supermarket

nie dość, że zdradził swój sekret, to jeszcze dla sally cała ich znajomość wywróciła się do góry nogami. no i mąż narobił jej przypału.
- ciekawe, czy będzie dobry - skomentowała. czuła się tak, jakby po tym wielkim wydarzeniu, które miało między nimi miejsce, teraz byli na etapie nieznajomych, którzy pytają z grzeczności "co u ciebie". - ja mogę brać tylko truskawkowe, bo innych nie tkną - wyciągnęła jakieś dziecięce jogurty z lodówki.

- ciekawe - pokiwal glowa. przez chwile stali w ciszy, ale odezwal sie. - sluchaj.. - odwrocil sie do niej. nie potrafil small talk kiedy cos go dreczylo. - to co powiedzialem ostatnio.. nikt o tym nie wie.. - spojrzal na nia probujac wyczytac czy rozumie do czego dazy.

- nikomu nie powiedziałam! - powiedziała pospiesznie, żeby nie myślał, że już poszła i rozgadała wszystkim koleżankom. - właściwie to dziewczyny pytały nawet, czy coś między nami jest - zaśmiała się, jakby to był żart, ale jeszcze niedawno myślała, że naprawdę może się podobać komuś takiemu. niestety pozostał jej ian xd

pokiwal glowa. ulzylo mu kiedy to potwierdzila. nie zeby uwazal, ze byla taka osoba, ale nie znali sie na tyle dlugo zeby czul, ze moze jej zupelnie ufac. zasmial sie krotko. - nie wiedzialem, ze tak to wyglada - nerwowo podrapal sie po szyi.

- no właśnie... przepraszam za mojego męża. to na pewno nie była sytuacja, w której chciałeś to powiedzieć - westchnęła, odgarniając włosy i popatrzyła na treya. teraz na spokojnie w świetle supermarketowych jarzeniówek mogła mu się przyjrzeć i sprawdzić, czy faktycznie wygląda na geja... nie wyglądał. wszyscy mieli prawo się pomylić xd - zaskoczyłeś mnie - przyznała.

- moze lepiej bedzie jesli o tym zapomnimy - zaproponowal. wiedzial, ze dla niej to tez nie byla dobra sytuacja. - nie ty pierwsza to mowisz - powiedzial z lekkim rozbawieniem. cieszyl sie, ze ludzie sie nie domyslali bo to znaczylo, ze dobrze sie ukrywal.

- ale czy możemy? - popatrzyła na niego. wiedziała, że nie! zbyt wiele się wydarzyło tamtego wieczora. ulżyło jej, że "nie pierwsza" to mówiła, bo to oznaczało, że nie miał przypadkowego coming outu w niezręcznej sytuacji z jej mężem xd - cóż, czasem zachowujesz się... jakbyś flirtował z dziewczynami - odchrząknęła. mówiła to powoli, ważąc każde słowo, bo nie chciała się przyznawać, że sama dała się na to złapać.

- mozemy sie postarac - wzruszyl ramionami. nie byl pewny czy jest gotowy drazyc ten temat. mowiac o tym, ze nie byla pierwsza mial na mysli niewielka grupke znajomych, ktora o tym wiedziala. to, ze powiedzial to jej przy mezu go nadal stresowalo. troche nie wiedzial jak sie wytlumaczyc bo wiedzial, ze flirtowal I robil to celowo. - nie chcialem zeby tak wyszlo - sklamal.

- albo zastąpić to innymi lepszymi wspomnieniami - zasugerowała. nadal chciała się z nim przyjaźnić! a może nawet teraz będzie się czuła swobodniej, spędzając z nim tyle czasu i bezwstydnie oglądając go po koszulki, bo nie będzie miała poczucia, że robi coś przeciwko ianowi. - w porządku, rozumiem. co innego mój mąż - mruknęła. nie chciała na niego zrzucać swoich problemów małżeńskich, ale sam był ich świadkiem.

- okej.. podoba mi sie ten plan - usmiechnal sie. nie chcial urywac kontaktu. moze tez mial szanse zeby poczuc sie przy niej swobodniej niz przy kimkolwiek innym. w koncu mogl byc soba. - nadal jest zly? - wspolczul jej, ze ma takiego meza. hehe dobrze, ze skiby nie ma xd

- ciągle nie poszliśmy do tego klubu z sziszą - przypomniała mu ich wcześniejsze plany. - to skomplikowane - odparła wymijająco, bo nie chciała mu się żalić, że oddalili się od siebie i podejrzewała iana o romans, a tak poza tym to nie wspierał jej i zaczęła się zastanawiać, czy na pewno jest tym jedynym czy tylko ojcem jej dzieci. too much, faktycznie nie byli jeszcze na tym etapie xd - relacje są skomplikowane - podsumowała, posyłając treyowi wspierający uśmiech, bo musiał coś o tym wiedzieć, skoro ukrywał swoją prawdziwą tożsamość. wiedziała, że nie może być mu łatwo.

- kiedy jestes wolna? - chcial juz zaplanowac wypad. skoro Ian sie na nia wkurzyl I wiedzial, ze wychodza razem to nie musieli sie krepowac xd umowili sie I dokonczyli razem zakupy.

miał wyrywanego zęba mądrości (tak, o dziwo posiadał) więc teraz kupował jakieś papki dla niemowlaków bo nic innego nie mógł jeść za bardzo. choć z boku wyglądało to tak jakby szykował wyprawkę dla dziecka już xd

przyszedl po cos I akurat wszedl w alejke, w ktorej byl nico. obserwowal go chwile zanim podszedl. musial sie upewnic, ze nico byl tu celowo. - czyli to prawda - powiedzial zalamany.

z nico schodziło jeszcze znieczulenie więc myślał wolniej niż zazwyczaj. dało się wolniej xd dlatego odwrócił się i zerknął na marcusa. pewnie miał spuchnięty policzek już, może hurd myślał że to skutek uboczny zapłodnienia laski teraz xd - prawda? ale że co? - nie skumał.

bez przesady, nie byl az taki glupi zeby myslec, ze nico wyskocza na ciele skutki uboczne ciazy xd
- to wszystko! - zamachal energicznie rekami. nie pokazywal w zadnym konkretnym kierunku, ale chodzilo mu o dzieciece rzeczy.

czyli był mądrzejszy niż nico haha.
- tobie też kupić? - wskazał na przeciery. kupiłby to koledze jesli byłby głodny xd nie ogarnął, że przyznał się do kupowania tego - jesteś głodny? to dlatego jesteś taki nerwowy? - on tak miał xd chociaż teraz chodził też zdenerwowany z innych powodów.

haha czasem nawet jemu sie zdazalo.
- nie! - krzyknal przerazony. - slyszales cos? - pomyslal, ze moze jakas laska, z ktora spal poszla do nico sie poskarzyc, ze tez jest w ciazy przez marcusa.

czasem xd dobrze, że to dodałaś xd
- coś? w sensie co? plotki? - dalej nie ogarniał. dobrze im szło dogadywanie się - o ming już nie plotkują, możesz być spokojny - poklepał go po ramieniu. może doszły go słuchy że po rozstaniu z marcusem puszcza sie jeszcze bardziej hehe.

haha xd
- nie obchodzi mnie ming - burknal. nie chcial sluchac o tym jak sie puszcza xd obrazil sie, ze nico mu o tym przypomnina I poszedl xd

kupił sobie zapas papek i poszedł cierpieć w domu xd

dostał od wesa listę zakupów na kolacje i szukał anschois na dziale warzywnym, powodzenia xd

przyszła do sklepu z cody'm, który marudził, że chce coś słodkiego, więc go wkręciła i przyprowadziła do owoców. młody oczywiście od razu podbił do kuzyna i żalił się.

zapomniałam, że cody jest kuzynek gusa xd
- i ta zła pani nie chce ci kupić lizaka? - słuchał go dokładnie miał wprawę ze słuchaniem dziecięcych żali. dopiero wtedy uniósł głowę i ogarnął że tą panią była alina. albo nie wiedział, albo dopiero teraz dodał dwa do dwóch co też w przypadku gusa byłoby prawdą - możesz mu zawsze kupic owocowego lizaka - zaproponował z rozbawieniem.

ups!
obserwowała gusa gadającego z cody'm, wiedząc, że ma doświadczenie z dzieciakami i że nie pozwoli mu na jedzenie słodyczy. miała nadzieję, że będzie po jej stronie. podeszła bliżej, gdy się do niej odezwał.
- możemy też nabijać truskawki na wykałaczkę i udawać, że to lizak - próbowała z ekscytacją sprzedać ten pomysł młodemu.