fighting cocks

niestety dla niego clementine nie miała zamiaru mu wyznawać całej prawdy. był trochę taką jej deską ratunkową. no a przynajmniej miała taką nadzieję, że jeżeli na prawdę nie uda się jej nikogo znaleźć i w ogóle zdecyduje, że brakuje jej tego co miała, to dix przyjmie ją z powrotem.
- nie bierz całej winy na siebie. nigdy wina nie leży po jednej stronie - bo w sumie jakby nie było to obydwoje to popsuli. mógł tak całymi dniami nie przesiadywać w laboratorium, czy gdziekolwiek on tam był. popatrzyła na jego usta, bo miała go ochotę teraz pocałować. nie sądziła, że tak będzie reagować na jego towarzystwo, dopóki go nie spotkała. i wcale nie! bez przesady, ona tylko ruchała pełnoletnich ;x

spojrzal jej gleboko w oczy, bo spodobalo mu sie to, co mowila i blado sie usmiechnal.
- jestes taka mila - szepnal slodko przesuwajac przy okazji dlonia po jej udzie i pochylajac w jej strone.
- brakuje mi ciebie... - dodal przysuwajac sie do niej coraz blizej. zapomnial nawet, ze sa w jakiejs zapyzialej melinie, gdzie raczej nie powinien go ogarniac romantyczny nastroj, hehe.

uśmiechnęła się słodko do niego gdy tak do niej mówił. aż ją przeszły dreszcze, kiedy poczuła jego dłoń na swoim udzie. to było bardzo przyjemne uczucie. - mi ciebie też, dixon - wymruczała, po czy go po prostu pocałowała, bo nie miała już zamiaru dłużej się powstrzymywać.

odczytal to jednoznacznie, wiec raz dwa zaplacil za siebie i za nia i poszli do niego. wybierz i zacznij xd

o, poruchał sobie wczoraj porządnie więc miał dobry humor, teraz pił piwko i oglądał w spokoju jakiś mecz. dziś był lekko zmęczony więc nie miał zamiaru zbytnio szaleć. ale jak wiadomo wszystkiego nie da się zaplanować ;x

suzanne bolało wszystko po tym seksie w katakumbach, miała wszędzie siniaki i nie mogła się ruszać. poza tym miała wielkiego kaca. była po zdjęciach, co dodatkowo ją zmotywowało do tego, żeby się napić. weszła stukając szpilkami, była jedyną dziewczyną niestety. usiadła sobie obok zmęczonego sebastiana i zamówiła sobie podwójne whisky - impreza się udała widzę - zapaliła papierosa. co z tego, że łeb jej prawie odlatywał.

alfons też miał seks obrażenia he he he, zabalowali wczoraj nie ma co. suzie miała fajne urodziny xd cóż, była jedyną dziewczyną bo w telewizji leciał jakiś mecz i wszyscy faceci przyszli do pobliskich pubów żeby pić piwko i dopingować swoją drużynę, podobnie jak seba - czytałem, że tobie również się udała - uśmiechnął się po nosem - wszystkiego najlepszego - mruknął i napił się piwa.

- dziękuję. świętowałam kolejny rok bez ciebie, to już chyba moja mała tradycja - spojrzała się na mecz, mecze ją nie kręciły niestety. wypiła sporo ze szklanki, nawet się nie skrzywiła. zaciągnęła się papierosem i poprawiła rozczochrane włosy - co tam u ciebie bastien? - zapytała znudzona. rozejrzała się po pubie, nikt nawet nie jarał się tym, że weszła do nich kobieta. wszyscy żywo komentowali mecz, trudno xd

pewnie to był bar dla gejów xd albo mecz po prostu był ważniejszy! - to urocze co mówisz - odparł obojętnym głosem i napił się znów - a interesuje cię co u mnie? - uniósł brew - myślałem, że cię to nie interesuje odkąd jesteśmy razem i cieszysz się że razem nie jesteśmy - jak zawsze wjeżdżał jej na psychę ;c podły seba, nie wiem dlaczego tak się mścił ;ccc

- oczywiście że cieszę się że nie jesteśmy razem, dlatego świętuję te kolejne lata po rozstaniu. zawsze powtarzam sobie, że zmarnowałeś mi hm, caaałe dwa lata. a może to było mniej... to tak zamierzchłe czasy że ja już nawet nie pamiętam. kolejny rok bez ciebie jest jak kolejny rok przeżyty na wolności po wyjściu z paki - ale ona miała o nim mniemanie. nie wiem dlaczego oni się aż tak nienawidzili, mogli zostać chociaż dobrymi przyjaciółmi. ale ich drogi już dawno się rozeszły. mścił się tylko dlatego, że ona też żyła swoim życiem a to było niedopuszczalne przecież. a co dopiero by było jakby się w kimś zakochała i wzięła ślub, tragedia xd

chyba go nie znosiła bo seba podły drań ją zdradził z jakąś cycatą rudą zdzirą ;ooo - proszę cię nie rozśmieszaj mnie, na pewno dalej liczysz na to że wrócimy do siebie - zaśmiał się perfidnie i zamówił kolejne piwo bo wiadomo pił i palił jak smok. nie wiem w sumie dlaczego nie próbowali przynajmniej normalnie ze sobą gadać. widać nie potrafili, albo mogli się pieprzyć, albo być razem, nic więcej xd

zaśmiała się w głos - chciałbyś, najwyżej w marzeniach kotku. to ty ciągle pojawiasz się w moim życiu, zaciągasz mnie do łóżka jakbyś liczył na coś więcej a potem jak zwykle znikasz na całe miesiące. potem schemat jest ten sam. zjawiasz się pod moimi drzwiami pijany i prosisz o pocieszenie. coś tutaj chyba jest nie tak, nie mam racji bastien? - zastanowiła się poważnie. taa, oni mogli albo ze sobą sypiać albo po prostu ze sobą znów być. inaczej im nie wychodziło xd nie byli oni normalni.

dziena ola, że mi na fejsiku odpisujesz jak sie dziele z tobą moimi jakże fascynującymi przemyśleniami xd
ja nie mam normalnych postaci przyzwyczaiłam się już - skoro znikam i nie pojawiam się miesiącami to chyba aż tak bardzo nie liczę na coś więcej - przewrócił oczyskami - tylko seks się liczy suzie, nic więcej - wzruszył ramionami - nie szukaj żadnych podtekstów w moim zachowaniu bo ich po prostu nie ma - wyjaśnił jej. jeszcze sobie pomyśli, że chce do niej wrócić!

już przecież odpisuję :p
- nie martw się, już nigdy cię nie wpuszczę do swojego łóżka. nie licz na to - puściła mu oczko - ty masz swoje laleczki, którymi się bawisz a ja swoich chłopców z którymi się też świetnie bawię - pokiwała głową. suzie zaczęła coraz więcej pić. chyba jeszcze nie pogodziła się ze śmiercią brata do końca, poza tym tutaj w st. albans była sama jak palec. nie miała do kogo iść ani z kim pogadać, ciągle pracowała. oblizała parę razy wargi i zamówiła tequilę - było miło ale się skończyło. co ja w ogóle z tobą przez te dwa lata robiłam, ale byłam głupia że cię w ogóle pokochałam - pacnęła się w czoło.

- swoich chłopców - powtórzył za nią, zakpił sobie oczywiście - trafiło się ślepej kurze ziarko - bo seba uważał się za lepszego i pewnie uważał że to on nauczył suzie tych wszystkich bajerów w łóżku. tak, suzie miała smutne życie, musi spotkać się z lidką bo dalej nie wytłumaczyła się z dixa co bardzo przygnębiało pannę scavo! - coś jednak musiało cię intrygować skoro wytrzymałaś dwa lata - przysunął się do niej - och, skarbie no chyba nie chcesz powiedzieć, że nie jestem intrygujący? - odgarnął jej jasne włosy z szyi i szepnął jej to wprost do ucha.

kiedy się zbliżył, chyba jej się gorąco zrobiło. musiała się szybko odsunąć bo nie może okazywać względem niego aż takiej słabości. nawet go nie dotknęła. taak, koniecznie musi się spotkać z lidką i przetłumaczyć dlaczego właściwie przespała się z jej braciszkiem, tamta musi jej powiedzieć czemu ukrywała go przed nią aż tyle czasu skoro był świetnym facetem i dobry był w łóżku. polubiła dixona, nawet na tyle że mogłaby się mu spokojnie oddać. suzie lekko poczerwieniała ale nie ze złości - nie, nie jesteś intrygujący. byłeś ale już nie jesteś. idź lepiej do tej swojej panienki z balu a mnie zostaw w spokoju echer - mruknęła bawiąc się nerwowo zapalniczką.

znał ją na tyle, że wiedział dlaczego się odsuwała od niego. ta cała zabawa sprawiała mu wiele frajdy więc nie miał zamiaru jej tak szybko kończyć. nienienienie!
- ależ mnie ta panienka już w ogóle nie interesuje - nawet nie pamiętał jej twarzy, a co dopiero imienia. zresztą to był tylko seks, dlaczego miałby się więc nią przejmować? - och, ciągle jestem intrygujący, musisz mi to przyznać - zaśmiał się i znów podsunął do niej, robił to specjalnie! pewnie położył jej łapkę na kolanku, niby przypadkiem, ale robił to z premedytacją.

zdjęła łapkę ze swojego kolanka, bo jednak nie chciała żeby się z nią droczył. kiedyś już by polecieli do niej do mieszkania uprawiać dziki seks w każdym kącie, ale ona tak łatwo się nie da. postanowiła uwolnić się z jarzma które nad nią ciążyło. wczoraj z alem bawili się świetnie, ale to był tylko seks. a tu nagle pojawiał się seba i wszystko się chrzaniło. jak zwykle. jej serce nie wytrzyma aż takiego stresu związanego z echerem. ona go musiała cholerne kochać skoro tak się zachowuje - ja ciebie też już powinnam nie interesować, bo mówiłam poważnie na temat tego, że do mojego łóżka już nie masz wstępu - powiedziała na jednym wydechu. tequila sprawiła, że zaczęła się denerwować.

nie zniechęcił się do dalszego działania bo przecież ta zabawa na tym polegała. on ją podrywał, ona nie chciała się dać, a seba był przekonany, że i tak pod koniec wieczoru wylądują razem w łóżku. doprawdy musiał być pewny siebie i musiał potrafić grać na jej emocjach perfekcyjnie - zawsze mogę cię zabrać do mojego łóżka, tam zawsze będziesz miała wstęp - posłał jej buziaka w powietrzu i roześmiał się - suzie, suzie, suz - wymamrotał jej imię i zaśmiał się - przecież doskonale wiesz, że nie masz co się opierać - zamrugał patrzałkami.

położyła dłoń na wewnętrznej stronie jego uda, niedaleko krocza. lekko ścisnęła udo a potem tylko seksownie się uśmiechnęła. nachyliła się nad nim zadowolona, dzieliły ich milimetry - możesz sobie tylko pomarzyć. nigdzie z tobą nie pójdę, ani do łóżka, ani do motelu ani tym bardziej na komodę. kotku, mam nadzieję że dzisiaj łapka cię niezbyt zaboli, bo niestety ale ja będę spała dzisiaj sama - ścisnęła udo jeszcze mocniej a potem się cofnęła - oj echer echer, żyjesz marzeniami - roześmiała się w głos.

był zaciekawiony jej poczynaniami i nachylił się w jej stronę bo chciał wiedzieć co mu tam szepnie. roześmiał się bardzo kiedy usłyszał jej słowa, bo niestety spodziewał się tego - wieczór się jeszcze nie kończy więc mamy jeszcze czas - ale miał parce żeby ją przelecieć, nie wiem co chciał sobie tym udowodnić ale widocznie miał w tym jakiś cel - marzenia są po to żeby je spełniać - napił się znów, nawet kupił suzie kolejnego szocika, czy tam drinka żeby smętnie nie siedziała.

- a żebyś się nie zdziwił kochanie. powodzenia z rączką, tylko się nie napracuj bo jeszcze ci żyłka pęknie - poklepała go po kroczu i uwaga uwaga, ostentacyjnie wyszła z baru. była z siebie dumna jak paw, że nie dała mu tej satysfakcji, haha.

jakaś jej koleżanka miała urodziny więc poszły świętować. nie miały jednak ochoty na tańczenie w żadnym klubie więc siedziały w barze i popijały drineczki. lidka jednak postanowiła zniżyć się do poziomu plebsu i wyjątkowo piła piwo, co musiało wyglądać śmiesznie bo cały czas paćkała się pianką i nawet nie potrafiła porządnie utrzymać tego kufla. szybko jednak się upiła i teraz siedziała rozochocona przy barze, bujała się na krzesełku i szczerzyła do włochatego barmana.

morgan szlajała się w tym samym towarzystwie co lidka, więc siedziała tu teraz razem z nią. sama miała ochotę dzisiaj na coś specjalnego, a że solenizantka stawiała, to próbowała wszystkiego czego jeszcze nigdy w życiu nie piła. - weź przestań, on jest ohydny - pacnęła ją ze śmiechem w ramie. sama nie była fankom aż tak owłosionych facetów. a lidka pewnie się gapiła na tego nowego dagny.

bo on jest barmanem no nie? ten nowy dagny? w ogóle dagna odcięta od neta, przypał ;x;x;x
lidka to już była super, dobrze zrobiona, szczególnie przez to piwo. ale miała mocniejszą głowę niż ja, bo po dwóch już pijaniuśka jestem....... gibała się więc na tym krześle, przygryzła wargę i śmiała się do tego barmana kiedy to morgan zwróciła jej uwagę - przynajmniej jest męski! - odparła zaraz, bo jude to mężczyzną nie był, wiele mu brakowało.