wieża zegarowa

takie podsyłanie to kenny z ofelką sobie robili, junior to jest cockblocker dla tessy. xdddd
- zdejmuje przy kobietach! - poprawił ją zaraz. w ogóle próbuję rozkminić czy on jest jej bratem czy wujkiem, skoro jest z połączenia kenny'ego i nancy xdddd na pewno byli wychowywani podobnie, dziwne, że julka w tym otoczeniu wyrosła na porządną. w sumie julka była największą buntowniczką z nich wszystkich, skoro nie chciała z nikim spać. chociaż to też się źle skończyło. jasne, że mu rosło, bo od dzieciaka miał fantazje o tej chwili. - fajna jesteś, śpisz dzisiaj u mnie. - stwierdził. objął ją ramieniem i poszli do niego, żeby się tam jeszcze doćpać i zasnąć na łyżeczkę. wystarczy tej patologii na dzisiaj.

haha, też miałam kończyć bo idę w kimę xddddddddddddddd tessa była dużą łyżeczką!

fuj ten tyłek tessy. w każdym bądź razie sapphire szła tędy z kościoła do domu. czuła się natchnięta duchem świętym i oczyszczona ze wszystkich grzechów ubiegłego tygodnia, że mogłaby umrzeć.. i prawie jej się to udało, bo omal nie wlazła pod koła jakiegoś auta. facet na nią trąbnął i wyminął, a ona sama odskoczyła i przytrzymała się tej wierzy, żeby zasapać się trochę, tak ze stresu. aż się spociła!

jeremy nie wracał wcale z kościoła, bo tam się nie pojawiał. szedł dołączyć do kumpli gdzieś do pubu na mecz. zauważył sapphire i chciał do niej już pomachać, ale ona prawie wpadła pod samochód. a on o mało co nie dostał zawału, bo wcale nie chciał być świadkiem wypadku. przebiegł przez ulicę i podszedł do niej. - wszystko w porządku? - zapytał.

sapphire od razu, jak do niej podszedł przyłożyła mu z piąstki w klatę. dobrze, że miał puchową kurtkę to mu zamortyzowało cios. - chciałeś mnie zabić! - jęknęła obrażona i naciągnęła bardziej czapkę na uszy i skrzyżowała ręce na piersiach. pewnie przez to, że do niej machał chciała przejść przez jezdnię i do niego podbiec się przywitać i wtedy wlazła pod samochód. oczywiście jej wina, ale wiadomo jak to dziewczyny... wszyscy winni, tylko nie one.

uniósł w górę brwi. - wiesz, że to nie prawda - zaprotestował, że go tak obwinia. przecież jeremy nie skrzywdziłby nawet muchy, a co dopiero celowo spowodował czyjś wypadek. - przed wejściem na ulice wypadałoby się rozejrzeć - przypomniał jej, bo najwyraźniej zapomniała o tym jakie to jest ważne. może teraz się nauczy bardziej uważać.

- jeszcze mnie pouczasz?! - wkurzyła się, dlatego odepchnęła go jeszcze i pobiegła przed siebie. całe szczęście tym razem nic nie jechało i bezpiecznie wróciła do domu.

wzruszył ramionami i poszedł do kumpli.

ja geniusz, zamiast od razu zacząć, bo byłam zalogowana, to się najpierw wylogowałam, żeby się zalogować xd w każdym bądź razie essie była na jakimś wieczornym spacerku, żeby się jej lepiej spało i właśnie wracała do domu. szła powolnym kroczkiem bo nigdzie się jej nie spieszyło.

brawo ty xd casper szedł prawdopodobnie do domu, chociaż jego kierunek nigdy nie był konkretnie znany bo bywało tak, że trafiał po prostu do leosia i bliźniaków. wszyscy należeli do jednej paczki, essie też, powymieniali się dziewczynami, proste. tam wszyscy ze wszystkimi, eh. natknął się na essie. pocałował ją w policzek na przywitanie - cześć dziewczyno - powiedział radośnie - co tam? gdzie zmierzasz? - zapytał, przeczesując włosy palcami.

oni wszyscy byli jedną wielką rodziną po prostu. no a rodzina wymienia się czasem między sobą różnymi rzeczami. nikt nie powiedział, że dziewczynami też nie mogą się powymieniać xd szczególnie, jeśli nikomu to nie przeszkadzało... z tego co kojarzę to essie jest też byłą leosia, tak w ogóle xd - cześć chłopaku. - powiedziała rozbawiona. - na spotkanie z przeznaczeniem... - dodała już poważnym tonem i pokiwała głową.

dlatego mówię, że leo i casper wymienili się essie, a jakoś do tej pory są najlepszymi przyjaciółmi na świecie xd nina z essie też wymieniły się na przykład leo, też są bff. to jest jakaś dziwnie pokręcona rodzina, oni się nadają na serial jakiś, mówię ci. casper jak tylko widział essie od razu mu się buźka śmiała. nie dość, że była jego przyjaciółką, to w międzyczasie ze sobą sypiali, potem poderwał ją leo, jemu to nie przeszkadzał. podniósł ją i obrócił dookoła, a potem postawił z powrotem na ziemi - w takim razie przeznaczenie cię już spotkało - pocałował ją w czoło - to na co masz dzisiaj ochotę? - spytał grzecznie - wino? drinki na mieście czy spokojny wieczór w towarzystwie filmów? - sypał propozycjami jak z rękawa.

haha, serial o nich z pewnością zrobiłby furorę na całym świecie. jestem ciekawa, jakby ich tak wszystkich zamknąć na miesiąc w jednym mieszkaniu, bez możliwości wyjścia to czy by wszyscy ze sobą wytrzymali xd i ile spięć by w tym czasie było. essie też od razu poprawiał się humor na jego widok. to nie była jedna z tych dziwnych relacji, gdzie na widok byłego ma się ochotę schować w najbliższym zaułku. zaczęła się śmiać kiedy ją tak kręcił. - no nie.... myślałam, że moje poszukiwania będą trwały dłużej. - zmarszczyła nosek jakby była niezadowolona, ale oczywiście tak nie było. - drinki na mieście brzmią bardzo interesująco.... - stwierdziła z uniesionym kącikiem ust.

wątpię, czy by ze sobą wytrzymali. prędzej by się pożarli, obrazili na cały świat i więcej kłócili niż chcieli przebywać razem. tyle by było z ich wielkich przyjaźni. dlatego spotykają się od czasu do czasu, a nie dzień w dzień. nie mieszkają też ze sobą, dobra, bliźniacy i leo mieszkają, ale oni się starają dogadywać. reszta spotyka się rzadziej. objął ją w talii i przysunął bliżej siebie - dobrze, w takim razie moja droga essie, zabieram cię dzisiaj na drinki na mieście. ten, kto wypije więcej i będzie stał jeszcze na nogach, stawia taksę do domu i porządne śniadanie nazajutrz - uśmiechnął się szeroko.

w końcu jak tacy wariaci mogliby ze sobą wytrzymać tyle czasu xd na pewno fajnie im było kiedy się spotykali raz na jakiś czas i wtedy szaleli ale rzeczywiście co za dużo to niezdrowo. też go objęła, bo głupio by było jakby tylko on ją przytulał a jej by ręce zwisały luźno... po za tym lubiła go przytulać, a że ostatnimi czasy nie miała jakoś na to okazji to musiała nadrobić. - w takim razie czeka cię jutro ciężki dzień, bo coś mi się wydaje, że jeśli chodzi o jutrzejsze śniadanie to będę wymagająca... - powiedziała szczerząc się do niego. pewnie zaraz poszli gdzieś i możesz zacząć.

nie wiem co grać i kim... stała pod wieżą i spalała fajkę.

za dużo grałaś ha ha. majk sobie tędy wracał. dawno nie widział psychopatki gigi to się nawet stęsknił. mimo, że umieściła go we friendzonie! zaszedł ją od tyłu i zasłonił jej oczyska.

po prostu jest tyle możliwości, chcę wszystkimi! gigi wcale nie umieściła go we friendzonie! z przyjaciółmi to oni mieli mało wspólnego.
- nie wygłupiaj się, william. - zaśmiała się jak zasłonił jej oczy ;x

umieściła go bo nie chciała żeby ją wyruchał. majkowi było smutno z tego powodu. dalej liczył na coś więcej. jak usłyszał nieswoje imię to roześmiał się - pudło - zdjął łapki z jej patrzałek.

chciała, ale rosalie im zemdlała pod nogami. to allie ich oboje umieściła we friendzonie, a mogli mieć trójkącik! odwróciła się szybko, żeby sprawdzić kto to jest, skoro nie william. majka na pewno się nie spodziewała.
- och, nie rozpoznałam cię po głosie i ze wszystkimi ubraniami na sobie. - żarcik w kierunku jego profesji, godnie.

speszył się i uciekł bo ja jednak do chłopaka spadam ;x

zepsułaś nam 24-godzinny maraton! roześmiała się jak się speszył i poszła do williama ;x

stała pomalowana srebrną farbą i udawała jakiegos seksownego robota. ludzie rzucali jej hajs, ale to ją mało obchodziło. nudziło się jej i chciała sie dobrze bawić.

dylan miał właśnie swój pierwszy weekend z annie, więc chodzili wszędzie gdzie tylko chciała. teraz go ciągnęła przez całe miasto na lody, które uwielbiała, ale zachwyciła się joy, więc podleciała do niej i wpatrywała się w nią jak w obrazek, także i dylan za nią poszedł.

grałam z dagną to u nich była już annie ha ha. nie wiem, przecięli dziecko na pół pewnie xd
i bardzo dobrze, że się zachwyciła bo joy była zachwycająca! jak podeszła do niej annie to nachyliła się w jej kierunku i pacnęła ją palcem po nosku zostawiając na czubku srebrny ślad.