Sala gimnastyczna

florek chyba wcześniej grał w polo, więc może niech tak zostanie, a zamiast tego przyszli sobie tutaj z kolegami pograć w siatkę, bo co czwartek sobie tak popierdzielali w piłę. no, ale dzisiaj florek miał jakiegoś focha na theo, chociaż tamten nic pewnie nie zrobił, ale mówi się trudno. dlatego teraz też, jak serwował to specjalnie rzucił piłkę w stronę swojego ukochanego, który grał w drużynie przeciwnej! dostał prosto w mordkę z całej pydy, oj oj.

theo dzisiaj zamiast na zajęcia poszedł na drinka także pewnie nie nadawał się za bardzo do grania bo pewnie nie wypił tylko jednego. przez to ze florek miał focha to był w marnym nastroju. pewnie miał go już jakiś czas bo coś chyba wspominałam że od jakiegoś czasu theo tylko śpi i je. albo foch florka zaczął się przez to albo to bylo nim spowodowane, trudno pewnie stwierdzić. w każdym bądź razie teraz mieli grać w siatkę i theo pewnie się zamyślił i zastanawiał się czy florek mu w nocy obciągnie czy też nie... ale dostał piłka i padł jak kłoda. - kurwa! - jęknął obracając się na bok. wiedział, że to nie będzie dobry mecz więc zastanawiał się dlaczego w ogóle tutaj przyszedł. skulił się i tak sobie leżał bo nie chciało mu się wstawać.

a wszyscy kumple wokół niego zaczęli się śmiać, że theo to taka pizda i byle piłki się boi! florian na początku też się nabijał, ale kiedy zaczęły się jazdy, że to pedzio i nie powinni się w ogóle z nim zadawać! wtedy to florka krew zalała, bo on jakby nie patrzeć też był gejkiem, pedziem i co oni tam jeszcze od niego chcieli. - ROZEJŚĆ SIĘ, frajerzy! - warknął na tych debili i klęknął nad theo. - jej... nic ci nie jest? - zamruczał smutno, bo pewnie było tak jak mówisz. pokłócili się o jakąś pierdołę, florek przestał się odzywać i theo popadł w jakąś depresję. soł sed.

nie wiem czy theo jak już upadł to w ogóle o czymś myślał i czy w ogóle słyszał to wszystko. ale pewnie tak i było mu jeszcze gorzej w tym momencie! wcale nie był żadną ciotą, która się boi piłki. zazwyczaj całkiem dobrze grał! ale w depresji to nawet nie pomyślał o tym, że piłkę trzeba odbić. przewrócił się na plecy i jego oczom ujrzała się urocz buźka florka, ale nie ma się co uśmiechać. może chciał go dobić! - nic. - mruknął i usiadł. - nie mam ochoty już grać. - dodał jeszcze i pewnie się podniósł. miał zamiar robić to co ostatnio cały czas czyli pójść do łóżka i iść spać. otrzepał swój seksowny tyłek bo tam pewnie był jakiś gnój w tej sali, jeszcze większy niż w ich pokoju.

spadaj! w pokoju pewnie mieli porządek, można było jeść z podłogi, bo jak florian był wkurzony na theo to wszystko sprzątał i chował mu rzeczy w takie zakamarki, że nigdy ich nie znajdzie! - czemu nie odbiłeś? - zapytał smętnie, bo pewnie chciał odbijać sobie z theo tak pilkę w nieskończoność, co uważał za super urocze! westchnął słysząc taki smutny głosik swojego ukochanego. podrapał się teraz po karku. chciał go nawet przeprosić za tego focha, ale jakoś to trudne słowo nie chciało mu przejść przez gardło dlatego też tylko głupawo się uśmiechal robiąc dobrą minę do złej gry.

aaa no to tak. to wtedy pewnie się wkurzał jak nie mógł nic znaleźć. a florka to pewnie cieszyło xd - nie mam glowy do grania dzisiaj. - wymruczał w odpowiedzi. pewnie gdyby nie to, że wokół byli inni to powiedziałby mu, że chciałby się do niego przytulić, poleżeć z nim i w ogóle, żeby było tak milusio jak zawsze! ale nie, nie może tego zrobić, bo wyjdzie na jeszcze większą ciotę! - idę do pokoju. - dodał i tam właśnie ruszył. bo co miał tu robić jak i tak nikt go w tej chwili nie lubił bo nie był dobrym graczej, a florek się z niego najpierw też wyśmiewał. pewnie widział juz koniec ich wspaniałego związku i miał zamiar w pokoju z tego powodu wypić całą butelkę wódki.

pewnie chowal to w swoim zadku, bo skoro był obrażony to nie było seksu, więc do jego zadka nie zaglądał! haha, ten to jednak ma idealne schowki. - nie masz, bo ci ją odstrzeliłem - tak sobie z niego zażartował, ale zaraz złapał theo za rękę. - jeju! nie obrażaj się, co? nie wiem, w ogóle o co ci chodzi! nie odzywasz się cały tydzień, tylko chodzisz smutny... biją cię w szkole? - zapytał przyciągając go do siebie, bo nie krył się z tym, że loffcia theo i jest gejkiem.

hahaha xd no w sumie to całkiem sprytny schowek nie da się ukryć! - no, ubaw po pachy, florian. - mruknał, bo jego jakoś to wcale nie bawiło. no ale był w depresji to pewnie nic go nie bawilo teraz! i nie wiedział jak sobie ma z tym wszystkim poradzić. biedny, może pójdzie do specjalisty! - taaaa leją mnie siekierami. - wywrócił oczami. nie wiedział skąd taki pomysł u florka ale w sumie to jednak to bylo dość oczywiste, bo większość jednak nie lubiła gejków pewnie! a jeszcze kiedy theo był w takim stanie, że nie potrafil oddać to mogli się na nim pastwić do woli. westchnął i oparł czoło o jego ramię. - przez tydzień się praktycznie do mnie nie odzywałeś! - warknął ze złością i się od niego odsunął, a w sumie to go od siebie odepchnął. no teraz to pokazał przynajmniej emocje.

- chyba pod pachy - zachichrał. w ogóle nie wiem, co to oznacza, ale chłopak mi tak zawsze mówi i jest mi wtedy smutno ;c florian przewrócił oczami, bo nie wiedział, o co temu dupkowi chodzi, że tak ironizuje! - theo, bądź milszy, co - a jak go odepchnął to w ogóle prawie upadł, bo się tego nie spodziewał! - THEO! - jęknął, jakby go zapinał od tyłu, co najmniej. - o co ci w ogóle chodzi! to ty masz jakieś fochy! ja pierdzielę! - i machnąl na niego ręką, a sam poszedł do pokoju, gdzie zaraz napiszę!

dobra, to flynn miał mieć teraz zajęcia na sali gimnastycznej. obstawiam, że z chłopakami, a nie z dziewczynami, ale mógł mieć z nimi zastępstwo, o. nie wiem co by tu jeszcze pisać! ale żeby było parę zdanek, to powiem, że miał na sobie superaśny dres z adidasa i wyglądał bardzo hot! a wszystkie dziunie się na niego patrzyły i śliniły no i chichotały, bo bez tego ani rusz.

Pewnie dziewczyny miały obok, czy coś. W każdym razie Rene zemdlała, bo nic dziś nie jadła. Teraz siedziała pod ścianą, patrząc w okno i dochodząc do siebie. Długie, chude nogi wyciągnęła przed siebie. Pewnie chłopcy nie mogli się skupić na zajęciach i wpatrywali się w nią hehe. Nic dziwnego, była śliczna! Nawet w krótkich spodenkach i jakimś topie.

flynn miał certyfikat z ukończenia pierwszej pomocy i w ogóle, więc pewnie to on jej pomógł, jak tak sobie zemdlała. rozdzielił swoich chłopców na drużyny i kazał im grać w ręczną, kosza, co tam chcieli! teraz podszedł do biednej rene, przyklęknął przy niej i położył jej dłoń na ramieniu - rene, tak? - spytał, a kiedy pokiwała główką, posłał jej uśmiech - jak się czujesz rene?

Zamrugała kilkukrotnie oczętami i spojrzała na nauczyciela. Kiwnęła głową i uśmiechnęła się blado.
- Już mi lepiej, proszę się nie martwić - powiedziała i machnęła ręką. Nie chciała iść do pielęgniarki, która znowu wepchnie w nią bułkę z czymś obrzydliwym! Lepiej nie interesować nikogo sobą, bo znowu mamuśka przyjedzie i będzie klops dosyć konkretny. Chociaż w sumie jeśli Flynn miał ją ratować, to mogła sobie mdleć, jest całkiem przystojniutki.

- nie wyglądasz jakby było lepiej. chcesz iść do pielęgniarki? - spytał z troską w głosie, nie zdając sobie sprawy jak bardzo rene chciała tego uniknąć. ale on się o nią zwyczajnie martwił, szkoda mu się zrobiło takiej ładnej dziewuszki! z którą swoją drogą chętnie by poromansował, gdyby mógł xd

- Nie, nie, nie, nie trzeba - odparła szybko i uśmiechnęła się najładniej jak potrafiła. Rene była grzeczna, bo mama ją kontrolowała. To znaczy tak to wyglądało na zewnątrz. Tak naprawdę, to była taka mała diablica, która wiecznie pakowała się w problemy!
- Pan pewnie ma inne, ważniejsze zajęcia, niż opieka nade mną - dodała z rozbawieniem, przechylając głowę lekko w bok. Włosy przesypały jej się na jedno ramię, odsłaniając łabędzią szyję.

- no dobrze, to może chociaż do szatni? tam jest spokojniej - oznajmił, kiedy piłka z hukiem obiła się o ścianę obok nich. o mały włos i to oni byliby ofiarą, a nie ściana - daj spokój. czuję się odpowiedzialny za ciebie, to chyba normalne. a chłopacy sami sobie poradzą - dodał i wzruszył ramionami - to jak, idziemy? przyniosę ci zimny okład - oznajmił, bo pewnie jak zemdlała to upadła i nabiła sobie guziołka na główce.

Przygryzła wargę zastanawiając się nad propozycją pana Miltona. Ale kiedy prawie dostała piłką, od razu przestała się wahać.
- Szatnia chyba jest lepszym pomysłem - powiedziała marszcząc zabawnie zgrabny nosek. Uśmiechnęła się do mężczyzny z wdzięcznością.
- Okładu chyba nie trzeba - dodała macając się po tyle głowy, ale syknęła cicho - Albo jednak trzeba - jęknęła.