peggy

- może oboje zdają sobie z tego sprawę - zasugerowała. w końcu ruby była rozsądną dziewczyną, na pewno nie uważała andersona za prawdziwego kandydata na chłopaka. chyba że uczyła się na doświadczeniach peggy.
peggy nawet nie miała okazji wczoraj się napić skoro nadzorowała całą imprezę. wyłączyli prąd zanim zdążyła się zrelaksować. - a może za bardzo się zaangażowałam w coś co on uznaje tylko za zabawę? - zasugerowala. tym bardziej, że dani sama dopiero co poruszała temat ruby i andersona. - nawet jego koleżanki zachowują się jakby znały go lepiej ode mnie. - dodała skoro już zaczęła marudzić.

- albo nie i wtedy będzie dziwnie - stwierdziła negując to co powiedziała peggy. tak, ruby na pewno szła przykładem rooseveltówny!
dani przynajmniej trochę się napiła i rozluźniła zanim wkurzyła się na rudą i brata! - może zamiast dywagować po prostu z nim porozmawiaj? czy szczerość nie jest najlepszym rozwiązaniem? - chyba, że ruda wolała się oszukiwać, wtedy nie jest xd - daj spokój - zaśmiała się - jego koleżanki to nieokrzesane dzikuski, nie masz się czym martwić - znała pewnie kilka przez andersona!

- to brzmi jakby miało być dziwnie dla ciebie, a nie dla nich. - zauważyła. może jednak trochę stawała po stronie ruby i andersona pamiętając jak elle opierała się związkowi peggy i marty'ego. moze faktycznie peggy zrobiła się zakochanym mięczakiem i nie myślala już rozsądnie xd - nie, lepszym rozwiązaniem jest udawać, że nic się nie stało, żeby nie dowiadywać się, że on nie czuje tego samego - stwierdziła. wolała tkwić z nim w związku zamiast odpuścić jeśli nie czuł tego samego. jednak się przywiązała xd - może nieokrzesane dzikuski lepiej go rozumieją? i z nimi łatwiej jest się dogadać? ja mu tylko cały czas stawiam wyzwania i robię wąty o to, że zachowuje się nieodpowiedzialnie. - zdawała sobie sprawę z tego, że marty mógł po prostu mieć jej dość!

- dla wszystkich - poprawiła ją i urwała temat skoro nawet trzeźwo myśląca peggy nie była jej sojuszniczką. musiała ich poszukać gdzie indziej! może wśród nieokrzesanych koleżanek andersona i marty'ego.
- na prawdę? - zaśmiała się choć nie powinna. nie wierzyła, że tak zmiękła - wolałabyś tkwić w takim związku aniżeli dowiedzieć sie prawdy? to brzmi destrukcyjnie - jakby ona nie miała destrukcyjnych relacji - chyba wiedział jaka jesteś w momencie w którym zostałaś jego dziewczyną co? - uniosła brew ku górze - nie możesz zmieniać tego kim jestes dla niego - dani jaka bojowa.

ruby się ucieszy, że peggy jest po jej stronie. ale wtedy dani obrazi się na nie obie, ups.
- juz tak wiele dla niego poświęciłam. nie chciałabym, żeby okazało się, że to było na nic - bawiła się nerwowo pierścionkiem na palcu. co prawda pogodziła się z elle, ale cała historia z docieraniem peggy i marty'ego do siebie wydawała się zbyt epicka, żeby miała skończyć się w taki sposób. nie dopuszczała do siebie myśli, ze porzuciła dotychczasowe plany i podejście do życia dla czegoś co nie miałoby mieć znaczenia. - nie zamierzam się zmieniać dla zadnego chłopaka - pokręciła głową. taaa, ale marty'ego to już chciała zmieniać xd - masz rację. jeśli on nie akceptuje tego jaka jestem i woli swoje nieokrzesane koleżanki to lepiej, żeby powiedział mi to juz teraz. - zanim peggy się za bardzo zaangażuje. a nie, to już się stało.

i zostanie bez nikogo więc pogrąży się w depresji. będzie deprecha dani xd
- nie dowiesz się tego dopóki z nim nie porozmawiasz, każda prawda jest lepsza niż oszukiwanie się - mówiła dani która oszukiwała się że gabriel kiedykolwiek podejdzie na poważnie do życia ha ha. peggy źle odebrała całe wczorajsze zajście. marty był po prostu zszokowany, speszony ale i pochlebiało mu to halo! - czy to oznacza, że z nim porozmawiasz? - zapytała słysząc jej deklarację. z jej perspektywy tak to wyglądało i namawiała ją do tego!

będzie miała gabriela, on się nią zajmie xd
ja to wiem, ty to wiesz, a peggy już sie nakręcała! nie można zostawiać w niepewności dziewczyny, która za dużo myśli. zapewniła dani, że wszystko wyjaśni z marty'm, posiedziały jeszcze chwilę, a potem peggy wygoniła przyjaciółkę, bo miała jeszcze jakieś inne ważne sprawy do zrobienia przed jutrzejszymi wykładami.

marty pomógł przytachać peggy żywą choinkę i teraz ją ubierali! nawet zadbał o nastrój i ustawił jakąś playlistę w stylu "rockowe święta" i przyniósł herbatę z kardamonem! to się nazywa duch świąt! oczywiście miał czapkę mikołaja na sobie i teraz owijał choinkę światełkami!

jaka urocza scenka, na pewno nic jej nie zepsuje! 
swoją drogą peggy miała kota czy dwa (nie pamiętam xd), więc też pewnie jej gryzły lampki hehe. 
wyciągnęła swoje bombki i już była gotowa do rozwieszania ich na choince, ale jeszcze krytycznym wzrokiem spoglądała na światełka na choince.
- tu jest za duża przerwa - już poprawiała to co rozwiesił.

na pewno xd
jeśli miała koty to na pewno gryzły lampki, wiem to z autopsji xd
marty liczył się z tym, że ze dwieście raz będzie poprawiał te lampki także ta pierwsza krytyczna uwaga go nie uderzyła - jak nie ominę tutaj to zabraknie ich na dół - wskazał najniższe gałęzie - chyba są trochę za krótkie - przyznał. a to pewnie dlatego że namówił ją na większą choinkę xd

peggy będzie wysyłać marty'ego, żeby jej ciągle kupował nowe.
- ale jeśli ominiesz to będzie źle wyglądało - pokręciła głową i odeszła od choinki zostawiając mu wolną rękę, bo musiała pootwierać kartoniki z bombkami i zastanowić się jak je rozwiesić, żeby nie było widać tej fuszerki lampkowej. - no nieee, to musimy iść do sklepu po nowe - jęknęła, bo jej choinka nie mogła wyglądać na niedorobioną. to będzie źle o niej świadczyło!

albo żeby naprawiał! aż w końcu porazi go prąd!
- nie rozmnożę ich magicznie - bo nie miał innego pomysłu oprócz po prostu kupienia nowych lub spiłowania kawałka drzewa xd podszedł żeby zerknąć na pudełka z bombkami - no jasne, że musimy iść do sklepu - zgodził się z nią - nie masz żadnych zabawnym bombek, w stylu samochodzików, mikołajów albo robotów - wytknął jej. miała same okrągłe, nuuuuda! to byłoby niedorobione drzewko według niego!

ups! przynajmniej czynami da jej dowód swojej miłości skoro słowami nie potrafił hehe.
- a myślałam, że masz takie moce - stwierdziła ironicznie i spojrzała na niego wzrokiem "co ty w ogóle do mnie gadasz". - miałeś na myśli "nie mam żadnych kiczowatych bombek". - poprawiła go. miała same białe i niebieskie i co roku ubierała choinkę dokładnie w tym samym stylu. nie było tu miejsca na żadne zmiany. - i nie zamierzam wieszać na drzewku żadnych samochodzików i robotów - zaznaczyła od razu, głosem nieznoszącym sprzeciwu. spojrzała jeszcze raz na choinkę. - ta choinka jest za duża - skrzyżowała ręce. odwidziało jej się, źle ją namówił.

hahaah tak, ciężki jego świąteczny los!
- nieee - pokręcił głową sprzeciwiając się jej. był coraz bardziej odważniejszy! - miałem na myśli fajne bombki, a nie bombki jak u babci z dziesięcioma kotami - przez co przypadkiem nazwał tak peggy! nie pomyślał o tym xd marty co roku kupował choinkę na ostatnią chwile i dekorował ją tym co miał pod ręką, czasami nawet próbował sklejać rozbite bombki - chciałaś taką przecież - stanął nieco dalej żeby widzieć choinkę z daleka - powiedziałaś że chcesz ładną, rosłą choinkę, taka jest - kiwał głową. nie da się wrobić xd

bardzo! to przez to, że wygląda jak marlon w świątecznych klimatach xd
marty taki kozak, podskakiwał peggy. 
- więc teraz moje bombki nie są fajne? co jest nie tak w prostocie i elegancji? - wzięła to do siebie. - nie mam wnuków i mam tylko jednego kota - uznała, że nie może jej obrazić porównując go do babci jeśli zagnie go swoimi niepodważalnymi faktami xd skoro marty ogarniał choinkę na ostatnią chwilę to znaczy, że zajęli się z peggy dekorowaniem nie tej choinki co trzeba. - podobał mi się tamten zgrabny świerk, to ty namówiłeś mnie na jodłę - przypomniała mu. najwyraźniej już ulegała marty'emu!

to prawda, trochę tak wyglądał! pewnie zapuszczał się na święta jeśli chodzi o włosy hehehehehe.
podskakiwał bo już się jej tak nie bał.
- nie mówię, że są niefajne, ale to ma być rozrywkowa choinka, a nie poważna choinka - wytłumaczył - święta są miłe i przyjemne, a nie poważne i sztuczne - nie mówiłem bezpośrednio o tobie, tylko ogólnie - wycofał się trochę z tego stwierdzenia, wyczuwał że nie warto brnąc w to dalej. choinkę marty'ego będą dekorować na samym końcu, jeszcze nie wiedziała co ją czeka xd - bo miała więcej gałązek i była bardziej rozłożysta, zgodziłaś się, nie odurzyłem cię, byłaś tam i też ją wybrałaś - to nie była tylko jego wina.

peggy na pewno go namawiała, żeby poszedł do fryzjera.
straciła cały respekt odkąd powiedziała, że go kocha! była na straconej pozycji.
- z jakiej racji to ma być rozrywkowa choinka? to ja decyduję jak będzie wyglądać i mają na niej wisieć te bombki - wskazała na to co miała. - moja choinka też jest miła i przyjemna, przecież nie zawieszam na niej długopisów i list z zadaniami na 2022 rok - odparła od razu. a mogłaby xd teraz jak to powiedziała to uznała to za dobrą opcję xd to była jej pierwsza samodzielna choinka skoro już nie mieszkała z elle ani z rodzicami, dotychczas zawsze ubierała ją z kimś z rodziny, a tym razem był z nią marty. - nie mówiłeś bezpośrednio, ale to miałeś na myśli - mruknęła pod nosem i wywróciła oczami. tyle jeśli chodzi o miłe i romantyczne rozwieszanie choinki. nie wiem czy peggy wytrzyma nerwowo z choinką u marty'ego xd - nieważne - odpuściła tę dyskusję, bo uważała, że marty swoją obecnością ją odurzał xd więc nie mogła dyskutować.

a on się opierał!
to prawda, odkąd mu to powiedziała to w jego oczach złagodniała xd
- z takiej że ubieramy ją wspólnie i to nasza wspólna choinka więc moje propozycje powinny być uwzględnione - zauważył. czuł się częścią jej świąt i tego rytuału - nie zdziwiłbym się jakbyś zawiesiła listy, zadania i rzeczy do zmienienia w martym w 2022 - też uznał że to byłoby w jej stylu. niby to była jej pierwsza samodzielna choinka, a tak na prawdę miała na głowie marty'ego i nie wiem co było gorsze xd - nie wmawiaj mi co miałem na myśli - bo tylko on wiedział co siedziało w jego głowie. faktycznie trochę wypaplał za dużo, ale cóż - ważne - on nie odpuścił - zrzucasz na mnie winę za decyzję podjętą wspólnie - wytknął jej.

kolejny dramat i niekończąca się dyskusja!
na pewno żałowała, że nie może tego odwołać! miał w garści głupi argument "i tak mnie kochasz".
- to moja choinka w moim mieszkaniu - odpowiedziała chłodno. heheh wyobraziłam sobie ten rozpierdziel jakby marty się do niej wprowadził. póki co uważała, że to jej własna choinka i dekorowała ją po swojemu, a marty będzie miał swoją u siebie... którą peggy też będzie chciała dekorować po swojemu. - zapiszę te rzeczy w osobnym zeszycie - oznajmiła takim tonem, że nie wiadomo czy żartowała czy nie. - już trochę cię znam i wiem co miałeś na myśli - kontynuowała swoje wywody. - to była moja własna decyzja - powiedziała, po czym uswiadomiła sobie, że wzięła na siebie całą winę za choinkę. - nie powinieneś wpływać na moje prywatne decyzje - wymyśliła, żeby z tego wybrnąć.

dyskusja u fryzjera jaką powinien mieć fryzurę!
tak, to był jego argument na wszystko od tamtego czasu he he.
- ale ja bywam tu często i chociaż 1/3 choinki powinna być moja - wymyślał na jej argumenty. też wyobrażałam sobie ten rozpierdziel i tą rozpacz peggy widząc skarpetki maty'ego porozwalane po całym pokoju! - na prawdę? - westchnął przeczesując bujną czuprynę - będziesz zapisywać co zmienić we mnie w 2022? - nie wierzył, że faktycznie miała takie plany! on w niej nic by nie zmienił! może chciałby żeby trochę wyluzowała - tak, tak wiesz doskonale co myślę - przedrzeźnial ją trochę - to była twoja własna decyzja i wcale na nią nie wpływałem - powiedział dumnie skoro sama się do tego przyznała.

tak! peggy musiała mieć wszystko pod kontrolą!
jak będzie używać tego argumentu to peggy się odkocha! 
- jesteś tu gościem, nie mogę teraz dawać cząstek choinki archie'mu, dani i każdej kolejnej osobie - zniżyła go do poziomu archie'go i dani, ups. peggy musiałaby sobie załatwić sekretne mieszkanie albo uciekałaby do tego polly. - a ty nie masz żadnych postanowień co zmienić w 2022 roku? - uważała, ze to normalne! nadal miała pewne kwestie, które zmieniłaby w marty'm, więc mogła to ładnie ubrać w noworoczne postanowienia. - przed chwilą powiedziałeś, że to była wspólna decyzja, czyli miałeś na nią wpływ - czepiała się słówek.

jak zawsze xd
zrobi puppy eyes jak coś!
- słucham? - aż się oburzył na jej słowa - porównujesz mnie do twoich znajomych? wydaje mi się, że chyba jestem trochę ważniejszy od nich - tak zakładał. i tak się czuł! a nagle okazało się, że nie jest lepszy od takiego archiego który kazał mu grabić liście - mam postanowienia, ale nie dotyczą ciebie, bo akceptuję cię taka jaką jesteś - jaki wyrozumiały - w przeciwieństwie do ciebie - bo ona zdecydowanie nie akceptowała jego frywolnej natury - ale potem ty powiedziałaś, że to była twoja decyzja a jak wiemy ty masz zawsze rację - trochę ją przedrzeźniał.

ech te puppy eyes! wszystko psuły! inaczej peggy cały czas prowadziłaby poważne życie zgodne ze swoimi planami.
- to nie są przypadkowi znajomi z klubu onz, tylko moi najlepsi przyjaciele - poprawiła go. chłopcy przychodzą i odchodzą, a przyjaciele zostają na zawsze! szczególnie taki archie, którego znała od urodzenia. zgadywała, że marty kiedyś zniknie z jej życia, a archie zostanie. - nie wydaje mi się, żebyś w tej relacji miał prawo tak mówić - oznajmiła od razu, bo to ona wyznała mu, że go kocha = akceptuje takim jak on jest, a on nic na to nadal nie odpowiedział, więc jeśli ktoś miał tu być urażony to tylko ona. nie zamierzała mu tego tak łatwo zapomnieć, nawet jeśli udawała, że wszystko jest między nimi ok! - zaraz moją decyzją będzie, żeby udekorować tę choinkę samodzielnie skoro tobie się nie podoba - skrzyżowała ręce.

a tak zepsuł jej plany!
- a ja jestem twoim chłopakiem, co stawia mnie wyżej od nich - a przynajmniej tak mu się wydawało! nie wiedział, że uznała że kiedyś zniknie z jej życia. on nie wybiegał aż tak w przyszłość, ale na pewno nie myślał też o rozstaniach z peggy! był romantykiem! - dlaczego? - skrzyżował rece na wysokości klaty - wydawało mi się, że jesteśmy w tej relacji na tych samych prawach i zasadach - bo z jej słów wynikało, że jednak nie. skąd miał wiedzieć że dalej wkurzała się, ze nie wyznał jej milości? wstydził się! - to brzmi jak szantaż - mruknął - a to oznacza, że zachowujesz się dziecinnie - auć, nazwał ją dzieckiem xd

najgorzej!
- a ja tu mieszkam, co sprawia, że decyduję jak będzie wyglądała choinka - odpowiedziała wymijająco. oczywiście, że był wyżej od nich, ale uznała, że już i tak za bardzo się przed nim uzewnętrzniała i nie potrzebował słuchać kolejnych zapewnień jaki jest dla niej ważny. to tylko sprawiało, że wychodziła na słabą, a nie chciała na taką wychodzić. - a mi się wydawało, że ktoś ma nad kimś przewagę jeśli jedna osoba bardziej się odsłania od drugiej - hehe tak, uważała, że to jakaś rywalizacja i że aktualnie była na przegrywającej pozycji. - to ty zachowujesz się dziecinnie jeśli chcesz wieszać na mojej choince samochodziki i nie podobają ci się moje bombki - nie zamierzała dawać nazywać samą siebie dzieckiem, bo wiadomo kto tu nim był!