ogródek

paradował w galowych spodniach bez koszulki i z muszką pod szyją. musiał być elegancki. na pewno miał kilka stylówek i po każdym seksie się przebierał. fernando jednak musiał się nabiegać i namachać.
- wyczekiwałem dnia kiedy znów się spotkamy - zagaił ją. przy światłach latarni ten ogrodek nawet nie wyglądał tak źle, więc okoliczności wydawały się sprzyjające.

czyli jak striptizer trochę wyglądał xd
gia siedziała w kusej sukience, która ledwo zasłaniała jej tyłek, ale i tak nie miała zamiaru robić niczego z nikim, tylko prowokować! - czyli stęskniłeś sie za mną? - tak to brzmiało! pamiętała go choć w międzyczasie wielu już się do niej przymilało. żadnego nie akceptował papa, tylko jej prawie narzeczonego siedzącego we włoszech i nie podejrzewającego, że tak na prawdę uciekała od tamtego zycia!

wysyłał sygnały, że jest gotowy szybko i sprawnie się rozebrać. nie to co kusicielka gia.
- tak, zrobiłaś wrażenie - przyznał i zbliżył się, żeby ucałować ją w dłoń. dżentelmen! gabriel też w międzyczasie przymilał się do wielu dziewczyn, ale ją pamiętał. fernando jeszcze jej nie widział na oczy i nie zdążył zrobić background checku, ktory uniemożliwiłby im takie beztroskie spotkania.

lubiła się tak bawić! nie była puszczalska, w sumie jak mogłaby być skoro długi czas była zaręczona? xd
fernando nie wystarczająco chronił księcia skoro pozwolił mu się kręcić wokół niej - zawsze robię wrażenie - poprawiła go śmiejąc się przy tym uroczo - mogę pożyczyć? - wskazała na muszkę i objęła go żeby zdjąć jego ozdobę. już go rozbierała, choć miała inne plany!

gabriel był po ślubie i to go przed niczym nie powstrzymywało xd
fernando nie nadążał już za dziewczynami, przy których kręcił się gabriel. czasem nie było warto robić background checku, bo zanim go skończył to książę już znalazł inną.
- olśniewająca - przytaknął - możesz nawet wziąć na pamiątkę - myślał, że będzie zachwycona, że może wziąć jakiś fant od niego i do tej muszki potem wzdychać w domu. póki co skupiał się na tym, że już go rozbierała i warto było wyjść z sypialni do ogrodka.

najwyraźniej byli różni, gia była głupiutka ale nie aż tak beztroska jak gabek xd
ciekawe czy miał specjalną tablicę na której miał zdjęcia dziewczyn gabka i informacje. fernando szpieg!
- oczywiście, że olśniewająca - postawiła nogę na krasnalu ogrodowym i podwinęła sukienkę ku górze próbując go kusić. zapięła muszkę na swoim udzie i schowała pod sukienką - wolałabym pożyczyć - wyjaśniła naciągając sukienkę bardziej - bo to oznaczałoby że muszę ją kiedyś oddać, albo ty musisz ją odebrać - specjalnie to mówiła!

czyli gia jest bardziej rozsądna niż gabek xd
możliwe, że miał. wybierał najlepszą kandydatkę i tak pociągał za sznurki, żeby książę właśnie na niej się skupiał.
jej próby kuszenia były skuteczne, bo choć widział dziś dużo nagich ciał to takie kokietowanie było jeszcze bardziej seksowne.
- pasuje ci bardziej niż mi - skomplementował ją. wielkie słowa z jego ust skoro uważał, że zawsze jest najlepszy. - ale musisz ją oddać w nienaruszonym stanie, bo inaczej będę bardzo zły - już prawie nazywał ją niegrzeczną dziewczynką, ale to dlatego, że opary poprzedniego seksu nie wyparowały z niego i był w ciągłej fazie dirty talku xd

wszyscy sa bardziej rozsądni niż gabek xd
gabriel wiedział podświadomie, że najciekawsze były ubrane kuszące dziewczyny, a nie roznegliżowane puszczalskie xd
- też tak sądzę - zgodziła się z jego komplementem! - w najgorszym przypadku, jeśli się zniszczy to dasz mi klapsa - jeszcze bardziej go nakręcała z niewinną minką. posmyrała go palcem po klacie - będziesz musiał mnie w takim razie znaleźć - powiedziała na pożegnanie, a potem natchnęła się na mateo pewnie więc zabrała go do domu bo był marudzący. ona cieszyłaby się z dyndających penisów xd

mogła nie mówić o tym, że powinien ją znaleźć, bo sama sprowadziła na siebie szpiega fernando xd nakręcił się po tej konwersacji, ale ponieważ gia nie dała mu tego co chciał to wrócił do środka do innych dziewcząt.

pokazywał stefce gdzie pracuje i mieszka i tak trafili na zaniedbany ogródek - nie jest tu zbyt ładnie - zaśmiał się. śmiech przez łzy że w takim miejscu pracuje xd

i tak było ładniej niż niektóre miejsca, w których mieszkali na przestrzeni lat. tak czuła stefka!
- wiesz co mi to przypomina? u nelsonów też był taki ogródek i zrobiliśmy bazę w krzakach. powiedziałeś, że nic złego nie może nam sie przytrafić dopóki siedzimy w bazie - wzięło ją na wspominki i oparła rękę o krzesło, które od razu się zachybotało.

james już przywykł do bardziej ludzkich warunków odkąd mieszkał sam więc motel był dla niego znowu jakimś dziwnym miejscem xd nie doceniał jak stefka hehe.
- u nelsonow ich dzieciaki nie pozwalały nam bawić się ich zabawki i nas biły - przypomniał smutne, stare dzieje - dlatego się chowaliśmy - a tutaj co najwyżej może przyjść kot i poocierac się lub nas zadrapać - wyjaśnił - wszystko się tu rozpada więc uważaj z dotykaniem - zasugerował kiedy mało nie rozwaliła jakiego plastikowego krzesła - i tak długo tu nie popracuje - zdradził bo wiedział że leon planuje sprzedać przybytek i że to tymczasowe.

stefka całe życie mieszkała w biedzie, więc rożne rzeczy widziała. pokój jamesa był imponujący wręcz xd jego pokój to chyba jedyne co się ostało w rozwalającym się budynków.
zrobiło jej się smutno kiedy przypomniał jej kiepską rzeczywistość i wytknął, że nie przedstawiła pełnej sytuacji.
- wolę to pamiętać jako naszą zabawę - wymamrotała pod nosem bawiąc się sznurkami z koralikami ze swojej dziwnej bluzki. trzymała ręce przy sobie jak zabronił jej dotykać. tym bardziej się stresowała, że każdy zły ruch zaraz sprawi, że coś się rozwali. - chcesz znowu wyjechać? - przestraszyła się, że koniec pracy w motelu to jego wybór. ledwo go odzyskała, nie przeżyłaby gdyby  wyjechał.

dostał najlepszy pokój żeby coś na niego w nocy nie spadło jak będzie spać xd jeszcze brakowałoby żeby leon swoim nieogarnieciem kogoś zabił xd
dostrzegł jej smutna minę bo widział ją nie raz. był wręcz wyczulony i kiedy tylko taka robiła to od razu to czuł wewnętrznie bez patrzenia na nią. kolejny z szóstym zmysłem.
- nie chciałem żeby tak źle to zabrzmiało - zreflektował się. on się już pogodził z przeszłością a stefka nadal siedziała w systemie więc oboje mieli trochę inne wizję i podejście do tego co się działo. nie pomyślał o tym w tym momencie - w zasadzie to dotykaj czego chcesz i tak wszystko pójdzie na przemiał - zmienil zaraz zdanie żeby jej nie ograniczać - jeszcze nie wiem - odpowiedzial zgodnie z prawdą. liczył na to że leon da mu znać jak opchnie motel i będzie miał chwilę żeby pomyśleć co dalej.

betty była wpisana jako właścicielka, jakby co ona będzie ponosić odpowiedzialność. jak ją wsadzą do więzienia to będzie miała opiekę 24/7 i leon nie będzie się martwić o miesięczne opłaty za pobyt w domu opieki.
- nieważne, wiemy, że było źle - odparła, bo nie było sensu udawać, że się dobrze bawili skoro tak naprawdę tylko chowali się przed światem. już się bała dotykać, wysyłał jej sprzeczne sygnały - ale już coś planujesz - obserwowała go uważnie, ale nie tak uwaznie jak on nią skoro nie umiała z niego czytać tak jak on z niej - co nie będzie związane z tym - zamachała rekami naokoło.

tylko szkoda że kosztem życia i zdrowia jamesa. choć leon chociaż by wtedy odetchnął. coś za coś!
- było - powtórzył - to słowo klucz, tak było w przeszłości - wiedzial że stefki sytuacja też nie jest super ciekawa ale chyba było lepiej niż u nelsonow. poza tym wkrótce będzie mogła się usamodzielnić i chętnie jej w tym pomoże! - zastanawiam się - nie zdradził na razie niczego ale znowu myślał żeby kupić bilet gdzieś daleko i tam osiąść tymczasowo pracując lokalnie - tak jakby spotykam się z kim więc to też muszę wziąć pod uwagę - nauczył się po lizzie że lepiej nie zostawiać kogoś ot tak xd dlatego raven nie chciał tak zostawiać. laskawca xd

pokiwała głową. wtedy było źle, ale przynajmniej się poznali i mogli nawzajem wspierać. przez wiele lat trafiała na różne lepsze i gorsze rodziny. teraz u kellerów stefka miała trochę lepiej, ale potrzebowała nadal takiego jamesa, który będzie ją chronić przed światem.
- spotykasz się z kimś? - już nie interesowały ją plany życiowe jimmy'ego, teraz chciała tylko znać szczegóły dotyczące jego związku (zaklasyfikowała to tak pomimo jego 'tak jakby') - ostatnio wszyscy się z kimś spotykają - napomknęła, ale nie była zadowolona z tego powodu. tym bardziej, że romy spotykała się z kilkoma chłopakami naraz. a stephanie nadal była sama!

dzięki temu trafili na siebie więc w tym wszechobecnym złu był jednak jakiś promyk dobra!
james niezależnie od wszystkiego będzie ją chronić bo miał taką potrzebę!
- można tak powiedzieć, nie doprecyzowalismy tego ale bardzo ją lubię - raven powinna być dumna że tak o niej mówił! - wszyscy czyli? - dopytal. czuł jakaś zgorzkniałość w jej słowach - czy ty też zaliczasz się do grupy 'wszyscy'? - czuł że nie, ale chciał wybadać sytuację!

gdyby nie mieli tak kiepskiej sytuacji życiowej to nigdy by się nie poznali, czyli szczęście w nieszczęściu.
- oooch, to urocze - powiedziała to szczerze, bo cieszyła się szczęściem jamesa, chociaż już trochę zaczynały jej wchodzić obawy, że przyjaciel o niej zapomni zbyt pochłonięty związkiem - czyli nie możesz wyjechać i jej zostawić, byłoby jej przykro - mówiła w imieniu raven, ale tak naprawde miała na myśli siebie - wszyscy znajomi - poprawiła się, ale nie wyjasniała nic więcej. wolała nie myśleć o swoich miłosnych porazkach. nawet nie można nazwać ich miłosnymi. seksualnych porażkach!

dzięki temu mogą być dla siebie!
- trochę - zaśmiał się. nie opowiadał aż tak otwarcie o swoich relacjach ale akurat że stefanie dzielili się wszystkim więc było łatwiej i naturalniej.
- to trochę bardziej zagmatwane - powiedział na swoją obronę. nie chciał się deklarować. był wolnym ptakiem jednak wewnątrz siebie - ty też na pewno znajdziesz kogoś kto będzie ciebie wart - powiedział kompletnie nie wiedzac o jej sercowych porażkach ups.

teraz w dorosłości kiedy najgorsze już za nimi. czyli zostały same pozytywy!
- wcale nie. jeśli chcesz być z kimś to zostajesz - wow czuła się przy nim na tyle swobodnie, że była w stanie wypowiedzieć mu swoje zdanie jasno i dobitnie, nie martwiąc się o to co on sobie pomyśli. on był wolnym ptakiem, a ona miała kompleksy porzuceniowe, więc tu ich wizje się mijały. w kwestii miłosnych porażek jednak nie chciała się przyznawać jak to naprawdę wyglądało. - tak, tak, kiedyś - ucięła ten temat. było widać, że nie chce o tym rozmawiać. nie wierzyła we frazesy jamesa skoro w miłosci w ogóle jej nie szło, a romy już miała kilku chłopaków w ciągu tego roku - to gdzie są te koty? - rozejrzała się skupiając się na czymś innym.

może tak, ale bog dramek czuwa!
- nie możesz być z kim wbrew sobie z drugiej strony - pokazał jej inny punkt widzenia. zdecydowanie ich wizje się mijały! nie dopytywał ja o kwestie miłosne bo sam wiedział że niechętnie o tym mówi więc nie naciskał - chodź, pokaże ci - odparł na pytanie o koty i zaprowadził ją tam gdzie się od nich roiło xd może to ja trochę uszczęśliwiło!

- tak tylko mówię, sam powiedziałeś, że bardzo ją lubisz - przypomniała mu już mniej pewnie, żeby nie było, że jednak mówi coś niezgodnego. nie drążyła jednak tematu i faktycznie mogli się skupić na kotach.

uznali wspólnie z leonem że impreza na halloween podbuduje trochę fundusze motelu więc taką zorganizowali. w zasadzie większość ogarnął james ale tym razem za pozwoleniem. dobrze, że nie angażowali perry'ego xd
zgubił gdzieś raven i teraz jej szukał! sam poszedł na łatwiznę i pewnie miał jakiś makijaż w stylu dia de muertos. tanio i dobrze. ktoś naśmiecił przy stoliku więc zaczął zbierać kubeczki żeby je wywalić! pewnie nawet nie zdążył wieczorem spotkać leosia, ale uważał, że impreza szła gładko i to była dobra inwestycja.

miał uraz po ostatniej imprezie zorganizowanej w tym miejscu, ale halloweenowe klimaty pasowały do motelu. wszyscy myśleli, że był tak dobrze udekorowany xd
napoleon też poszedł na łatwiznę i miał na głowie opaskę z czułkami biedronki. oczywiście zamiast się bawić to próbował ogarniać imprezę, co też mu nie szło. przyuważył jamesa zbierającego kubeczki, więc podszedł do niego i zabrał mu je z rąk.
- dzisiaj wieczorem się bawisz, to polecenie służbowe - zaśmiał się - bo jestem twoim szefem i ci każę - dodał jeszcze gwoli ścisłości, wiadomo.