pokój #7 - peggy&ruby&danielle

było mu głupio po tym jak skończyli wieczór ostatnio, więc przyszedł pod drzwi ruby i zapukał. update co do wyglądu andersona: miał na sobie rozpiętą kolorową koszulę.

jej tez bylo troche glupio, ze sie na niego tak obrazila, wiec raczej do unikala. nie spodziewala sie gosci I myslala, ze ktoras z dziewczyn zapomniala karty do pokoju. - juz jestes? - zapytala, otwierajac drzwi. spojrzala na andersona zaskoczona. - o.. dani nie ma - powiedziala od razu.

- tak, już jestem - zaśmiał się na powitanie. - przyszedłem do ciebie. mogę wejść? - posłał jej ładny uśmiech. dla niego to nawet lepiej, że dani nie było w pokoju, bo przynajmniej nie robiła dziwnych akcji z tego, że anderson spędzał za dużo czasu z jej przyjaciółką.

- do mnie? - spojrzala na jego klate bo to pierwsze co siei jej w oczy rzucilo. zaraz jednak podniosla wzrok. chwile sie wachala, ale w koncu otworzyla szerzej drzwi, pozwalajac mu wejsc do srodka. - cos sie stalo? - zapytala. jakie szczescie, ze Danielle nie bylo hehe

- do ciebie - powtórzył. zachowywał się jakby to było normalne, że ją nachodzi w jej pokoju. myślał że są już na tym etapie znajomości, że może przychodzić do jej pokoju, a nie tylko wpadać na nią gdzieś przypadkiem. - nie. a właściwie tak. - wszedł do środka. - chciałem z tobą pogadać. - popatrzył na nią i wyraźnie nie wiedział od czego zacząć, bo krzątał się chwilę i usiadł na łóżku ruby. - gorąco w tym waszym pokoju. klima nie działa? - ściągnął koszulę i położył obok siebie na łóżku.

dalej byla zdziwiona bo ona nie byla swiadoma tego, ze sa juz na takim etapie znajomosci, w ktorym odwiedzal ja celowo. zamknela za nim drzwi I przygladala sie jak chodzi w ta I z powrotem. - pogadac? o czym? - zaczela go wypytywac. troche sie zestresowala, bo o czym on mogl z nia chciec rozmawiac? zakladala, ze cos waznego sie stalo. - jest wlaczona - spojrzala na jego koszule. musiala sie skupic na tym by sie nie przygladac jego golej klacie.

spojrzał na klimę i przeniósł wzrok na ruby.
- siadaj. - poklepał miejsce na łóżku koło siebie. na bank był zjarany (dlatego było mu gorąco) i nie ogarniał, że ruby może poczuć się nieswojo kiedy tak się rozbierał. - chciałem pogadać o naszym ostatnim wieczorze. spytałaś skąd możesz mieć pewność, że lubię z tobą spędzać czas. - zaczął.

chwile patrzyla na jego dlon I miejsce, ktore pokazywal. zdecydowala sie usiasc po tej same stronie lozka, ale nie za blisko niego. - tak.. - powiedziala niepewnie. zaczela sie bawic jednym ze swoich pierscionkow na palcu. wolalaby raczej o tym zapomniec. no ale skoro chcial o tym porozmawiac to niej bedzie.

- to nie fair z twojej strony! czy nie okazywałem ci wcześniej, że lubię spędzać z tobą czas? jeśli już, to ja powinienem się pytać ciebie czy mnie lubisz. wysyłasz mi sprzeczne sygnały, w jednej chwili się dobrze bawisz, w kolejnej nie. - przysunął się lekko do niej i wbił w nią wzrok. - no więc?

dani wracała z opalanka na plaży. miała na sobie strój kąpielowy i jakąś narzutkę oraz plażową torbę! chciała się ogarnąć i pójśc jeszcze na wieczorny spacer, ale kiedy weszła to zastała ruby i andersona w niejednoznacznej sytuacji. wydawało jej sie, ze zaraz będą się całować! - nic nie widziałam! - pisnęła i szybko wyszła z pokoju opierając się plecami o drzwi bo chciała żeby się ogarnęli.

otworzyla buzie by odpowiedziec andersonowi na jego pytanie, ale na szczescie uslyszala za soba glos dani. szybko sie odwrocila w strone zamykajacych sie drzwi, po czym podniosla sie z lozka I ruszyla za nia. otworzyla drzwi, za ktorymi stala. na szczescie nie uciekla nigdzie dalej, wiec ruby mogla sie od razu wytlumaczyc. - tylko rozmawialismy - poinformowala ja.

był zawiedziony, że nie doczekał się od niej odpowiedzi. ociągał się trochę z tym, żeby podążyć za ruby do danielle, bo nie wiedział o co wielkie halo.
- zabawne, ha ha - rzucił w stronę siostry, chcąc pokazać, że docenił jej śmieszny żarcik, w którym myślała, że ich na czymś przyłapała. stanął koło ruby naprzeciwko danielle bez koszulki.

dani pewnie liczyła do dziesięciu i miała wejść, ale zamiast tego oboje pojawili się poza pokojem. mogli jej wręczyć torebkę do oddychania żeby się uspokoiła bo mogła powoli wchodzić w atak paniki xd
- skoro tylko rozmawialiście to dlaczego jest roznegliżowany? - zapytała ruby wskazując na koszulę andersona - zapnij się na miłość boską - machnęła na brata.

ciekawe co by zrobila gdyby rzeczywiscie przylapala ich na robieniu czegos xd
- bo bylo mu goraco - wzruszyla ramionami. - to twoj brat.. chyba nie myslisz, ze moglabym z nim robic takie rzeczy - powiedziala rozczarowana, ze Danielle od razu skoczyla do takich konkluzji.

anderson w ogóle ściągnął koszulę, ale może podchodząc do dani już ją założył z powrotem i teraz posłusznie zapinał guziki.
- było mi gorąco - powiedział to samo w tym samym momencie co ruby. - jinx! - zawołał do niej radośnie, ale dziewczyny już były skupione na poważnej rozmowie. - chyba nie myślisz, że robiliśmy coś? - zaśmiał się z oskarżenia dani. - to niedorzeczne. - popukał ją w czoło.

mówiłam, że nie ogarniam dziś xd
- z jakiego powodu było ci gorąco co? - zerknęła na ruby myśląc, że z jej powodu. najwyraźniej zachowanie marcusa którego ostatnio przyłapała na niegodnych rzeczach skłoniło ją do takich rozważań - nic nie myślałam - odsunęła się zaraz od brata i schowała za ruby - po prostu nie była to jednoznaczna sytuacja - wyjaśniła - a poza tym dlaczego to niedorzeczne? uważasz, że moje koleżanki są nieatrakcyjne? - zapytała, ups xd

zignorowala radosne okrzyki andersona bo miala teraz wazniejsze sprawy na glowie. kiedy Danielle na nia spojrzala to skrzyzowala rece na wysokosci cyckow. - jednoznaczna sytuacja? - powtorzyla po niej. - przeciez tylko siedzielismy obok siebie - westchnela. na pewno zawsze starala sie zostawic miejsce dla jezusa pomiedzy soba a andersonem. byli grzeczni! - no wlasnie? - oburzyla sie razem z dani.

- jesteśmy w meksyku, w tym kraju jest jakieś pięćdziesiąt stopni upału! - odpowiedział zrezygnowanym tonem, bo nie spodziewał się, że będzie musiał się tłumaczyć czemu jest mu gorąco w meksyku. - dobra, siostra, tak, masz rację, przyznaję, że przyszedłem do twojej koleżanki do pokoju, przyłapałaś nas, rozmawialiśmy, jesteśmy winni. - zaczął gadać. jak tak się oburzyły to aż się zląkł. - tego nie powiedziałem. - zastrzegł z palcem w powietrzu. - ruby jest bardzo atrakcyjna. - chwilowo zawiesił na niej wzrok. - ale chyba nie wyobrażasz sobie nas dwoje razem? - zarechotał w stronę siostry. chyba trochę za bardzo zaśmiał się z tej wizji ;x

spojrzała na ruby - nie, nie, nie - zaraz zaczeła się poddenerwowana tłumaczyć żeby przyjaciółka się nie wkurzyła - była tylko trochę niejednoznaczna, nie ważne - zaraz zakończyła temat bo anderson to wszystko jak zawsze wyśmiewał.
po chwili jednak jej brat zaczął wyśmiewać się, pewnie nieświadomie z ruby więc dani stanęła w jej obronie - sugerujesz, że ruby nie jest wystarczająco dobra dla ciebie? - prychnęła. nie wiem co tu się stało, że z zawstydzenia sytuacją dani zaczęła ich szipować xd

zarumienila sie az gdy przyznal, ze jest atrakcyjna. zaraz jednak spowazniala bo wcale jej sie podobalo to, ze sie z niej tak wysmiewal! - no wlasnie? - zmierzyla go wzrokiem. Danielle sie przestraszyla, ze moga sie calowac, a teraz pierwsza sie zbulwersowala xd

danielle szybko dostrzegła, że to jest otp xd
- wy dziewczyny wszystko przeinaczacie! - złapał się za boczki bojowo. spojrzał na ruby, najwyraźniej oceniając sytuację i to czy mogliby ze sobą kręcić. do tej pory wcale o tym nie myślał i dopiero teraz danielle podsunęła mu tę myśl, także dzięki danielle xd - a może to ja nie jestem wystarczająco dobry dla ruby? - podsunął taką myśl. historia z marty'm i peggy wskazywała na to, że lepiej nie dawać się omotać koleżankom dani. jeszcze chwila i będą razem z marty'm ustawiać się tu pod drzwiami xd - nie wiem o co wam teraz chodzi. między mną a ruby absolutnie nic nie ma. powiedz jej. - spojrzał na rudą, żeby go poparła.

podświadomie tak.
wskazała na niego palcem kiedy lustrował ruby - przestań patrzeć tak jakbyś chciał rozebrać ruby! - he he, znała jego spojrzenia. pewnie miała takie samo jak ona chciała kogoś rozebrać wzrokiem xd - nie odwracaj kota ogonem - nie odpowiedziała specjalnie na jego pytanie, ale faktem było że żaden zielony nie był wystarczający dobry dla jej przyjaciółek. także sorry anderson, sorry marty.

zawstydzila sie gdy Anderson sie jej tak przygladal. skrzyzowala rece na cyckach, tak jakby chciala sie zaslonic I uniemozliwic mu patrzenie na siebie. - nie bedzie zadnego rozbierania! - zaprotestowala. przemilczala pytanie czy on nie jest wystarczajaco dobry dla niej. sama tez sie nigdy nad tym nie zastanawiala! - no wlasnie, zupelnie nic - zapewnila ja. - spotykamy sie tylko jako znajomi I nic wiecej - dodala, nie myslac za bardzo nad tym jak to brzmialo. I nie ogarniajac, ze wlasnie sie przyznala do spedzania czasu z jej bratem.

- nie patrz na ruby, ale jak nie patrzę to czemu nie uważam ruby za atrakcyjną i tak dalej - potrząsnął głową, bo można było się pogubić w kobiecej logice. nieważne co by zrobił i tak byłoby źle. - ruby nawet wcale tak nie lubi spędzać ze mną czasu. - dodał, a może raczej: pożalił się xd nie dokończyli swojej konwersacji, wiec nie wiedział na czym stoi z ruby. insynuacje dani oraz brak odpowiedzi na pytanie czy jest wystarczający dla niej pogarszały sprawę.