały flynn, kto by pomyślał xd regina i tak nie podejmowała tak szalonych decyzji jak flynn, a dostawała opieprz! - on też mnie nie wykorzystywał - użyła czasu przeszłego odruchowo - to ty się niepotrzebnie nakręciłeś - wytkneła mu, że był narwany.

zrobil glupia mine i ja przedrzeznial kiedy mowila, ze sie przemadrza. - to nie znaczy, ze to sie nie zdazy w przyszlosci - zerknal na nia. wylapal, ze mowila w czasie przeszlym i byl ciekawy dlaczego. - przyznam ci racje jesli juz do niego nie chodzisz - byl gotowy przyznac sie do bledu.

przewróciła oczami widząc jego wygłupy z minami - nie chodzę do niego, nie chodzę z nim, ani nawet obok niego - wytłumaczyła, choć tak na prawdę było jej przykro z tego powodu jak oscar się zachował i do jakiego overthinku ją doprowadził - możesz już odpuścić? - poprosiła i potem skupiła się na piernikach, przyozdobiła ich ze trzydzieści i flynn musiał jej towarzyszyć xd

dorabiały na jarmarku (standard) i sprzątały stanowiska.
- wygląda, jakby elf się zrzygał - marudziła, widząc tę ilość kolorów.

eve to już miała czwartą prace, sprzątanie tutaj, kino, joga i jeszcze bzykanie thomasa i dostawanie prezentów xd
- albo spuścił - dodała i zaczęła wycierać to szmatą. plusem było to że znały właściciela budki z winem i dostawały je już za free - może same coś udekorujemy i potem zawiesimy na choince? - zażartowała bo wiedziała, że obie nie miały czas myśleć o świętach ani nie miały choinki xd

dorabiały na halloween, to teraz przyszedł czas na jarmark świąteczny. powinny się cieszyć, że tak dużo się działo w mieście.
- napis "sprzątajcie po sobie, buce"? - zaproponowała, bo nie czuła ducha świąt.

i jednocześnie ubolewać, że inni świetnie sie bawią i odpoczywają, a one wiecznie zapieprzają xd
- albo 'mikołaj nie istnieje małe gnojki'? - mogły tak dywagować do rana mając grinchowe podejście - w kinie grają 'love actually' chcesz iść? stawiam bilety, za darmo.... - czekała na jej odpowiedź, ale zaraz parsknęła śmiechem bo obie wiedziały, że nie chciały tam iść. mateo pewnie wpadnie z jakąś koleżanką i eve znowu ich przylapie.

esther nie postrzegała tych wydarzeń jako formę dobrej zabawy.
- to można wymalować koło jego tronu - dywagowała również, gotowa popsuć święta innym. skrzywiła się na jej propozycję, zanim zorientowała się, że eve tylko żartuje. - nie obejrzałabym tego, nawet gdyby mi ktoś za to zapłacił - a jak wiadomo była zdesperowana, żeby zarabiać kasę. już wolała sprzątać świąteczne gluty.

nie uginała się wobec norm społecznych!
zaraz się okaże że przez bycie grinchem zdemolują jarmark! - mogłybyśmy, ale jego armia elfów nas zaatakuje - wskazała na elfy, a raczej seksi elfinki kręcące się wokół mikołaja dzisiaj - więc jak co roku mało oryginalnie będziemy oglądać grincha albo szklaną pułapkę - zaśmiała się - na szklaną pułapkę to pewnie nawet hudson da się namówić - o dziwo planowała ich święta wyrzutków xd

wtedy jarmark nie wytrzyma do trzech króli xd wolały jednak przetrzymać jeszcze te kilka dni i zarobić więcej.
- to nazywasz armią? nie są żadnym wyzwaniem, nie jest to armia oszalałych zombie - nie bała się seksi elfinek, którym połamią się paznokcie. - nie sądzę, żeby chciał robić cokolwiek, co odróżniłoby ten dzień od jakiegokolwiek innego w roku - wzruszyła ramionami. ona też nie była chętna, no ale hudson był ostatnimi czasy jeszcze bardziej grumpy niż zwykle.

i tak wychodzi że zawsze ktoś musi coś zniszczyć, albo podpalić xd
- nie wiesz tego, tipsy mogą być niebezpieczne - zamachała rękoma udając, że jej morderczo drapie! - oglądanie szklanej pułapki nie jest czymś nadzwyczajnym - pewnie do tego świąteczna uczta w postaci gotowego jedzenia xd nie uważała tego za coś nadzwyczajnego! - moje drzwi stoją dla was otworem - dodała kłaniając się teatralnie. zaraz dokończyły sprzątnie i poszły pić darmowe grzane wino.

wkurzala sie na kolejnego piernika, ktory jej nie wyszedl.

podszedł do niej z koszykiem wypełnionym idealnie udekorowanym piernikami, które sprawiały, że inne pierniki mogły się schować.
- wesołych świąt! - rzucił radośnie, bo mimo że zawsze była dla niego niemiła, to pozostał w nim do niej sentyment.

- zalezy dla kogo - burknela i odrzucila kolejnego piernika, ktory jej nie wyszedl. chciala przygotowac je dla rodziny zeby widzieli, ze tez miala jakis wklad. nie mogla sie pokazac z brzydkimi pierniczkami wiec swieta zostaly zrujnowane.

- coś się stało? - zmartwił się, że jakaś tragedia dopadła rodzinę andersonów! zapomniał, jaka z rosie jest drama queen. usiadł naprzeciwko niej bez pytania i postawił swój koszyk z gotowymi piernikami na stole.

- to sie stalo - pokazala na kupke nieudanych piernikow. nie byli zmuszeni do widywania sie w szkole i zapomnial, ze specjalnoscia rosie jest dramatyzowanie. spojrzala na jego koszyk. - czemu tobie wychodza, a mi nie! - wkurzala sie.

- nie są takie złe - stwierdził, ale ponieważ już nie był w niej zakochany po uszy, to nie starał się aż tak bardzo, żeby ją pocieszyć i mogła dosłyszeć w jego tonie nieszczerość. zapomniał, bo nie latał za nią i nie był świadkiem jej meltdownów przy każdej jego próbie zaproszenia jej na randkę xd - bo zajmuję się tym profesjonalnie? - mieli jakieś zajęcia z cukiernictwa w szkole i już czuł się profesjonalistą.

spojrzala na niego wkurzonym wzrokiem. wyczula, ze klamal i nie podobalo jej sie, ze jej nie pocieszal jak zawsze xd - nie musisz sie tym chwalic na kazdym kroku - jeszcze bardziej sie zdenerwowala. zrezygnowala z piernikow i poszla szukac czekos innego.

teraz było już za późno na żałowanie, że wesley nie traktuje jej jak centrum wszechświata xd
chciał jej pomóc z piernikami, ale skoro poszła, to jej strata!