Karuzela

- dżentelmen, który próbuje się jej pozbyć - poprawił ją, przedstawiając siebie w gorszym świetle, żeby nie myślała, że jest dżentelmenem dla innych dziewczyn, a dla niej nie. - czasem działa, a czasem prawda to za dużo do udźwignięcia - zerknął na nią, przypominając jej spojrzeniem o swoich ostatnich chwilach szczerości na temat swojej rodziny. niestety wiedziała o nim wiele więcej niż on o niej. - to może chcesz się zamienić? ja popilnuję kasy, a wy pójdziecie na przejażdżkę - zaproponował, żeby mogła się zaprzyjaźnić z tipsiarą. - a co, jeśli tam trafiłbym na uczestniczki zajęć? - przypomniał jej wątpliwości o obecność gii. - łatwiej byłoby w twoim mieszkaniu - tak, zdawał sobie sprawę, że nie został tam nigdy zaproszony.

- nikt nie jest idealny - nie cisneła mu bardziej, łaskawa - nie dowiesz się, jeśli nie spróbujesz - nie zachęcała go za specjalnie, bo jego prawda była faktycznie ciężka do udźwignięcia. może nie wiedział o niej zbyt wiele, ale i tak w porównaniu z nim miała lajtowe sekrety xd - nie jestem godna takiego towarzystwa - zaśmiała się. nie chciała spędzać czasu z tipsiara, wolała już burczącego mateo - nie mam zbyt dużo miejsca - co było umiarkowaną prawdą xd - czas na was - wskazała na karuzelę, która sie opróżniała i wepchneła ich do wagonika. nie chciała gadac o warunkach mieszkaniowych więc poświeciła mateo sorry. zamachała jeszcze do niego z głupim uśmieszkiem - bawcie się dobrze - widziała jego niezadowolony wzrok, ale nie odpuściła xd jak wysiadali to specjalnie poszła na przerwę żeby nie wracać do tematów które były dla niej niewygodne.

wrócił w okolice karuzeli, bo zgubił tu zapalniczkę i teraz jej szukał. na szczęście akurat coś działo się na scenie i było tu mniej ludzi.

arnold tylko przy karuzeli się kręcił xd mira znalazła tą zapalniczkę. stała pod karuzelą i właśnie odpalała nią papierosa. nie mogła szaleć mając usztywniacz na nodze i jej kostium nie był seksi przez to więc rekompensowała to papierosami i drinkami xd

specjalnie xd
zauważył mirę, zanim zauważył zapalniczkę. ich relacja się nieco oczyściła, więc podszedł do niej bez oporów. chciał poprosić ją o pomoc w odpaleniu papierosa, ale wtedy zauważył swoją zgubę.
- masz coś, czego szukałem - oznajmił na powitanie, co zabrzmiało jak bardzo słaby tekst na podryw.

dobrze, że mira bardziej widoczna niż zapalniczka jednak. to prawda, odkąd załatwił jej pracę chciała być milsza? wypadało być milszą? może jakieś pokłady empatii w niej uruchomił po tym spontanicznym i pomocnym geście.
- godność? charyzmę? seksowną bieliznę? - zażartowała nieco sarkastycznie, nie mogła przecież mu totalnie odpuścić xd

nie mogła być teraz totalną suczą dla niego po tym, jak wstawił się za nią u dziekana i wykreował stanowisko, którego właściwie wcale miało nie być (czego ona nie wiedziała, ale może któryś ze starych profesorów się wygada albo sam dziekan powie, że arnold tak za nią ręczył?).
odchrząknął i wsadził ręce do kieszeni kurtki, ukrywając swoje zakłopotanie.
- niee... zapalniczkę - wyjaśnił i wyciągnął rękę z kieszeni, żeby wskazać na zgubę. oboje wiedzieli, że mira podniosła ją z ziemi xd

możliwe, że tak będzie i mira znowu będzie się go czepiać że za bardzo się angazuje. tak źle i tak niedobrze, na razie musiała być miła. ale jak oboje wiemy mira nie bywała długo miła.
jak zawsze wprawiła go w zakłopotanie i jak zawsze jej się to podobało - hm - zacisnęła dłoń na zapalniczce żeby się z nim podroczyć - skąd mam pewność że jest twoja? - uniosła brew i patrzyła na niego podejrzliwie.

doceniała jego pomoc, dopóki nie okazywało się, że za bardzo się starał. miła mira to do siebie nie pasuje.
- bo mam w kieszeni skręta i nic, czym mógłbym go odpalić? - przyznał się do tego, że przyniósł narkotyki na rodzinną imprezę. właściwie to możliwe, że zakupił trawkę przed chwilą za jakąś budą, żeby się uspokoić, a teraz odkrył, że nie ma zapalniczki. historia halloween arnolda.

nie pasuje dlatego zbyt długo tego nie będzie. bała się zbyt dużego zaangażowania, to ją przerażało!
- mam nadzieję, że to jednocześnie zaproszenie do wypalenia go wspólnie - wiadomo, że sępiła od niego zioło. ona miała tylko zwykłe fajki, głównie dlatego że w tym momencie nie było jej stać na zioło xd na pewno na takiej rodzinnej imprezce w st. albans nie mogło się obyć bez przypałów w postaci dilerów za budą xd a policja i ojciec wesa zajmowali się scottym i kylem xd

dzięki jego zaangażowaniu nie musiała wracać na garnuszek mamusi.
- no cóż, to ty masz zapalniczkę - przytaknął, nie przyznając się wprost do zaproszenia. policjanci jak zwykle nie wiedzieli, co się dzieje pod ich nosami. rozejrzał się, przypominając sobie, jak wcześniej czepiali się go za palenie papierosa, więc chciał wyczaić dobre miejsce do zajarania. - idziemy na karuzelę? - zaproponował. z ivy nie chciał, ale z mirą to, wiadomo, co innego.

a to byl najgorszy koszmar miry xd
- uznaję to za odpowiedź twierdzącą - dopowiedziała sobie sama na jego niekorzyść lub korzyść jednak jeśli chciał spędzać z nią czas - czyżby obudził się w tobie szalony arnold? - podeszła entuzjastycznie do jego pomysły, położyła dłonie na jego ramionach, odwróciła go w stronę karuzeli i pchneła lekko żeby się ruszył, co było odpowiedzią twierdzącą na jego pytanie. kuśtykała uroczo z tym usztywniaczem, na pewno dlatego wspomagała się na nim. jak podeszli do kolejki to wyciągnęła kasę i chciała za nich zapłacić, z ostanich funtów xd

czyli jego zaangażowanie było drugim od końca koszmarem i było porównywanie lepsze xd
chciał z nią spędzać czas, choć miał nadzieję, że nie wypali mu całej trawki. potrzebował tego, żeby się uspokoić. chociaż bardzo możliwe, że sama obecność miry już na niego działała w pewien sposób uspokajająco, to znaczy wszystkie jego paniki koncentrowały się na lęku przed tą dziewczyną xd przynajmniej nie rozmieniał się na drobne.
- nawet dzieci wchodzą na tę karuzelę - umniejszył swojemu szaleństwu. szedł powoli, dopasowując się do jej tempa. oczywiście nie pozwolił jej zapłacić i szybko podał banknot eve czy komuś innemu xd - ja stawiam - powiedział stanowczo i zaraz już wsiadali do wagonika, a jak tylko ruszyli do góry, to wyciągnął skręta i zamachał nim, żeby zaprezentować, że nie kłamał.

koszmary były stopniowane xd nie był na pierwszym miejscu, mamuśka wygrywała!
była jednocześnie jego uspokajaczem i największym strachem, idealne combo xd może by jej zaimponowało gdyby tylko jej powiedział.
- dzieci to mali psychopaci, nie porównuj się - nie ma to jak dydaktyczne podejście skoro sama prowadziła zajęcia z dzieciakami. zerknęła na niego trochę zbulwersowana bo chciała zapłacić jednak i uniosła się honorem, to jednak pozwoli jej kupić parę obiadów więc jak tylko wsiedli to schowała urazę do kieszeni - już się tak nie pusz - zaśmiała się. chwyciła skręta, wsadziła mu do buzi i przybliżyła się żeby odpalić i przy okazji dość wyzywająco spojrzeć w oczy bo dlaczego nie. może chciała przetestować czy od razu przyjedzie policja, jak coś to się wyprze i wrobi arniego xd

to i tak sukces.
nie wiadomo, co jej imponowało, więc arnold przestał próbować się popisywać i tylko udawało mu się czasem mimochodem.
uśmiechał się ze skrętem w buzi i zapatrzył się na nią. przez to w ogóle nie oglądał widoków. może to dobrze, pewnie wśród jego rozlicznych lęków znajdował się też lęk wysokości, więc teraz przynajmniej mógł się skupić na mirze i trawie. nawet nie martwił się policją, miał nadzieję, że stąd ich nie widać. co najwyżej będzie czuć zapach w wagoniku. zaciągnął się i wypuścił dym prosto na mirę, utrzymując kontakt wzrokowy.

pierwszy sukces arniego i nie wiedział nawet o tym.
może powinien spisywać co imponuje mirze? na pewno mógł tam dopisać posiadanie zioła!
nie wiedzieli nawet że dobrze na siebie działają i na swoje lęki, bo mira tez była przy nim jakaś bardziej pełna ogłady! może kiedyś do tego dojdą.
musiała się zjarać dymem, który wypuścił bo nagle wypaliła - dzięki za załatwienie tej pracy, to bardzo mi pomoże - oby arnold nie wypadł z wrażenia z wagonika xd

i raczej się nie dowie.
ciężko było spisywać, bo mira była zmienna i raz coś jej się podobało, a następnym razem już nie. z ziołem wyskakiwał przed nią już kilka razy, więc to chyba rzeczywiście była jego sprawdzona metoda.
zaskoczyła go, bo nigdy w życiu nie spodziewał się takich słów z jej strony.
- nie ma o czym mówić - zapewnił ją i przekazał jej skręta. - mam tylko nadzieję, że nie zanudzisz się na śmierć - uśmiechnął się łagodnie.

zioła mógł być akurat pewny xd
dobrze, że nie padł z tego zaskoczenia jednak!
- zanudzę się na pewno - zaśmiała się, nie łudziła się, że to jest praca na dłuższa metę dla niej, dobrze że był to etat tymczasowy! - ale w tym momencie są ważniejsze rzeczy niz moje znudzenie - wow, jednak potrafiła wykazać się zdrowym rozsądkiem - kiedyś się odwdzięczę - obiecała dość enigmatycznie. nie wiadomo czy nie chodziło o seks w podzięce xd - jak noga wróci to formy - co brzmiało jeszcze bardziej enigmatycznie, zabrała mu skręta i zajęli się jaraniem, a jak zjechali na dół to ktoś wyczuł więc dla niepoznaki musieli się rozejść w dwie różne strony żeby nie złapali ich oboje xd

rozglądał się za lizzie, bo pisała, żeby się tu spotkali, ale się spóźniała.

dotarla w koncu z butelka wina, ktora przemycila zeby nie wydawac kasy na alkohol. - teddy! - rozlozyla ramiona i uwiesila sie na nim.

objął ją na powitanie.
- widzę, że jesteś przygotowana - zaśmiał się z butelki. - ale nie wpuszczą nas z tym na karuzelę - pokazał tabliczkę z zakazami, którymi przejmował się bardziej niż arnold i mira.

- to ja pilnuje prawa - pomachala mu butelka przed nosem. nie pamietam czy pisalam w co sie przebrala, ale niech bedzie, ze seksi policjantke. - nie musza o tym wiedziec - rozpiela bluze, odkrywajac swoj slutty kostium i schowala butelke.

policjantka lizzie i strażak philip xd wiadomo jak tedzio był przebrany.
- próbujesz ich zmylić? - zaśmiał się. uniósł brwi, kiedy zobaczył slutty przebranie lizzie. na pewno co roku ubierała się slutty, ale co roku robiło to na nim takie samo wrażenie. - idziesz potem na jakąś imprezę? - wyglądała, jakby miała w planach coś więcej niż wino na karuzeli z tedem.

dopasowali sie xd ted pewnie co roku nosil ten sam kostium xd
- cii, nie wyprowadzaj ich z bledu - przylozyla palec do ust. lizzie byla zlodziejka wiec ten stroj byl idealny xd - impreza jest tutaj - odkrecila butelke, po czym wlozyla do niej slomke. byla przygotowana xd zblizyla sie do teda zeby wlozyl glowe w jej cycki i sie napil.

to nie pomogło im się dogadać xd jego kostium się sprawdzał, więc po co zmieniać xd
- no dooobra - zaśmiał się nerwowo i rozejrzał, czy nikt ich nie widzi. jak coś jego rodzice byli prawnikami, więc będą mogli im pomóc wykaraskać się z kłopotów. jego overthink już poleciał do tego, jak się wytlumaczy przed ojcem. - to ja będę cię osłaniać - zaproponował, bo nie był gotowy na picie z jej dekoltu.