harrods

uznał, że taka forma randki jest niezobowiązująca, a potem faktycznie mogli coś zjeść.
- eeee, właściwie to myślałem, że może kupię mu jakąś ksiażkę - leon pogubił się w pytaniach ruth i nie miał pojęcia, o czym ona do niego mówi. na szczęście dla betty już wybrał coś ze sklepiku ruth, chociaż był to zbyt gustowny prezent i babci bardziej spodobałoby się coś kiczowatego xd nie umiał robić prezentów najwyraźniej. na widok koronkowej bielizny trochę się zmieszał - tego nie kupuje się dla taty, tylko dla swojej dziewczyny - powiedział może do siebie, ale jakaś pani ekspedientka już ich zauwazyła i zaczęła zagadywać, czy chcą coś obejrzeć, a napoleon nie chciał być dla niemiły, więc się zgodził i nagle juz podążał za ekspedientką do wieszaczków.

zdziwił się, że są w domu towarowym i że nie sprzedają tu żadnych książek. nie wiedział, że musi to tak bardzo doprecyzowywać. zdecydowanie nie znał sie na zakupach, wiec dobrze, że zabrał ruth ze sobą. zresztą on już dawno by się zgubił w harrodsie i nie wiedział, w którą stronę jest wyjście. nie miał w planach proponowania jej bycia swoją dziewczyną, bo nie byli jeszcze na tym etapie. to z ekspedientką to oczywiście niezręcznie wyszło, jak zawsze z nim. 
- przepraszam, jednak nic nie będziemy kupować - zaczął się miotać przed ekspedientką, ale zaraz wycofali się ze sklepu - chciała nam pomóc, nie wiedziałem co odpowiedzieć... pracujesz w sklepie to wiesz jak to jest - tłumaczył się mętnie. zaraz jednak skupił się na drugiej części ich rozmowy - więc chcesz się wymienić świątecznymi prezentami? - zmarszczył czoło niepewnie.

myślałam, że właśnie liberty jest bardziej fancy xd musimy jechać do londynu to obczaić.
mógłby to zaproponować, ale pewnie wyszłoby tak, że ruth od dawna myślałaby, że jest jego dziewczyną, a on nagle zestresowany by się zaczął pytać xd
- dobrze, że nie zaczęła nic wyciągać i nie kazała ci przymierzać - zaśmiał się, chociaż było w tym dużo niezręczności. może już zastanawiał się, czy w tej sytuacji ekspedientka oraz ruth kazałaby mu oglądać ją w bieliźnie i oceniać jak leży. - no nie wieeem, jest jeszcze trochę czasu... - nie wiedział jak odpowiedzieć. teoretycznie fajnie się bawili i miło spędzali czas, ale był jeszcze cały miesiąc i wiele mogło się wydarzyć. napoleon cały czas myślał nad wyjazdem, a nawet zaczął rozmawiać z jakimś inwestorem zainteresowanym zakupem ziemi spod motelu, ale nie mówił o tym ruth, bo chyba podświadomie wiedział, że to nie ona by go przekonała, żeby zostac xd

według wikipedii oba są luksusowe, więc nie mamy normalnego centrum handlowego dla biedaków xd ale wcale nie dziwi mnie to, że napoleon nie ogarnął i zaproponował, żeby weszli tutaj. potem zobaczył ceny i dostał zawrotów głowy.
- czyli nie lubisz takich rzeczy? - spytał trochę za szybko i zaraz zrobiło mu się głupio - to nie tak, że wypytuję jaką nosisz bieliznę, po prostu chciałem się dowiedzieć, co lubisz, a czego nie... - próbował się wytłumaczyć. uśmiechnął się na jej propozycję. - okej, ale zrobimy tak samo, jesli ty stwierdzisz, że to dobry pomysł - zgodził się, ale mimo wszystko nie chciał być osobą decyzyjną. z drugiej strony nie chciał wymienić się z nią prezentami, a potem powiedzieć 'to nara, jadę na święta do nowego jorku i nie wracam'.

tak naprawdę to też się zastanawiałam, w którym zacząć xd
- okej, zapamiętane - oznajmił. - to znaczy nie zapamiętane, przyjęte do wiadomości. wysłuchane. usłyszałem, co powiedziałaś - tłumaczył się dalej. czuł, ze na to nie ma dobrego wyjaśnienia ani dobrej reakcji. - ja noszę koronkowe majtki - zażartował dla rozładowania atmosfery - żartowałem, bo wiesz, bo byliśmy przed chwilą w takim sklepie - musiał jednak dopowiedzieć i wskazać na sklep, który został dawno z tyłu. nie chciał, żeby myślała, że na serio takie nosi xd - mamy umowę - przytaknął. - ale teoretycznie, jakbyśmy mieli się wymienić prezentami, to mówiłaś o rękawiczkach lub roślince, tak? - zaczął dopytywać i złapał ją za rękę.

- może, zobaczymy - wolał nie brnąć w ten temat, bo zaraz musiałby się znowu tłumaczyć. zaśmiał się z jej żartów o koronkowej bieliźnie, ale tego tematu też nie ciągnął. to, że spojrzała na jego tyłek, było najwyraźniej tak samo naturalne jak to, że teraz nagle trzymali się za ręce. kto by pomyślał, że napoleon jednak jest taki smooth i nie musi się jej tłumaczyć ze swojego postępowania i złapania jej dłoni. - rękawiczki są zawsze dobrym pomysłem - podczepił się pod jej pomysł, bo nie miał własnych. na pewno wyciągała z niego co innego by chciał, więc wymyślił jakąś zakładkę do książki, bo wiecznie je gubił (obviously). udało im się znaleźć jakiś prezent dla romea i poszli na kolację do fajnej londyńskiej knajpki. praktyczna randka udana xd

oczywiście że się z nią umówił i oczywiście że zabrał ją tutaj żeby zaimponować drogimi zakupami. nie ukrywali się jak gabek i winter xd zakładał jej właśnie jakąś diamentową kolię na długą szyję - chciałbym cię zobaczyć tylko w tym i niczym więcej - bezczelnie z nią flirtował.

ona nie miala prywatnej wyspy, na ktora moglaby zaprosic perryego xd na poczatku cieszyla sie z ukladu jaki mieli, ale powoli zaczynalo ja nudzic ciagle ukrywanie sie. szanowala Gabriela na tyle zeby nie robic afery, ale coraz czesciej sie zapominala pomimo tego, ze sama nie chciala wyjsc na puszczalska. pogladzila delikatnie diamenty, przygladajac sie w swojemu odbiciu w lustrze. - moze da sie zrobic - usmiechnela sie lekko I zerknela na niego.

może gabek jej powinien kupić żeby mogła tam chować swoich kochanków. perry nie miał też wyspy bo w zasadzie nie musiał/nie chciał mieć aż takiej prywatności. lubił jak o nim pisali xd
- to ja cię przekonałem, czy diamenty? - zażartował i położył dłonie na jej ramionach. cmoknął specjalnie jej ramię żeby ją podjarać tylko xd

perryemu nie potrzebna wyspala skoro lubil sie chwalic xd ona chwilowo nie mogla.
- diamenty - rowniez zazartowala. gabek mogl jej takie kupic wiec nie imponowalo jej juz to, ze ktos wydawal na nia tyle kasy xd - nie tutaj - zdjela z siebie jego dlonie I odwrocila sie do niego.

lubił blask fleszy. gdyby nie to, że florence musiała się chować to pewnie by z nim chętniej brylowała.
mógł jej takie kupić, ale jednak więcej ekscytacji było gdy kupował je ktoś kogo chciała przelecieć xd
- nie? - zasmiał się. on czuł się dość swobodnie - twój tatuś patrzy? - zażartował - a może mąż? - żartował dalej nie wiedząc, że mógł trafić.

Perry byl dobra partia, bardzo chetnie by sie z nim pokazywala publicznie gdyby nie bylo zadnych przeszkod.
- moj maz nie ma nic przeciwko - zapewnila sie, usmiechajac sie pewnie. zdanie tatusia mniej ja obchodzilo jesli nie placil za jej zachcianki xd - ale ja wole poczekac az bedziemy w bardziej prywatnym miejscu - nie do konca to byla prawda, ale z drugiej strony lubila jak miedzy nia a jej partnerami bylo napiecie.

sama sobie stworzyła te przeszkody w akcie desperacji xd
- mąż? czyli jest mąż? - zerknął od razu rozbawiony na jej dłoń żeby sprawdzić czy ma jakąś obrączkę. może jednak tak bardzo go to nie obchodziło, że nie widzial już takich rzeczy.
- to oznacza, że musi być bardzo kiepskim mężem - podsumował gabka. myślał, że mąż jej nie zaspokaja i jest nieszczęśliwa w związku. lubił ratować damy w opresji - to oznacza jedno - zamachał do ekspedienta żeby go liczył za ten naszyjnik - musimy kupić ci tą błyskotkę i wrócić do mojej limuzyny - liczył na to że tam będzie prywatnie.

myslala, ze tego chciala xd na poczatku jej sie podobalo, ale chyba malzenstwo nie bylo dla nich xd
- to jakis problem? - zapytala z rozbawieniem. Perry nie wygladal na takiego, ktory by sie tym przejmowal. albo nie byl spostrzegawczy bo chetnie sie chwalila swoim pierscionkiem I nie zdejmowala go. - uwazam, ze to dobry pomysl - limuzyna jej odpowiadala.

na pewno nie takie małżeństwo, jak się okazało xd
- czy to wygląda na jakiś problem? - położył dłoń na jej plecach i pokierował do wyjścia skoro już zapłacił! - mam szampana - wymruczał jej do ucha kiedy szli przez korytarz.

gdyby nie sprobowali to by nie wiedzieli xd
usmiechnela sie zadowolona. szkoda by bylo zeby zmarnowali okazje na blizsze poznanie sie tylko przez to, ze miala pierscionek na palcu. - lubie szampana - przyspieszyla kroku bo chciala byc juz na miejscu I sie nie ograniczac.

racja, może bóg dramek specjalnie miał taki plan.
perry sam był dzieckiem z nieprawego łoża więc w sumie to że nie respektował takich zasad było czymś naturalnym.
- nic dziwnego, kto normalny nie lubi? - zaśmiał się i zaraz otworzył drzwi do limuzyny żeby weszła do środka. od razu zasłonił okienko szofera żeby dać mu znać, że to prywatna impreza. mógł jeździć w kółko xd chwycił dwa kieliszki i podał jej jeden, na razie pusty - czy teraz już mogę robić to? - zbliżył się i znowu cmoknął go w ramię. zaraz wyjął szampana i z hukiem otworzył żeby polać.

po boku dramek mozna sie wszystkiego spodziewac xd
wsiadla do auta I od razu odpiela plaszcz zeby go pokusic jeszcze bardziej dekoltem. w sumie nie zastanawiala sie gdzie ja wywiezie xd moze powinna xd - teraz mozesz robic to na co masz ochote - polozyla dlon na jego udzie I czekala az jej police.

to prawda, karmił się dramkami i był nieprzewidywalny xd
kusiła go wcześniej więc to że rozpięła teraz płaszcz tylko jeszcze bardziej na niego działało. polał im szampana i stuknął swoim kieliszkiem o jej. nie patyczkował się, bo jak tylko położyła dłoń na jego udzie to zamoczył palce w swoim kieliszku i skropił jej ramię tym szampanem żeby go zaraz zlizać. dążył do tego żeby ją tu wyruchać i nie zatrzymywał się xd

dzieki temu jest ciekawie xd
takie picie szampana podobalo jej sie bardziej. byla rownie nakrecona na niego I smyrala go dlonia blizej krocza. miala nadzieje, ze to co mial w spodniach dorownywalo wielkosci jego ego xd