begrade club

sorry xd
dobrze, że jack nie wiedział ilu partnerów mogła już wymienić, bo byłby jeszcze bardziej wkurzony.
jego agresja była powodowana jej bezczelnością. czyli to jej wina xd
- tak, przyszliśmy tu na drinki i tańce - potwierdził - ale nie będę przekładał twojego samopoczucia ponad obowiązki, szczególnie ze jesteśmy w klubie - zaśmiał sie dość nieprzyjemnie i ironicznie - możemy już iść? - zapytał. pewnie chciał na ruchanko bo to im szło najlepiej xd

jej bezczelność była wywołana jego brakiem zainteresowania, czyli to jego wina!
jego ton głosu wcale jej się nie podobał. skrzyżowała ręce i zmierzyła go wzrokiem.
- a skończyłeś już swoje konferencje? - spytała pogardliwym tonem, bo jak wiadomo nie traktowała jego pracy poważnie. jej zdaniem inne rzeczy należy traktować bardziej poważnie, na przykład wieczór z nią. chloe mogła spędzić ten wieczór z wieloma innymi kandydatami, a wybrała jego, on tymczasem ją olał. wiadomo, że jej się to nie podobało i wcale nie uważała, by zasłużył na ruchanko xd

czyli przerzucali się winą tak na prawdę xd
- tak skończyłem - przyjął taką samą postawę jak ona. czyli zmrużył oczy, skrzyżował ręce. był w pozycji gotowej na konfrontację bo na pewno chloe się nie bał - skończyłaś już tą szopkę? - zapytał - czy chcesz ją dalej kontynuować? jeśli tak to nie mam na to czasu - odparł otwarcie. nie chciał + nie miał czasu + nie miał ochoty sie z nią kłócić/dyskutować.

dlatego nie mogli się dogadać.
- szopkę? - prychnęła. - wow, niezły jesteś. zabierasz mnie do klubu, nie zamieniasz ze mną nawet dwóch słów, tylko ciągle wisisz na telefonie, a jak już kończysz rozmowy i moglibyśmy potańczyć, to obrażasz się, że nie chcę stąd iść. ale to ja robię szopkę, no jasne. - wyliczyła. chloe robiła szopkę, ale jack wcale nie był lepszy.

pewnie tak. albo byli zbyt dumni jednak.
- ja jestem niezły? - roześmiał się niezadowolony. dobra manipulantka z chloe. przynajmniej jack tak myślał! - rozmawiałem przez telefon dwadzieścia minut, a ty próbując udowodnić mi 'coś'... nie wiem 'co' postanowiłaś pójść się ocierać o innego gościa - wskazał na typa z którym przed chwilą tańczyła - robisz mi na złość? - zarzucił jej.

nawet nie spojrzała na tamtego ziomka, bo nie był istotny.
- nie było cię - wzruszyła ramionami, stwierdzając oczywistą oczywistość. miała ślęczeć przy stoliku sama jak ostatnia frajerka? prędzej czy później i tak jakiś przystojniak by do niej dołączył! - tylko tańczyliśmy. nie mogę tańczyć z innymi? nie jesteś moim chłopakiem. - zauważyła. nie robiła nic przeciwko niemu skoro nie byli na wyłączność, proste.

biedny typ, pewnie myślał że jednak jest istotny xd
- nie było, ale wróciłem - to było raptem dwadzieścia minut, max pół godziny - czy to na prawdę tak długo? - dla niego nie, ale on się nie nudził - nie jestem - i pewnie nie chciał być bo takie zabawy z laskami były fajniejsze - ale to nie oznacza, że przychodząc ze mną możesz kleić się do każdego innego - pies ogrodnika, no proszę xd

typek pewnie stał przy nich jak frajer i liczył na to, że chloe i jack się pokłócą, jack sobie pójdzie i chloe wróci w jego ramiona.
- a co ja miałam robić w tym czasie? - wytknęła mu. jack zupełnie nie rozumiał, że podczas gdy on miał milion ważnych spraw, to ona siedziała i czekała bez sensu. chloe nie lubiła czekać, no i nie lubiła kiedy ktoś nie zwracał na nią uwagi. - to też nie oznacza, że przychodząc ze mną możesz mnie olewać. - zauważyła, nadal zniecierpliwionym tonem, ale już trochę łagodniejszym, bo właściwie spodobało jej się to, że jack był o nią zazdrosny.

typek mógł sie przeliczyć niestety, bo chociaż się kłócili to jednak lecieli na siebie i to dużo determinowało w ich relacji.
- nie wiem, zamówić szampana na mój koszt i delektować się bąbelkami? - nie chciał mówić, że powinna na niego czekać bo wyczuwał, że chloe się może to nie spodobać. próbował ją przechytrzyć ;x
- przecież poświęcam ci czas w tej chwili i zamiast dobrze się bawić to stoimy tu i dyskutujemy, a chyba nie warto - zrobił krok w jej kierunku próbując trochę rozładować sytuację/odwrócił jej uwagę od problemu.

- skąd wiesz, że tego nie zrobiłam? - równie dobrze mogła się na niego wkurzyć i zamówić kolejkę najdroższego trunku dla wszystkich na koszt jacka. teraz żałowała, że na to nie wpadła i zamiast tego podjęła najbardziej banalne działanie. nadal była niezadowolona, bo tak naprawdę to jack dyskutował i próbował ją namawiać do wyjścia jak dobra zabawa dopiero mogła zacząć się rozkręcać. wszystko jego wina, tak. uznała jednak, że tym razem mu przebaczy, oczywiście o ile odpowiednio jej tę sytuację wynagrodzi. - więc teraz będziesz się mną zajmować i mnie rozpieszczać? - popatrzyła mu w oczy znowu niby niewinnie. szybko zmieniała twarze, faktycznie była manipulantką.

- a zrobiłaś? - pomiział ją po ramieniu skoro już był tak blisko - bo wydaje mi się, że nie, ale zaraz możemy to naprawić i zamówić szampana - próbował ją skusić alkoholem... i zainteresowaniem, a to chyba się jej podobało bo nagle złagodniała - będę się zajmować tylko tobą i rozpieszczać - powtórzył po niej i założył kosmyk jej włosów za ucho - zgoda? - zaproponował i na ten znak wyłączył telefon i schował do kieszeni. pewnie oddelegował wszystkie obowiązki to mógł teraz szpanować xd

- w takim razie na co czekamy? - skoro chciał jej kupować szampana, to nie będzie mu zabraniać. heh teraz taka potulna. chloe lubiła być rozpieszczana, ale jak coś szło niezgodnie z jej wolą to pokazywała pazurki. jak do tej pory jack zawsze ją rozpieszczał, więc teraz znowu zaczął zachowywać się jak ten jack, który jej się podobał. popatrzyła na to jak wyłączał telefon z myślą "trzeba było tak od razu", ale już się nie odzywała, żeby nie podsycać znowu kłótni i nie stracić szansy na szampana i seks. zgodziła się na to, by jack się nią zajął (a miał jakiś wybór?!), podejrzewam, że skończyło się na tym, że po kieliszku szampana i jednym tańcu poszli do niego, bo ta kłótnia jeszcze bardziej ich nakręciła.

zwykle w poniedziałki grzecznie oglądała seriale w domu, ale dzisiaj imprezowała! była już po kilku drinkach i tańczyła na środku parkietu, zwracając na siebie więcej uwagi niż zazwyczaj. to był już ten stan upojenia.

i pewnie zwróciła uwagę nico, który normalnie bywał w klubach w poniedziałki xd
siedział sobie przy barze szukając właśnie jakiejś ciekawej zdobyczy na wieczór. po ostatnich ekscesach z frankiem musiał odreagować i to był jego sposób. jego poobijana, badassowa twarz i tak sprawiała, że dziewczyny garnęły do niego, ale on już upatrzył sobie pijaną tiffy. zamówił drinka, którego zaniósł jej na sam środek parkietu i podał jej szklankę. sam był już pod wpływem używek i alkoholu, ale miał większą wprawę niż ona.

- to dla mnie? ach, dziękuję! - ucieszyła się kiedy przystojny chłopak przyniósł jej drinka. poobijana twarz rzeczywiście sprawiała, że wydawał się znacznie bardziej pociągający, dodatkowo alkohol wypity przez tiffy robił swoje. chociaż zazwyczaj było jej wstyd przez to, że całowała się po pijaku z przypadkowymi kolesiami, to dzisiaj właśnie tego potrzebowała. nico szybko okazał się idealnym kandydatem. - twoje zdrowie - uniosła lekko szklankę i upiła drinka. że też nie pomyślała, że koleś mógł jej coś dosypać! powinna bardziej się pilnować. głupia tiffy.

skoro tiffany go nie olała to uznał że dzisiejsze polowanie na laski będzie sukcesem! pewnie trochę chciał wykorzystać to że była podpita, ale nie zalana w trupa. bo inaczej zamiast całowania i innych mogłoby być rzyganie i inne xd
kiedy upiła drinka chwycił ją za rękę i zaczął szaleć z nią na parkiecie. oczywiście przy tym trochę ją macał tu i ówdzie skoro już miał okazję. musiał zaznaczyć, że dziś jest tutaj z nim bo pewnie paru innych facetów też było na nią łakomych!
netflix niczego jej nie nauczył.

nico był doświadczony i wiedział jakie laski wybierać na podryw, żeby były na odpowiednim poziomie upojenia alkoholowego.
nico taki tajemniczy, jeszcze w ogóle się do niej nie odezwał. jej to nie przeszkadzało, a właściwie trochę jej się podobało, był seksowny, tajemniczy. chętnie z nim tańczyła i tak samo chętnie dała się macać. poczuła się pożądana i tego właśnie dzisiaj potrzebowała skoro jej ostatnie zauroczenie okazało się księdzem ;x netflix ją nauczył, że łobuz kocha najmocniej itp., więc ta poobijana twarz tylko dodawała nico uroku.

może nico był zbyt upity żeby coś powiedzieć, albo nie chciał powiedzieć czegoś głupiego żeby jej nie spłoszyć! dlatego wolał być milczący i tajemniczy. przynajmniej na razie!
kiedy tak tańczyli postanowił odgarnąć jej włosy z szyi i cmoknąć tam żeby wybadać do czego jest zdolna się posunąć i czy nie oberwie kiedy będzie chciał coś więcej niż tańczenie xd
może tiffany miała taki fetysz jak robin z 'himym'? że leciała na pobitych facetów najlepiej bez zębów? xd

tiffany była dzisiaj w takim stanie (alkoholowym i umysłowym), że spodobało jej się kiedy zaczął ją całować po szyi. jestem zawiedziona jej postawą, powinna mieć w sobie więcej godności i chociaż zamienić z nim dwa słowa, no ale równie dobrze mógł być zagranicznym studentem z wymiany i nie umieć powiedzieć nic po angielsku xd tiffany wcale się nad tym nie zastanawiała, bo była zbyt pijana, poza tym dzisiaj zgodnie z planem płynęła z tym co się wydarzy i dlatego była gotowa ulec pierwszemu chłopakowi, który zaczął z nią tańczyć i ją całować. złapała go za podbródek i uniosła głowę, żeby spojrzeć jeszcze raz na niego, a kiedy jej umysł przetworzył to, że go akceptuje, to pocałowała go łapczywie w usta.
o fetyszach tiffy nic mi nie wiadomo (jeszcze!), ale po pijaku to leciała na wszystkich hehe.

nico wygrał zatem jak na loterii z tą rozkoszną tiffy xd
pewnie już podrywał nie raz w ten sposób że nic nie mówił, miał w tym wprawę więc to nie był dla niego pierwszy raz. najważniejsze że tiffany nadziała się na haczyk! nie spodziewał się jednak, że od podejścia do całowania minie tak niewiele. skąd miał wiedzieć, że jest jakaś zdesperowana? trochę był więc zdziwiony, że go pocałowała, ale nie okazał tego po sobie. bardzo szybko odwzajemnił pocałunek. nie ma to jak alkoholowe pocałunki xd objął ją w pasie i tylko jeszcze bardziej pogłębiał pocałunek skoro miał taką okazję.

to było trochę nie fair, nico w normalnych warunkach też dobrze sobie radził z podrywaniem dziewczyn, więc mógłby oddać tę zdesperowaną tiffany komuś równie zdesperowanemu komu zazwyczaj nie udawały się podrywy. trafiło jednak na nico, a tiffy wcale nie zamierzała narzekać. przynajmniej dzisiaj! jutro będzie miała ogromnego kaca, w tym moralnego. póki co pocałunki bardzo jej się podobały i już poczuła się lepiej, ale skoro pocałunki tak jej się podobały to czemu poprzestawać na tym. pozostawało tylko pytanie czy chłopak zabierze ją do siebie (ona przecież nie zamierzała go zapraszać do siebie, gdzie napotkałby jej rodziców i brata!), ale nie zadawała go na głos, bo nie chciała wyjść na aż taką zdesperowaną!

nico nie czuł współczucia i współbraterstwa wobec facetów, którzy nie potrafili podrywać lub byli zdesperowani, ups.
dlatego bez żadnych wyrzutów sumienia zabrał tiffy do siebie. maddie pewnie i tak się nimi nie interesowała z powodu akcji z blejsem, a jego nie było na chacie więc nico bez problemu przemycił dziewczynę. prawdopodobnie nie zamienili ani jednego słowa, ale za to wybornie się u niego bawili. a kiedy tiffany nieco przetrzeźwiała to uciekła do siebie. byl walk of shame xd

tak właśnie się słuchała starszego brata, że aż poszła do klubu jakimiś koleżankami! była obwieszona fluorescencyjnymi bransoletkami na rękach, szyi i wszędzie i na dodatek dość pijana. no i skakała właśnie do jakiegoś hiciorka abby bo to na pewno była ejtisowa impreza.

marta też się wybrała na imprezę, w końcu jej życie to jedna wielka impreza była! tańczyła tutaj z koleżankami, piła sporo drinków i miała bardzo dobry humor. wręcz wyśmienity. skakała razem z tłumem aż tu nagle ukazała się jej vicky. a ta laska się jej nie podobała! na razie sobie ją obserwowała.

a vicky całkiem beztrosko się bawiła nie zważając na nic innego. może by i zważała, ale już było na to o kilka szotów za późno! a jeśli chodzi o szoty to zaraz pobiegła do baru szturchając lekko marthe a potem zamawiając całą tackę szotów dla niej i koleżanek. i generalnie nie zwróciła na nią zbytnio uwagi? ups?