arnold

był zawieszony, więc siedział całymi dniami na kanapie i oglądał telewizję. okolice kanapy wyglądały standardowo jak w takich momentach, mnóstwo opakowań po jedzeniu naokoło i pustych puszek po piwie. nie golił się też od powrotu z wyjazdu i siedział w t-shircie i bokserkach.

biedny arnold!
dante do niego wypisywał od kilku dni, ale ten niechętnie odpisywał więc sam postanowił przyjść i pocieszyć kumpla!
kupił sześciopak piwa i chicken wings na wynos, a teraz uporczywie pukał do drzwi!

wolał nie sprawdzać telefonu, bo dostawał dużo głupich wiadomości, których wcale nie chciał czytać. tak samo jak chciał zignorować pukanie do drzwi, ale było tak nieznośne, że niechętnie zwlókł się z kanapy z kocem na głowie i zajrzał przez wizjer. westchnął widząc rudą czuprynę i otworzył drzwi.
- cześć. jesteś moim uber eats? - spojrzał na jego dary. - chyba nic nie zamawiałem - potarł się po policzku, bo już sam nie pamiętał czy coś zamawiał czy nie.

czekał długo i już się bardzo niecierpliwił. był skłonny uwierzyć że nie ma go w domu i już iść, ale wtedy usłyszał kroki i ujrzał zakocykowanego arnolda!
- mogę być o ile mnie wpuścisz - ale nie czekał na zaproszenie tylko wszedł. postawił piwko i kurczaka na stoliku, a potem rozejrzał się po mieszkaniu, które bardziej przypominało jaskinię jednak - przeprowadzasz jakiś eksperyment? z tymi śmieciami leżącymi w dużym pokoju? - liczył, że tak bo inaczej nie widział sensu walających się śmieci.

- jasne, rozgość się - powiedział po tym jak już dante i tak wszedł do środka, więc tylko spojrzał za nim i zamknął drzwi. eksperyment był doskonałą wymówką skoro arnold badał insekty. chciał je przyciągnąć w resztkach jedzenia xd musiał się jakoś ratować skoro nie miał dostępu do swojego pokoju z terrariami na uczelni. - tak, eksperyment jak długo potrwa zanim zwariuję bez pracy - potwierdził i usiadł z powrotem na kanapie.

dante już dawno się rozgościł, to znaczy hm ciężko było w tym środowisku się rozgościć. zaczął nieznacznie i powoli zbierać śmieci próbując pozbierać jego mieszkanie, a przy okazji jego do kupy - ile już tak siedzisz? - zapytał próbując ocenić czy może być gorzej xd też podchodził do tej kwestii naukowo!

arnold za to wcale nie poczuł się do sprzątania i robienia miejsca dla swojego gościa. nawet nie czuł potrzeby, żeby założyć spodnie xd 
- a jaki jest dzień tygodnia? - spytał, dajac mu tym samym do zrozumienia, że totalnie zagubił się w czasoprzestrzeni i siedział tak już długo.

jak nie zakładał spodni to już było źle xd
- ee - zdezorientował się pytaniem, bo nie wiedział czy to żart czy na serio. nigdy nie zagubił się w czasoprzestrzeni! - środa - odpowiedział - kiedy masz jakąś rozmowę z dziekaniem? masz to gdzieś zapisane? - nie chciał żeby przez nieogar to olał! wtedy na pewno go wywalą. zaczął bardziej odważnie sprzątać.

przynajmniej nie siedział w piżamce z awka xd
- w przyszłym tygodniu - machnął ręką, tak jakby w ogóle się nie przejmował kiedy i gdzie ma się stawić. - jakie to ma znaczenie? i tak mnie wywalą - wzruszył ramionami. nie zwrócił nawet większej uwagi na to, że dante sprząta i po prostu sięgnął po jedno piwo.

piżamka fajna akurat xd
widać było, ze już był zrezygnowany co martwił dante. on byłby optymistą do samego końca! a arnold już się poddał - nie możesz mieć takiego podejścia - odparł wrzucając plastiki do kosza - całowałeś się ze studentką i co? doktoranci robili gorsze rzeczy - pewnie myślał o edenie, albo o doktorancie który przypadkiem podpalił pracownie i został na uczelni!

dante mógłby ją uznać za osobistą obrazę xd
- kto, hollywood? jemu zawsze wszystko ujdzie na sucho. a oni muszą mieć kozła ofiarnego, nie? żeby zrobić przykład dla innych - wymyślił. - nie widziałeś jak pearce na mnie patrzył. już jestem stracony - wlewał w siebie piwo. nie zapominajmy, że miał anxiety, więc teraz już się nakręcił i nie widział wyjścia z czarnej dziury.

myslę, że tak chciał pomóc arnoldowi że może nawet by jej nie zauważył.
- nie mieli problemu z tym, że spotykasz się ze studentką, ale mieli problem że całujesz inną studentkę? to ewidentna ingerencja w życie osobiste. myślę, że chcą ci tylko narobić stracha - próbował go pocieszyć i znaleźć jakąś nadzieję - nie bądź tak negatywnie nastawiony, przygotuj się dobrze do rozmowy, mogę ją z tobą przećwiczyć jak chcesz - zaproponował.

kochany!
- całowałem studentkę, która chodziła do mnie na wyklad i która miała najlepsze oceny z całej grupy. jak to wygląda według ciebie, co? - westchnął zrezygnowany. jego spotykanie się z ruby nie było ani trochę tak złe jak jego relacja z celeste. przecież nawet specjalnie uciekał od celeste w ramiona ruby, bo uznawał, że to będzie bardziej akceptowalne xd - a co, wiesz o co będą pytać i jakie znajdą haczyki? - spytał ironicznie.

- na faworyzowanie? - westchnął nieco zrezygnowany widząc, że faktycznie to tak wygląda. arnold uciekał od pociągu do celeste, a i tak wyszło na to że relacja z celeste go wpakowała w tak niekomfortową sytuację ech! - nie wiem, ale możemy kilka potencjalnych scenariuszy przedyskutować, na przykład taki w którym udowadniasz że celeste miała dobre oceny zanim przypadkiem się całowaliście - sugerował. próbował pomóc!

- no właśnie - mruknął i dopił piwo, więc sięgnął po następne. - jeśli chce ci się marnować czas na przegraną sprawę - uległ mu, bo widział, że nie odpuści. wypróbowali więc kilka scenariuszy, dante mu pomógł przygotować mowę wstępną i przy okazji posprzątał, zjedli i wypili piwko. po wszystkim arnold czuł się minimalnie lepiej!

nadszedł ten dzień kiedy zaprosił ją do siebie i to wcale nie teoretycznie! szykował coś w kuchni nawet.

wow! pewnie kroił warzywka i wyjął hummus z paczki. wyobrażam sobie, że to szczyt gotowania arnolda skoro sam nie miał zbyt dobrych nawyków żywieniowych. kiedyś o tym pisałyśmy, że głodowaliby razem.
w końcu zaprosił ją nie w teorii więc nie mogła odmówić. oczywiście wmawiała sobie że chodzi tylko o seks ale podświadomie mogło chodzić o coś więcej. oszukiwała się!
przyszła wystrojona, specjalnie żeby go kusić. na pewno miała jakąś obcisłą, krótką kieckę. dodatkowo miała ze sobą wino. uznała, że arnoldowi bardziej się na rozluźnienie przyda niż jej.
po tym przydługim wstępie.... dobijała się do drzwi. może też czuła lekki stresik, ale wmawiała sobie, że jednak nie!

arnold nie wiedział co to hummus. bardziej sobie wyobrazam to tak, ze znał jeden przepis na szybki makaron z sosem i własnie to przygotowywał. i miał na sobie tę samą koszulę co na koncercie/urodzinach miry, bo to była jego najlepsza wyjściowa koszula. też odczuwał stresik, bo tak naprawdę żałował, że zaprosił ją do siebie skoro nawet nie mógł się popisać swoimi umiejętnościami kulinarnymi. to był głupi pomysł! z drugiej strony we własnym domu czuł się najbardziej komfortowo, więc miał nadzieję, że będzie wystarczająco wyluzowany, żeby mira uświadomiła sobie, że go lubi. mial gdzieś z tyłu głowy, że mogą wylądować w jego sypialni i specjalnie wymienił pościel i wszystko posprzątał, żeby pachniało, ale wiedział, że różnie bywa, był realistą xd w każdym razie dzwonek do drzwi trochę go zestresował, ale zaraz już był przy drzwiach. nie było odwrotu. 
- cześć, zapraszam - otworzył szeroko drzwi - trafiłaś bez problemu? - zaczął ją zagadywać bez sensu.

haha, hummus zbyt zdrowy dla arnolda xd makaron z sosem z puszki, albo słoiczka. też pasuje. mira będzie wniebowzięta skoro unikała węglowodanów.
tak źle i tak niedobrze, powinni wynająć pokój w hotelu i room service, byłaby czysta pościel i dobre jedzenie chociaż xd
w jego sypialni brakowało tylko świeczek i rozsypanych płatków róż, mira umarłaby ze śmiechu i nie skupiłaby się na seksie wtedy!
- cześć - przywitała się i weszła pewnie do środka - jak widać - skoro była na czas to znaczy że bez problemu dotarła. od razu wręczyła mu wino i wtedy zauważyła, że ma tą samą koszulę - hm - uśmiechnęła się i nawet złapała go lekko za nią - gotujesz? - zapytała śmiejąc się i wyczuwając jakieś zapaszki z kuchni.

ze słoiczka jadł na co dzień. teraz może chciał się popisać i pokroił jakiegoś pora i zalał śmietaną. napracował się! jakby wzięli pokój w hotelu to by krzyczało 'seks', a arnold chciał jednak, żeby to była randka. nie był takim krejzolem, żeby robić ze swojej sypialni scenę z komedii romantycznej. też czułby się niekomfortowo. 
- dziękuję - przejął wino i od razu przekręcił butelkę tak, żeby przeczytać etykietkę. udawał, że się na tym zna. też kupił wino na wszelki wypadek, ale pierwsze lepsze, więc od razu postanowił, że będą pić to przyniesione od miry. uniósł brew na jej reakcję - to dobre 'hm'? - masochistycznie dopytywał. - można tak powiedzieć, ale nie oczekuj cudów - zapowiedział od razu. wolał, żeby miala niskie oczekiwania od samego początku xd - chodź, poznasz moich współlokatorów - zaprosił ją głębiej do środka kierując się do kuchni, żeby rozlać wino. całe jego mieszkanie było jednym pomieszczeniem, więc miała od razu ogląd na to jak mieszka.

jak pokroił pora to faktycznie się wysilił xd brawo arnie!
czyli jednak, niby próbował udawać, że uważa to za spotkanie na seks, ale jednak w jego mniemaniu to miała być randka. mira chciała to uważać za seks schadzkę, ale możliwe że gdzieś wewnątrz też kusiła ją wizja randki. szczególnie, że ostatnio nie licząc małych perturbacji było dość miło.
musiałam spojrzeć jak wygląda jego mieszkanie żeby wiedzieć co oznacza jedno pomieszczenie. mira i tak była pod wrażeniem, ona miała klitkę bo na nic więcej nie było jej stać.
- przekonasz się - odpowiedziała zagadkowo jak zawsze nie dając konkretów - nie gotuję więc cokolwiek co jest ciepłe brzmi zachęcająco - choć tak na prawdę nie planowała nic jeść, ale dobrze udawała że interesuje się jedzeniem jak trzeba - czy to oznacza, że ktoś będzie na nas patrzeć? - zaśmiała się na wieść o współlokatorach. oby nie dante haha.

mówiłam, że chciał dobre wrażenie wywrzeć xd 
ostatnio nie określili jasno czy to randka czy seks, więc arnold miał nadzieję, że to mix ich obu. dopiero na koniec wieczora okaże się czy miał rację xd 
arnold miał całkiem przestronne mieszkanie, widać dostał dobrą cenę u jakiegoś nieogarniętego landlorda pokroju napoleona. 
jak zawsze mówiła zagadkami i mógł tylko się obawiać najgorszego. 
- ja też zazwyczaj nie gotuję, więc to mój jedyny sprawdzony przepis - powiedział w ramach żartu, ale jednocześnie ujawnił, że się dla niej szarpnął na gotowanie zamiast coś zamówić. mógł się popisywać swoimi umiejętnościami skoro sama się na tym nie znała, ale był zbyt szczery xd - możliwe, roger zawsze mnie obserwuje i potrafi się dobrze stopić z tłem - odpowiedział calkowicie powaznie i wyciągnął w kuchni kieliszki i korkociąg.

przyznaję rację ci xd
znając szczęście arnolda.... wiesz jak to się skończy, hehe!
to prawda, mieszkał jak panicz. może jednak doktoranci nie zarabiali tak źle w tym st. albans.
nie mógł się po niej spodziewać rozmowy wprost więc do zagadek już powinien przywyknąć tak na prawdę!
- to oznacza, że i tak jesteś bardziej zaawansowanym kucharzem niż ja - wow, powiedziała mu coś miłego nawet! mama pewnie chciała ją nauczyć gotowac, ale nie chciała być zaszufladkowana i się opierała xd arnie wiecznie kopał pod sobą dołki, nie potrafił się przyznać że jest w czymś dobry - czy roger to królik roger? - nawiązała do królika rogera, tylko takie zwierzątko znała. usiadła nieopodal kuchni, chyba miał wyspę wychodzi ze zdjęć i obserwowała jak otwiera wino. test na męskosć xd

patrząc po historii powinien się spodziewać jak to się skończy, ale był ostrożnym optymistą xd
może dostal jakieś pieniężne dodatki za swoje publikacje.
on był zbyt szczery, a ona mówiła zagadkami... dogadują się. był przyzwyczajony do zagadek, ale wiedział też, że zaczęła się przed nim otwierać i na to liczył.
- czy to dlatego, że twoja mama podrzuca ci jedzenie? bo ciągle pamiętam, że jestem zaproszony na obiad - nawiązał do tego jak zapraszała go do siebie, bo miała tradycyjne dania w lodówce. już chciał ustalić kolejną randkę, żeby było z góry wiadomo co tu robią. zaśmiał się na jej pytanie. - nie, to jest roger - machnął ręką z korkociągiem na drugi koniec mieszkania gdzie stało duże terrarium z kameleonem. koty póki co schowały się z obawy przed gościem. otworzył wino nawet sprawnie, więc test zaliczony. - możesz rozgościć się na kanapie, ja w tym czasie tu dokończę - postawił przed nią kieliszek i już chciał się jej pozbyć, żeby nie patrzyła mu na ręce, bo to go stresowało, wiadomo.