Staw

to pewnie się dziwił czemu jak trafia w kaczki to one toną :c a hanka od jakiegoś czasu włóczyła się to tu, to tam po tym fascynującym miasteczku. Spała pewnie u jakiś kumpli z zespołu, którzy dbali o nią lepiej niż jej siostra, dlatego hanka była bardzo radosna! Podeszła do niego, usiadła obok i położyła mu dłoń na ramieniu. - cześć ed - ed, ed i eddy. Nawet mu dała buziaka w policzek na powitanie!

wystraszyła go, tym bardziej że doskonale wiedział co robi i czemu te kaczki toną. bał się jak cholera kaczek, bo wierzył, że jakby chciały to by go zamordowały tu i teraz. wolał to zrobić pierwszy. słuchał jakiegoś murzyńskiego rapu i tak podskoczył, że słuchawki mu z uszu wyskoczyły. - possij mojego kutasa! - turet się odezwał i zaraz ed zrobił niewinną minkę i spojrzał na nią przepraszającym wzrokiem. - wybacz................ - znowu nim wstrząsnęło. - kurwo, dziwko, szmato!

dobrze, że to była hanka a nie taka cassie albo zara, bo pewnie już by mu gacie ściągały! No, ale ona taka nie jest, wiadomo. Popatrzyła na niego przyjaźnie i pokręciła głową - ale tak przy kaczkach?! - zażartowała sobie i poklepała go po tym ramieniu, na którym jeszcze wtedy trzymała rękę. Hanka się na niego nigdy nie gniewała, bo była mądra i wiedziała jakie on ma problemy. -ale właściwie, to mógłbyś mnie przenocować, wtedy nad tym pomyślimy - uśmiechnęła się szeroko i też chciała porzucać chleb kaczką, ale jak zobaczyła ten jego, to zrezygnowała.

na bank by tak było. ale dobrze, że hannah to dalej dziewica. ed się podrapał po ramieniu. - nie, no... nie chciałem. wiesz. - bo ona taka słodka to w sumie go trochę stresowała. wolał zdecydowanie bardziej otaczać się chamskimi dziwkami xd - co? czemu? - podrapał się po głowie. nie wiedział, co na to jego matka. musiałby hankę wpuścić oknem do domu.

-przecież wiem - kiwnęła głowa i oparła się na łokciach z tyłu wystawiając twarz do słońca, a wiadomo, że jest blada jak ściana to musi uważać. -bo znudziło mi się spanie po melinach moich kumpli - wyjaśniła mu jakby to była najnormalniejsza rzecz na świecie i spojrzała na niego - przecież twoja mama mnie luubi - bo kto by nie lubił takiej uroczej hanki, która pewnie pomagała mu zdawać chemię podrzucając testy od lisy no i inne przedmioty też.

wyprostował nogi przed siebie i zaraz się położył na tej trawie. - a czemu śpisz u znajomych? nie masz własnego domu? - zapytał chamsko trochę i założył na nos swoje okulary. - możesz spać, jak chcesz. - bo jemu to nie robiło. - tylko nie ma wolnego łóżka, to ze mną albo na podłodze - zaśmiał się pod nosem. dawno z nikim nie spał, to byłoby fajnie.

o dom, muszę lukowi jakąś melinę znaleźć jak nie ma akademika już :c.
Zmarszczyła brwi gdy zapytał o dom - tak jakby, ale nie martw się, potem znajdę następny przystanek - będzie chodziła od domu do domu, albo pojedzie sobie do rodziców! -ed! - szturchnęła go lekko - no chyba nie kazałbyś mi spać na podłodze! - już mu chciała powiedzieć, że jest niewychowanym chamem, ale w jego sytuacji mogłoby go to urazić - zajmuję mało miejsca, zmieścimy się razem, o popatrz - i żeby mu to udowodnić skuliła się tuż przy nim, trochę się nawet do niego na tej trawie przytulając - widzisz, widzisz? - pewnie na obiad dostała od ziomków jakieś dragi i jest taka radosna.

może mieszkać u cherry czy kogoś tam innego mojego xd
przytulił ją nawet lekko jak się tak tuliła i kiwnął jej głową. nawet słodko było, ale tylko przez chwilę bo zaraz dostał jakiś atak. - kurwa mać, jebana szmato, wsadzę ci mojego ptaka aż się będziesz dławić! - zaśmiał się z wyższością. - dziwka jebana! - wstał na równe nogi i odszedł speszony na bok. jak on nienawidził jebanego tureta... aha, jasne. pewnie nic nie miał tylko jest taki pojebany xd

u cherry najlepiej :d
A hanka w ogóle się tym nie przejęła, bo miała już przepalony mózg od tych narkotyków i uważała, że to jest o wiele lepsze niż takie leżenie bez sensu i chociaż nie jest słodko i różowo. pozdro hanka. -eeed - jęknęła i wstała, żeby podejść do niego - przecież ja wiem, że to nie ty - zrobiła do niego słodkie oczy i nawet się trochę uśmiechnęła - i tak cię lubię! - wyznała mu radośnie takim tonem jakby to była bardzo wielka rzeczy i powinien się z tego cieszyć. - to przyjdę do ciebie wieczorem, zmień pościel - kazała mu, bo nie wiedziała w sumie czy on tam jakiś swoich dziwek nie sprowadza do domu, a nie chciała by w takiej używanej pościeli z nim spać. Posłała mu jeszcze całusa i pobiegła nie wiadomo gdzie, cala hania. bo ja też muszę iść, a jest tak okropnie gorąco :c

haha, jaki z niej słodziak. to on od razu poleciał do chaty i wszystko przygotował na ich wieczorną randkę! nawet nażarł się tabsów by nie mieć już tików żadnych!

byla piekna pogoda, wiec vincent przyszedl tutaj z kocykiem, ulozyl sie nad stawkiem i czytal "dume i uprzedzenie" bez koszulki, bo chcial sie opalic.

Skoro była taka piękna pogoda to Ellie spakowała Milo w wózek i udała się z nim na spacer. Dzieci muszą korzystać ze słoneczka i tak dalej. Oczywiście by nie przeholować to też miała dla niego parasolkę albo coś no i sobie z nim tak spacerowała. A jak się jej znudziło to wzięła młodego na kocyk by się bawił, a sama też coś pewnie czytała, zerkając na Milo. Korzystała ze słonka też łapiąc kolorki, ona Włoszka to wiadomo, że musiała mieć piękną opaleniznę.

vincent wychowal 20 kuzynow kiedy byl maly bo mial duza i bardzo zajeta rodzine wiec bardzo sie znal na dzieciach. zerknal na niebo od razu marszczac brwi bo slonce go prawie oslepilo a potem spojrzal na gugajacego milo a potem na jego matke. postanowil zainterwencjowac. - przepraszam, nie wydaje sie pani ze maly powinien miec jakas czapke, zeby nie dostal udaru? - zaproponowal aczkolwiek grzecznie, bo nie chcial sie wymadrzac ani byc niemily, po prostu dla dobra dziecka, co nie.

Elka to siadła tak, żeby cień drzewka Milo osłaniał, no ale wiadomo. Słońce ruchoma rzecz więc się pewnie przesunęło tak, że młody był teraz na słońcu, wtedy się odezwał jakiś chłopak obok niej. Spojrzała na niego.
- Zaraz mu założę, jak się rozkładaliśmy to tutaj był cień.
Lekko się uśmiechnęła i założyła Milo czapeczkę pewnie, ona była dobrą mamą więc była na wszystko gotowa, dała też młodemu biszkopta, bo dzieciaki to lubią takie rzeczy. Jej mały na pewno takie ciacha lubił, bo to mało słodkie i w ogóle, ona mu pewnie słodkiego nie dawała i Gregowi też zakazywała.

nie wiedzial w sumie co powiedziec i w ogole mu sie troche glupio zrobilo, bo mimo ze nie mial zlych zamiarow to nie chcial zeby jej bylo przykro ze taki typ jak on zwraca jej uwage. zaczerwienil sie troche i w ogole bo sam wiedzial ze mamy nie lubia jak im sie cos mowi na temat tego jak wychowuja swoje dzieci, bo jego kuzynka mu kiedys tak powiedziala, i odchrzaknal. - mam nadzieje ze sie nie gniewasz, po prostu lubie dzieciaki, co nie. - i od razu pomyslal sobie ze pewnie zabrzmial jak jakis pedo. - eee... - podrapal sie po lbie - nie w sensie ze ... wiesz... ee... mam duza rodzine.

Nie miała mu za złe tego, że się odezwał. Ellie to raczej miła osoba, więc nie skacze na nikogo z buzią ani nic. W końcu jest z księdzem to wie, że jej grzeszyć nie wolno bo tak nie wypada i już. Nie no tu przesadzam, ale tak naprawdę nie miała mu za złe, widać że to uczynny facet i interesuje się tym co go otacza. Pewnie jakby zobaczył, że ktoś zostawił zamknięte dziecko w takim upale w aucie to też by interweniował. Po prostu dobry gość.
- Spokojnie, nic się nie stało. Chciałeś przecież dobrze.
Zaśmiała się cicho, nie wzięła go za pedofila ani za nic. Nie musiał się martwić tym.
- Jestem Ellie, a to jest Milo.
Mały na pewno na niego patrzył zainteresowany.

- milo mi cie poznac, ale musze leciec do pracy! - powiedzial, bo zaczynal za pietnascie minut, a potem sobie poszedl.

no to siedziała sobie nad stawem z tanim winem. oczywiście pogrążona w smutku, po stracie daniela. co prawda nie wiem co dokładnie się z nimi działo teraz, ale nie było za fajnie i chyba zerwali ostatnio, nie ogarniam. no nieważne, w każdym bądź razie tak właśnie india spędzała ostatnio dni, upijała się i użalała nad swoim żywotem. niedługo stanie się totalnym wrakiem człowieka ;x

zastanawiałam się czy theo czy max ale dawniej maxem nie grałam to będzie on. ty nie ogarniasz.... co ja mam powiedzieć xd też nie ogarniam. i w sumie nie wiem co miałby tutaj robić, ale może właśnie szedł sobie tędy na jakąś super imprezę i zobaczył ten obraz nędzy i rozpaczy i aż mu się serce krajało więc do niej podszedł i usiadł sobie obok. - zapijasz smutki? - zapytał. nie znali się, bo nie mieli kiedy i gdzie się poznać, ale od razu zauważył, że z niej ładna dziewuszka jest.

nadrobisz wszystkie dramy, nowe postacie, relki! wszystko! wierzę w ciebie! xd - jak widać - burknęła, biorąc kolejny łyk. trochę chamuwa z niej teraz była, z resztą zawsze taka była! zaraz jednak uniosła głowę, żeby zilustrować swojego rozmówcę. wyglądał jej trochę na pedofila, szczególnie z tym kilkudniowym zarostem - chcesz mnie zgwałcić? nawet nie próbuj, mój tata to policjant! - rzuciła szybko, zatrzymując go ręką. taki gest, co by dalej nie podchodził dla własnego dobra.

nie sądzę, żeby mi się chcialo nadrabiać wszystkie dramy i będzie sukcesem jak nadrobię relki i postaci, ale też w siebie wierzę ;d - z tego co ja wiem to nie jest to najzdrowsze. - stwierdził. jeszcze wpadnie w jakiś alkoholizm i dopiero będzie. chociaż co on o tym wiedział.... gdyby tak do tego podchodzil to już dawno miałby siebie za alkoholika. na jej kolejne słowa najpierw się zdziwił a potem roześmiał. - jezu skąd. gdybym chciał ci coś zrobić pewnie bym tutaj nie siadal albo zwabił cię cukierkami.... - powiedział uśmiechając się do niej lekko. - po prostu wyglądasz na wyjątkowo przygnębioną... - dodał.

- co ty możesz wiedzieć! - palnęła po chwili. jak danielowi tak pyskowała, to się nie dziwię, że z nią zerwał haha! w sumie, to ona już popadła w alkoholizm! normalnie to gardziła alko, ale jej najlepsza psiapsia, czyli agnes, wkręciła ją w chlańsko, a że jej się spodobało, to podkradała tacie z barka różne trunki i tak się zaczęło - zabawny jesteś - stwierdziła, śmiejąc się razem z nim - siadaj - poklepała miejsce obok i podała mu zaraz flachę z winem - przygnębiona? to za mało powiedziane! mam doła wielkości rowu mariańskiego! - zaczęła mu się żalić.

- coś mi się wydaje, że odrobinę więcej niż ty. - powiedział unosząc kącik ust. teraz to się uważał za starszego i super doświadczonego to nie ma się co dziwić co nie! jak to mówią raz się żyje. agnes podkrada ojcu alkohol a agnes pewnie williamowi xd uśmiechnął się na jej slowa i dosiadł się do niej. - taki mój urok. - stwierdził i przeczesał swoje super loczki. wziął od niej butelkę i upił łyczka. - aż tak źle? wyglądasz jakbyś miała doła wielkości wielkiego kanonu a tu takie coś... - pokręcił głową.

wywróciła tylko oczami na jego komentarz. dobrze myślał, ona była jeszcze młodą siksą, to co mogła wiedzieć! - taki urokliwy z ciebie chłopak - zaśmiała się, mierzwiąc mu loczki. całkiem fikuśne były i pewnie jej się spodobały to musiała je dotknąć! na szczęście nie wyżelował nic, więc były fajniutkie, takie mięciutkie - nooo - jęknęła, spuszczając głowę - życie jest do bani, a wy faceci to już w ogóle! - dodała jeszcze.

- niszczysz mi fryzurę. - roześmiał się, chociaż to nie była prawda bo on zawsze wyglądał tak samo czy mu ktoś mierzwił loczki czy też nie. no i dbał o swoje loczki, żeby były takie super fajne i mięciutkie więc wiadomo. same fajne doznania. - łooooł, zaczynasz dość ostro. - powiedział już teoretycznie poważnie. - facet cię zdradził? może trzeba mu nakopać do dupy? dobry w tym jestem. - powiedział unosząc kącik ust mając nadzieję, że jego super radosne usposobienie jej jakoś pomoże. chociazby odrobinkę.