fighting cocks

może był takim pisarzem pijakiem na wypaleniu, który lubił krytykować cudze książki, a swoich już wcale nie pisał? jeśli pisze powieści przygodowe to jo może na pewno dostarczyć mu atrakcji.
dobrze wywnioskował że była dziwaczką, ale przy tym całkiem urokliwą. skoro barman, który x lat tu pracował pozwalał jej na zmianie wystroju to oznaczało, że musiała mieć coś w sobie. lub po prostu chodziło o cycki xd - ciągle jesteśmy po dwóch stronach barykad - zauważyła odwzajemniając uśmiech. po trzech piwach jakoś mniej obchodziło ją gołębie. zachwiała się biedaczka na tym krześle, ale na szczęście nie poleciała na łeb (jeszcze bardziej by się jej poprzestawiało zapewne). udało jej się oprzeć dłońmi o ścianę i zeskoczyć bezpiecznie na podłogę - czy mógłbyś mi podać tamten? - wskazała na obrazek nad jego głową. nie chciała się na niego pchać.

to byloby nawet zabawne gdyby pisal powiesci przygodowe. nie korzystal z zycia to moze musial nadrobic piszac ciekawe ksiazki. kto wie.
na pewno miala w sobie to cos, ale pewnie barman I cyckami by nie pogardzil. - na to wyglada - przyznal jej racje, popijajac. Thomas byl juz gotowy zlapac ja gdy sie tak zachwiala, ale na szczescie poradzila sobie sama. - po co przekladasz te zdjecia? ludzie chyba lubia ten chaos - spojrzal na obrazek, ktory mu pokazywala. zaraz jednak siegnal I go jej pedal skoro tak sie juz wczula w to przemeblowanie.

powinien się wzorować na dramkach tego miasta, najlepsze ;x
pewnie nie pogardziłby skoro był grubszym, samotnym panem po czterdziestce i wytartym tiszercie!
czyli pomimo, że byli po dwóch stronach wojny o gołębie to thomas i tak by ją złapał gdyby się wywróciła, to miłe z jego strony! - przekładam, ale po to żeby był jeszcze większy chaos tylko bardziej kontrolowany - wyjaśniła, choć to nie miało żadnej logiki, ale była po trzech piwach. czego można się było spodziewać? pewnie się zaczęło od tego że nie chciała patrzeć na jakiś brzydki obraz z koniem xd

on pewnie nawet nie ogarnial co sie dzialo ;x
w takim razie na pewno! nie wiem czemu ja sobie wyobrazalam jakiegos mlodziaka. moze dlatego, ze to miejsce jej w miare quirky, wiec nigdy nie wiadomo jakiego hipstera przyciagnie.
moze jednak nie byl taki zly skoro byl gotowy zakopac wojenny topor dla jej dobra. - wiekszy chaos, ale kontrolowany? - powtorzyl po niej, probujac rozkminic o co jej chodzilo. lubil takie lamiglowki. - musze przyznac, ze ci sie to udalo - zasmial sie nawet.

troche mi williama ewki przypomina w sumie xd (pewnie nie wiesz o kogo chodzi xd)
mi się z tym miejscem kojarzy tylko stary dziad barman! serio!
pewnie chciał zakopać topór wojenny bo też się gapił na jej cycki i zarówno od dołu, jak i od góry wyglądały zniewalająco. usiadła pewnie obok niego bo z lekka się zachwiała. zaraz przyleciał barman z piwem dla niej żeby tylko przypadkiem nie poczuła zbytniego pragnienia - może faktycznie nie do końca to przemyślałam - przyznała śmiejąc się - ale to był impuls - a jo lubiła działać pod wpływem impulsu. tak znalazła się w afryce chociażby.

akurat wiem o co chodzi I sie zgazam!
teraz jak tak mysle to mi tez, ale w sumie takie miejsca sa popularne posrod mlodych ludzi, ktorzy szukaja czekos innego niz popularne kluby! ale calkiem mozliwe, ze ten pub mogl byc tez rodzinnym interesem I nie zatrudniali randomow.
calkiem mozliwe, ze tak bylo. byl w koncu prostym facetem, a jo byla atrakcyjna. - zawsze tak dzialasz? - zasmial sie. nawet mu sie to spodobalo. byla inna niz dziewczyny, ktore spotykal na co dzien.

wow, jestem pod wrażeniem!
pewnie ten typ wygrał w karty to miejsce, nie miał nawet rodziny toteż przesiadywał tutaj i zwabiał młode dziewczęta oldschoolowym wyglądem pubu! już mu dopisałam życiorys xd
- gdybym działała tak zawsze to byłaby to reguła - zauważyła - a ja nie lubie działać według reguł, nudzą mnie - dlatego zawsze robiła to na co miała ochotę. wyjeżdżała do afryki, zmuszała facetów do randek, takie tam.... biedaczka była już na tyle zawiana, że nie zauważyła że nachalnie się do niego przysiadła.

jednak co nieco ogarniam!
calkiem mozliwe! widze ze jestes zainspirowana xd trzeba to wykorzystac na kolejne postacie hehe tyle mozliwosci.
- czyli bardziej stawiasz na spontanizm? - zapytal nawet zainteresowany. nie polubil jej z poczatku, ale teraz nawet mu sie spodobala. byle by nie gadali o golebiach xd

gratulacje!!!
mam dzisiaj całkiem dobre flow. potwierdzam.
- można tak powiedzieć - przytaknęła mu wypijając na raz pół guinessa z kufla. jo supermocą było to że chlała jak facet, choć nie zawsze dobrze się to dla niej kończyło. na szczęście od czego były koleżanki i koledzy? ratowali ją, np. tiffy! - ale nie uważasz, że jak ktoś powie że jest spontaniczny to brzmi sztywno, poprawnie jak z książki? - zaczęła swój wywód, a po alkoholu lubiła się wywodzić jeszcze bardziej - ja po prostu działam, bez zastanowienia, szybko, intensywnie - zaczęła to opisywać. bo chyba określała siebie różnymi słowami typu: szalona, impulsywna, z pasją, swobodna, bezpośrednia, ale chyba nigdy spontaniczna xd zazwyczaj jak ktoś mówił że był spontaniczny to taki nie był!

bardzo dobrze!
nie powiem, byl pod wrazeniem tego ile piwa wypila. jego od razu rozdymalo, wiec pewnie moglaby mu dac kilka rad jak sobie z tym poradzic. moze w koncu by pil cos innego niz czysta whiskey. - czyli spontanicznie - podsumowal. on sie bardziej kierowal tym co dla niego kazde slowo znaczylo I jak opisane bylo w slowniku. calkiem mozliwe, ze ludzie, ktorzy uwazali sie za spontanicznych wcale tacy nie byli, ale on sie tyle nad tym nie zastanawial.

potwierdzam, oby jutro też tak było!
pewnie każdy kto jej nie znał byłby pod wrażeniem! jej znajomi uważali to już za normę - niech będzie że spontanicznie - przewróciła oczami - ale to ty powiedziałeś - wskazała na niego ostrzegawczo palcem, a potem wypiła do końca piwo. musiała je super trawić, bo ja jakbym wypiła piwo duszkiem to bym nie wstała bo mój brzuch by mi nie pozwolił. jo sie to udało. było to jednak najwyraźniej dzisiaj jedno piwo za dużo bo zaraz się przechyliła i wylądowała czołem w jego ramieniu, a potem przysnęła mamrocząc coś pod nosem. jeśli normalnie ogarniali ją znajomi to dzisiaj musiał to zrobić on.
idę spać, pa pa ;x

nie wiedzial gdzie mieszka, wiec zabral ja do siebie, bo przeciez nie mogl jej tak zostaic ;x

była wkurzona na wczorajszą sytuację z andersonem więc siedziała przy barze z tacką szotów które powoli opróżniała.

proszę proszę, akurat musiała przyjść do baru, w którym pracuje theo. a to ciekawe. przyszedł na swoją zmianę, zamieniał się z kolegą, który potrzebował wcześniej wyjść. stanął za barem i ujrzał znajomą twarzyczkę w międzyczasie nalewając komuś piwo. - proszę proszę, kogo ja tu widzę, upijamy się na smutno? - zapytał spoglądając na jej szoty.

już miała machnąć do tego barmana, żeby przyniósł jej piwo gdyż chciała pić ubota, ale wtedy zamiast niego objawił się znikąd theo. położyła głowę na blacie i tak na niego patrzyła - nie na smutno - wskazała na niego palcem - na sentymentalnie - bo pewnie przypomniały jej się wszystkie głupie, ale też miłe sytuacje z andersonem xd

- na sentymentalnie? to możemy się napić razem w takim razie - postawił sobie jeden kieliszek, nalał sobie wódki. jednego razem z nią może wypić, upić niezbyt. - co jest, moja droga jo? - zapytał. jako barman wysłuchiwał różnych rzeczy na różne tematy. to jo też może posłuchać. traktował ją jako fajną kumpelkę do pogadania.

- nie wspominałeś, ze pracujesz w barze - zauważyła kiedy polewał sobie kieliszek - czy ty w ogóle możesz pić w pracy? - uniosła brew. raczej wydawało jej się, że to mit że barmani piją w pracy - to nie istotne - podniosła kolejnego szota - nie masz czasami tak że zrobisz coś głupiego i potem masz ochotę zapaść się pod ziemię? - ona teraz tak miała xd

- no owszem, a miałem wspomnieć? pracuję tu odkąd pamiętam w sumie, czyli odkąd przyjechałem do albans. dobrze mi tu, poznaję mnóstwo nowych ludzi - wzruszył ramionami. uniósł jeden kieliszek do góry i napił się - twoje nieustające zdrowie jo - puścił do niej oczko. - taaa, a co? swoją drogą, praktycznie zawsze mi się to zdarza - uśmiechnął się do niej. - oj jo jo, rozchmurz się, nie do twarzy ci ze smutkiem - bo widział ją w większości roześmianą.

- przychodzę tutaj minimum dwa razy w tygodniu, nie widziałam cię tutaj ani razu - zastrzegła. może tylko udawał barmana żeby wyrywać laski. mogła go o to podejrzewać! - moje nieustające zdrowie - zaśmiała się i wypiła kolejny kieliszek, choć raczej to nie było wskazane ponieważ już była nieźle podpita - a ja nie lubie jak mi się to zdarza - westchnęła. zawsze wychodziła z każdej sytuacji obronną ręką. tutaj się nie udało, ups! - nie jestem smutna, tylko zła - popukała go palcem po klacie wyjaśniając sytuację.

- to nie trafiasz widocznie na moje zmiany, bo pracuję tu na stałe - wszystko mu było jedno, czy go widywała czy nie. nie musiała go przecież widywać non stop. - zła, ah tak, jesteś złą jo? - zrobił naburmuszoną minę. drażnił się trochę z nią. - jo, nie przejmuj się, żyj dalej. życie jest zbyt piękne żeby się na cokolwiek wkurwiać, nie? może chcesz soku w zamian za alko? wydaje mi się, że już sporo wypiłaś - złapał ją za oba policzki i zrobił puci puci. ups, trafiła do friendzone, traktował ją jak siostrzyczkę.

- nie wierzę dopóki nie sprawdzę tego sama - czyli będzie przychodzić tutaj codziennie, aż sprawdzi że faktycznie tutaj pracuje i to na stałe! jo będzie go nękać he he he - jestem złą jo, tak - potwierdziła jego słowa krzywiąc się kiedy zrobił jej puci puci. nigdy nie była we friendzonie, to coś nowego na pewno xd a szkoda bo theo był przystojniakiem - chce alkohol i chcę się dziś wkurzać - wyjaśniła - jeśli tego nie rozładuje to kiedyś wybuchnę, a tego nie chce - to było jej rozwiązanie - dlatego polej mi kolejne szoty - wskazała na puste kieliszki.

- proszę bardzo, zapraszam. więcej napiwków i więcej kasy dla mnie - zaśmiał się a potem wrócił na chwilę do obsługiwania klientów. jak już skończył, ponownie znalazł się koło jo. co do friendzone, dopóki jo nie wykona żadnego ruchu w jego kierunku, to nic z tego nie będzie. moje postacie takie mało romansowe. - nie będę ci już polewać. chodź, zatańczymy - wyciągnął ją na środku baru, wcześniej puszczając muzykę i zaczął nią wywijać jakieś śmieszne tańce.

twoje postacie takie nieromansowe, żal xd
i może nawet poprawił jej humor tym tańcem, ale potem i tak się upiła.
muszę iść, chłopak mnie rozprasza i nie mogę sie skupić, amen xd

a on ją odholował na chatę, pa!

raven probowala przekonac Vicky, ze wcale nie musi jej stawiac piwa. lubila pomagac I nie potrzebowala za to wynagrodzenia. raven pewnie po raz pierwszy byla w barze, wiec czula sie bardzo nieswojo. przygladala sie jak barman nalewa im alkohol.