arnold

ostrożny optymista xd
alexander dał mu dodatek motywacyjny xd
jak zawsze, postacie wspaniale się dogadują i nie ma tam niedomówień!
- czasami podrzuca - poprawiła go żeby nie myślał, że jest uzależniona od mamusi - i miałeś swoją szansę na obiad, może kiedyś powróci - sprostowała jego słowa żeby nie czuł się za pewnie. jeszcze przejąłby inicjatywę czy coś. podeszła do terrarium kiedy na nie wskazał i spojrzała prosto w oczy kameleona xd - to dość nietypowy domownik - sama nigdy zwierząt nie miała więc jej stosunek był raczej neutralny, pewnie dlatego że na co dzień z nimi nie obcowała. nie usiadła na kanapie tylko podeszła znowu do kuchni patrząc jak nalewa im wina. chwyciła jeden kieliszek i podeszła jeszcze bliżej, obchodząc go wokół, dotykając jego ramienia - a może - przystanęła z drugiej strony - odwrócimy kolejność? - zasugerowała i upiła trochę wina. wyłączyła mu kuchenkę żeby nic się nie spaliło i wbiła w niego swój wzrok - wydaje mi się, że później może być bardziej głodni - tłumaczyła mocząc usta w winie i pijąc je powoli. położyła dłoń na jego klacie i rozpięła mu jeden guzik koszuli. już go kusiła!

alexander dał wszystkim doktorantom podwyżki xd
- mam nadzieję, że wtedy nie będę na drugiej półkuli - zaśmiał się. musiał żartować, żeby nie okazywać swojego zdenerwowania. - bardziej typowy niż myślisz - znowu nie chciał robić z siebie oryginalnego i sobie umniejszał. był aktywny na forach dotyczących domowych kameleonów, więc wiedział jak dużo osób je posiada. zajął się mieszaniem na patelni skoro miał chwilę kiedy mira nie patrzyła mu na ręce. niestety zaraz wróciła, a właściwie stety skoro już go kusiła. widać, że nie chciała spróbować tego co jej ugotował. mógł to wziąć do siebie xd jednocześnie pomyślał, że jednak przyszła tu na seks, a nie na randkę i wcale nie chciała z nim rozmawiać ani poznawać jego zwierząt. był jednocześnie podekscytowany i zawiedziony. dziwne uczucie! nie mógł jednak odpuścić okazji - odwracamy kolejność, czyli najpierw zwiedzanie mieszkania - podsumował i przesunął dłonią po jej talii. oczywiście miał na myśli zwiedzanie sypialni.

żeby się trochę rozerwali, a nie byli takimi sztywniakami xd
- oby - chociaż znając jego szczęście byłby - obawiam się, że to kolejna z rzeczy na których się nie znam - przyznała się do swojej niewiedzy. trochę miała na tym punkcie kompleksy jednak. wywoływał je trochę w niej arnold, a może trochę też motywował skoro zaczęła jakieś zajęcia? doceniała go jednak, choć niezbyt to okazywała. nie chciała jeść czegokolwiek więc nie powinien tego brać do siebie jednak. tak samo jak nie powinien brać do siebie tego, że chciała go rozebrać, może po wszystkim rozmawialiby w łóżku i to byłaby dopiero randka! - w tamtą stronę? - zapytała wskazując na miejsce gdzie było łóżko. już się zdążyła rozejrzeć. chwyciła mocniej jego koszulę kiedy objął ją w talii i nie czekając na nic więcej postanowiła pocałować. i tak długo wytrzymali xd

i żeby lubili go bardziej od hollywooda xd
- zaraz się zapoznasz - zadecydował, że przedstawi jej rogera z bliska. mogła się tylko cieszyć, że nie miał żadnych terrariów z robalami w mieszkaniu. to na kampusie xd był biologiem, musiała się spodziewać z jego strony gadania o różnych stworzeniach. nie wiedział, że to on ją zmotywował do rozpoczęcia zajęć. i chyba lepiej dla niej, bo czułby się zbyt dumny z tego powodu? nie wiedział też, że wzbudza w niej niepewności. to ona wzbudzała je w nim! tego, że nic nie jadała też nie wiedział (jeszcze nie zdążył zaobserwować). arnold jest jak jon snow, knows nothing xd - tak - potwierdził z cwanym uśmieszkiem i odwzajemnił pocałunki całym sobą. był na nią napalony już od wielu miesięcy, widać obojgu się spieszyło, żeby przejść do rzeczy. byl tak pochłonięty tymi pocałunkami, ze zamiast przechodzić do sypialni to złapał ją i posadził na blacie, nie przerywając pocałunków.

druga strona medalu xd
nie zachęcała i nie nakręcała go do tego żeby zapoznał ją z rogerem, nie miała obejścia ze zwierzętami. to nie regina, która by pewnie zainteresowała się bardziej zwierzątkami aniżeli klatą, sorry!
ale faktycznie dobrze, że robali nie było, zepsułyby nastrój, a to chyba ostatnie czego chciałby arnie. dlatego nic nie mówiła o zajęciach, podjarałby się i chodził za nią na uczelni, albo zrobił dopingujący transparent. nie chciała tego! nie robiła tego dla niego tylko dla samej siebie!
był na tyle napalony że nie dotarli do sypialni, mogła łóżko z daleka podziwiać xd ale nie przeszkadzało jej to, lubiła jak faceci byli na nią napaleni także jej to schlebiało więc dała się posadzić na i całować. wykonywała kolejne ruchy rozpinając jego koszulkę i chyba nawet udało jej się w całości ją rozpiąć i podziwiać jego klatę wow xd

chciał, żeby mira go poznała, a to oznaczało również zapoznanie się z jego zwierzętami. i tak na plus, że nie zaprosił jej na randkę do swojej kanciapy z robalami. 
nie wyszło zwiedzanie sypialni. może wiedział, że jest duża szansa, że tam koty leżą rozwalone xd wow, daleko zaszli skoro mogła już zobaczyć jego klatę w pełnej okazałości. uśmiechnął się kiedy rozpięła jego koszulę do końca, bo też czuł, że to ważny moment. arnold za to odważył się, żeby pieścić ją dłonią po wewnętrznej części ud, łatwo dostępnych dzięki kusej sukience. nawet nie ukrywał swojego poziomu napalenia na nią. i tak wiedziała!

nie uznałaby wtedy tego za randkę xd
nie chciał się przyznawać, że koty mają tak na prawdę kontrolę nad jego życie. wtedy punkty męskości spadłyby do zera w oczach miry xd to był wazny moment bo mogła sobie zdać sprawę, że jak na takiego gościa ma całkiem niezłą klatę i mógł dostrzec jej uśmieszek zadowolenia na pewno. ona za to mogła sprawnie zrzucić z niego koszulę i zając się macaniem jego klaty i ramion w całej krasie. była równie napalona więc rozchyliła jeszcze bardziej nogi żeby przyciągnąć go bliżej, a ustami zjechała na jego szyję i poniżej. pewnie gdzieś tam było słychać pomrukiwania kotów, ale jej mózg to ignorował tymczasowo.

nic nie doceniała, ani jak gotował ani jakby zabrał ją do robali xd nie wiem czego oczekiwała od randek z nim xd
mira mogła się przekonać, że te miesiące zaczepek się opłaciły skoro miał na co popatrzeć pod koszulką. jej uśmieszek zinterpretował ogolnie jako jej poziom zadowolenia i nakręcenia. zachęcony jej rozchylonymi nogami przylgnął do niej kroczem dzieki czemu mogła poczuć, że zdecydowanie jest napalony i gotowy do akcji. w gescie czułości odchylił jej włosy i ucałował płatek ucha.
- chodźmy do sypialni - wymruczał do jej włosów. ostatnio nie chciał jej brać między regałami w bibliotece sugerując, że jako dama zasługuje na więcej, więc nie mógł jej teraz przeruchać na blacie w kuchni xd

mieli inne wyobrażania randek xd kiedyś któreś będzie musiało pójść na kompromis żeby się dogadać. powodzenia xd
zdecydowanie się opłaciły i wyrażała to teraz przymilając się do niego i upewniając go w tym że jest na niego napalona i że jest atrakcyjny.
- mhm - odepchnęła go lekko, a potem zeskoczyła z blatu. chwyciła go za rękę i jeszcze przelotnie uśmiechnęła się prowadząc go do sypialni. czuła się pewnie u niego, może bardziej pewnie niż on. jesli koty leżały na łóżku to wtopiły się niczym kameleon w kolor pościeli bo ich nie zauważyła od razu. kiedy jednak byli blisko odwróciła się i znowu rzuciła na niego z dzikimi pocałunkami powoli jednak sunąć w stronę łóżka, które było coraz bliżej.

całowanie w bibliotece brzmi jak kompromis xd
niby się na to nastawiał, ale mimo wszystko był trochę zaskoczony tym, że mira naprawdę na niego leci i że to wcale nie są żadne gierki. tak długo go prowokowała, że aż wkręciło jej się, że jej się podoba xd 
koty może nie leżały na łóżku, ale kręciły się gdzieś w okolicy i zdążyły już się wytarzać w świeżo ubranej pościeli zostawiając swoją sierść wszędzie naokoło. arnold był do tego przyzwyczajony i nie zwracał na to uwagi. tym bardziej teraz kiedy był stuprocentowo skupiony na mirze, a kiedy już byli koło łóżka i znów całowali się dziko to pewnym ruchem ściągnął jej sukienkę i też mu się oko zaświeciło kiedy w końcu mógł zobaczyć ją w samej bieliźnie. uważał, że miała piękne ciało, wbrew temu co sama o sobie myślała. tak dobrze im teraz szło, że pchnął ją na łóżko kiedy już byli wystarczająco blisko, a sam wspiął się na nią i obsypywał pocałunkami jej goły brzuch.

trochę xd
tak długo za nią chodził że wychodził to, że na niego jednak leciała. nie leciała na frajerów i myślała że jest lamerski, ale okazało się jak bliżej poznali się, ze to jednak jej typ ups.
pewnie leżały pod łóżkiem jak małe potworki! pościel w sierści to też coś co mam na co dzień więc rozumiem, że można przywyknąć jak arnold. dała z siebie zdjąć sukienkę bez żadnych przeszkód więc mógł ją podziwiać. oczywiście ona miała dużo zastrzeżeń do swojego ciała, ale nie pokazywała tego kiedy była z facetami, albo znajomymi. zaśmiała się lekko jak wylądowali na łóżku i pozwoliła mu przejąć na chwilę kontrolę. nie trwało to długo bo po kilku chwilach zaczęło ją kręcić w nosie i najpierw kichnęła raz i było to dość urocze, ale potem drugi, trzeci, czwarty, a oczy zaczęły ją piec. to zdecydowanie nie były dobre oznaki. przesunęła dłonią po po pościeli i zauważyła, że jest tam jakaś sierść - masz koty? - zapytała spanikowana podsuwając się wyżej i rozglądając wokół. zaraz znowu kichnęła kilka razy pod rząd.

okazało się, że wcale nie jest frajerem i że ma niezłą klatę. a jeszcze wiele o nim nie wiedziała!
było bardzo przyjemnie i był już przekonany, że tym razem nic im nie przeszkodzi i naprawdę uda im się ze sobą przespać po tych wszystkich podchodach. za pierwszym kichnięciem powiedział jej "na zdrowie" z lekkim rozbawieniem, ale kiedy wzięła ją cała seria to popatrzył na nią badawczo. 
- wszystko ok? - spytał w tym samym czasie kiedy wspomniała o kotach. - tak? - odpowiedział pytająco, bo widział już, że to wcale nie jest informacja, którą będzie zachwycona - proszę nie mów, że masz uczulenie na koty - przejechał dłońmi po twarzy. to była mina człowieka, który wiedział, że dzisiaj nie zaliczy xd - jedziemy do apteki po leki - wstał z łóżka i już zarządził, że będzie jej towarzyszyć. może miał nadzieję, że po lekach poczuje się lepiej i będą mogli kontynuować xd żarcik, tak naprawdę poczuł się winny, że nie ustalili z wyprzedzeniem, że miał w mieszkaniu koty. jej wina, nigdy nie chciała z nim przeprowadzić pełnej konwersacji i nie ustalili szczegółów xd

jeszcze wiele o nim nie wiedziała, jeszcze okaże się spoko xd
naiwniak, myślał że nic nie stanie im na przeszkodzie, jak widać bóg dramek miał inne plany skrupulatnie je wypełniał.
już nie czuła się tak pewnie bo wcale nie chciała żeby widział ją kichającą z cieknącym nosem, znowu! juz raz widział ją chorą. wystarczy halo! i to jeszcze w łóżku coś takiego ją spotkało, podwójny wstyd. atmosfera od razu oklapła a mira nawet była trochę zawstydzona z tego powodu. nie czuła się teraz atrakcyjnie - mam ogromne uczulenie na koty, dlatego nie przebywam w ich towarzystwie - pewnie jeden puchaty stwór zaraz przebiegł i aż się wzdrygnęła widząc te chodzące alergeny - mam leki w domu, nie musisz mnie niańczyć - trochę burknęła nakładajac sukienkę. była zła że tak się potoczyło, inaczej zaplanowała ten wieczór. i tak, uważała że to jego wina, bo miał koty xd żaden facet, z którym się spotkała nie był taką kluchą która miała koty xd

to by było najgorsze co mogłoby jej się przytrafić!
bóg dramek od dawna to planował xd
nie powinna czuć się zawstydzona biorąc pod uwagę, że też widziała arnolda w kilku mało atrakcyjnych sytuacjach (typu atak paniki). nie leciał tylko na jej ciało, więc podobała mu się nawet z cieknącym nosem. właściwie wtedy podobała mu się bardziej, bo dzięki temu widział, że jest prawdziwym człowiekiem ze słabościami i nie przerażała go tak jak na początku. ale jednocześnie atmosfera siadła i jego napalenie zostało oblane kubłem zimnej wody. 
- nie wiedziałem, nie pytałaś czy mam zwierzęta - mruknął. tak naprawdę to on był zawstydzony, że nie wspomniał wcześniej o domownikach i nie przygotowali się na taką ewentualność. teraz zawsze będą musieli chodzić do jej klitki. albo będzie się faszerowała lekami przed wizytami. - próbuję pomóc, czuję się odpowiedzialny - wyjaśnił łagodnym tonem, choć wyczuł zmianę klimatu. zerknął na jednego z kotów, który nie zdawał sobie sprawy jak bardzo popsuł mu dzisiejszy wieczór. koty arnolda to wcielenie boga dramek xd arnold tymczasem czuł się winny i był gotowy jechać do apteki i płacić za jej leki jak za tabletkę po xd

noo!
czuła się zawstydzona, bo nie lubiła i nie była przyzwyczajona jak ktoś widział ją w takich sytuacjach. musiała być idealna i niepowstrzymana, a z cieknącym nosem nie sprawiała takiego wrażenia. uważała, że pokazywanie słabości to całkowite obnażenie siebie, a na to nie była nigdy lub od dawna gotowa.
- nieważne - nie wdawała się w dyskusję bo była wkurzona, ale z drugiej strony coś ją hamowało żeby nie nakręcać kłótni. będą musieli chodzic do jej klitki lub nigdzie xd - nie musisz, poradzę sobie - jak zawsze, zosia samosia. wracali do punktu wyjścia niestety - muszę wracać do siebie i wziąć te leki zanim wydrapię sobie oczy - które już były czerwone ups - innym razem - rzuciła beztrosko na pożegnanie i uciekła. choć to nie brzmiało jakby miał być inny raz. biedny arnie!

ten pokój hotelowy z room service jest realną opcją. chociaż pewnie tylko na motel leona ich stać xd 
- przepraszam, że to się tak... - próbował jeszcze coś powiedzieć jak się tak szybko zebrała do wyjścia - ...potoczyło - mruknął do siebie kiedy zamknęła za sobą drzwi. dramatyczna scena xd wyczuł, że znowu cofnęli się w swojej relacji, więc wkurzył się i wywalił do śmieci całe pożywne jedzenie, które przygotował.

dwa lata temu grane i prawie ruchane xd
odtwórzmy od nowa to co sie zadziało! otóż mira była na rodzinnym obiedzie u nadopiekuńczej mamuśki i stłamszonego ojca! oczywiście w trakcie obiadu podpiła się winem i na komentarze matuli o tym, że żyje karierą której już nie, powinna zająć się czymś pożytecznym, znaleźć pracę, rodzić dzieci, znaleźć dobrego faceta, a nie tylko się szlajać i niszczyć mira wpadła w szał! zrobiła awanti, przeklinała w języku ojczystym, płakała i rozbiła kilka talerzy, a potem wyszła zapominając torebki czy tam kluczy do swojego mieszkania. oczywiście była na siebie wściekła i łaziła bez sensu po mieście, ale nie miała zamiaru w tym stanie wracać do rodziców. miała kilka wyjść: spanie na ławce, spanie u jakiejś koleżanki (benek ją odstraszał), spłaszczenie się i odezwanie do ludwiga albo wybranie się do najlepszej osoby jaką znała (ale nie przyznała nigdy tego), czyli arnolda. i tak zrobiła, bo czuła że to najbezpieczniejsza przystań w tym przypadku. dzwoniła dzwonkiem, a drugą ręką próbowała poprawić rozmazany od płaczu makijaż. oby był na chacie, a nie na schadzce u jess. nie pomyślała o tym po kilku kieliszkach wina. będzie dzwonić do niego z pretensjami xd

czyli arnold od dwóch lat bezskutecznie próbuje się przespać z mirą.
arnold spędzał leniwy wieczór z piwkiem i teleturniejem, głaszcząc koty (oby alkohol i rozpacz zniweczyły alergię miry, już i tak miała oczy spuchnięte). nie spodziewał się gości, a w szczególności tego konkretnego gościa. spojrzał przez wizjer i przygotował się na to, kogo zobaczy za drzwiami, i dopiero wtedy je otworzył.
- szykować herbatę czy zioło? - wpuścił ją do środka z zaskakującym spokojem (dobrze, że zdążył się przygotować). wyglądała jak kupka nieszczęść, a on nie zamierzał zasypywać jej pytaniami.

powinien urządzać przyjęcie xd
lepiej, mira podświadomie wyczuła, albo chciała tu wrócić bo już dawno zdążyła ogarnąć odczulanie. robiła to dla siebie, a może i dla niego? nie wiadomo! w mojej głowie wszystko obmyślone jak w pracy nie za dużo się dzieje xd
odetchnęła z ulgą kiedy otworzył bo inaczej faktycznie mógł ją czekać wieczór na ławce - oba, ale zamień herbatę na alkohol - weszła szybko i zaraz przy wejściu zrzuciła kurtkę i buty zupełnie jakby wchodziła do siebie. widać było, że trochę sie upiła bo wpadła na szafkę i pewnie przestraszyła koty!

czyli mira mogła stać się częstszym gościem u arnolda.
miała szczęście, że arnold jest domatorem i wieczór spędzony z teleturniejem był świętością. dobrze, że jess nie przyszła akurat podziwiać jego kameleona.
- jesteś pewna, że właśnie tego w tej chwili potrzebujesz? - zmarszczył czoło, widząc, jak mira się obija o jego meble. już mu się włączył tryb opiekuńczego dżentelmena i nie chciał jej upijać jeszcze bardziej.

mogło tak być, ale oczywiście nie przyzna się wprost xd
dobrze trafiła że jedyną konkurencją były koty i kameleon!
- gdybym potrzebowała przytulanek to bym powiedziała - odparła nieco ostrzejszej kiedy odpalił mu sie tryb poczciwego faceta, ale sama w swojej głowie usłyszała jak słabo to brzmi - przepraszam - wymamrotała ciszej, miała w sobie odrobinę skruchy i arnie mógł być zdziwiony! - po prostu potrzebuję kogoś i być gdzieś... - mamrotała bez sensu nie tłumacząc o co jej chodzi i ruszyła głębiej do mieszkania.

już się zdenerwował, że mira pojawiała się w takim stanie, a potem naskakiwała na niego, jakby to on się narzucał. jej przeprosiny faktycznie zaskoczyły go!
- chcesz o tym porozmawiać? - ruszył za nią, obserwując każdy jej krok. był gotów rzucić się do łapania jej, gdyby się potknęła po drodze. skierował się zaraz do kuchni, żeby wstawić wodę i mimo wszystko postawić przed nią zaraz kawę, a nie alkohol. - możemy też po prostu posiedzieć - zaproponował, bo domyślał się, że to będzie dla niej bardziej komfortowe rozwiązanie. nawet jeśli przeprosiła, to wiedział, jak z nią jest i że wcale nie zamierzała nic zdradzać ze swojego zycia. nie był to pierwszy raz, kiedy kierowała się do arnolda w chwili słabości. kiedyś już do niego wydzwaniała, gdy go nie zastała na miejscu.

zaskoczyły go i zaniemówił, przynajmniej na milisekundy!
- nie - odpowiedziała od razu i było to zgodne z tym czego się mógł spodziewać. nie wyczuła, że chce ja otrzeźwić kawą zamiast bardziej upić. za to w tym stanie czuła się wyjątkowo swobodnie tutaj, bo zaraz chwyciła jakąś jego koszulkę zwisającą na krześle i założyła na siebie, zsuwając jednocześnie sukienkę tak że zaraz została w samej koszulce. jeśli to było kiedykolwiek spełnienie marzeń arnolda, to właśnie go doświadczał xd - moja matka jest wścibskim i despotycznym babskiem - jednak postanowiła się uzewnętrznić rozwalając się na kanapie.

spodziewał się takiej odpowiedzi i krzątał się w kuchni, dając jej po prostu przestrzeń, w której mogła odpocząć i poczuć się bezpiecznie. jak widać podziałało. to była jego koszulka z nazwą konferencji entomologicznej w rio de janeiro, więc oczywiście był zajarany tym widokiem. wszystko, co uwielbiał, na jednym obrazku. postawił na stoliku kubek z kawą, a sam usiadł na drugim końcu kanapy (bezpieczna odległość) i pociągnął ze swojej butelki z piwem (brak sprawiedliwości!).
- wiedziałaś to - odparł, przyglądając się jej. - musiała zrobić lub powiedzieć coś nowego - ciągnął ją za język.

podziałało i mógł się teraz jarać! nie zauważyła nawet, że miała na sobie jakąś nerdowską koszulkę. co by na to koleżanki powiedziały!
arnold jednak postanowił trzymać się na dystans, coś czego mira mogła w tym stanie nie ogarnąć. musiał się pilnować! - wiedziałam - przyglądała się kawie, ale nawet nie wzięła łyka bo oczy się jej zaświeciły na widok piweczka! przysunęła się bliżej i chwyciła piwo, zaraz butelka była w jej dłoni i pociągnęła kilka łyków. mógł sobie wziąć kawę xd - ona - pociągnęła znowu trochę piwka - nie akceptuje mojego stylu życia - destrukcyjnego notabene - najchętniej widziałaby mnie z kimś takim jak ty i gromadką dzieci - wskazała na niego - teoretycznie - dodała slowo klucz.