scena

ciągnęło ja i to było najdziwniejsze przyciąganie w jej zyciu xd
hahah fernando sufler! to że wszystko odwzajemnił tylko ja bardziej nakręcilo i zmotywowało żeby mu walnąć. co za skrajne emocje - nie uwielbiasz mnie, nie możesz tak mówić - zabroniła mu. sama miała już wypieki na twarzy z ogólnego podniecenia i tak zachowywała się jakby byli po trzech rundkach namiętnego seksu. strach pomyśleć co będzie jak wylądują kiedyś w łóżku.

już nawet przyciąganie do niesfornych kolegów andersona miało więcej sensu.
- nie będę tak mówić, ale pozwól mi to pokazać - zbliżył się do niej znowu. ciągle trzymał dłoń na policzku, ale wpatrywał się w dani gotowy na więcej. dosłowne nadstawianie drugiego policzka xd wybuchną jak wylądują w łóżku xd jakby wczesniej do tego nie doszło to teraz martwiłabym się, że faktycznie tak by mogło się to skończyć.

tak bo niebieskie sztywniary leciały na zielonych luzaków xd
- nie! - zagroziła mu palcem wskazującym kiedy zbliżył się. chwyciła jego podbródek pewnie wbijając paznokcie lekko w jego skórę. przy nim dopiero się uczyla na ile brutalna może być - nie możesz mi mącić w głowie - na dobrą sprawę nie musiał nic nie robić, jego obecność wystarczyła żeby szalała. jak wylądują w łóżku to albo sypialnia dani albo gabriela zostanie zdemolowana k wymagała będzie remontu.

no tak, prawo natury.
cały czas uśmiechał się i kącik jego warg lekko drgnął gdy poczuł jej paznokcie. to go mimo wszystko nakręcało. będą się bawić w bdsm i dani zostanie jego dominą xd 
- jakie jeszcze mam zakazy? zgodzę się na wszystko, królowo mojego serca - zdecydowanie już traktował ją jak dominę xd ale cały czas czuł, że musi jej pokazać, że może dla niej zrobić wszystko. zapewniał ją o tym wielokrotnie, ale ona mu nie wierzyła. głównie dlatego, że nie życzyła sobie wszystkiego. jak zdemolują sypialnię dani to gabriel jej wybuduje cały nowy dom xd

lol nie wiem czy dani kręciło bdsm jak ash, ale na pewno fantazjowała o tym że robili to w jakiś dziki sposób z gabrielem. z takimi fantazjami czasami zasypiała a potem się wkurzała że po nocach jej się śnił xd - nie zbliżaj się do mnie - nakręcała się jeszcze bardziej próbując wmówić sobie że wcale się nie oszukuje i że to jest to czego chce. trochę za mocno wbiła mu te paznokcie więc w pewnym momencie puściła go i dotarło do niej że trochę zbyt gwałtownie zareagowała - nie działasz na mnie tak jak myślisz - skłamała wstydząc się tego że tak się odsłoniła, a potem uciekła przepychając się przez tłum. o sprawie związanej z marcusem przypomniała sobie potem. musiała knuć jak w bezpieczny sposób i w bezpiecznej odległości poprosic o to gabriela.

dani odkrywała przy nim nowe warstwy samej siebie, więc kto wie xd
był trochę rozdarty przez to, że chciał stosować się do jej życzeń, ale jednocześnie jej życzeniem było niezbliżanie się do niej. już wezwał fernando, żeby rozkminiał jak to obejść. zostały mu ślady po paznokciach dani i wrzucili go na szybko do makijażystki, bo przecież zaraz po nari miał swoje wielkie wystąpienie.

siedział na scenie i zajadał się jakimiś dobrymi rzeczami. rozglądał się co tu się dzieje, ale niewiele ogarniał bo był już nieźle wcięty.

pewnie się umówili, że wrócą jedną taksówką do domu, dlatego go szukała, bo chciała już wracać. ochrona akurat zaczęła go wypraszać ze sceny, bo zaraz miał się rozpocząć pokaz cyrkowców, a ona to obserwowała parę kroków dalej.
- isaac! - zamachała do niego.

nie ogarnął najpierw, że ktoś do niego macha ani nie dawał się zbytnio stąd wyrzucić. był zbyt nawalony, żeby cokolwiek takiego ogarniać. jak już ogarnął, bo koleś mu zwrócił uwagę, że ktoś go woła, spojrzał w jej kierunku - hanna! - zawołał do niej uradowany - znalazłaś mnie - zaśmiał się głupkowato.

nie była za bardzo porobiona, bo na swoich lekach nie mogła przesadzać z alkoholem. może dlatego umówili się, że wrócą razem, bo hanna wiedziała, że będzie trzeba dopilnować, że isaac trafi do domu.
- wcale się nie ukrywałeś, prawie stałeś się częścią występu - zauważyła z rozbawieniem i zerknęła w stronę sceny gdzie zaczynało się coś dziać.

- hmm - zaczął zastanawiać się nad tym co się tu właściwie dzieje. odstawił talerz z jedzeniem na bok, a właściwie to oddał jakiemuś randomowi, żeby sobie zjadł i za chwilę pojawił się tuż przy hannie - w takim razie, skoro mnie już znalazłaś, rozumiem, że idziemy do domu i koniec imprezy dla mnie? - zapytał nadal się do niej szczerząc.

ona była już na etapie nawadniania się, więc piła izotonika kiedy isaac się kręcił nie ogarniając.
- a co, masz tu jeszcze coś do zrobienia? - rozejrzała się naokoło tak jakby szukała jakiś niedokończonych spraw isaaca. nie wyglądało jednak, aby takowe były skoro już nawet jedzenia się pozbył.

- nie mam. poza tym, że nawaliłem się w trzy dupy i najadłem wszystkiego czego chciałem, to nie mam. wszystko załatwiłem - zaśmiał się - odprowadź mnie w takim razie do naszego mieszkania i zaprowadź mnie do łóżka, bo sam nie dam rady - ciekawe jak będzie to wyglądało, skoro on był od niej dużo wyższy, ważył więcej a ona była chuchrem.

zaśmiała się z jego podsumowania.
- cieszę się, że wszystko załatwiłeś i wypiłeś i zjadłeś tak, żeby korzystać z królewskiej wspaniałomyślności - poklepała go po plecach z rozbawieniem. westchnęła kiedy oczekiwał od niej, że będzie się nim zajmowała. - i co, może jeszcze mam cię zanieść na rękach? sam musisz sobie radzić, księżniczko - zapowiedziała. ona mogla tylko pilnowac, żeby szedł obok, a to czy będzie szedł prostoto jego problem.

najwyżej będzie go musiała potem ciągać po sorach jak quinn toniego xd
- to to jest impreza jakiegoś króla? - nie ogarnął właściwie że to była impreza gabriela. wbił się tutaj na totalnie krzywy ryj i nie bardzo w sumie wiedział do kogo idzie na tą imprezkę życia. na pewno to była dla niego impreza życia, rzadko na takich bywał - dobra dobra, to co, zamawiamy taksę i spadamy do domu? - zapytał.

- księcia - poprawiła go, bo ona była dobrze zorientowana. nie przychodziła do ludzi do domów bez uprzedniego dowiedzenia się kim są gospodarze. - właśnie miałam to zaproponować - ucieszyła się, że się nie opierał, bo już przewidywała taką opcję, że isaac będzie za bardzo nakręcony i nie będzie chciał wracać. wyciągnęła telefon i zadzwoniła po taksówkę, ale minę miała nietęgą jak się rozłączyła. - nie ma wolnych taksówek, wszyscy teraz wracają i zajmują - poinformowała go niezadowolona. tak to jest jak się zaprasza całe miasto na imprezę.

- powiedziałaś coś o królewskości, dlatego to mnie może zmyliło. nawet nie widziałem gospodarza na oczy, ale to mniejsza z tym, nie znam gościa, więc jest mi obojętny jak zeszłoroczny śnieg - machnął ręką na gabriela, którym się totalnie nie interesował. na pewno jego stalkerem nie zostanie - czyli co, skoro nie ma wolnych taksówek, to będziemy musieli się przejść do domu. może uda mi się wtedy wytrzeźwieć czy coś - zauważył szczerząc się ładnie do niej - ślicznie wyglądasz, mówiłem ci to już? - pochwalił jej wygląd i zaczęli iść przed siebie.

- czepiasz się słówek. i powinieneś być milszy dla gospodarzy imprez, nie przyniosłeś żadnej butelki wina ani sałatki? - zaśmiała się, bo oczywiście to nie był ten typ dinner party gdzie goście powinni się dorzucać. stoły i tak się uginały obfitością jedzenia, a szampan lał się z fontann. - dasz radę przejść? to jakaś godzina drogi - jęknęła. udawała, że to on nie da rady, ale tak naprawdę sama chciała się od tego wymigać. dom gabriela był gdzieś na obrzeżach, więc na piechotę na pewno czekała ich przeprawa. - może ktoś będzie jechał w naszą stronę i się załapiemy? - próbowała wymyślić rozwiązanie. - dzięki, to na pewno odmiana od oglądania mnie w piżamie w hello kitty - zaśmiała się.

- przecież to on wszystko fundował, miałbym mu jeszcze donosić rzeczy na które go stać? nie no bez przesady - zaśmiał się z tego co ona mu teraz wygadywała - dam radę - zapewnił ją, bo w końcu był facetem i nie miał na szczęście na sobie szpilek - jak chcesz, mogę to ja cię kawałek drogi ponieść, czy coś - zaproponował - może uda nam się wbić do jakiejś przypadkowej taksy, która będzie jechała w naszą stronę a jak tak, to ja robię nam śniadanie nazajutrz jak wstanę - obiecał jej zadowolony - lubię hello kitty - zażartował. nie lubił xd

- to byłby miły gest - tłumaczyła mu z rozbawieniem, ale wcale nie mówiła na poważnie. tylko benek i aimee byli tacy nienormalni i nieobyci, zeby rok temu przynieść sałatkę na tę imprezę, pamiętam. popatrzyła na niego jak szedł chwiejnym krokiem i nie ufała mu na tyle, żeby ją niósł. - nie, dzięki, nie chcę, żebyśmy wylądowali w rowie - śmiała się, ale naprawdę chciała tego uniknąć. - czy wstaniesz rano czy o godzinie trzynastej? bo od tego zależy czy będę chętna na to śniadanie - żartowała sobie w najlepsze. - dobrze, że nie na tyle, żeby podkradać mi piżamkę - poklepała go po plecach. na szczęście udało im się załapać do jakiejś przeładowanej taksówki gdzie siedzieli obcym ludziom na kolanach, ale przynajmniej wrócili bezpiecznie i szybko do domu.

a pamiętam, maud ją wcinała razem z benem i tak zaczęła się ich piękna tragiczna miłość xd dawno i nieprawda! a on z samego rana zrobił to śniadanie a potem poszedł znów spać, no ale zrobił to co obiecał!