peggy

w sumie tak. peggy powinna mieć więcej flashbacków aniżeli marty! może to maty był bardziej wrażliwy aniżeli peggy hehehehe.
chwycił ją za podbródek żeby jednak na niego patrzyła - nie zrozumiem mnie źle - westchnął - tak, myślałem o tym choć tak na prawdę bardzo chciałem zobaczyć wszystko co masz pod - wskazał na jej ciało - ale nie chciałem tego robić poświęcając ci jedynie pięćdziesiąt procent uwagi, chciałbym ci poświęcić sto - przyznał. słodziak! - zrobili to tylko dla zabawy - odpowiedział na jej pytania - nie mam nic przeciwko takiej zabawie, ale nie z moją siostrą - wytłumaczył.

peggy chłodno leciała według planu, nie miała czasu na sentymenty xd gdyby miała za dużo flashbacków ze związku marty'ego i elle to by oznaczało, że przez ten cały czas elle miała rację i wcale nie nadawali się na parę.
- dobrze. ja też nie chcę tego robić jeśli nie jestem w stanie skupić na sobie całej twojej uwagi. - odparła jednak troszeczkę urażona i dopiła wino. udawała, że wszystko jest ok i że nie muszą tego robić, bo to nie tak, że to było wpisane w harmonogramie czy cokolwiek xd no ale jednak wyobrażała sobie, ze ten wieczór potoczy się troche inaczej i była zawiedziona. była za bardzo napalona na niego xd - mhm, no tak, siostry przyjaciół są świętością... - pokiwała głową, zastanawiając się nad tym. - tak jak siostry eks? - zasugerowała. - wychodzi na to, że nie zawsze da się to kontrolować. - marty ją zepsuł i mówiła o braku kontroli.

zero romantyzmu u peggy xd a marty się tak starał!
- nie o to mi chodziło - westchnął bo zauważył, że opacznie zrozumiała jego słowa. poświęcał jej całą swoją uwagę, ale czasami pewne rzeczy były trochę niezależne od niego. też chciał żeby ten wieczór potoczył się inaczej, wszystko to wina andersona! - źle to interpretujesz, ja chcę być z tobą - przyznał się - a oni chcieli się tylko zabawić, gdyby to było coś poważnego to nie wtrącałbym się - jasne xd musiał ratować jakoś sytuację, dlatego klęknął na kolanie i zamrugał oczyskami - peggy roosevelt? - nie, nie oświadczał się jej xd - czy pozwolisz mi zabrać siebie na rekompensującą randkę, a potem zrobimy dużo niegrzecznych rzeczy? - chwycił jej dłoń i wlepił w nią swój wzrok.

lekko drgnął jej koniuszek ust jak przyznał, że chce z nią być. tak, wyłapała to i sprawiało to, że była w stanie mu jednak troszeczkę wybaczyć to, że ten wieczór nie potoczył się tak jak planowała.
- nie wierzę, że to powiem, ale jeśli oni między sobą uznali, że to jest akceptowalne i się tym nie przejmują, to może ty też powinieneś? - peggy łaskawie uznała, że nie warto wtrącać się w relacje innych ludzi odkąd nie chciała, żeby elle wtrącała się w jej relację z marty'm i spisywała listę argumentów. poza tym chciała, żeby przestał myśleć o nich i skupił się na niej, wiadomo. popatrzyła na niego niepewnie jak uklęknął. tego na pewno nie planowała xd ale zaraz jej ulżyło, więc na jej twarzy wymalował się uśmiech. zauważała to, że był słodziakiem i doceniała to. - zgadzam się, ale najpierw musisz się upewnić, że wyrzucisz ich z głowy. bo inaczej wiele cię ominie. - nachyliła się, żeby dać mu przelotnego buziaka i przypomnieć mu, że gra jest warta świeczki. nie chciała następnym razem znowu ubierać niewygodnej seksownej bielizny nadaremno.

chciałabym napisać, że peggy powinna przyzwyczaić się do faktu, że nie zawsze każdy wieczór może być po jej myśli, ale z drugiej strony planowała jak szalona więc chyba było to nadaremno!
- nie miałbym z tym problemu gdyby nie była to moja młodsza siostra i mój najlepszy kumpel - odparł krótko i rzeczowo, bo nie rozumiał dlaczego nie mogli sobie wybrać innych randomowych ludzi do uprawiania casual seksu! widział, że ją zaskoczył i jego plan wypalił - obiecuję że wyrzucę ich z głowy i będę w stu procentach poświęcał uwagę tobie - pokiwał głową i zerknął na nią zalotnie kiedy się pochylała w jego kierunku - nie ominie mnie już nic więcej, obiecuje - już planował w głowie jak się skończy ich rekompensacyjna randka!
pewnie posiedzieli jeszcze trochę i się całowali, a potem marty wrócił do siebie planować randkę i inne niegrzeczne rzeczy!

dlatego musiała planować trzy wersje wydarzeń na każdy wieczór, żeby się nie dać zaskoczyć xd
- rozumiem. nie powinni byli tego robić - przytaknęła mu, bo wcale nie była taka wyluzowana, żeby przekonywać marty'ego do pogodzenia się z sytuacją. - dobrze, to jak już wyrzucisz ich z głowy to daj znać kiedy chciałbyś odbyć tę randkę, bo będziemy musieli wprowadzić zmiany w harmonogramie. - hehe musiałam. no ale najwyraźniej marty'ego to nie zraziło! potem peggy nie było aż tak bardzo przykro, że nie wylądowali w łóżku skoro marty koniec końców był słodziakiem i spędzili miły wieczór.

po imprezie musiała wjechać rozluźniająca joga. teraz stały na macie w dziwnej pozycji i oddychały.

obie potrzebowały się zrelaksować.
- ruby też powinna zacząć uprawiać jogę, pomogłoby to jej - wymyśliła nowe zajęcie dla rudej, żeby ta przestała się zadręczać sprawą ze swoim ojcem.

odchyliła się do innej pozycji i spojrzała na peggy - myślę, że ruby ma inne sposoby na relaks - burknęła dość chłodno i potem znowu zaczęła robić wdechy i wydechu kontemplując pozycję w której była.

nie wyczuła tego, że dani była wkurzona na ruby. bardziej uznała, że ruby nie lubiła jogi, więc nie była godna pojawiania się w tej konwersacji podczas ich relaksu.
- też mam wiele sposobów na relaks, ale ten jest najskuteczniejszy - odpowiedziała i również wygięła się do nowej pozycji. już prawie nie pamiętała jak bardzo wszystko wczoraj poszło nie tak. z marty'm, imprezą, jak i interakcją z ivy!

jeszcze się nie domyśliła, że dani jest wściekła na ruby ups!
- myślę, że nie takie jak ruby - odparła kpiąco i zaśmiała się pod nosem. chwyciła szklankę z wodą żeby się napić. jednak wypiła jednego drinka za dużo więc musiała się nawodnić - czy wiadomo co spowodowało wczorajszą awarię? - dopytała.

skupiała się na tamowaniu własnej wściekłości, wiec nie chciała jeszcze się nakręcać na wścieklości dani.
- co przez to rozumiesz? - zerknęła na przyjaciółkę kątem oka, bo jej ton głosu był dość podejrzany. tym bardziej, że podejrzewała, że ona i ruby mają podobne formy relaksu typu czytanie książek. - zerwane kable. mówią, że to przez wiatr, ale osobiście nie wykluczam, że ktoś zrobił to specjalnie. - już podejrzewała, że jack wysłał jakis sługusów, żeby zasabotować imprezę.

już wkrótce xd
- rozumiem przez to całowanie cudzych braci - powiedziała otwarcie będąc złą na przyjaciółkę i nawet nie chciała ukrywać tego na czym ją przyłapała. ba, chciała to piętnować bo była zła i na nią i na brata - myślisz, że ktoś chciałby sabotować imprezę? - zapytała siadając po turecku na macie bo czuła, że rozciąganka już jej wystarczy.

aż zawahała się w swojej pozycji flaminga.
- takich jak anderson? - zgadywała, że nie chodzi o marcusa czy brata annie. tym bardziej, że nie pierwszy raz pojawił się ten temat! - czyli miałaś rację. - pochwaliła dani za to, że już dawno wiedziała co się kroi. szkoda tylko, że nie pilnowała ich lepiej od samego początku. - tak, bo jeśli nie to oznacza, że los chce mi udowodnić, że nie nadaję się do przewodnictwa. - wymyśliła powód i również usiadła widząc, że dani już skończyła ćwiczenia.

- dokładnie takich - pokiwała głową. dani wcale nie była dumna z tego że miała rację. wolałaby jej nie mieć i mieć święty spokój. zamiast tego martwiła się, że ta relacja spowoduje więcej szkody niż pożytku. taką miała wizję! - jedno potknięcie nie sprawi, że nie nadajesz się na przewodniczącą - zaprzeczyła od razu jej słowom - i ty i ja wiemy że doskonale nadajesz sie na to stanowisko - zerknęła na rudą.

spojrzała na dani powstrzymując się przed pierwszą reakcją jaka przyszła jej do głowy. no bo ten... peggy trochę rozumiała pociąg do zielonych chłopców oraz całowanie się z nimi za plecami siostry.
- myślisz, że to coś poważnego? - tylko w tym przypadku będzie w stanie stanąć po stronie ruby. poczuła się pewniej po słowach przyjaciółki. - przyznaję, bardzo dobrze sobie wczoraj poradziłam. udowodniłam, że jestem niezawodna w kryzysowych sytuacjach - pochwaliła samą siebie, bo to jak opanowała sytuację było znacznie lepsze niż sama organizacja wydarzenia. jeszcze to obróci na swoją korzyść.

dani też kilka razy całowała się z zielonymi chłopakami, ale nie rozumiała tego tak dobrze jak rude bo jej w głowie zawrócił ktoś zupełnie inny i raczej zupełne przeciwieństwo zielonych chłopaków.
- myślę, że.... - zaczęła, ale zawahała się - nie wiem, nie mam pojęcia co oni robią i co ich łączy - westchnęła. przeczuwała jednak że nie wyjdzie z tego nic dobrego - dlatego nie powinnaś się karcić za jedno małe potknięcie, poradziłaś sobie idealnie, wszyscy byli zadowoleni - próbowała ją przekonać.

- jak to nie masz pojęcia? poproszę konkrety. widziałaś ich? rozmawiałaś z nimi? znowu czytałaś ich smsy? - zasypała ją pytaniami, bo potrzebowała więcej informacji, żeby ocenić całą sytuację. myślała, że dani ma więcej szczegółów skoro o tym wspomniała. - masz rację. - wyprostowała się, przyjmując postawę bardziej pewną siebie. - nie mogę pozwalać emocjom brać nade mną góry. - dodała, bo widać zmiękła ostatnimi czasy i nic dobrego z tego nie wynikało.

- widziałam ich, byli pijani i całowali się - wyjaśniła krótko. nie zdążyła, ba nie chciała nawet z nimi rozmawiać była taka wściekła na nich. sądziła, że ruby spotyka się tylko z miłymi facetami, a okazało się że woli jej nieokrzesanego brata. nie do pomyślenia!
- czy te emocje sprowadzają się do osoby marty'ego? - zapytała i położyła się na macie patrząc w sufit. niemożliwe, że niebieskie dziewczyny miały aż tak burzliwe życie xd

- myślisz, że to, że byli pijani było znaczącym czynnikiem? - dopytywała dalej. może stosowała jakieś psychologiczne sztuczki, żeby dani kopała głębiej. niedobra ruby! jak ona mogła! - hm? dlaczego tak myślisz? - zdziwiła się, że dani tak szybko wyłapała o co chodzi. - myślisz, że stałam się za bardzo emocjonalna przez marty'ego i nie myślę już rozsądnie? - musiala wiedzieć czy wszyscy nie postrzegali jej teraz jako miękkiej! będzie musiała nad tym popracować! niebieskie dziewczyny mają najbardziej burzliwe życie heh.

- myślę, że to było tylko wymówką do zrobienia tego bezkarnie, niestety nie przewidzieli że ktoś może ich przyłapać - ruby zdecydowanie była niedobra. tylko grała taką świętoszkę!
- ślepy strzał - zaśmiała się dalej gapiąc się w sufit. jeszcze nie wymyśliła mściwej randki dla gabriela i to też zaprzątało jej myśli - wydaje mi się, że nie jestem odpowiednią osobą do odpowiadania na to pytanie - przyznała - sama często kieruję się emocjami - odparła spokojnie - to chyba część ludzkiej natury - dodała zaraz żeby jej rada nie była aż tak bezwartościowa.

- myślę, że ruby może ciągnąć do zakazanego owocu, tym bardziej teraz kiedy runął cały obraz swojej rodziny jaki dotychczas miała. musi jakoś odreagować i... wybacz, że to powiem, ale twój brat jest dokładnie typem chłopaka do odreagowania. - zauważyła. tak jak marty xd ale w nim peggy dostrzegała więcej potencjału. - cóż, ja całe życie byłam przekonana, że jestem w stanie zdusić emocje i zastąpić je chłodną kalkulacją i rozsądkiem - zauważyła i zamyśliła się. - co oczywiście zmieniło się przez marty'ego. a teraz zachowuję się jak skończona idiotka. - skarciła samą siebie. zastanawiała się czy przyznać się dani do swojego nieodwzajemnionego wyznania, ale czuła wstyd.

- zdaję sobie sprawę jaki jest mój brat - westchnęła na myśl o beztroskim andersonie - ale to ciągle mój brat a nie maszynka do odreagowywania, mogła znaleźć innego - mówiła spokojnie. w środku była zła, ale co by to zmieniło gdyby wykrzyczała wszystko peggy? była cywilizowana, mogła mówić o tym bez wkurzania się - bycie w związku to nie zachowywanie się jak idiotka - zauważyła bo nie rozumiała do czego peggy nawiązywała.

- jesteś zła, że anderson wykorzysta ruby czy odwrotnie? - wyłapała. może jednak podświadomie dani martwiła się o swojego bliźniaka, który mógłby oszaleć na punkcie ruby tak jak marty na punkcie peggy (wiadomo, ze dani uważała swoje przyjaciółki za warte tego xd). dani i peggy prowadziły poważne dyskusje bez podnoszenia głosu. chyba że odpalały trzecią butelkę wina, ale dzisiaj cywilizowanie popijały wodę ogórkową. - chyba że wyznasz miłość swojemu chłopakowi, a on nic nie odpowie. - mrukneła niezadowolona. jednak musiała się wygadać!

- może chodzi o obie strony - wyjaśniła. uważała, że są tak niedorzecznie niepasującą do siebie dwójką ludzi że prędzej czy później jedno zrani drugie. to była troska a oni tego nie doceniali!
dziś kulturalnie bez wina więc i bez krzyków. chciały być fit i oczyścić organizm z wczorajszego alkoholu! - och - aż podniosła się na wyznanie peggy - może nie powiedziałaś tego w jasny i przejrzysty sposób i dlatego nie zareagował? - zapytała próbując znaleźć promyk nadziei.